» Recenzje » Nowa Fantastyka 04/2014

Nowa Fantastyka 04/2014


wersja do druku

Omówienie numeru


Nowa Fantastyka 04/2014

Lepiej późno niż wcale, prędko nadrabiam więc długie milczenie. Kwietniowiec trzyma poziom poprzednika – mimo kilku niepotrzebnych tekstów nadal warto było przeczytać.

Publicystyka

Przyznać muszę, że odmieniona formuła działu Zastrzyk przyszłości sprawdza się lepiej niż poprzednia, choć nazwa jest już jakby mniej przystająca. Zamiast garści nowinek ze świata nauki i wynalazków dostajemy obszerniejsze artykuły na wybrany temat. Tym razem Mateusz Wielgosz postanowił objaśnić nam, o co chodzi z tym bozonem Higgsa lub "boską cząsteczką", o której głośno było w roku ubiegłym. I czyni to dość sprawnie, mimo że wywód przystępnością nie dorównuje tekstom np. Wawrzyńca Podrzuckiego, żeby daleko nie szukać.

Andrzej Miszczak wziął pod lupę badania i eksperymenty mające na celu stworzenie lepszych żołnierzy i napisał o tym niezły artykuł. Dalej mamy krótką rozmowę, w której Bartosz Czartoryski pyta Kevina Feige'a, dlaczego filmy Marvela są takie świetne, a ten drugi nie ukrywa, że to dlatego, że robią je tacy świetni ludzie. Następnie primaaprilisowy artykuł Andrzeja Kaczmarczyka o filmach tak kiepskich, że aż wartych obejrzenia. Ja nie dałem się nabrać.

Wspomniany wyżej Wawrzyniec Podrzucki w kolejnym ze swojego cyklu niezmiennie interesujących tekstów chłodnym i rzeczowym okiem przygląda się próbom wydłużenia ludzkiego życia: od komórek macierzystych do uploadu świadomości. Po nim przechodzimy do drugiego wywiadu, dłuższego i lepszego, w którym Michał Szolc ze studia Sound Tropez (znanego m.in. z audiobooka Gry o tron i Żywych trupów) opowiada Michałowi Chudolińskiemu nieco o robieniu słuchowisk z komiksów. Wygląda na to, że to ewenement na skalę światową, a przed studiem świetlana przyszłość. Cóż, życzę powodzenia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W numerze kwietniowym czas na tradycyjny już temat okładkowo-GoT-owy: na antenę trafia czwarty sezon serialu, do księgarń zaś – zbiór długich opowiadań (nowel?) Martina pt. Rycerz Siedmiu Królestw, do sięgnięcia po który bardzo stara się zachęcić Aleksander Daukszewicz. Nie wiem dlaczego – fanów zachęcać nie trzeba, a nie-fanów wyliczanka powiązań z sagą PLiO raczej i tak nie przyciągnie. Niech więc każdy sam sobie odpowie.

Ojciec redaktor Parowski występuje tym razem z mniej dla mnie ciekawym esejem o krytyce filmowej, a po nim Tymoteusz Wronka prezentuje książkę miesiąca, czyli Unicestwienie Jeffa VanderMeera, o której mówi m.in., że nie wiadomo, co to jest, o co tam chodzi, trzeba więc czekać na kontynuacje, może się coś wyjaśni. Czy oczekując po tekście Wronki (albo objętej patronatem Książce Miesiąca) czegoś więcej, żądam zbyt wiele?

Porcja felietonów na koniec: Kosik o tym, w czym i dlaczego analogowe jest lepsze od cyfrowego; Watts o tym, że s.f. nie ma już monopolu na wielkie pomysły; Orbitowski (ten wyjątkowo jakoś do mnie nie trafił) o wampirach, twórcy i dziele na przykładzie filmu Cień wampira.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wspomnę jeszcze o ogłoszeniu wyników nagród, które przyznało pismo. Redakcji udała się bowiem sztuka, która nie wyszła miesiąc temu (na co narzekałem): na połowie strony wyjaśniono, czym są nagrody Nowej Fantastyki, przedstawiono zwycięzców i nominowanych. Brakuje za to jakichś uzasadnień, jurorzy mogli się o takowe postarać.

Proza polska

Łukasz Malinowski debiutował książką o przygodach średniowiecznego skalda Ainara (nie czytałem), zaś Córka Aegira jest po prostu kolejną z nich i zapewne trafi do zapowiadanego drugiego tomu. Bohater zostaje oskarżony o morderstwo i większość fabuły upływa na nieudolnych próbach oczyszczenia się z zarzutów. Rozwiązanie wątku jest jednak dla mnie mało satysfakcjonujące (deus ex machina), tak samo jak kreacja postaci – poeta nie przekonuje w roli człowieka zarabiającego na życie układaniem słów. Podobało mi się natomiast naszpikowanie języka skandynawską terminologią żeglarską, dzięki czemu atmosfera nabrała charakterystycznego kolorytu. Tyle, jeśli chodzi o zalety. Opowiadanie można przeczytać, tylko po co?

O wiele lepiej wypadają Przypadki Guliwera Kruzoe. Przemysław Zańko bardzo się inspirował popkulturą i wcale tego tutaj nie kryje. Akcja ma miejsce w futurystycznej lub alternatywnej Warszawie, po dokonaniu rewolucyjnego odkrycia – możliwe staje się świadome śnienie w tzw. Otchłani, gdzie ograniczeniem jest tylko wyobraźnia. Gry wideo i np. tradycyjne RPG z miejsca tracą rację bytu. Zjawisko świetnie sprawdza się również w psychoterapii, którą zajmuje się doktor Tomasz Sienicki, główny bohater (podejrzewam, że sporo w nim z autora), rozwodnik, który sam nie poradził sobie z traumą sprzed blisko dekady. Historia zmagania się z problemami jego i pacjentów pokazana została umiejętnie poprzez fragmenty relacjonowane w pierwszej i trzeciej osobie, każdy napisany odpowiednio wystylizowaną frazą. Jest za co chwalić, a przyczepić można się do jednego: chyba zbyt obfitego czerpania z Incepcji. Chyba, ponieważ mnie to nie przeszkadzało (choć złośliwcy mogą opowiadanie nazwać fanfikiem). Autorowi warto się przyglądać.

Kazimierz Kyrcz Jr – to nazwisko kojarzone jest jednoznacznie z horrorem, a Czyściec 3D nie przynosi zaskoczenia. Krótka rzecz: podczas kręcenia polskiego budżetowego slashera zaczynają ginąć członkowie ekipy filmowej; potem następuje zwrot i dziwna końcówka – fabuła z powodzeniem mogłaby pochodzić z (lub trafić do) Opowieści z krypty. Nie są to moje klimaty, nie znajduję w tym tekście nic godnego uwagi.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Proza zagraniczna

KZIDKA 1.0 autorstwa Lillian Wheeler to melodramat udający s.f. Ot, jest komputer odpowiadający za bezpieczeństwo na drogach (tytułowy KZIDKA, choć wolę oryginalne brzmienie: ARIEC), trochę bardziej zaawansowany niż obecne oprogramowanie, potrafi także symulować rozmowę, ponieważ można do niego telefonować w celach takich, jak my dzisiaj na nr 112. Jakaś kobieta z problemami dzwoni do niego zamiast do telefonu zaufania. I tak czytamy, co tam w życiu jej nie wyszło. Jak pisałem, melodramat. Co kto lubi.

Przyszła kolej na opowiadanie Scotta Lyncha, nazwiska, dla którego pewnie sporo osób w ogóle kupiło ten numer magazynu. Machina sterowana zdalnie to fantasy, przyjemne w odbiorze, z pomysłami, zabawne i dobrze przetłumaczone (choć miejscami jest chyba bardziej politpoprawnie niż w oryginale), a przy tym proste fabularnie. Przyjmuje formę wyciągu z kroniki kompanii Czerwonych Kapeluszy, pracy ubarwionej dodatkami, załącznikami i dopiskami. Najemni czarodzieje (choć nie tylko) stają przed problemem pokonania tytułowej machiny wojennej. Nic specjalnego, ale nie tak łatwo w NF o zwyczajnie przyzwoity kawałek prozy przygodowej.

Sunny Moraine po raz drugi w tym roku pokazuje, że potrafi ciekawie pisać. Sterta porwanych obrazów to s.f. o bolesnym wspomnieniu masakry, jakiej ziemscy koloniści dopuścili się na rdzennych mieszkańcach obcej planety. Odmienność kulturowa, strach przed nieznanym, brak porozumienia, nietrudno się tu doszukać nawiązań do wydarzeń z historii ludzkości. Kosmici są tu tylko metaforą. Dobra rzecz; powiedzieć "poruszająca" byłoby przesadą, ale jest dość blisko.

*

Trzy trafiające w mój gust opowiadania to nie jest zły wynik, również większość publicystki uznaję za przyzwoitą. Tymczasem do sprzedaży trafił już majowiec z opowiadaniem Johna Scalziego. Reszta autorów tak zachęcająco nie wygląda, ale przekonamy się, co mają do zaoferowania.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Nowa Fantastyka 04/2014
Redaktor naczelny: Jerzy Rzymowski
Autorzy: Scott Lynch, Łukasz Malinowski, Kazimierz Kyrcz,
Wydawca oryginału: Prószyński Media
Data wydania oryginału: 26 marca 2014
Liczba stron: 80
Format: A4
Okładka: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały i kolorowy
ISSN: 0867-132X
Cena: 9,99 zł

Komentarze


Scobin
   
Ocena:
+2
  1. Przyłączam się do pochwały opowiadania Przemka Zańki, którego notabene znam. :-)
  2. "A heap of broken images" (angielski tytuł opowiadania Sunny Moraine) to tytuł zaczerpnięty zapewne z Eliota (przyznam, że sam o tym nie wiedziałem, dopóki internet mi nie podpowiedział).
  3. Dobry jest ten tekst Moraine. Kluczowa wydaje mi się w nim perspektywa (voice, jak by powiedzieli Anglosasi), a więc opowiedzenie wydarzeń z pozycji ofiar, nie sprawców. Choć trochę musi się w tekście stać, aby narratorka właśnie takie stanowisko zajęła.
29-04-2014 00:06
mr_mond
   
Ocena:
+2

Zjawisko świetnie sprawdza się również w psychoterapii, którą zajmuje się doktor Tomasz Sienicki, główny bohater (podejrzewam, że sporo w nim z autora) (...)

Co wskazuje na to, że sporo w nim z autora? ;)

29-04-2014 00:12
lemon
    @mond
Ocena:
+2

Wydaje mi się, że gusta filmowe (jest taki fragment, gdzie Tomasz mówi coś w stylu: "co on widzi w tych wampirach? To samo co ty w Doktorze Who") i nowy awatar - Doktor Holmes. To są dwa seriale, za którymi szaleje chyba cała ekipa Pulpozaura, nie? ;) A poza tym jakieś pomniejsze szczegóły, których już teraz nie pamiętam. Tomasz jest zbyt żywy, żeby nie być na kimś mocno wzorowanym. Strzelałem, że właśnie na autorze.

To teraz powiedz, czy się myliłem. :)

29-04-2014 11:23
mr_mond
   
Ocena:
+1

Jeśli chodzi o kulturowe upodobania – ok, racja :).

29-04-2014 17:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.