» Recenzje » Norweski dziennik. Tom 3 - Andrzej Pilipiuk

Norweski dziennik. Tom 3 - Andrzej Pilipiuk


wersja do druku
Norweski dziennik. Tom 3 - Andrzej Pilipiuk
Książki pana Pilipiuka niezmiennie nasuwają mi skojarzenia z twórczością Marii Rodziewiczówny. Twórczość tej ostatniej zajmowała dwie wielkie półki w pierwszej bibliotece, do której uczęszczałam. Wielki Grafoman jest na najlepszej drodze, by z czasem doczekać się dwóch, ba! - nawet trzech półek zapełnionych swoimi książkami. Nie tylko ilościowo, ale również jakościowo oboje, Pilipiuk i Rodziewiczówna, są pokrewni: dziewiętnastowieczna pisarka tworzyła jednakowe romansidła, niewiele różniące się od siebie pod względem bohaterów, fabuły, czy też sposobu kreowania przedstawionej rzeczywistości. I, tak jak pan Pilipiuk, miała szerokie grono fanów, którzy nie bacząc na utyskiwania krytyki pochłaniali z wypiekami na twarzy kolejne tomy…

Przyznam szczerze, że nie należę do fanek Pilipiuka: razi mnie nie tyle jego twórczość, co niezwykły cynizm, który pozwala autorowi ogłaszać wszem i wobec, że nieważne jak się pisze, ważne, byle go czytano. Porównywanie pisania książek do robienia garnków, także mnie nie urzekło, ale idąc dalej za tym porównaniem: ileż można mieć takich samych ganków w domu? Pytam, gdyż książki Pilipiuka, tak lekko porównane do naczyń, są w gruncie rzeczy takie same… Przeczytasz dwie, lub trzy i dokładnie wiesz, czego spodziewać się następnym razem.

Nie inaczej jest z trzecim tomem Norweskiego Dziennika, który kończy przygody kilkunastoletniego Tomasza. To następny smakowity kąsek dla fanów, których Pilipiuk ma wielu. Dla jego przeciwników to kolejny zbiór tego wszystkiego, co sprawia, że nijak nie mogą się oni do tej twórczości przekonać: wszechwiedzący bohaterowie posiadający liczne umiejętności - od budownictwa po zwykłe mordobicie, troszkę nagości i zawiła intryga. Jak zwykle obrywa się polskiej szkole, za to dla odmiany mamy peany pochwalne na temat budowania domów ze styropianu.

Jak zwykle spora część dialogów przebiega według stałego schematu - jedna z postaci pyta: czy wiesz coś o…? Drugi bohater odpowiada: coś tam czytałem... Na co pierwszy, przez dwie strony wyjaśnia np. zasady działania wojskowych sieci komputerowych. Czekam z utęsknieniem na takich Pilipiukowych bohaterów, którzy po prostu czegoś nie wiedzą lub nie potrafią zrobić. Samodzielność i wszechstronność może zachwycać, ale nie można stworzyć postaci literackiej posiadającej wyłącznie takie cechy, gdyż będzie najzwyczajniej w świecie nudna.
No i ten upiorny "dziadek" Jakub…

Skomplikowane perypetie młodego człowieka dobiegają końca, Tomasz dowiaduje się kim jest i skąd pochodzi. Przy okazji wychodzi na jaw: kto jest wrogiem, kto przyjacielem a przeszłość zostaje naświetlona, dzięki czemu można snuć plany na przyszłość. Pojawia się także kilku nowych bohaterów, więc dla równowagi jedna ze "starych" postaci traci życie.

Tom trzeci Norweskiego Dziennika nie zaskakuje niczym nowym, jednak dla młodego czytelnika może być zupełnie niezłą zabawą. Chociaż z drugiej strony czytelnik ten nie może być zbyt młody - opisy wzgórków łonowych i mózgu rozchlapanego pod sufit wskazują na nieco dojrzalszego czytelnika. Ale pewnie jestem naiwna myśląc, że jakiegokolwiek młodzika to zniechęci… To kolejny "garnek" w sklepiku Rzemieślnika-Pilipiuka, ale tym razem widać, że robiony z większą niźli zwykle starannością: uszy są prosto i dno nie przecieka. A to już coś. Może następny będzie tym "fikuśnym", o którym niegdyś pisał autor Kuzynek
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Norweski dziennik
Tom: 3
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 20 lipca 2007
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-60505-57-1
Cena: 27,99 zł



Czytaj również

Upiór w ruderze
O duchach nieco zabawniej
- recenzja
Wilcze leże
O przewadze zwykłego nad niezwykłym
- recenzja
Operacja Dzień Wskrzeszenia
W pogoni za przodkiem prezydenta
- recenzja
Na nocnej zmianie
Fantastyka fandomowa
- recenzja
Trucizna
Wysokooktanowa Trucizna Jakuba W.
- recenzja
Szewc z Lichtenrade - Andrzej Pilipiuk
Historyczne historyjki
- recenzja

Komentarze


starlift
    Heh,
Ocena:
0
3 akapity marudzenia na osobe Pilipiuka, 2 niby recenzji i jeden podsumowania z marudzeniem na Pilipiuka. Litości. Dokładnie taką samą recenzję można napisać nie czytając książki i takie mam wrażenie - że to eksperyment poltera - czy ktoś się kapnie, że recenzent książke widział tylko na sklepowej półce?

W tym tekście nie ma nic o książce. Nic. Jest jakaś próba podsumowania twórczości Pilipiuka i wyszukiwania cech wspólnych wszystkim jego książkom. Nieudana zresztą, bo są cechy o wiele bardziej wyraźnie jednolite w każdej powieści, niż wymienione wyżej.

Sam trzeci tom natomiast jest żenujący, rozwiązanie fabularne zupełnie "od czapy", motywy z Bliskich spotkan 3ciego stopnia wyglądają na żart autora i do dziś nie wierzę w to co przeczytałem w 3cim tomie. Jest fabularnie spieprzony i zupełnie inny niż 1 i 2 tom. Zapowiadane rozwiązania i zaskakująca końcówka są oczywiście zaskakujące - niestety tak niekorzystnie, że w zasadzie nie polecam całego cyklu, który rozpoczął się bardzo fajnie. Strasznie lubię młodzieżowe powieści. No ale niestety, szkoda czasu. Po takim zakończeniu i fabularnym rozwiązaniu rodem z kosmosu (dokładnie) radzę podarować sobie Norweski dziennik i poczytać lepiej Piętnastoletniego kapitna.

Jeśli to jest recenzja, to ja jestem święty.
25-09-2007 11:44
Keliah
    @Starlift
Ocena:
0
Gdyby nie twój koment pewnie dalej nie wiedział bym co sądzić o 3 tomie tego cyklu - recenzja jest do bani i kompletnie nic konkretnego nie powiedziała mi o książce. Cała masa ogółów i odwoływania się do - nie wiedzieć po co - poglądów Pilipiuka na temat jego twórczości. Jestem odbiorcą, czytelnikiem - czytam jego książki i szczerze mam głęboko w... poszanowaniu, czy ów autor pisząc książkę traktuje to jak lepienie garnków czy okładanie kartki papieru gumowym kurczakiem. Interesuje mnie to co tworzy i jaką to prezentuje jakość.

Po przeczytaniu cyklu o J. Wędrowyczu i cyklu "Kuzynek" miałem zabierać się właśnie do Norweskiego dziennika, ale w obliczu takich faktów muszę sie zastanowić i/lub odłożyć to na późniejszy czas.
25-09-2007 19:00
~spirit

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
nie znam twórczości pana P., ale jesli ktoś pisze recenzję książki, poszerzając ją o całość dokonań w/w autora to chyba ma prawo zrobić szersze podsumowania tego co napisał, prawda? zwłaszcza, że są to podsumowania trafne, biorąc pod uwagę komentarze i reakcje poniżej heh... nie można powiedzieć złego słowa o autorze książki, bo jego wyznawcy od razu kończą z pianą na ustach, a autorce recenzji zarzuca się jałowość i wtórność... to pan P. piszę słabe książki z tego co wiem, więc jak tu wychwalać szmirę?
25-09-2007 21:41
starlift
    Heh.
Ocena:
0
Nie chodzi przeciez o wychwalanie, ta ksiazka jest cienka jak barszcz, co zreszta napisalem. Prosze czytac ze zrozumieniem, tak "recenzje" jak i komentarze. Do wyznawcy Pilipiuka mi daleko, jak zreszta ogolnie do jakiegokolwiek wyznawcy.

Szersze podsumowanie? Poszerzenie recenzji? Czytalismy na pewno ten sam tekst?
25-09-2007 22:23
Keliah
    Hę?
Ocena:
0
Żeby mówić o jakimkolwiek poszerzaniu albo podsumowaniu trzeba najpierw mieć co podsumować i co poszerzać. W tym tekście brak po prostu recenzji – albo wykładamy kawę na ławę, że ksiązka była cienka albo wyśmienita i dlaczego tak a nie inaczej. [lub po prostu jakie argumenty przemawiają za a jakie przeciw – a jakie za a nawet przeciw ;p ]

Co do tego „kultu” Pilipiuka o jaki zostałem posądzony – jak dla mnie autor recenzji może stwierdzić, że moja ukochana ksiązka to totalne dno a ja nawet po zastanowieniu mogę mu przyznać częściową rację – wszystko zależy od tego czy przedstawi mi naprawdę sensowne i logiczne argumenty potwierdzające jego tezę.

To tak na marginesie tylko bo przecież czy ktoś tu krytykuje recenzenta za to że „panie, pan powiedział że ksiązka cienka a to przecie cudo”? Nie w tym rzecz. To co mi nie odpowiada to rozpatrywanie w recenzji jakichś ogólnikowych cech twórczości autora a co gorsza jego nastawienia do pisania. Recenzent powinien chyba skupić się na książce którą recenzuje nieprawdaż? To nie artykuł „ogólne wrażenia z twórczości A. Pilipiuka”
27-09-2007 01:03
earl
    Keliah i Starlift
Ocena:
0
Prawdziwa recenzja powinna zawierać odniesienie do poprzedniej twórczości autora (jeśli jest takowa) i podkreślenie, czy dana powieść (film, dramat itp.) mieści się w dotychczasowym nurcie czy nie, czy zawiera wspólne treści w stosunku do innych utworów czy jest czymś nowym w jego twórczości. Należy też dodać, czy dane dzieło mieści się w określonym nurcie artystycznym (postmodernizm, neoklasycyzm itp.), czy też jest zapowiedzią czegoś nowego albo eklektyczną zbitką różnych stylów. Wystarczy poczytać/posłuchać Kałużyńskiego, Raczka, Kaczyńskiego (Bogusława naturalnie) czy Waldorffa - wielkich krytyków artystycznych. No, ale zwykle taka recenzja ma po 4-5 albo i więcej stron. I trzeba mieć fachową wiedzę, aby ją napisać.

Recenzja powyższa, i tu zgadzam się z Wami, za dużo miejsca poświęciła autorowi książki i jego twórczości zamiast skupić się na samej treści i określeniu, co jest w niej dobre a co złe i dlaczego. Średnia objętość tekstów recenzji (czyli ok. 5000 znaków, plus-minus) nie jest sprzymierzeńcem do tworzenia syntez całokształtu literackiego danego autora i należy tego unikać, gdyż zabiera miejsce na to, co naprawdę zainteresuje czytelnika - czyli odczucia recenzenta wobec fabuły i ich umotywowanie.
28-09-2007 20:37
starlift
    Re:
Ocena:
0
Ja bym odroznil recenzje prasowa od analizy fachowej, zwanej dla zmylki takze recenzja, tylko rozniaca sie miejscem publikacji od zwyklej oceny, do jakich jestesmy w wiekszosci przyzwyczjeni.

Odniesienia do nurtow, calosci tworczosci, trendow i tak dalej to jest miejsce krytycznoliterackich analiz, nie recenzji w serwisie na 5k znakow. Tym bardziej, ze proba analizy jaka znajduje sie powyzej jest po prostu zalosnie slaba.
29-09-2007 00:38
earl
   
Ocena:
0
Dlatego też napisałem, że Poltergeist nie jest miejscem na tego typu analizy ze względu na brak miejsca.

Natomiast właśnie pełna recenzja (artystyczna, naukowa) jest analizą fachową jakiegoś dzieła.
29-09-2007 06:54
starlift
    Re:
Ocena:
0
Brak miejsca? W Internecie? Nie zartuj. :]

Jakby ktos cos takiego napisal jestem przekonany, ze by puscili. Moze w czesciach.
29-09-2007 13:41
6200

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie chcę się kłócić (niby :), ale według PWN-u:

recenzja [łac.], omówienie i ocena dzieła lit., nauk., przedstawienia teatr., filmu, wystawy itp.; publikowana zazwyczaj w prasie.

Kwestia definicji, ale jak dla mnie omówienie != analiza fachowa.
29-09-2007 17:27
starlift
    Hehe,
Ocena:
0
az zaluje ze mi sie nie chcialo do slownika zajrzec. :P
29-09-2007 19:34
earl
   
Ocena:
0
Borys.

Zgadzamy się w takim razie co do zakresu pojęciowego.

Starlift.

Wcale nie bronię recenzji, bo mi się również nie podobała. Autorka bowiem w zbyt krótkim tekście probowała przedstawić ocenę powieści na tle calokształtu twórczości Pilipiuka, ale jej nie wyszło. Zaczęła dość dobrze, ale potem nagle jakby przestraszyła się, że wyjdzie za długi tekst i zaczęła się spieszyć, po macoszemu traktując samo omówienie i ocenę treści.

Schleppel:

Jak dla mnie całkiem dobrze piszesz i przyjemnie się to czyta. Potrafisz również być taktownie ironiczna, co zaliczam na plus. Jednak musisz pamiętać o zachowaniu odpowiednich proporcji przy pisaniu tekstów. Jeśli już chcesz odnieść się do całokształtu twórczości recenzowanego autora, to ta ocena nie może zajmować połowy tekstu, najwyżej 1/5 albo i mniej. Myślę, że kolejny tekst będzie już lepszy.
29-09-2007 19:36
starlift
    Re:
Ocena:
0
Znaczy, zeby nie bylo, ze winie autorke. Bynajmniej. Takie wpadki powinna lapac redakcja, ktos to przeciez czyta, a bledy widoczne sa golym okiem - tekst jest po prostu zle zbudowany. Niemniej zdania budowana sa poprawnie, a to juz cos.

Wyszlo ironicznie. :P Niemniej po pierwszym slabym tekscie nie warto sie zniechecac. Nawet po 5tym czy 10tym. Nawet po kilkunastu przyzwoitych zdarzaja sie wpadki i katastrofy. Takze, autorka niech pisze i pilnuje redakcji, zeby robila swoja robote. Ten tekst byl do uratowania - w sensie trzy zdania uwag + praca autorki i mogloby z tego cos byc.
29-09-2007 23:18
~Andrzej Pilipiuk

Użytkownik niezarejestrowany
    do Starlifta
Ocena:
0
a może napiszesz własną recenzję - skoro az tak Ci sie nie podobało to chętnie bym się zapoznał z tym punktem widzenia.
19-10-2007 12:22
starlift
    Re:
Ocena:
0
Andrzeju, przysięgam, że miałem zamiar, ale stwierdziłem, że nie ma co publikować takiego tekstu. Natomiast faktycznie może napiszę czemu mi się nie podobało i puszczę to na blogu (podeślę Ci linka jak już napiszę). Na jakąś kompletną recenzję nie mam siły. :)
19-10-2007 14:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.