Nocny wypad razem z Cthulhu
Odsłony: 6Podzielę się z Wami moim pomysłem, który leży odłogiem ze względu na braki w wolnym czasie.
Chcę swoim kumplom zorganizować coś z pogranicza larpu i gry miejskiej. Ja widzę to tak…
Rozsyłam im zaproszenia na sesję ZC. Takie eleganckie, ręcznie pisane, dostarczone do rąk własnych, a każde opatrzone cytatem lub numerem. W zaproszeniach uprzejmie proszę o odpowiednie rekwizyty. Wszak każdy poszukiwać powinien mieć latarkę, notes z ołówkiem i co tak kto uważa.
Panowie zjawiają się w moim mieszkaniu i zastają je, delikatnie rzecz ujmując lekko zdemolowane (tak, u mnie bałagan to rzecz dziwna, o ile samca nie zostawiam samego na kilka dni). Zawartość szuflad i szafy na podłodze, książki porozrzucane po pokoju i tak dalej.
I tu pojawia się rola mojego agenta w grupie zaproszonych. Osoba wtajemniczona, z którą mam kontakt, a dzięki współczesnej technologii wielkiego brata wiem gdzie jest. Agent ów miałaby być odpowiedzialny również za sugerowanie pewnych kroków w chwili impasu.
Wracając do planowanych wydarzeń… Agent informuje, że do jego zaproszenia dołączono ciąg liczb i liter, coś jakby hasło. Przeszukując komputer dowiadują się, że interesowałam się nie tymi ludźmi co nie trzeba. Odnajdują również w mailach wersję roboczą wiadomości do nich. Coś w stylu, jeśli to czytacie jest źle.
I tak w toku kolejnych wydarzeń moi poszukiwacze odwiedziliby praskie kamienice, popracowaliby na zapleczu knajp, przekopaliby trochę ziemi w lesie… nocą (muahaha mrrrok), poszukaliby ukrytych znaczeń w napisach na starych warszawskich gmachach i pomnikach.
Jak widać pracy organizacyjnej od groma. Co o tym myślicie?