Nocny pociąg z mięsem

Autor: Michał 'womi' Wójciak

Nocny pociąg z mięsem
Młody, utalentowany fotograf, Leon Kauffmann, stoi przed szansą pokazania swoich prac podczas wystawy w jednej z nowojorskich galerii sztuki. To dla niego możliwość zaistnienia, wyrwania się z codziennej pogoni za tanią sensacją dla tabloidów. Warunek: zrobione przez niego zdjęcia muszą być brutalne i bezkompromisowe. W poszukiwaniu ciekawych ujęć bohater rusza na nocną eskapadę ulicami miasta i trafia na trop tajemniczego mężczyzny w garniturze. Ten okazuje się być rzeźnikiem, który oprawia nie tylko zwierzęta, ale też ostatnich pasażerów podziemnego metra.

Wizualnie film jest bardzo zimny i klaustrofobiczny. Główny miejscem akcji są wagony i stacje metra. Zdjęcia kręcono przede wszystkim w San Francisco, które udaje Nowy Jork. Same sceny zabójstw są pełne zbliżeń i detali. Dodatkowo w celu spotęgowania uczucia obrzydzenia wykorzystano zwolnienia. Tym samym widz ma możliwość obserwowania wyrywania paznokci, nabijania ofiar na haki, wyłupywania oczu w taki sposób, jak gdyby był stojącym nieopodal świadkiem zdarzeń. Niestety zastosowanie tak dużej ilości trików wywołuje przesyt. Brakuję autentyzmu i wszystko wygląda bardzo sztucznie. Z łatwością można dostrzec użycie efektów specjalnych. To jeden z wielu mankamentów ciekawie zapowiadającej się historii.

Od samego początku znana jest postać mordercy, więc ciężar pytania: "kto?" został przeniesiony na płaszczyznę: "w jakim celu?". Podążając za tytułowym pociągiem trafiamy do nieznanego świata. Ostatnia stacja metra kryje tajemnicę, o której wiedzą tylko nieliczni. Są oni jednak na tyle wpływowi, by zahamować działania Leona, zmierzające do ujęcia sprawcy. Kiedy poznałem zakończenia przypomniała mi się Osada M.N. Shaylamana, ze swoim groteskowym i zupełnie nieprawdopodobnym wytłumaczeniem. W tym filmie jest podobnie. Finałowe rozwiązanie tej historii jest niczym szereg miejskich legend, w które wszyscy wierzą, choć brakuje dowodów.

Scenariusz Nocnego pociągu z mięsem został oparty na opowiadaniu Clive’a Barkera, którego niestety nie znam. Tym samym nie mogę porównać pierwowzoru literackiego z filmową adaptacją. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że o wiele ciekawsze wątki fabularne zostały w tym obrazie po prostu pominięte. W końcu Leon jako fotograf stara się być maksymalnie blisko różnych brutalnych zdarzeń jak np. napaść na modelkę. Brakuje pytań o etykę i kodeks fotografa. Trochę marudzę, bowiem to nie należy do zadań horroru, którego głównym celem jest przede wszystkim straszenie widza. Jednak marudzę, bowiem i to podstawowe oczekiwanie wobec tego gatunku nie zostało spełnione.

Na każdym kroku widać problemy w tworzeniu napięcia. Brakuje emocji, iskry szaleństwa. Mimo to, że nie jest przewidywalnie, to jednak nudno i sztampowo. Zupełnie nie wykorzystano potencjału Bradley Coopera (fantastyczne oczy), który w roli fotografa został ograniczony do biegającej kukły z aparatem. Jego filmowa partnerka, znana z serialu Asy z klasy, Leslie Bibb, jest po prostu kiepska. Pełni rolę głupiej blondynki. W końcu w każdym porządnym horrorze powinna znaleźć się taka postać. Tego wymaga konwencja. Ciekawostką jest Brooke Shields w roli Susan Hoff, właścicielki galerii. Jednak to tylko epizod, więc fani Błękitnej laguny mogą czuć się zawiedzeni. Najważniejsza jest oczywiście rola rzeźnika, w którą wcielił się Vinnie Jones. Jego kamienna twarz przeraża, ale z czasem staje się po prostu opatrzona.

Niewątpliwe Nocny pociąg z mięsem, lub raczej "z bezsensem", to film z potencjałem. Jednak został potraktowany zupełnie po macoszemu. Ta historia powinna zostać rozegrana w zupełnie inny sposób. Pomimo tego, że trup ściele się gęsto i krew płynie wartkim strumieniem, obraz nie przeraża. Na podstawie właśnie takich horrorów, w których najważniejsze staje się epatowanie zbrodnią widać, że gdzieś została zagubiona dbałość o napięcie, niedopowiedzenie, atmosferę. Zapominamy coraz bardziej o klasycznych horrorach (Nawiedzony dom, Dziecko Rosemary, Coś). Jak dużo jeszcze sztucznej krwi musi zostać wylanej, byśmy sobie uświadomili, że najstraszniejsza jest ciemność a nie to, co w tej ciemności się kryje?