» Recenzje » Noc blizn - Alan Campbell

Noc blizn - Alan Campbell


wersja do druku

Krwawe anioły

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Noc blizn - Alan Campbell
W naszej rodzimej literaturze fantastycznej historie o aniołach zajmują ważne miejsce: wystarczy wspomnieć o Siewcy wiatru Mai Lidii Kossakowskiej (którą wielu, mimo świetnych Zakonu Krańca Świata czy Rudej Sfory, kojarzy tylko z tą powieścią) lub dwóch tomach antologii A.D. XIII. Tym razem miałem przyjemność zapoznać się z "anielską" powieścią zza granicy: Nocą blizn Alana Campbella.

Dill jest ostatnim potomkiem świątynnych archontów, które trzy tysiące lat temu wyszły z otchłani, aby walczyć z barbarzyńcami w obronie Deepgate, miasta Ulcisa – boga łańcuchów. Wychowywany jest przy prezbitera, sprawującego realną władzę w mieście, i przez całą kastę kapłanów. Samo miasto jest niezwykłe, podobnie jak jego mieszkańcy – zawieszone jest na tysiącach łańcuchów, które chronią ja przed upadkiem w potężną otchłań. Podobno mieszka w niej sam bóg, dawno temu strącony z nieba. Jak to zwykle bywa w opowieściach z naszego fantastycznego poletka, Dill stanie się świadkiem ogromnych zmian i strasznych wydarzeń, przy których okrutne egzekucje na miejskim rynku zdają się być zabawą.

Mimo że Noc blizn opowiada o aniołach, wcale nie jest jej blisko do znanych mi opowieści, dotyczących tych niezwykłych istot. Powieść Campbella jest raczej czymś pomiędzy Z mgły zrodzonym Brandona Sandersona a Mostem nad Otchłanią Lewandowskiego. Skojarzenia z pierwszą książką budzą przede wszystkim efektowność wydarzeń i niezwykli bohaterowie, z drugą natomiast mocne zaakcentowanie wątków religijnych związanych z tajemniczą, nieznaną przestrzenią, którą w obu książkach symbolizują otchłanie. Siłą rzeczy wszystkie te czynniki wpływają na klimat Nocy blizn, ale wcale nie są elementami dominującymi. Campbell stworzył niezwykły destylat – pisarz garściami czerpie z horroru, dorzuca do tego elementy typowe dla urban fantasy, zahacza też o fantastykę epicką i steam-punk. Od razu dodam, że to właśnie atmosfera jest najlepszym elementem Nocy blizn – gotycki i tajemniczy klimat Deepgate potrafi oczarować.

Alan Campbell prowadzi narrację dwutorowo – z jednej strony pojawia się wątek dorastającego anioła, z drugiej dziwnego Nettla, przeżywającego jedną z największych katastrof w swoim długim życiu. Pisarzowi świetnie udało się oddać różnice w postrzeganiu świata w obu przypadkach – dziecinny, czasami naiwny Dill wierzy w ludzi i oczekuje pomocy, zaś Nettle rzadko daj się nabrać i nieoczekuje od nich niczego dobrego. Czytelnik szybko przyzwyczaja się do przeskoków między tymi diametralnie różniącymi się postaciami i daje ponieść się przygodzie. Sprzyja temu pewien prosty fakt – Campbell od razu porywa czytającego w wir akcji, który zatrzymuje się dopiero po epilogu. Ksiązka podzielona jest na trzy części: dwie pierwsze są świetne, dopóki nie przeczyta się ostatniej.. Końcówka jest zdecydowanie najlepsza – szkoda, że autorowi nie udało się lepiej rozłożyć napięcia pomiędzy wszystkie segmenty. Zresztą, chyba każdy to przyzna – przeskoki narracyjne, których liczba diametralnie zwiększa się w ostatniej części, znacznie powiększają moc suspensu. Powieść jest pierwszą częścią cyklu i liczę na to, że Campbell nie będzie hamował potężnej maszyny, którą rozpędził pod koniec Nocy blizn.

W kwestii wykreowania postaci pojawia się pewien paradoks – główny bohater jest tak naprawdę stworzony najsłabiej, przynajmniej do pewnej zmiany, której skutki przyjdzie poznać nam dopiero w drugiej części. Dill jest dziecinny, infantylny nawet, mimo tego, że życie naprawdę dało mu w kość. Wydaje mi się, że pisarz powinien go trochę bardziej "utwardzić", urealnić. Z drugiej strony, ma on to, czego brakuje innym bohaterom – pewien dynamizm kreacyjny. Postać wyraźnie się zmienia, im dalej w przysłowiowy las, tym więcej drzew. Miejmy nadzieję, że Campbell jeszcze bardziej rozwinie tego bohatera. Z innymi postaciami jest zauważalnie lepiej – od zabójczyni Rachel, przez wyniszczonego Nettla, aż do szalonego Devona. Wyraźnym kontrastem dla Dilla jest Carnival – zdecydowanie najlepiej wykreowany bohater tej powieści. Pisarz z pasją oddaje uczucia tej postaci, ukazując zarówno demoniczną furię, jak i nieukojony żal. To zdecydowana perełka wśród wszystkich postaci zamieszkujących Deepgate.

O stylu Campbella nie ma się co rozpisywać, bo też i jakimiś niezwykłymi cechami on nie grzeszy. Dialogi raz są naturalne i dynamiczne, raz troszkę słabsze (szczególnie kiedy pojawia się zbyt duża liczba wtrąceń). Opisów jest dosyć dużo, jednak najlepsze nie są wcale te typowe dla powieści akcji – autor skupia się raczej na oddaniu emocji, mniej miejsca poświęcając dokładnemu przedstawieniu zdarzeń. Czasami pojawiają się prawdziwe przebłyski talentu Campbella – intrygujące zwroty, ciekawe porównania, zabawa słowem. Szkoda, że nie pojawia się takich momentów więcej – znowu pozostaje wyrazić nadzieję na lepszą przyszłość.

Okładka została świetnie dobrana do klimatu książki – doskonale oddaje "krwawy gotyk", jaki przebija z kartek. Czerwień jest co prawda trochę zbyt intensywna, ilustracja mogłaby być lepiej dopracowana w szczegółach, ale i tak jest to jedna z najlepszych okładek, jakie ostatnio widziałem. Tłumaczenie nie jest złe, ale mogłoby być lepsze – czasami pojawia się jakiś mniej zręczny zwrot czy nieciekawie brzmiące zdanie. Redakcja stanęła na wysokości zadania i poprawiła poziom edytorski względem Z mgły zrodzonego, którego niedawno recenzowałem.

Noc blizn z pewnością mogę polecić każdemu, kto najbardziej ceni ciekawy klimat. Trudno spotkać coś podobnego do tajemniczej mieszanki, którą udało się stworzyć Campbellowi. Spodoba się też każdemu, kto lubi widowiskową powieść akcji. Zawiedzeni poczują się szukający w książkach psychologicznie prawdziwych postaci, choć i oni znajdą perełkę w postaci Carnival. Na książkę warto wydać te trzydzieści złotych, choćby po to, aby móc zapoznać się z kolejnym tomem, po którym spodziewam się prawdziwego wielkokalibrowego działa.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Noc blizn (Scar Night)
Cykl: Kodeks Deepgate
Tom: 1
Autor: Alan Campbell
Tłumaczenie: Anna Reszka
Autor okładki: Jacek Krawczyk
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 13 czerwca 2008
Liczba stron: 420
Oprawa: miękka
Format: 135 x 205 mm
ISBN-13: 978-83-7480-093-8
Cena: 35,00 zł



Czytaj również

Żelazny anioł - Alan Campbell
Kodeks Deepgate bez łańcuchów
- recenzja
Żelazny anioł
Cyrk osobliwości Miny Greene

Komentarze


Gruszczy
   
Ocena:
0
O pomstę do nieba woła nie przetłumaczenie wszystkich nazw własnych. Ledwo trafiłem na nację (to chyba nacja, bo jestem dopiero po kilku stronach) o nazwie Spine, już mi się odechciewa. To wszystko brzmi sztucznie, nienaturalnie; można było pokusić się o stworzenie jakichś fajnych tłumaczeń, a te nazwy chyba się do tego nadają.
25-06-2008 17:03
Zicocu
    @Gruszczy
Ocena:
0
Na śmierć o tym zapomniałem w recenzji - rzeczywiście, nazwy własne to rzeczywiście najsłabsza część tłumaczenia. Mnie najbardziej ukłuło tłumaczenie nazw dzielnic Deepgate. Może "Liga Sznurów" miała być groteskowa, ale tak patetyczna nazwa ulicy biedaków jest co najwyżej śmieszna.
26-06-2008 13:37
assarhadon
   
Ocena:
0
A wiadomo, kto jest autorem okładki?
26-06-2008 15:27
Mellor Drothring
   
Ocena:
0
Tytuł antologii to A D XIII a nie A D XII, wiem że literówka, ale...
02-07-2008 21:34
assarhadon
   
Ocena:
0
Liczba stron 419!
23-09-2008 07:28
Shakaras
   
Ocena:
0
Bardzo dobra ksiazka, nie moge sie doczekac Zelaznego Aniola...
24-09-2008 19:51
~Marta

Użytkownik niezarejestrowany
    Wielkie rozczarowanie
Ocena:
0
Czytałam tę książkę długo. A to znaczy, że nie pochłonęła mnie tak, jak zapowiadają na okładce. Czekałam kiedy coś się wydarzy, na te zwrotu akcji i mroczne zdarzenia. Nie było niczego.
Kiedy doszłam do ostatniej strony poczułam rozczarowanie. Rozumiem, że wydawca musi zareklamować swoje dzieło i każda książka teraz to debiut roku itp., ale tak nie można! Nie da się reklamować gniotu. Cieszę się, że nie kupiłam tej książki, byłabym bardzo rozczarowana a cena mała nie była.
Jedyne, co mi się podobało w tekście to była Carnival. Tylko jej postać utrzymywała mnie w lekturze, a na koniec i tak rozczarowała. Nic wielkiego się nie stało, niemrawe zakończenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że książka to tylko strata tuszu i papieru.
O, okładka mi się podobała bardzo. I to chyba tylko tyle.. Z pozostałych bohaterów kto jeszcze był? Tchórzliwy Dill, niedorobiona adeptka Spine, Devon, który i tak osunął się w otchłań ze swoim nieśmiertelnym ciałem.
Nie zachwyciło mnie w tej książce nic. Nawet mroczne gotyckie zachwalane miasto - jak dla mnie autor za bardzo się postarał w przedstawieniu go jako ponure, smutne i brudne.
Jeszcze nigdy żadna książka mi się tak nie dłużyła i mnie tak nie rozczarowała :/

..no, może jeszcze Elantris ;)
09-12-2008 11:30
~Rogal

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie ma wcale tak zle jak niektorzy narzekaja :)) ale najlepiej tez nie jest :) na pewno na plus patent z klimatycznym miastem :)
Mialbym prosbe do kogos kto ma ksiazke i ma troszke czasu: jakby mogl sie ze mna skontaktowac na gg (6311930 - niewidoczny zawsze) bede bardzo wdzieczny.
Z gory dzieki.
18-03-2009 11:27
DudiLaf
   
Ocena:
0
Po przeczytaniu "wrót baldura" sadziłem że nie ma nic gorszego, rozczarowałem się , jednak jest :/
Jedynie autor stworzył fajny klimat.
05-05-2009 21:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.