» Pawilon herbaciany » Felietony » Niezbadane ścieżki losu

Niezbadane ścieżki losu


wersja do druku

Cóż za niezwykły przypadek! Nie minął miesiąc od czasu, kiedy publicznie narzekałem na niemożność przeczytania antologii "Dziesięć tysięcy liści", a oto znów książka ta ląduje na moim biurku! Wypożyczono mi ją wczoraj, tym razem z gwarancją, iż wolno mi będzie trzymać ją przez czas dłuższy, nie ma wiec strachu - nie utracę jej tuż po Dracoolu, bez czytania. To doprawdy niezwykłe - pogodziłem się już, że nie będzie mi dane zapoznać się z treścią tej pozycji, a oto znów wpada w moje ręce. Przez czysty przypadek, oczywiście.

W Rokuganie nie ma jednak przypadków. Nic i nigdy nie dzieje się samo przez się, bez powodu i poważnych następstw - wszystkim, od uderzeń fal przyboju, po skomplikowane koleje ludzkiego żywota, rządzi nieubłagane przeznaczenie. Gdy coś trafia w ręce Rokugańczyka, znaczy, że tak mu było pisane, a gdy coś traci, nie dzieje się to z jego winy. Oczywiście, niektórym pisane jest zawieść, inni zaś już w dniu narodzin przeznaczeni są do wielkich czynów - nikt nie jest jednak władny przewidzieć, czy samuraj okaże się bohaterem, czy skończy jako ronin, bez pana i honoru, dlatego wiec należy ze wszystkich sił starać się przeżyć życie w najlepszy możliwy sposób, by nie sprzeniewierzyć się darmie swej duszy i nie zostać w przyszłym życiu ukaranym.

Choć przeznaczenia nie da się poznać, każda chwila przynieść może pewne sugestie dotyczące przyszłości, skoro bowiem nic nie dzieje się przypadkowo i wszystko stanowi część Niebiańskiego Porządku, z pozornie błahych, choć niecodziennych zdarzeń wnosić można o tym, czemu służą -w więc o tym, do jakie będą miały skutki. Stąd pośród mieszkańców Szmaragdowego Cesarstwa powszechna jest wiara w omeny i choć uczeni i dworni samuraje wyśmiewać się mogą z chłopskich przesądów, często sami wzywają shugenja, by objaśnili im niepokojące zajścia.

Gdy w środku zimy na niebie pojawi się jaskółka, jest to widomy omen. Kiedy stojąca na półce figurka przodka spadnie na podłogę, z pewnością szacowny antenat stara się wspomóc radą swych bytujących na ziemi potomków. Jeśli ostrze dobytego z saya miecza bez widocznych powodów pokryte jest rosą, w drzewa wiśni przedwcześnie opadają płatki, słynny z precyzji ruchów mistrz miecza rozleje herbatę, w shamisenie gejszy pęknie struna, chłop potknie się na równej drodze, Cesarz kaszlnie, zachodzące słońce stanie się czerwone, skałę rozszczepi błyskawica - wszystko to oznacza, że już wkrótce coś się wydarzy.

Interpretacja omenu to trudna i odpowiedzialna sztuka, zwłaszcza, że znaki przyszłości nigdy nie są jednoznaczne, a takie samo wydarzenie może mieć zupełnie różne znaczenia, zależnie od okoliczności, świadków czy pory roku. Objaśnianie przepowiedni wymaga wiec niebagatelnej mądrości i stanowi jedno z najważniejszych zajęć shugenja, często jednak zdarza się, że ludzie starzy, bogaci lub obdarzeni szczególna estymą proszeni są o wyjaśnienie, co czeka darzących go szacunkiem w najbliższej przyszłości. Ich przepowiednie często nie okazują się trafne - nie ma się temu zresztą co dziwić, interpretacje takie bywają bowiem podszyte strachem, brawurą lub chęcią przypodobania się słuchaczom i brak w nich mądrości prawdziwego czarownika. Być może dlatego właśnie wielu dwornych panów publicznie śmieje się z wiary w objawienia przyszłości, nazywając je chłopskimi przesądami - pokażcie mi jednak generała, który ruszy do bitwy, gdy okaże się, ze jego kabuto pękło, a koń okulał.

Gdy odkładałem "Dziesięć tysięcy liści" na biurko, spadła zeń inna książka - najwidoczniej robiąc miejsce antologii. Nie mam wątpliwości - to omen, który ma uspokoić mnie, że tym razem wymarzona pozycja pozostanie w mym domu na dłużej. Życzcie mi miłej lektury.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.