» Almanach » Teoria RPG » Niezależne gry fabularne - Indie RPG

Niezależne gry fabularne - Indie RPG

Wyjaśnienie, czym są Indie RPG, czyli "gry niezależne", należy zacząć od rozwiania pewnych mitów - mianowicie gry Indie są często mylone z przedstawicielami tak zwanej "nowej fali RPG". Nowa Fala (ang. New Style) była eksperymentem (zakończonym moim zdaniem klapą), który miał za zadanie rozpocząć rewolucję w grach fabularnych. Jej założenia obejmowały zabawę z formą RPG (takie jak gra bez Mistrza Gry, gra korespondencyjna), której celem było odejście od utartych schematów. Rezultatem było kilka bardziej (Violence, Puppetland, De Profundis) lub mniej (Pantheon) udanych eksperymentów, po czym "nowa fala" umarła. Polscy gracze znają gry Nowej Fali dzięki wydawnictwu Portal, które wydało kilka rodzimych tytułów: między innymi wspomniane wyżej De Profundis, Frankenstein Faktoria oraz przetłumaczyło Niewiarygodne Podróże i Zadziwiające Przygody Barona Münchausena pierwotnie opublikowane na zachodzie przez Hogshead Publishing. W tym miejscu trzeba by zdefiniować, co właściwie oznacza w tym przypadku "niezależny" (od angielskiego indie - independent: niezależny). Według definicji zaczerpniętej z forum Forge, o którym niżej, jedynym kryterium świadczącym o "niezależności" danej gry jest to, że wszystkie prawa do niej pozostają w posiadaniu i gestii jej autora bądź autorów. Jeżeli samemu wydajesz grę, którą napisałeś, decydujesz o jej losie, posiadasz do niej wszystkie prawa oraz nie liczysz na jakiś większy zysk z tym przedsięwzięciem związany (no, może poza zwrotem kosztów produkcji), to śmiało możesz zaliczyć siebie do niezależnych wydawców (oczywiście jest to pewne uproszczenie, ale tak to mniej więcej wygląda). Za formalny początek ruchu indie w grach fabularnych uważa sie uruchomienie w 2001 roku forum dyskusyjnego Forge, którego celem było i jest promowanie tego typu gier. Założycielami forum byli Clinton R. Nixon oraz Ron Edwards (twórca teorii GNS). Forum powołano do życia celem dyskutowania, promowania oraz tworzenia tak zwanych gier "niezależnych". Często można napotkać opinie, że gry niezależne to najczęściej "jednostrzałówki", niewarte większego zachodu "eksperymenty" i tym podobne "wynalazki". Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania, ale warto najpierw zapoznać się ze spektrum gier uważanym za Indie, zanim wyda się pochopną opinię. Zgodzę się, że do większości produktów tego typu nie są planowane dodatki (zwykle wszystkie informacje potrzebne do gry zawarte są w jednym podręczniku). Nie mają one też dokładnie przedstawionego i opisanego w suplementach świata oraz często skupiają się na jednym aspekcie rozgrywki, "ograniczając" w ten sposób graczy oraz MG. Nie mylmy jednak gier niezależnych z "autorkami". Gry niezależne mają (przynajmniej w zamierzeniu) się sprzedać, systemy autorskie natomiast są głównie tworzone dla samej sztuki tworzenia.
Na przykład w grze "My Life With Master" gracze wcielają się w sługi szalonego naukowca. Mechanika gry koncentruje się na ich postaciach oraz konfliktach między nimi i ich obłąkanym panem, ułatwiając uzyskanie nastroju rodem z gotyckiego horroru. Jednak ze względu na jej zawężenie trudno będzie w tej grze zagrać w inny od proponowanego przez autorów sposób.
Jest to wynik postawy niezależnych twórców, którzy w swoich grach proponują przede wszystkim zmianę sposobu gry, a nie nowy świat czy konwencję. Dlatego w systemach Indie ważną rolę pełnią zasady opisujące nie tylko metody rozstrzygania konfliktów w grze, ale też to, jak ma przebiegać sama sesja, czy też komu przysługuje w danym momencie prawo do narracji. Podejście twórców Indie RPG wynika z chęci oderwania się od panujących na rynku RPG schematów. Przyjętym standardem jest, że najpierw pojawia się podręcznik podstawowy, a następnie, w określonych odstępach czasu, wychodzą przygody, podręczniki opisujące kolejne fragmenty świata albo rozszerzenia zasad. Jak wcześniej wspominałem, głównym priorytetem twórców gier Indie nie jest chęć zysku, lecz zaprezentowanie (drukiem, bądź w formie PDF) swojego pomysłu na grę: ukazanie alternatywnego podejścia do "ogranych schematów", zmiana sposobu gry, lub też eksplorowanie jakiegoś elementu settingu albo konwencji. Co do samych gier, znajdziemy wśród nich takie tematy, jak:
  • fantasy pełną gębą: Burning Wheel, Conspiracy of Shadows, The Shadow of Yesterday, Paladin, Legends of Alyria;
  • fantasy z przymrużeniem oka: Trollbabe, Elfs, Donjon, Barbaren, Eldritch Ass Kicking;
  • science-fiction/cyberpunk: Burning Empires, A-State, Lacuna, Nine Worlds;
  • horror: Inspecters, The Farm, Sorcerer, The Shab-al-Hiri Roach, My Life With Master;
  • western: Dust Devils, Dogs in the Vineyard;
  • superbohaterowie: With Great Power, Capes;
  • oraz takie "eksperymenty" jak: Primetime Adventures (serial telewizyjny), Kayfabe (wrestling), Polaris (czysto narracyjna gra o odchodzących w niepamięć rycerzach) lub Universalis (tworzenie i granie we wszechświecie "konstruowanym na żywo" podczas gry).
Oczywiście powyższa lista to jedynie czubek góry lodowej. Gry Indie rozpowszechniane są we wszystkich dostępnych aktualnie mediach, począwszy od plików PDF, bindowanych wydruków z domowych drukarek, przez alternatywy dostępne aktualnie w internecie lulu.com, printondemand.com, aż po klasyczny druk w drukarni. Dla mnie osobiście Indie oznacza całkowitą swobodę autora, niezależność od wahań rynku, widzimisię wydawców, oczekiwań dystrybutorów oraz planów wydawniczych. To pełna kreatywna wolność: autor gry sam decyduje o tym, co znajdzie się w grze, począwszy od pierwszego akapitu, poprzez rozwiązania mechaniczne, a na ilustracjach oraz składzie zakończywszy. Gier niezależnych na próżno szukać na półkach sklepów z grami fabularnymi. Dzieje się tak, ponieważ twórcy unikają "głównych kanałów dystrybucji". Koszt druku niskonakładowych gier jest o wiele wyższy niż produktu mainstreamowego i autorów po prostu nie stać na płacenie marży, którą ustala dystrybutor. Taka sytuacja sprawiła, że twórcy gier niezależnych albo sprzedają swoje gry poprzez własną stronę internetową, albo szukają alternatywnych kanałów dystrybucji, specjalizujących się w rozprowadzaniu gier właśnie takiego typu. Oprócz znanych wszystkim sklepów z ofertą produktów w postaci plików PDF (DriveThruRPG, RPG Now Edge), istnieją dwie niezależne firmy zajmujące się sprzedażą bezpośrednią. Key20 Jasona Valore oraz Indie Press Revolution Brenanna Taylora. Pierwsza z nich ma w ofercie bardzo szeroką gamę gier, od planszowych i fabularnych zaczynając, a na bitewnych i karcianych kończąc. Brennan z kolei zajmuje się jedynie dystrybucją gier RPG. Dodatkowo pobierają bardzo niskie marże od sprzedawanych produktów, jednocześnie zapewniając wsparcie w postaci reklamy w prasie i w sieci, promocję oraz sprzedaż gier na konwentach. Są to rzeczy, na które (jak łatwo można sobie wyobrazić) niezależny wydawca - nie nastawiony na zysk - po prostu nie może sobie ze względów finansowych pozwolić. Ten artykuł to jedynie wstęp do obszernego zagadnienia, jakim jest Indie RPG. W przyszłości postaramy się przedstawić najbardziej interesujące gry niezależnych wydawców oraz będziemy informować o zapowiedziach i nowościach wydawniczych. Uwagi i uzupełnienia: Termin Indie RPG odnosi się przede wszystkim do produkcji wydawanych w USA, ale nie tylko: zapowiedziana jest już niemiecka produkcja RPG typu Indie zatytułowana Barbaren. POD - print on demand; usługa świadczona przez małe drukarnie cyfrowe. Pozwala na druk publikacji o bardzo niskich nakładach (zwykła drukarnia offsetowa najczęściej nie bierze zleceń poniżej 1000-1500 sztuk). POD pozwala na druk nawet jednego egzemplarza książki. Przykładem polskiego serwisu oferującego usługę POD jest serwis Wyczerpane.pl. www.lulu.com - strona podobna w swym założeniu do księgarni internetowej. Różnica polega na tym, że po złożeniu zamówienia przez klienta pozycja zostaje wydrukowana w technice POD, a następnie wysłana. Jest to doskonałe rozwiązanie dla tych, którzy nie spodziewają się wielkich zamówień oraz nie dysponują miejscem na składowanie wydrukowanego produktu (lub nie chcą zajmować się dystrybucją). Linki do gier Indie wymienionych w artykule: Fantasy: Fantasy z przymrużeniem oka: Science-fiction/cyberpunk: Horror: Western: Superbohaterowie: Inne:
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tagi: indie



Czytaj również

Durance
Więzienna planeta
- recenzja
Kiedy rozum śpi
Drugie spojrzenie
- recenzja
Kiedy rozum śpi
Dwugłos o onirycznej grze w Szalonym Mieście
- recenzja
Universalis
Matuzalem erpegowej awangardy
O systemach z nieklasycznym podziałem narracji

Komentarze


piotr pielgrzym
   
Ocena:
0
Zdecydowanie zbyt pobieżne. Nie dowiedziałem się właściwie nic poza tym, czym są te gry. Poza tym mam dziwne wrażenie, że taki rodzaj gier może funkcjonowac tylko za Wielką Wodą, bo u nas nigdy by coś takiego nie przeszło.
25-06-2006 21:54
Seji
    Pobieznie, owszem.
Ocena:
0
W innym razie wyszedl by tekst co najmniej dwa razy dluzszy. A to jest przystawka na poczatek.

A co do naszych realiow: Indie wydaja ludzie, ktorzy prowadza wlasny biznes, a napisanie i wypuszczenie erpega to dla nich hobby. Najblizszym przykladem z naszego podworka byloby Poza czasem, ale w zasadzie tylko w kwestiach wydawniczych.

Jesli jeszcze chodzi o polskie realia, to zastanawialem sie nad sekcja "jak to wydac" ale to temat na osobny tekst. POD w Polsce funkcjonuje, nie jest drogi i da sie to zrobic. problemem jest zarejestrowana dzialanosc gospodarcza/osobowosc prawna i ewentualnie kochany ZUS. Niewielu znam erpegowcow, ktorzy wymyslaja gry i maja wlasne firmy.

Inna sprawa, to "prawdziwe polskie RPG", ktore by w strone nowatorskich pomyslow IMO raczej nawet nie spojrzalo. Bo wydac sie da i nie jest to najwiekszy problem.
25-06-2006 22:06
Gerard Heime
   
Ocena:
0
Czy przypadkiem w myśl te definicji Trzewiczek nie jest aby autorem Indie RPG? :)
25-06-2006 22:40
Seji
    Nie jest
Ocena:
0
Ma wlasne wydawnictwo, ktore wydaje RPG. A nie firme np. maklerska, a RPG wydaje sobie w garazu po godzinach. Poza tym dystrybuuje gry normalnymi kanalami. Portal to mainstream. Zwlaszcza, ze wydaje klasyczne RPG, a nie zabawy z forma. Owszem, wydaje sam siebie, ale to nie jest jedynym wyznacznikiem.

Choc przyjdzie Drozdal i on oceni, bo to on jest specjalista ;).
25-06-2006 22:47
Gerard Heime
   
Ocena:
0
Wydawąło mi się że Drozdal wyraźnie napisał, iż podstawowym wyznacznikiem jest osobiste wydawanie gry :-) A Trzewik, mając wydawnictwo, to robi.
Myślę, że autorzy wydający Indie też muszą miec wydawnictwo (choćby po to by płacić podatki), nawet gdyby to były 2 osoby plus pies.

Natomiast fakt, Trzewik wydaje przez główne kanały dystrybucji.

Z drugiej jednak strony, mam wrażenie, że Trzewik bardzo często pokazywał, że mu nie zalezy na zysku ale na satysfakcji jaką ma z wydania RPG, i mentalnością przypomina wydawcę-autora Indie.
25-06-2006 23:19
Deckard
    At least, but not lost&last
Ocena:
0
Z mojej strony wyrażam uznanie dla autora. Drozdalu (Seji - dla Ciebie za redakcję ;)) - kawałek dobrze upieczonego ciasta. Złożona forma (poprzez definicje, wydawców, systemy, wsparcie, kończąc przydatną bazą linkową), przyjemny odbiór. Cieszę się, iż traktujesz to jako wstęp do czegoś szerszego - bo widać, iż autor wie, o czym pisze. :)

Garść polemiki z innymi osobami:

@Piotrze - jak Drozdal sam wskazuje, jest to punkt wyjścia do innych materiałów. W przypadku indie-rpg naprawdę ciężko wskazać jakieś wspólne i skonkretyzowane elementy ponad te, o których czytamy powyżej. Pokusiłbym się o wskazanie conflict resolution, jako często występujący mechanizm (zamiast task resolution), ale Dro pewnie zaraz mnie tu wpoleruje w posadzkę.

Inną rzeczą jest podejście do gry, sesji i jej składowych w ramach tych systemów. Ciężko to nakreślić paroma słowami - ja pojąłem to dopiero w toku sesji DitV. Nie zgodzę się z opinią "mam dziwne wrażenie, że taki rodzaj gier może funkcjonowac tylko za Wielką Wodą, bo u nas nigdy by coś takiego nie przeszło" - indie jest i w indie się gra (także na konwentach). O kwestii aprobaty/dezaprobaty możemy mówić wówczas, gdy w ogóle jest w czym wybierać. Na rodzimym rynku spośród obecnych tytułów kiepsko z tym, ale to nie oznacza, iż ludzie cisnęli by tym w błoto. Młodzi gracze, być może - w sumie cieszą się produktami mainstreamowymi. Ale dla osób, które szukają systemów wspierających określony styl gry/prowadzenia sesji/whatever jest to obiecująca opcja - to systemy stworzone właśnie dla nich.

Przecież nie zabierzemy uczniom lekcji wf-u, aby obligować do gry w indie ;)

@Gerard: Nope - weź NS i Monastyr - klasyczny kanon rpg: opisy świata na połowę podręcznika (minimum), task resolution, brak wpływu graczy na przebieg sesji, złota zasada, wsparcie każdego stylu gry, wszechobecny dryf (to sprawdzoneakurat na własnym, 3-letnim MGwaniu NS, zresztą Monastyr też nie umknął - rozejrzyjcie się po subsystemie).

@Drozdal: Kill Puppies 4 Satan też się plasuje do indie?
26-06-2006 00:08
~Magnes

Użytkownik niezarejestrowany
    Hm...
Ocena:
0
"Nie mylmy jednak gier niezależnych z "autorkami"" - nie zgadzam się, indie to w dużej mierze właśnie autorki, a oprócz tego także gry komercyjne i półkomercyjne.
26-06-2006 00:13
~Żółw

Użytkownik niezarejestrowany
    .
Ocena:
0
Dzieki za artykul, pouczajace.

Z tego co czytam, termin wydaje mi sie byc skonstruowany sztucznie i w zasadzie nie tworzy jakiejś określonej kategorii RPGów ani nie ma konsekwencji praktycznych. Mówiąc inaczej: co mnie obchodzi czy ktoś wydaje grę w wydawnictwie, drukuje sobie "w Indiach", czy umieszcza na swojej stronie jako autorka?

W ogole zauważam w środowisku RPGowym pewną niepotrzebną (IMHO) obsesje katalogowania. To samo jest z GNSem. Kategorie tworzy się w jakimś celu, a nie dla samych siebie.

Jaki cel ma stworzenie kategorii "Indie RPG"?
26-06-2006 01:05
~Żółw

Użytkownik niezarejestrowany
    PS.
Ocena:
0
Skutek jest taki, że się ludzie zastanawiają czy wydawnictwo Portal jest indyjskie czy nie jest. A jakie to ma znaczenie?
26-06-2006 01:07
Drozdal
   
Ocena:
0
//piotr pielgrzym// co do pobieznosci - taki wymog byl wiec sie wpasowalem

//gerard heime// portal za czasow FF i Barona M mozna bylo okreslic jako "indie", po wydaniu Neuro i Mona to juz jak trafnie zaznaczyl Deckard przeszli na mainstream (i nie jest to nic zlego)

//Mganges// Wydaje mi sie ze bardziej kompetentny do udzielenia odpowiedzi na twoje "pytanie" czy tez stwierdzenie bylby Zuhar. IMHO - nie, gdyz wszystko zalezy od tego co rozumiesz pod pojeciem "autorki" i gdybys to sprecyzowal moznaby jakas dyskusje na ten temat rozpoczac (najlepiej na forum).

//Żółw// Niektorzy po prostu lubia katalogowac i myslec kategoriami ;) Jak napisal Deckard, jezeli ktos powie Ci ze dana gra jest Indie mozesz spodziewac sie ze czytajac nia napotkasz inne (dziwaczne, ciekawe, nowatorske?) rozwiazania odnosnie mechaniki, narracji, settigu itd. No i cena takiej gry bedzie wyzsza do porownywalnych objetosciowo produktow z nurtu mainstreamowego ;) Tak jak w muzyce albo filmie gdzie mamy mainstream - wytwornie filmowe, fonograficzni giganci, oraz indie - niezalezne wywornie, male studia filmowe, lub wrecz filmy czy tez albumy wydane wlasnym stumpem. Indie bedzie w tym wypadku oznaczalo wieksza (lub calkowita) niezaleznosc / swobode tworcy (od wymogow korporacji frontujacej pieniadze na mainstreamowe wydawnictwa) do przekazania nam, odbiorcom jego wizji.
26-06-2006 07:07
Dhaerow
    Indie w Polsce
Ocena:
0
... a po co, przecież można grać w Warhammera. :P

Tak wygląda mniej więcej podejście moich graczy ;)
26-06-2006 08:33
~Ramel

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To na gorze, to ja. Niestety, cos pokombinowalem z enterem. A co do Indie - czasami te definicje sa sztuczne - wezmy na przyklad 1pg albo Coyotte Trail. Same gry niewiele roznia sie od mainstreamowych a wydaja ja ludzie, ktorzy afair mocno z tego zyli i chcieli na tym zarobic. A Coyote Trail widzialem nominowane do Indie Awards. Wiec wydaje mi sie, ze czasami dodaje sie ideologie do tego podzialu indie/mainstream. Co nie zmienia faktu, ze niektore indie sa wyjatkowo ciekawymi produktami.
26-06-2006 09:40
Seji
    Indie
Ocena:
0
Ja sie czasem zastanawiam, ile jest w tym mody, ile silenia sie na swego rodzaju izolacje, a ile faktycznej checi bycia "niezaleznym". Mainstream dziwnych pomyslow wydawac raczej nie chce, fakt, ale z drugiej strony czy mowienie o niezaleznosci moze byc samousprawiedliwianiem sie, ze gra nie znjaduje nabywcow?
26-06-2006 10:10
~Ramel

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Co do dziwnych pomyslow... Mainstreamowym rpgiem (choc PEG ma wszystkie cechy wydawnictwa Indie) jest Low Life. I jak to nie jest dziwny pomysl, to ja nie wiem, co jest :D
Dro - zgadzam sie, ale niestety, jakos elytarystow najczesciej widac. No i zauwazylem stara prawde. Neofici sa najgorszymi zelotami :)
26-06-2006 10:40
Neurocide
    Z leksza kapa z wyznacznikami :)
Ocena:
0
Jedynym polskim Indie jaki przychodzi mi do głowy byłaby Ściężka: Droga Ku Chwala na onczas wydawana przez "niezalezne i niszowe" wydawnictwo Portal (czasy grubo przed NS). Podobnie Indie planszówek będzie Machina.

Deckard - wyjaśnij mi terminy "task resolution" i "dryf".
26-06-2006 13:37
Drozdal
   
Ocena:
0
//Ramel: "neofici sa najgorszymi zelotami :)"// True that, brotha. Co do PEG - wydawnictwo ma wiele cech Indie, ale uzywaja mainstreamowej dystrybucji :) Moga sobie na to pozwolic :D
26-06-2006 17:03
Deckard
    @Neurocide
Ocena:
0
Aby nie inicjować OT - proponuję zajrzeć tutaj.
26-06-2006 17:10
beacon
    Pobieżnie.
Ocena:
0
Niestety, trochę zbyt słabo zagłębiłeś się w temat-rzekę.
26-06-2006 19:58
~PrzeSzkoda

Użytkownik niezarejestrowany
    W końcu...
Ocena:
0
W końcu ktoś o tym napisał - pobieżnie bo pobieżnie, ale zawsze. Osobiście, mnie też kusiło, by napisać artykuł na ten temat. :) Skrzywiło mnie przebywanie na forum indie-rpgs.com (czyli Forge ;) ).

I nie zgodzę się, że gra "indie" będzie nierentowna dla wydawnictwa. Może będzie nierentowna, jeżeli będzie się ją chciało sprzedać ludziom, dla których "mainstream" oznacza DeDeki (czyli tzw. geeków ;-) ). Tak na przykład jeden sam Vincent Baker ("Dogs in the Vineyard") sprzedaje co roku więcej kopii swej gry, niż typowe wydawnictwo nie będące molochem (za molochy uznaję WotC, SJG itp., a nie np. Moongoose, które, nota bene, chciało zakupić od niego licencję na wydanie tej gry, lecz ich oferta została odrzucona przez Vincenta z wyżej wymienionej przyczyny). Po prostu twórcy spod szyldu Forge NIE CHCĄ, by ich gry były wydawane, by tracić nad nimi kontrolę.

Kategoria indie rpg powstała tylko i wyłącznie po to, by pokazać, że są to gry, do których wszelkie prawa autorskie posiadają twórcy. Wszystko.

A teoria GNS jest bardzo sensowna, gdyż pomaga w określeniu celu, jaki ma pomóc osiągnąć mechanika gry. Jak w każdej dziedzinie, tak i w groróbstwie odrobina teorii nie zaszkodzi. :)

Skoro pierwszy artykuł już powstał, to chyba się przyłączę i też zacznę pisać artykuły o grach niezależnych, bo to faktycznie temat rzeka :)

Deckard - kill puppies for satan też jest indie, i jest boskie.

Co do kilku treści zawartych w artykule:

"Gier niezależnych na próżno szukać na półkach sklepów z grami fabularnymi."

Niekoniecznie. Są, ale tylko w tych, które naprawdę interesuję się tym, co ma stać na półkach.

"Koszt druku niskonakładowych gier jest o wiele wyższy niż produktu mainstreamowego i autorów po prostu nie stać na płacenie marży, którą ustala dystrybutor."

Stać, stać, tylko po co, skoro dystrybutor zabierze im część dochodu, zaś jak sprzedadzą sami, to dostaną go na czysto, bez pośredników? Istnieje np. taka praktyka, że niektórzy twórcy niezależni część nakładu wysyłają do dystrybutorów tylko po to, by narobić dookoła gry więcej hałasu.

I dodam jeszcze, że na grach tego typu ich twórcy zarabiają, niektórzy są nawet w stanie się z tego utrzymać (np. Ben Lehmann, autor "Polaris" - lecz tylko dlatego, że mieszka w Chinach i zarabia na wymianie walutowej). Ron Edwards, autor "Sorcerera" i współzałożyciel Forge zarabia na swych grach kilka tysięcy dolarów rocznie. Informacje czerpałem z Forge właśnie :)
27-06-2006 18:06
Żółw
    No
Ocena:
0
No wreszcie ktos powiedzial jasno i wyraznie, chocby zdawkowo, po co to wszystko.
28-06-2006 00:27

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.