» Recenzje » Niewidoczni akademicy - Terry Pratchett

Niewidoczni akademicy - Terry Pratchett

Niewidoczni akademicy - Terry Pratchett
Piłka, jak wiadomo, jest okrągła – podobnie jak przeciętny mag z Niewidocznego Uniwersytetu. I choć czarodzieje chcieliby utrzymać taki stan rzeczy, to jednak testament jednego z poprzednich nadrektorów stanowi, że jeżeli uniwersytet w krótkim czasie nie wystawi drużyny piłkarskiej, to strumień pieniędzy zasilający kasę uczelni wyschnie. Odetnie tym samym grono profesorskie od dziewięciu posiłków i kilkunastu przekąsek dziennie, co stanowi poważny problem. Podobnie jak wdeptanie w bruk czy utrata kończyny, co zawsze jest możliwe przy stylu gry preferowanym w Ankh-Morpork…

Zanim rozpocząłem lekturę, byłem przekonany, że mam przed sobą książkę o perypetiach Ridcully’ego i spółki. Jak się okazało, byłem w błędzie – choć występują oni na kartach książki dość często, to jednak pierwsze skrzypce grają wyraźnie bohaterowie ze świata Pod Schodami: pracownice uniwersyteckiej nocnej kuchni, Glenda i Juliet, nadzorujący kadzie z woskiem Trev oraz ściekacz świec, pan Nutt, w którego przeszłości tkwi mroczna tajemnica.

Nowe postacie pozwalają spojrzeć zarówno na Uniwersytet, jak i na miasto z innej perspektywy, ale nie wprowadzają do powieści oczekiwanego powiewu świeżości. Wydają się raczej wyblakłe i pozbawione charakteru, być może przez swoje podobieństwo do bohaterów poprzednich książek Pratchetta – Glenda mocno przypomina Polly z Potwornego regimentu, Pepe Vimesa z Nocnej straży, a Ten Zły, imieniem Andy – pana Herbatkę czy Carcera. Główny zaś bohater, pan Nutt, nie kojarzy się wprawdzie z nikim; nie jest to jednak okoliczność korzystna, gdyż dzieje się tak skutkiem jego ogólnej nijakości. I choć pojawiają się momenty, w których zaskakuje i bawi, daleko mu do babci Weatherwax czy Śmierci. Sytuacji nie ratuje niestety ani epizodyczna obecność Rincewinda, którego równie dobrze można by wyciąć, ani kwestor, którego faktycznie wycięto, ani nawet lord Vetinari, który stał się zdecydowanie zbyt ludzki na mój gust.

A jednak… Mimo mało fascynujących bohaterów, mimo niezbyt szybkiego tempa akcji, wreszcie mimo ciągle obecnego uczucia deja vu Niewidoczni akademicy zwyczajnie wciągają jak ruchome piaski. Kolejne zabawne sytuacje, interesujące wydarzenia oraz barwne opisy, tak typowe dla stylu tego angielskiego pisarza, skłaniają, by przed odłożeniem książki przeczytać jeszcze tylko jedną stronę… a po niej jeszcze kilka. Do tego warto dodać wiele trafnych przemyśleń na temat nie tylko piłki nożnej, ale również przykładowo charakteru władzy, świata mody czy mentalności obywateli miasta, oraz jak zwykle dziesiątki większych i mniejszych smaczków, aluzji i odniesień do naszego świata.

I choć czuć już wyraźnie zmęczenie materiału, jakim jest Świat Dysku, choć brak książce głębi Łupsa! czy Nocnej Straży i zdecydowanie nie zostanie ona zaliczona do szczytowych osiągnięć autora – wciąż można z czystym sumieniem polecić ją każdemu, kto ma ochotę po prostu miło spędzić kilka godzin.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.8
Ocena użytkowników
Średnia z 25 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Niewidoczni akademicy (Unseen Academicals)
Cykl: Świat Dysku
Autor: Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Prószyńki i s-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 8 kwietnia 2010
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 142 x 202 mm
ISBN-13: 978-83-7648-377-1
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Blask fantastyczny
Błyskotliwe dowcipy
- recenzja
Straż! Straż!
Pierwsze spotkanie ze Strażą Miejską Ankh Morpork
- recenzja
Niuch
Sam Vimes melduje się na... urlop!
- recenzja
Mgnienie ekranu - Terry Pratchett
Panoptikum Terry'ego Pratchetta
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.