» Blog » Nie wierzę w grzeczne RPG
21-06-2014 10:33

Nie wierzę w grzeczne RPG

W działach: problemy na sesjach | Odsłony: 873

Nie wierzę w grzeczne RPG

Podczas ostatniej dyskusji na temat Punktów Doświadczenia część z rozmawiających stwierdziła, że w ogóle nie rozumie tematu “obrażania się” na MG, ponieważ w ich grupach takie coś nie miało miejsca. Zasady ustala się wspólnie i wprowadza po przegadaniu, prowadzący jest rozsądny i nigdy nie nadużywa swojej władzy (zresztą gracze mu ufają) i tak dalej...

Nie do końca jestem w stanie w to uwierzyć.

Nie zarzucam tu nikomu kłamstwa, bo nie zaglądałem im za ekrany MG, ale to byłby ewenement na skalę kraju. Żadnych utarczek między graczami? Żadnej krzywdzącej pomyłki Mistrza, która skasowała jakąś postać albo puściła sesję w tory railroadu? Żadnych kłótni, dyskusji, fochów i rezygnowania z grania? Jeśli tak, to chyba jestem jakimś magnesem na flejmy albo tamte ekipy to super-zgrane zespoły otwartych, tolerancyjnych a zarazem otwartych na wszelkie zmiany osób.

Na sesjach, w których brałem udział zdarzały się różne cuda.

Był MG - Andrzej - który skasował koledze w WFRP 1 postać elfa z kilkoma tysiącami PD na karku krótką deklaracją “Spod wody wynurza się macka. Oplata cię w pasie i wciąga pod wodę. Wydaj PP. Nie masz? Twoja postaćginie”. Bez rzutów na inicjatywę (której wspomniany elf miał chyba ponad setkę), żadnych uników ani testów siły na szarpaninę pod wodą. Chlast i bohater ginie.

Był gracz, który po tym, jak usłyszał, że nie może zasztyletować wroga, bo stoi za daleko, rzucił kostkami i stwierdził, że dalej nie gra. Rzucających kostkami było swoją drogą więcej - zwykle były to primadonny albo Mistrzowie uwielbiający jazdę po torach.

Był gracz, który obraził się o to, że moja postać w Earthdawnie (4 krąg) zarobiła po sesji tyle samo, co jego (9 krąg).

Było kilku strzelających fochami za to, że nie godziliśmy się przyjąć na sesję ich postaci. Sztandarowy przykład - CP2020, bohater ze wszystkimi cechami na 10 (plus wszczepy) i maskowaniem jak Predator. Predatora swoją drogą przyjął mu inny MG w innej kampanii.

Było dwóch kolegów, którzy obrazili się za to, że potraktowałem na poważne ich deklaracje i po głupim, nieprzygotowanym ataku na twierdzę wroga kazałem losować nowe postacie.

Był taki MG ze swoimi ulubionymi BNami, który nie potrafił zrozumieć, że nasze postacie też chcą pograć. Pogadaliśmy, podyskutowaliśmy, raz czy dwa razy pokłóciliśmy się i przestaliśmy razem grać.

Był… długo by wymieniać. Nawet w najlepiej zgranych grupach zdarzały się zgrzyty. Kłótnie, dyskusje i konflikty wydają mi się czymś naturalnym ogólnie, w całym życiu. Nie znaczy to, że gram z osobami, których nie trawię (tak było tylko wówczas, kiedy w mieście było trzech MG na krzyż, z czego tylko jeden miał lokum na sesje), ale bardzo ciężko trafić na ludzi o podobnym, erpegowym guście albo wystarczająco mocnej chęci współpracy i tworzenia kompromisów. A nawet z taką grupą czasem każdy chce postawić trochę na swoim, zamiast ulegać ciągle presji innych.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Hangman
   
Ocena:
0

bledy moga sie zdarzyc kazdemu po prostu i zdarzaja sie w najlepiej nawet zgranych ekipach. jednak zgranie ma te przewage nad jego brakiem, ze ulatwia dojscie do porozmienia w razie wpadki. to dziala jednak w obie strony, i czasami to zgranie w zyciu nie idzie w parze w zgraniu w rpg, bo kazdy ma inne oczeiwania. a jak ludzie sie znaja i lubia, to wymagaja od siebie nieco wiecej, i potem sa troche wiekse rozczarowania, ze nasz kumpel nzrobil cos innego niz powinien i jak mogl nie wiedziec, ze aurat tak byc powinno, skoro zna nas od tylu lat.

mimo wszystko czasem nieporozumienia sie zdarzaja bo musza, jesli chodzi o relacje miedzy ludzkie. kazdy ma swoje oczekiwania i pomysly na to jak je zrealizowac, w takim razie ciezko niekiedy uniknac zgrzytow.

 

21-06-2014 11:03
Enc
   
Ocena:
+2

Rozwiązywanie konfliktów to inny temat. Czasem się da i jest to bardzo proste (np. dzielimy PD po równo, bo Alek i Basia nie chcą różnicowanych). Czasem jest ciężej, ale ktoś idzie na kompromis (np. rezygnuję ze swojej postaci Jedi, skoro MG zależy na kampanii bez obecności Mocy). Zdarza się, że w ogóle się nie da rozwiązać sporu (np. rezygnujemy z gry z kolegą, który chce grać tylko heroic fantasy i nie akceptuje innych konwencji).

Nieporozumienia to też odrębny temat - w tej materii u mnie zwykle nie ma problemów, bo jeśli coś poszło na minus względem bohaterów, odkręcamy to na albo po sesji. Zdarzało się nam nawet "ożywiać" zabite postacie i zdaniem graczy było to najlepsze rozwiązanie.

Tutaj piszę przede wszystkim o tym, że różnice zdań istnieją, są normalne, nie ma sensu się ich wstydzić ani im zaprzeczać. Nie ukrywam, że bardzo liczę na komentarze Adeptusa i Torgardczyka :)

21-06-2014 12:34
Headbanger
   
Ocena:
0

Między ludźmi raz na jakiś czas jest kłótnia. Zawsze. To jak umiemy sobie z nimi radzić to inna sprawa. To z PD to raczej chodziło o wariant "jak to zrobić by było dobrze", jednak jego implementacja ostatecznie zależy od ludzi.

21-06-2014 13:04
Petra Bootmann
   
Ocena:
0

Jest tylko jedno "dobrze" <3

21-06-2014 13:24
Kilik Lodowa Zamieć
   
Ocena:
0

Miałem tysiące kłótni na sesjach. Część do tej pory gracze mi wypominają. Ale nigdy, przenigdy nikt nie strzelił focha i nie wyszedł. Nikt po sesji nie siedział obrażony. Nie zdarzyło mi się nikogo złośliwie i bez powodu zabić (i vice versa, żaden mój MG nigdy nikogo nie zabił z czystej złośliwości). I nikt nie chował urazy o kłótnię w grze rpg... Kłótnie są elementem rozgrywki, czasem fajnie jest się pokłócić o jakąś zasadę albo czy coś jest możliwe lub wiarygodne. Nigdy nie brałem udziału w takiej sesji, w której nie dałoby się wspólnie dogadać. 

21-06-2014 13:40
Kamulec
   
Ocena:
0

Kłótnie zdarzają mi się na sesjach bardzo sporadycznie (chyba, że liczymy jakieś 2 minutowe spięcia, tych moja pamięć zapewne po prostu nie rejestruje) i nie przypominam sobie takiej, która zmarnowałaby spotkanie. 

Fochy robił jeden gracz w gimnazjum i potem jak próbował nieskutecznie wrócić do gry w 1. liceum (złe rzuty na kostkach, samemu zawiniona śmieć postaci), fochy robił jeden gracz lat 11 (zły rzut na atrybuty postaci) i na tym koniec. Raz w liceum (drugiej chyba) gracz zadeklarował, że nie odpowiada mu mój system przyznawania pd w D&D i rezygnuje w związku z tym z dalszego udziału w kampanii (systemu nie zmieniłem, ale przekonałem go do niego ostatecznie i do gry wrócił).

Jak na 11 lat nie wygląda to raczej nieźle. Inna sprawa, że gram głównie z ludźmi, których choć trochę wcześniej znam. Może w tym należy upatrywać przyczyny takiego stanu rzeczy?

21-06-2014 18:14
Enc
   
Ocena:
0
@Kamulec: moje przypadki faktycznie są z pierwszych lat grania (1994-96), kiedy znałem niewielu graczy, z czego jeszcze mniej dysponowała pokojem do grania. Internet i przeprowadzka poprawiły stan rzeczy, choć i tak czasem trafiam na betony :)
21-06-2014 19:38
nerv0
   
Ocena:
+1

Grałem tylko z dobrymi kumplami. Bez spiny, klimaciarstwa i wielkich ambicji. Graliśmy dla czystego funu. Pewnie dla tego, gdy raz perfidnie zabrałem graczowi kawał jego dorobku to mieliśmy z tego bekę, a nie fochy i rzucanie kostkami. :P

21-06-2014 21:46
Adeptus
   
Ocena:
0

Nie ukrywam, że bardzo liczę na komentarze Adeptusa i Torgardczyka :)

Wywołujesz wilka z lasu? A na poważnie, to tym razem wykłócać się nie będę (mam nadzieję), bo nie ma z czym, notka mówi o rzeczach oczywistych, z którymi trudno się nie zgodzić. Pewnie, że masz rację, że konflikty się zdarzają. Nigdy nie pisałem, że nie (pisałem tylko, że nigdy nie spotkałem się, żeby ktoś z graczy kwestionował nierówne rozdzielanie PD i tyle). Wiadomo, że ludzie są różni i choćbyś nie wiadomo jak był rozważny, możesz kogoś urazić. Podobnie - zawsze jest ryzyko, że dana decyzja komuś się nie spodoba. Pamiętam taką sytuację - zresztą pisałem o tym w temacie PD-owym - kiedy mistrzowałem i zginęła postać jednego z graczy. Gracz miał pretensje, że został zaatakowany przez kilku wrogów na raz, twierdził, (może i sensownie), że przeciwnicy nie powinni się rzucać na jednego, tylko "równomiernie" rozłożyć swe ataki pomiędzy członków drużyny. Generalnie zgrzytów się nie uniknie, dlatego nie ma co żyć w strachu przed nimi, w końcu to zabawa i nawet jak komuś się coś nie spodoba, można spróbować to obgadać.

Ja jako gracz jestem tradycjonalistą i akceptuję decyzje MG, nie wykłócam się, choć wiadomo - czasem dyskutuję, jak wydaje mi się, że decyzja jest bezsensowna. Podobnie większość moich stałych współgraczy. Nie wiem, może to dlatego, że większość moich znajomych erpegowców uprawia, stosując terminologię Lukrecjusza "erpegowe kazirodztwo" - raczej nie interesują się nowinkami i gramy do bólu klasycznie. Ze współudziałem graczy w kształtowaniu świata i współdecydowaniu o czymkolwiek poza dążeniami własnej postaci (bo o ich efektach już decyduje MG) spotykam się jedynie w necie i pozostaje dla mnie jedynie ciekawostką.

W sumie jedyne poważniejsze scysje miałem na tle swobody. Może to trochę dziwne, ale z jednej strony uznaję MG za "pana sytuacji", ponadto nie przepadam za sandboxem i wolę przygody z wyraźnie zarysowaną linią fabularną - ale z drugiej strony, nie trawię 100% railroadingu. Zwłaszcza takiego ewidentnego - w stylu, że jak chcę kogoś zaatakować, to nagle zostaję oszołomiony, wpadam w zapadnię, zostaję teleportowany, okazuje się, że atakowany skrywał za kotarą swoich dwudziestu gwardzistów itd. A z takimi sytuacjami się spotykałem. Ba, raz grałem z MG, który nie zwracał uwagi na to, co mówią gracze. BN wygłaszał swoją przemowę, a wszelkie uwagi graczy były zbywane "Nie interesujcie się tym, to nie ma znaczenia", "Nie, to bez sensu, zróbcie, jak ja powiedziałem", "Nie wcale nie wierzę w to, że X jest zdrajcą, nie będę patrzył na żadne dowody, idźcie już zrobić to, co powiedziałem". W takich wypadkach próbowałem dawać do zrozumienia MG, że taki styl gry mi nie odpowiada, z reguły bez skutku, więc dziękowałem za grę. Przy czym z tego co pamiętam, raczej nie wynikały z tego jakieś kłótnie.

Zasady ustala się wspólnie i wprowadza po przegadaniu, prowadzący jest rozsądny i nigdy nie nadużywa swojej władzy (zresztą gracze mu ufają) i tak dalej...

"Zasady ustala się wspólnie" nie oznacza, że obywa się kompletnie bez zgrzytów. Czasem taki właśnie zgrzyt jest okazją do tego, aby omówić, jak chcemy grać. Wiadomo, że nie wszystko się omawia z góry, bo np. MG coś traktuje jako oczywiste, albo po prostu idzie za podręcznikiem. "Home rules" często ucierają się w toku gry.

21-06-2014 23:48
amenarhi
   
Ocena:
0

Ciekawy temat na przemyślenia w niedzielne popołudnie... Mamy pełno spin, jak wszyscy, ale ja zawsze staram się być w porządku wobec graczy. Jak na razie sprawdza się to nieźle, są zadowoleni zazwyczaj. Jak coś spieprzę, albo się pomylę, walnę się w pierś i wynagrodzę to graczom. Ale też racja, że trzeba umieć spojrzeć komuś w oczy i powiedzieć "wiesz, stary, skrewiłam, sorry". A jeśli jest zgrzyt między graczami, to MG musi niestety pełnić rolę rozjemcy, co czasem jest karkołomnym przedsięwzięciem. Fakt faktem, dotychczas ten schemat mi się sprawdza - ale z tymi samymi graczami prawie od zawsze. Nowi zazwyczaj odpadają po jednym-dwóch razach, chyba ciężko się w nas wgryźć... Ale "jeszcze się taki nie urodził" - i chyba receptą na sukces jest dobra, długa znajomość, gdzie można pogadać o problemie, zamiast trzaskać drzwiami zamiast "do widzenia". 

22-06-2014 16:09
jakkubus
   
Ocena:
+2

Pamiętam, że kiedyś dla żartu zadeklarowałem na sesji, iż gracze widzą jak żaglowiec, na który czekali, tonie. Jeden nawet nie wytrzymał i zaczął mnie dusić. :P

22-06-2014 22:20
katholhoo
   
Ocena:
+2

ponieważ w ich grupach takie coś nie miało miejsca

No... tak. Pomyślałeś o tym, że po latach grania w RPG znajduje się swoją ulubioną ekipę, która się dogaduje? Jasne - są spięcia. Spięcia typu "nie podoba mi się to, że MG dał mojej postaci jakieś debilne koszmary, które regularnie zjadają jej punkty, a potem kropki Siły Woli, teraz jest mniej grywalna i w sumie to przygotuję już nową". Rozwijamy się, a o błędach zapominamy - mi nikt na przykład nie wypomina już dwugodzinnej walki z bossem, który był IDIOTYCZNIE zaprojektowany.

Jasne, jak ruszę pamięcią, to znajdę przykłady rażąco krzywdzących ekip - na przykład moja pierwsza. Regularnie graliśmy w Młota i Cyberćpunka. Regularnie zaczynaliśmy jakieś nowe kampanie i bolało mnie, że inni gracze z racji stażu mają fajniejsze postacie. Dochodziło do jazd typu "a to ty bierzesz postać z poprzedniej kampanii, to sobie weź 10 dodatkowych punktów na atrybuty i 40 dodatkowych na umiejętności, a wszczepy przepisz z poprzedniej". Na domiar złego gnojek dostał, UWAGA, Dodge Challengera '70. Gdzie tam chuch - oryginalnego, kompletne części, zero przeróbek - a przecież im silniki zaczynały się od 3.0!

Się nie miało innej ekipy, to się z taką grało. Przyszły tłuste lata i nie będę nikomu nic wypominać, wolę pograć te dwie dobre sesje w tygodniu. Dobrze mieć paczkę graczy w której 5 z 6 osób to MG, a szósta to kobieta. Nawet, jeżeli od pięciu lat nie potrafi zrozumieć mechaniki.

Jest tylko jedno "dobrze" <3

Lol.

23-06-2014 09:54
Enc
   
Ocena:
+1
@katholhoo:
"Pomyślałeś o tym, że po latach grania w RPG znajduje się swoją ulubioną ekipę, która się dogaduje?"

Jasne, to nie jest notka o tym, że są dobrze dogadujące się ekipy, bo to oczywiste. :)
23-06-2014 10:18
katholhoo
   
Ocena:
0

Znaczy, w sumie nie czytałem dyskusji o PDkach, bo Poltera z tych czy innych przyczyn nie śledzę na bieżąco i dużo notek mi umyka. Jeżeli ktoś darł ryło, że "ON NIGDY TAK NIE MIOŁ", to faktycznie jestem zdziwiony. Ale zrzucałbym to na karb zapominania o złych rzeczach albo grania od początku (czyli albo od 14 lat, gdy ma się 25, albo od roku po prostu) w Jedyny Słuszny System (oWoD z milionem modyfikacji albo ADnD, a dla młokosów Sewydże) z Jedyną Słuszną Drużyną (każdy, kto gra inaczej, ten ciul). Dodam, że oba typy nie są miarodajne :P

23-06-2014 10:29
Beamhit
   
Ocena:
0
Najmocniejsze co miałem na sesji (jako MG), to jak zginęła w KC ulubiona enpecetka jednej takiej graczki. I te zimne spojrzenie na mnie po fakcie i wycedzenie przez zęby: "Ty sk....synu!".
23-06-2014 15:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.