» Blog » Nie oceniaj ksiażki po okładce...
03-06-2016 22:29

Nie oceniaj ksiażki po okładce...

W działach: książki, śmieszne | Odsłony: 738

Nie oceniaj ksiażki po okładce...

Tematem dzisiejszym będą okładki książek. Oraz książki, które dużo straciłyby, gdyby po widniejących na ich oprawie ilustracjach je oceniać.

Do poruszenia tego zagadnienia zachęciła mnie lektura powieści „Pieśń przed bitwą” Johna Ringo, którą to powieść przez długie lata omijałem szerokim łukiem właśnie z powodu tego, co widniało na pierwszej stronie.

Dziś więc zajmiemy się książkami wyraźnie skrzywdzonymi przez wydawcę marną okładką.

Początek historii:

Tradycja okropnych okładek książek fantastycznych w Polsce ma długą historię. By ją omówić należny cofnąć się do przełomu lat 80-tych i 90-tych, gdy na nasz rynek trafiły duże ilości zachodniej literatury. W połączeniu z kiepską techniką poligraficzną i grafikami, którzy nie całkiem wiedzieli jak temat ugryźć dało to takie efekty jak:

Conan i majaki po grzybach:

c0cb422c2053238f4db7f0c7084333d2

Conana w królestwie Salvadora Dali

Dolina_grozy

oraz Gimnazjalista rysuje Conana.

k8p5274t1413996176_l

Oczywiście Conan nie był jedynym klasykiem fantasy, który został w ten sposób potraktowany. Na uwagę zasługuje też jego bliski krewniak Kane w wersji od Phantom Pressu, nieistniejącego już wydawnictwa wybitnie zasłużonego w dziedzinie sztuki turpistycznej. Przykładem może być ostatni tom cyklu pod tytułem „Mroczna Krucjata”.

Mroczna_Krucjata

Książka ta jest o tyle istotna, że otwiera nowy nurt w polskiej sztuce wydawniczej, a mianowicie: okładek, na których nie wiadomo o co chodzi. Bo doprawdy nie przypominam sobie, by w tej książce występował upośledzony tyranozaur lub ekshibicjonista na krowo-smoku.

Phantom Press ogólnie chyba oszczędzał na grafikach płacąc im głównie narkotykami. Tak więc, gdy postanowiło wydać „Czarnoksiężnika z Archipelagu” okładka książki wyglądała tak:

Najdalszy_brzeg_III

Inni wydawcy natomiast zdawali się wierzyć, że goła baba sprzeda wszystko. Efektem były takie prace, jak okładka „Doliny płomieni”, jedna z chyba najbrzydszych jakie widziałem.

9689

Nie wszyscy mieli ku temu odwagę, woląc ilustrować swe książki ilustracjami wydarzeń mającymi miejsce na ich kartach, jak widzimy to w przypadku cyklu o książętach Amberu (do których to nawiasem mówiąc jeszcze wrócimy).

Znak-Chaosu-_bn42008

Oczywiście polskim pisarzom też sie oberwało. Przykładowo tu mamy książkę Jacka Piekary z okresu zanim stał się sławny. Oraz jej taktyczną okładkę odstraszającą.

indeks

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

Komentarze


TO~
   
Ocena:
+1

Wszystkie te rzeczy, oprócz "Doliny płomienia" dostałem lata temu "w spadku" od wujka. Wiem, że okładki kiczowate, bolą oczy etc. Ale uwielbiam je

04-06-2016 01:33
Paweł Jakubowski
   
Ocena:
+2

Temat mi bardzo bliski :-)
Okładki tandetne, ale teraz po latach, patrząc na niektóre, aż łezka się w oku kręci - kojarzą mi się z początkami mojego erpegowania i ogólnie przełomem lat 80-tych i 90-tych :)
Swoją drogą umieszczanie na okładce książki bohaterów z innych książek świadczy chyba o podejściu wydawców do tego typu literatury i chyba do samego jej czytelnika (że o świadomości marketingowej nie wspomnę). Dobrze, że to podejście ewoluowało.
 

04-06-2016 12:12
Bakcyl
   
Ocena:
+1

Dlatego najlepiej sobie obłożyć książkę choćby zwykłym papierem. Współczesne okładki też wiele od polszych standardów nie odbiegają. 

04-06-2016 13:31
earl
   
Ocena:
0

Dla mnie istotną rzeczą na okładce jest krótka notka na temat fabuły książki. Jeśli jej nie ma, to znaczy, że wydawca olał czytelników.

04-06-2016 15:42
Exar
   
Ocena:
+3

Dla mnie istotną rzeczą na okładce jest krótka notka na temat fabuły książki

Ja z kolei nigdy nie czytam notek o fabule. Strasznie mnie irytują, często psują też zaskoczenie, o czym jest książka.

04-06-2016 17:45
earl
   
Ocena:
0

To jak chcesz stwierdzić, czy dana książka Cię zainteresuje, czy też nie należy na nią marnować czasu?

04-06-2016 19:04
Bakcyl
   
Ocena:
0

Akurat jakość tych krótkich notatek jest często zbliżona do jakości okładek...

 

Mnie z kolei bardziej irytuje brak glosariusza i wyjaśnianie co bardziej niestandardowych słów w książce. To jest dopiero buractwo, pożałować tych kilku dodatkowych stron, by czytelnik nie musiał siedzieć z encyklopedią pod pachą. Ewentualnie zrobić notatkę na dole strony, to nawet tyle czasami im się nie chce.

04-06-2016 19:24
earl
   
Ocena:
0

Nie generalizujmy. Mniej więcej wypada pół na pół jeżeli idzie o jakość notatek. Bez nich jednak, moim zdaniem, ciężko byłoby wybrać, co kupić, wypożyczyć, przeczytać itd.

04-06-2016 19:31
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+1

Zawsze pozostają opinie znajomych, z którymi mamy podobny gust - dla mnie w znakomitej większości przypadków znacznie bardziej miarodajne niż opisy na okładkach, nie mówiąc już o recenzjach czy zachwytach dystrybutorów. No i poza tym własna opinia, jaką mamy o danym autorze / cyklu / serii wydawniczej.

04-06-2016 20:07
earl
   
Ocena:
0

No dobra, a jak jesteś w księgarni czy w bibliotece i nic Ci nie mówi ani nazwisko autora, ani tytuł to co robisz? Będziesz dzwonił po kolegach i każdego z osobna rozpytywał się, co sądzi o takiej i owakiej książce?

05-06-2016 08:17
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+2

Bakcyl- nie musisz siedzieć z encyklopedią pod pachą czytając książkę. Wystarczy Google... Ale doceniam Twoje rozwiązanie gdyż wzmacnia mięśnie dwugłowe podpachowe i boczne klaty...  ;)

05-06-2016 12:43
Bakcyl
   
Ocena:
+1

Samo siedzenie niczego nie wzmacnia. Mięśnie muszą pracować! Taki z ciebie kulturysta, jak z Aureusa designer.

 

@Earl

 

Ja na przykład nie wybieram się do biblioteki w ciemno. Zanim coś wypożyczę, to wcześniej na pewno mi to musi wpaść w oko gdzieś i zainteresować. Przecież nie będę stał w bibliotece jak ten cieć na hałdzie żwiru i grzebał w pułkach, jak Jasio w nosie przez trzy godziny.

05-06-2016 15:10
Xolotl
   
Ocena:
+1

też uwielbiam te okładki

 

05-06-2016 16:37
earl
   
Ocena:
+3

@ Bakcyl

Widzisz, a ja przeciwnie. Lubię klimat bibliotek, zwłaszcza tych, kiedy można samemu pogrzebać po półkach. Co kto lubi. W mojej bibliotece publicznej na osiedlu, którą odwiedzam raz na 4-5 tygodni, zawsze znajdą się jakieś ciekawe nowości, które można przeczytać.

05-06-2016 17:48
Kaworu92
   
Ocena:
+2

Ja na przykład nie wybieram się do biblioteki w ciemno. Zanim coś wypożyczę, to wcześniej na pewno mi to musi wpaść w oko gdzieś i zainteresować. Przecież nie będę stał w bibliotece jak ten cieć na hałdzie żwiru i grzebał w pułkach, jak Jasio w nosie przez trzy godziny.

Eeeem... masz na myśli półki? :P

09-06-2016 19:35
TO~
   
Ocena:
0

Eeeem... masz na myśli półki? :P

Pewnie chodziło o Chałdy Rzwiró ;)

09-06-2016 19:47
Kaworu92
   
Ocena:
0

xD Nie wiem jak to skomentować :P 

09-06-2016 20:20
Bakcyl
   
Ocena:
0

@Kaworu92

 

Mniej niż pół.

09-06-2016 23:34
Kaworu92
   
Ocena:
0

Wybacz, ale kompletnie nie rozumiem co chcesz powiedzieć ;-)

11-06-2016 15:18
Bakcyl
   
Ocena:
0

Tym lepiej. XDXD

11-06-2016 15:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.