Nie oceniaj ksiażki po okładce...
W działach: książki, śmieszne | Odsłony: 738Tematem dzisiejszym będą okładki książek. Oraz książki, które dużo straciłyby, gdyby po widniejących na ich oprawie ilustracjach je oceniać.
Do poruszenia tego zagadnienia zachęciła mnie lektura powieści „Pieśń przed bitwą” Johna Ringo, którą to powieść przez długie lata omijałem szerokim łukiem właśnie z powodu tego, co widniało na pierwszej stronie.
Dziś więc zajmiemy się książkami wyraźnie skrzywdzonymi przez wydawcę marną okładką.
Początek historii:
Tradycja okropnych okładek książek fantastycznych w Polsce ma długą historię. By ją omówić należny cofnąć się do przełomu lat 80-tych i 90-tych, gdy na nasz rynek trafiły duże ilości zachodniej literatury. W połączeniu z kiepską techniką poligraficzną i grafikami, którzy nie całkiem wiedzieli jak temat ugryźć dało to takie efekty jak:
Conan i majaki po grzybach:
Conana w królestwie Salvadora Dali
oraz Gimnazjalista rysuje Conana.
Oczywiście Conan nie był jedynym klasykiem fantasy, który został w ten sposób potraktowany. Na uwagę zasługuje też jego bliski krewniak Kane w wersji od Phantom Pressu, nieistniejącego już wydawnictwa wybitnie zasłużonego w dziedzinie sztuki turpistycznej. Przykładem może być ostatni tom cyklu pod tytułem „Mroczna Krucjata”.
Książka ta jest o tyle istotna, że otwiera nowy nurt w polskiej sztuce wydawniczej, a mianowicie: okładek, na których nie wiadomo o co chodzi. Bo doprawdy nie przypominam sobie, by w tej książce występował upośledzony tyranozaur lub ekshibicjonista na krowo-smoku.
Phantom Press ogólnie chyba oszczędzał na grafikach płacąc im głównie narkotykami. Tak więc, gdy postanowiło wydać „Czarnoksiężnika z Archipelagu” okładka książki wyglądała tak:
Inni wydawcy natomiast zdawali się wierzyć, że goła baba sprzeda wszystko. Efektem były takie prace, jak okładka „Doliny płomieni”, jedna z chyba najbrzydszych jakie widziałem.
Nie wszyscy mieli ku temu odwagę, woląc ilustrować swe książki ilustracjami wydarzeń mającymi miejsce na ich kartach, jak widzimy to w przypadku cyklu o książętach Amberu (do których to nawiasem mówiąc jeszcze wrócimy).
Oczywiście polskim pisarzom też sie oberwało. Przykładowo tu mamy książkę Jacka Piekary z okresu zanim stał się sławny. Oraz jej taktyczną okładkę odstraszającą.