23-07-2012 16:11
Nie lubię fabuły w cRPG
W działach: Gry Komputerowe, RPG | Odsłony: 53
Nie lubię cRPG z rozbudowaną fabułą. Nie pociągają mnie baldursy, pierwszy wieśmak cały czas czeka na dokończenie, tormenta zaś nie ruszam nawet kijem.
Kiedyś dawno temu zagrywałem się w beholdery i inne dungeon mastery. Tamte gry miały szczątkową fabułę (najczęściej w postaci opowiadanka dodawanego jako wprowadzenie do gry) i to wszystko. A mimo tego siedziałem jak zaczarowany przez kilka godzin przed telewizorem i wpatrywałem się w te piksele.
Dlaczego więc gry, który każdy szanujący się gracz erpegowo-pecetowy musi zaliczyć, nie jarają mnie?
Bo to nie jest moja fabuła. Jestem niestety starym erpegowcem, więc chciałbym mieć coś więcej do powiedzenia, niż to co oferuje "super-zajefajna-fabuła-wszech-czasów". Wiedźmin spotyka Vesnę Hood otoczoną zbójami i co? Albo pomoże, albo nie. Ale pomóc to on może tylko w jeden sposób, po munchkinowsku, rozwalając wszystko w drobny mak. Nie może zablefować, nie może zajść ich od tyłu, nie może udawać obłąkanego i toczyć piany z pyska. Ba, nie może nawet przyłączyć się do wesołej ferajny i zrobić wesołe gang bang w party bush zakończone bukkake na pannie Vesnie.
Dlatego wolę hack'n'slasha (nawet dobrze ukrytego jak Icewind Dale) i dungeon crawla, niż genialną fabułę. Bo fabułę to ja mam u siebie na sesji, i nawet jeżeli nie jest ona wysokich lotów, to jest ona moja.
Aha, tekst trochę inspirowany ostatnią notką Blanche.
Kiedyś dawno temu zagrywałem się w beholdery i inne dungeon mastery. Tamte gry miały szczątkową fabułę (najczęściej w postaci opowiadanka dodawanego jako wprowadzenie do gry) i to wszystko. A mimo tego siedziałem jak zaczarowany przez kilka godzin przed telewizorem i wpatrywałem się w te piksele.
Dlaczego więc gry, który każdy szanujący się gracz erpegowo-pecetowy musi zaliczyć, nie jarają mnie?
Bo to nie jest moja fabuła. Jestem niestety starym erpegowcem, więc chciałbym mieć coś więcej do powiedzenia, niż to co oferuje "super-zajefajna-fabuła-wszech-czasów". Wiedźmin spotyka Vesnę Hood otoczoną zbójami i co? Albo pomoże, albo nie. Ale pomóc to on może tylko w jeden sposób, po munchkinowsku, rozwalając wszystko w drobny mak. Nie może zablefować, nie może zajść ich od tyłu, nie może udawać obłąkanego i toczyć piany z pyska. Ba, nie może nawet przyłączyć się do wesołej ferajny i zrobić wesołe gang bang w party bush zakończone bukkake na pannie Vesnie.
Dlatego wolę hack'n'slasha (nawet dobrze ukrytego jak Icewind Dale) i dungeon crawla, niż genialną fabułę. Bo fabułę to ja mam u siebie na sesji, i nawet jeżeli nie jest ona wysokich lotów, to jest ona moja.
Aha, tekst trochę inspirowany ostatnią notką Blanche.