» Blog » Nie do końca stracone szanse
30-04-2023 07:18

Nie do końca stracone szanse

W działach: ASL | Odsłony: 114

Nie do końca stracone szanse
Ostatnio skończyłem międzykontynentalną, międzynarodową rozgrywkę online w scenariusz 17 – Lost Opportunities w Advanced Squad Leader. Była to naprawdę świetna rozgrywka, mimo że Niemcy, którymi grałem, przegrali.

Międzykontynentalna, bo prowadzona między Afryką a Europą. Międzynarodowa, bo oczywiście toczyła się między obywatelami dwóch nieafrykańskich krajów. :). 

Wracając do tematu – gra toczyła się między mocnymi Amerykanami a raczej słabymi Niemcami. Ci drudzy mieli jednostki poborowych, które miały tylko 3 punkty ruchu, co ogólnie jest wyjątkowo upierdliwe. Do tego Niemcy mieli wyjątkowo niski Experience Leadership Rating – ELR, który mówi, o ile można nie zdać testu Morale, żeby nie stracić na jakości jednostki. Czym jest ta jakość? Siła ognia, dystans, morale. A co jeśli się nie da obniżyć już dalej (gorzej niż poborowy się nie da)? Wtedy jednostka już rozbita na fest (Disrupted) i czeka na swoją śmierć, albo lidera.

Poza tym Niemcy mieli 3 czołgi a Amerykanie działo z amunicją przeciwpancerną i bazooki, które jak się potem okazało, były zabójcze i zakończyły rozgrywkę.

Cele:

Niemcy musieli zdobyć 5 budynków, przy czym nie mogli mieć mniej niż 9 rozbitych całych oddziałów.

Co się działo?

  • Niemiecki czołg bardzo szybko padł od działa.
  • Potem padło amerykańskie działo.
  • Niemiecki mocny czołg (ale słabo opancerzony) ostrzelał otwarty teren pociskami dymnymi, co bardzo ułatwiło życie Niemcom.
  • W pewnym momencie Niemcy byli na krawędzi przegranej (dużo rozbitych jednostek), ale jakoś fuksem w kolejnych rzutach przywrócili się do walki – i przez moment poczuli wiatr w żaglach, ostro napierając na amerykanów. Był to niezwykle emocjonujący moment, bo nagle wydawało się, że przegrani mają szansę.
  • Niemcy też mieli parę dobrych rzutów na morale – dostali dwóch bohaterów! I jedna jednostka podniosła swój poziom w czasie walki.
  • Pod koniec gry niemiecki czołg minął linię frontu i wbił się tuż pod amerykańskie wojska, które ostrzeliwały pole walki z pierwszego piętra. Był to drugi moment, który mógł niezwykle zmienić losy tej bitwy – głównie dlatego, że jednostki strzelające drugi raz w czasie tury mogą ostrzelać tylko najbliższą jednostkę – którą byłby nic nie robiący sobie z karabinów czołg.

Co się mogło dziać?

Niemcy mogli lepiej wykorzystać swoje ciężki i średnie karabiny maszynowe – zamiast z nimi łazić, mogli je rozstawić gdzieś na wzgórzu. Podobnie z czołgiem. Czy to by spowodowało, że wygrają? Może nie, ale gra potoczyłaby się na pewno zupełnie inaczej. 

Ten czołg, który przedarł się przez linię ognia mógł próbować niszczyć budynki po prostu w nie wjeżdżając – mimo, że brzmi to jak ciekawostka (bardzo trudny test zakopania się), było to coś, co w przyszłości można rozważyć.

Jak się skończyło?

Niemcy zdobyli dwa budynki, z których jeden został mocno ostrzelany a bazooka okazała się mordercza – rozbiła tyle niemieckich jednostek, że udało się Amerykom wygrać grę.

Jakie wnioski?

Pierwszy raz grałem bez podręcznika, MS bardzo mi pomagał, często też w kwestiach taktycznych. Dzięki temu, mogłem skupić się bardziej na taktyce i planie, niż na zasadach. 

Po drugie, fajnie że graliśmy z różnymi typami broni – czołgami, działami, bazookami, moździerzami i czy ciężkimi karabinami maszynowymi. Gdy MS mi podsumował co i czym może strzelać, okazało się, że liczba możliwych sensownych kombinacji wzrasta. Przykładowo, we wcześniejszych walkach (w tej zresztą też) dużo łaziłem ze swoimi KMami – a często lepiej podzielić oddział na dwa małe i ustawić KMy w jakimś miejscu i rypać na oślep. Podobnie moździerze – ustawiłem je w lesie, strzelając przy wykorzystaniu gostków stojących w lesie i krzyczących gdzie strzelać – było to raczej mało efektywne. A jak już potem zacząłem te ciężkie moździerze przenosić to w ogóle bez sensu straciłem sporo czasu – zdecydowanie jest to pole do poprawy. 

Po trzecie – dym. Może zmienić drastycznie pole walki. Zacząłem z niego korzystać już we wcześniejszej grze gdy grałem Amerykanami, ale dym z czołgu to trochę inna para kaloszy – dłużej zostaje na planszy no i nie trzeba być tuż obok, żeby się pojawił – można nim po prostu strzelać jak każdym innym typem pocisków.

 

Podsumowując, Lost Opportunities to bynajmniej nie stracone szanse – rozgrywka (która trwała parę miesięcy - dzięki możliwości zapisywania gry to jest możliwe:)) bardzo dużo mi dała w z punktu widzenia taktyki, pomogła uściślić niektóre zasady. Jeśli do tego dodamy dwa mocne zwroty akcji, okaże się, że była to zabawa na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że uda nam się z MS rozegrać więcej międzykontynentalnych, międzynarodowych walk :). 

1
Notka polecana przez:
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.