Nie, Henryku, demokracja tak NIE działa! =_=’
Odsłony: 268Dobra, więc pod notką Exara o Święcie Niepodległości pojawiła się, em… „dyskusja” z Henrykiem Turem. Właśnie gościu powiedział coś bardzo, ale to bardzo głupiego, i, no cóż, muszę się odnieść w osobnym poście.
Najpierw cytat z Henryka:
„Małżeństw jednopłciowych nie było w ponad 1000-letniej historii Polski nigdy i zdecydowana większość tego nie popiera. Dlatego w najbliższych latach nic się nie zmieni.Tak właśnie działa demokracja :) „
…
Widzę tu co najmniej dwa, no cóż, wybitnie idiotyczne motywy. Pozwolę sobie je omówić.
1. „Nigdy tego nie było, to czemu ma być teraz?”.
Wyobraźmy sobie, że Henryk przenosi się ze swoimi „poglądami” (tak BTW, ignorancja nie jest poglądem… =_=’) do czasów międzywojennych. I spotyka sufrażystki, które chciałyby, żeby kobiety miały prawo głosować w wyborach. Podchodzi do takiej jednej i mówi „W prawie 1000 letniej historii Polski, nawet za czasów demokracji szlacheckiej, kobieta nigdy nie miała prawa głosu. Zdecydowana większość tego nie popiera. Dlatego w najbliższych latach nic się nie zmieni. Tak właśnie działa demokracja :)”.
Strasznie to takie… nie mogę tego opisać, bo na Polterku nie można korzystać z wulgaryzmów. Ale z dzisiejszej perspektywy widać, że to bardzo płytka i nieetyczna wypowiedź, prawda? Bo kobiety obiektywnie miały jakieś prawa i obiektywnie istniał obowiązek ich przestrzegania – i inaczej obiektywnie wyrządzano im wielką krzywdę, czyż nie? I myślimy dzisiaj tak, jak o tym myślimy nie wskutek „przegranej wojny kulturowej” tylko dlatego, że jesteśmy w stanie dostrzec pewne rzeczy takimi, jakie są, a nie takimi, jak kiedyś prawica chciałaby je postrzegać.
A w ogóle, czy argument w międzywojniu „kobiety nigdy nie głosował, czemu miałyby głosować teraz?” był jakiejkolwiek jakości? Nie, najpewniej? Wiec czemu tu i teraz analogiczny ma być jakimś „rozsądnym” i „wyważonym” głosem w dyskusji? Hm?
Tak, kiedyś kobiety nigdy nie głosowały. Kiedyś osoby czarnoskóre zawsze były niewolnikami. Kiedyś nie było Unii Europejsiej i prawa, by żyć i pracować w Niemczech, będąc Polakiem. I tak, nigdy w Polsce nie istniała równość małżeńska. Ale czy cokolwiek z tego wynika?
LOL, tyle czasu był system kastowy w Polsce i jakoś to działało! To co, powrót do pańszczyzny? =_=’
2. „Mamy demokrację i większość decyduje!!!111oneoneone”
Często spotykam się z tą głupotą. I cóż, czegoś bardziej dyskwalifikującego dyskutanta chyba nie ma. Eh…
Tak, mamy w Polsce demokrację. Demokrację liberalną. I tak, większość decyduje. ALE (!) większość podejmuje decyzje z uwzględnieniem i poszanowaniem praw mniejszości – to bardzo ważna, bodaj najważniejsza część definicji. I z tego wynika, że albo w Polsce mamy równość małżeńską i jesteśmy demokracją, albo nie mamy i nie jesteśmy. Nie istnieje tu żaden „stan hybrydowy”.
Znowu porównanie. W USA znaczna większość obywateli jest biała. I jest mniejszość, która jest czarna. Czy jeśli jutro biała większość się obudzi i przegłosuje w Kongresie ustawy, że nie ma małżeństw międzyrasowych, albo czarni mają być niewolnikami białych – czy to będzie demokracja, czy upadek demokracji? Hm?
A tak w ogóle to wiesz, że Hitler wygrał demokratyczne wybory? Więc III Rzesza była, czy nie była demokracją? Skoro większość Niemców jej pragnęła i tak zadecydowała?
...
Inaczej – Res Publica oznacza, w wolnym tłumaczeniu „rzecz wspólną”. I jeśli nie mam, jako osoba homoseksualna, takich samych praw w niej jak osoby heteroseksualne, to po prostu wynika wprost, że nie, to nie jest „Res Publica”. To dyktatura większości, ale na pewno nie republika.
Ym… drogi Henryku, jakby Ci to powiedzieć… tego się uczą dzieci w polskich szkołach. I ty tej wiedzy nie posiadasz. Zapewne jednak uważasz się za „osobę wykształconą” (raczej „z dyplomem uniwersytetu, ale bez wykształcenia”? To częsta przypadłość, muszę przyznać… =_=’) ale nie masz fundamentów wiedzy. I mimo braków fundamentów wiedzy, takich absolutnych, bierzesz udział w „dyskusji”.
Sorry, ale powiem wprost – nie masz prawa, by zabierać głos w tematach politycznych, jeśli nie znasz definicji demokracji. Sry, taki mamy klimat.
Ale nie martw się, obecny na tym forum Earl, doktor habilitowany politologii (trza mu mówić „panie profesorze”) także nie zna definicji demokracji, wynika z jego tekstów pod moimi notkami. Nie jesteś więc samotny w swej bezmiernej niewiedzy :-)
PS. A heheszkowanie i korzystanie z emotki „: )”, gdy ja pisze, że Polska nie respektuje moich fundamentalnych praw człowieka, jest średnio etyczne i koleżeńskie. Wiesz, oczywiście? Po prawdzie to nie wiem jak taką assholowatość mam skomentować. Uważam, też, że to wyjątkowo niski poziom empatii. Just so.
PPS. Mam, jak zawsze, kiedy rozmawiam z prawicą, nieodparte wrażenie, że (A) są to kompletni ignorancji i (B) gdyby nie byli ignorantami, to by po prostu zmienili poglądy i nie głosowali na prawicę. Nie jesteś, Henryku, ani pierwszą, ani ostatnią osobą, która sprawia, że moje myśli błądzą w tym kierunku. Myślę, że powinienem Cię o tym poinformować.
PPPS. Sorka za to, że tematy polityczne, ale nie mogę zdzierżyć wprost ignorancji… :/