13-06-2013 11:10
Neuroshima Tactics – Klepsydra
W działach: bitewniaki, figurki, neuroshima | Odsłony: 347
... tudziez nekrolog.
Pomimo braku oficjalnej notki z pelna odpowiedzialnoscia stwierdzam zgon obywatela polskiego o inicjalach NST. Nieodzalowany bitewniak i ojciec dziesiatek, setek, a moze i tysiecy graczy odszedl od nas dnia blizej nieokreslonego, w szpitalu Matki Polki. Najnowoczesniejsza aparatura podtrzymywania zycia i gorace modlitwy potomkow nie przyniosly niestety rezultatow. Pogrzeb sie nie odbedzie, gdyz rodzice wykradli cialo i przetrzymuja je w ciemnej piwnicy w nadziei na spontaniczne samowskrzeszenie.
Niestety, ale taka jest smutna prawda, ktorej co poniektorzy nie chca przyjac do wiadomosci. Kazdy fan bitewniakow o zainteresowaniach wykraczajacyh poza produkty GW z pewnoscia chociaz raz przezyl smierc systemu. Objawy sa w kazdym przypadku identyczne – brak informacji i newsow ze strony wydawcy, coraz wieksze odstepy miedzy kolejnymi nowosciami, spadek liczby sklepow oferujacych produkt, wreszcie coraz nizsza frekwencja na turniejach. Fani Urban War/Metropolis i do niedawna Dark Age znaja ten bol. NST cierpi na wszystkie te symptomy. Portal milczy jak zaklety, ostatni blister ukazal sie pod sam koniec stycznia, a na turniejach stawia sie po gora kilka osob.
Pisanie o tym nie sprawia mi satysfakcji, wrecz przeciwnie, jest nieco dolujace. Gra miala potencjal zostac pierwsza udana, POLSKA gra bitewna, lecz potencjal ten zostal koncertowo zmarnowany na wlasne zyczenie tworcow. Mozna bylo pomyslec, ze bitewniak osadzony w swiecie najpopularniejszego polskiego RPG, uniwersum idealnie przystosowanego do rozgrywania w nim potyczek na stole, nie mogl sie nie udac. A jednak...
Powodow jest wiele, i choc obiektywnie trudno je okreslic, pozwole sobie wymienic moje przemyslenia na temat. Od myslnikow, zeby bylo latwiej czytac.
- po pierwsze i najwazniejsze – Polska to nie jest kraj dla gier figurkowych. Polska jest biedna, nieprzyjazna rozrywkom pokroju gier bitewnych, zas gracze wychodza z prostego zalozenia – jezeli juz mam wydac kupe kasy na to hobby, to chce miec gwarancje, ze bede mial z kim grac (a bitewniakowcow w Polsce jak kot naplakal). I wybieraja Warhammery. Zeby miec jakiekolwiek szanse na utrzymanie linii modeli, trzeba z marszu uderzac na Zachod. Portal stawial na polskich fanow NS i sie przeliczyl. Tlumaczenie wyszlo rok po premierze i bylo, mowiac delikatnie, slabe, robione przez kogos z wewnatrz, ktory moze i angielski zna, ale nie na tyle, by dokonac profesjonalnego przekladu. Ale wtedy to i tak byla musztarda po obiedzie; gra poniosla kleske na rynku wewnetrznym. Wniosek na przyszlosc – jesli juz, drogi wydawco, plodzisz gre bitewna, rob to w dwoch jezykach jednoczesnie. Polska nie utrzyma bitewniaka. Spellcrowy i Wolsungi zaswiadcza.
- slabe figurki i dziwna skala. Na wiele miesiecy przed ukazaniem sie gry niektorzy wieszczyli jej porazke na podstawie zdjec pierwszych rzezb. I slusznie. Rzezby nie byly wcale najgorsze, ale tez i nie wystarczajaco dobre jak na te ceny. Powod? Nie, nie dlatego ze rzezbiarzowi zdolnosci nie stalo. Nie, nie dlatego ze Portal mial ograniczone fundusze (choc to po czesci tez). Nie, nie dlatego ze ilustracje byly niedobre, bo byly nawet bardzo dobre jak na te skale przedsiewziecia. Stalo sie tak dlatego, ze skala byla zla, a proporcje zbyt realistyczne. Pomijam fakt, ze figurki byly za male i slabo prezentowaly sie na stole. Chodzi raczej o to, ze takie figurki trudno sie rzezbi. Trudno z tak malej powierzchni wycisnac "fajnosc", a kazde niedopracowanie anatomii razi w oczy nawet laika. Tzw. "heroic scale" stosowane przez GW czy Privateer Press oferuje duzo wiekszy margines bledu oraz wiecej przestrzeni do uatrakcyjnienia modelu. Zaryzykuje stwierdzenie, ze gdyby Portal poszedl wlasnie ta droga, zamiast silic sie na bardziej realistyczne Infinity, NST spotkal by sie z cieplejszym przyjeciem. Moze...
Wypada tez wspomniec o materiale, z ktorego wykonana byla pierwsza fala. Zly to malo powiedziane... Polamane elementy w blisterach, rozlane detale, gietkie i lamliwe figurki... Lista jest dluga. Portal ostatecznie zmienil odlewnie, ale znow, bylo juz za pozno. Wiesc o niskiej jakosci poszla w eter.
- skopany podrecznik i brak kampanii. Powiem wprost – drogi Trzewiku, tak sie nie pisze podrecznikow do gier bitewnych czy planszowych. Taki styl przechodzi w grach fabularnych, gdzie nacisk jest polozony na snucie historii i barwne wylozenie mechaniki pozwala wczuc sie w atmosfere swiata, ale gry figurkowe to inna para kaloszy – tu liczy sie przejrzystosc i zwiezlosc, co umozliwia szybkie sprawdzenie takiej czy innej zasady w trakcie rozgrywki. Chcesz wciagnac potencjalnego gracza do swojej gry? Umiesc "zajawke" na samym wstepie oraz w serii artykulow na stronie. Samo "miecho" gry to ostatnie miejsce, w ktorym baja sie o tym, jak to "jeden kolo ustrzelil drugiego kola z kalacha". Nie. Mnie podrecznik odrzucil po pierwszej stronie i musialem zmuszac sie, zeby dotrwac do konca i poznac zasady. Nie. Nie. Nie.
Kampania to kolejny punkt, w ktorym Portal dal plame. System kampanii, szumnie zapowiadany jako danie glowne i os systemu, jako cos, co odrozni gre od pozostalych i uczyni ja godnym nastepca Necromundy, jako cos, co przyciagnie graczy... ukazal sie kiedy? Pol roku? Rok po premierze? Nawet nie pamietam, bo juz wtedy malo kto interesowal sie NST. W kazdym razie kampania okazala sie... niezla. Solidna. Bez fajerwerkow, miala swoje wady, mozna bylo ja "powergamingowac", ale byla w porzadku. Niestety, bylo juz za pozno. NST zmarnowalo swoja szanse. Rada dla wydawcow – dzien premiery to czas, gdy gra sprzedaje sie najlepiej. Zmarnuj ten czas, a linia nie odrobi strat. Jesli kregoslup gry nie jest gotowy, przesun premiere, zamiast wydawac niedokonczony produkt.
- promocja gry, czyli 12 powodow... Drogi Trzewiku (z gory przepraszam za poufalosc, poniewczasie)... Wiesz, czego sie nie robi, promujac swoja gre? Wiesz, jaki jest kardynalny blad przy sprzedawaniu swojego nowego produktu fanom bitewniakow, hobby angazujacego emocjonalnie i finansowo? Obrzydzanie gier konkurencji. Czy naprawde sadzisz, ze gracz Warhammera rzuci sie na NST, gdy mu uswiadomisz, jaki to lorhamer jest be, a NST cacy? Nie! Zrobi wrecz przeciwnie i na zlosc tobie Neuroshimy nie kupi. Nigdy, przenigdy nie mow potencjalnemu klientowi, ze dokonal blednej decyzji, nabywajac produkt konkurencji i ze moze go naprawic, nabywajac twoj. Klient nie lubi popelniac bledow, a tym bardziej sie do nich przyznawac. Zamiast tego wychwalaj zalety wlasnego produktu, a o istnieniu konkurencyjnych nie wspominaj. Mnie Trzewik takim gadaniem zrazil i do siebie, i do gry, a wnioskujac po odzewie, innych rowniez. I po co to bylo? Po raz kolejny polski wydawca zamiast jednoczyc konsumentow, podzielil ich, odcinajac sie od jakiejsc grupy odbiorcow i nakrecajac czarny PR przeciw samemu sobie. I nie ma co tu psioczyc na polska mentalnosc, tacy sa konsumenci na calym swiecie.
Fiu, dlugasny wyszedl ten wpis, ale czulem potrzebe wygloszenia dluzszego przemowienia z okazji odejscia najslynniejszego (nieslawnego?) rodzimego bitewniaka. Niech mu ziemia lekka bedzie. Nawet jesli cos tam kiedy w przyszlosci wyjdzie (moze owa legendarna, piata frakcja?), gry to nie wskrzes; nie ma sie co ludzic.
Pomimo braku oficjalnej notki z pelna odpowiedzialnoscia stwierdzam zgon obywatela polskiego o inicjalach NST. Nieodzalowany bitewniak i ojciec dziesiatek, setek, a moze i tysiecy graczy odszedl od nas dnia blizej nieokreslonego, w szpitalu Matki Polki. Najnowoczesniejsza aparatura podtrzymywania zycia i gorace modlitwy potomkow nie przyniosly niestety rezultatow. Pogrzeb sie nie odbedzie, gdyz rodzice wykradli cialo i przetrzymuja je w ciemnej piwnicy w nadziei na spontaniczne samowskrzeszenie.
Niestety, ale taka jest smutna prawda, ktorej co poniektorzy nie chca przyjac do wiadomosci. Kazdy fan bitewniakow o zainteresowaniach wykraczajacyh poza produkty GW z pewnoscia chociaz raz przezyl smierc systemu. Objawy sa w kazdym przypadku identyczne – brak informacji i newsow ze strony wydawcy, coraz wieksze odstepy miedzy kolejnymi nowosciami, spadek liczby sklepow oferujacych produkt, wreszcie coraz nizsza frekwencja na turniejach. Fani Urban War/Metropolis i do niedawna Dark Age znaja ten bol. NST cierpi na wszystkie te symptomy. Portal milczy jak zaklety, ostatni blister ukazal sie pod sam koniec stycznia, a na turniejach stawia sie po gora kilka osob.
Pisanie o tym nie sprawia mi satysfakcji, wrecz przeciwnie, jest nieco dolujace. Gra miala potencjal zostac pierwsza udana, POLSKA gra bitewna, lecz potencjal ten zostal koncertowo zmarnowany na wlasne zyczenie tworcow. Mozna bylo pomyslec, ze bitewniak osadzony w swiecie najpopularniejszego polskiego RPG, uniwersum idealnie przystosowanego do rozgrywania w nim potyczek na stole, nie mogl sie nie udac. A jednak...
Powodow jest wiele, i choc obiektywnie trudno je okreslic, pozwole sobie wymienic moje przemyslenia na temat. Od myslnikow, zeby bylo latwiej czytac.
- po pierwsze i najwazniejsze – Polska to nie jest kraj dla gier figurkowych. Polska jest biedna, nieprzyjazna rozrywkom pokroju gier bitewnych, zas gracze wychodza z prostego zalozenia – jezeli juz mam wydac kupe kasy na to hobby, to chce miec gwarancje, ze bede mial z kim grac (a bitewniakowcow w Polsce jak kot naplakal). I wybieraja Warhammery. Zeby miec jakiekolwiek szanse na utrzymanie linii modeli, trzeba z marszu uderzac na Zachod. Portal stawial na polskich fanow NS i sie przeliczyl. Tlumaczenie wyszlo rok po premierze i bylo, mowiac delikatnie, slabe, robione przez kogos z wewnatrz, ktory moze i angielski zna, ale nie na tyle, by dokonac profesjonalnego przekladu. Ale wtedy to i tak byla musztarda po obiedzie; gra poniosla kleske na rynku wewnetrznym. Wniosek na przyszlosc – jesli juz, drogi wydawco, plodzisz gre bitewna, rob to w dwoch jezykach jednoczesnie. Polska nie utrzyma bitewniaka. Spellcrowy i Wolsungi zaswiadcza.
- slabe figurki i dziwna skala. Na wiele miesiecy przed ukazaniem sie gry niektorzy wieszczyli jej porazke na podstawie zdjec pierwszych rzezb. I slusznie. Rzezby nie byly wcale najgorsze, ale tez i nie wystarczajaco dobre jak na te ceny. Powod? Nie, nie dlatego ze rzezbiarzowi zdolnosci nie stalo. Nie, nie dlatego ze Portal mial ograniczone fundusze (choc to po czesci tez). Nie, nie dlatego ze ilustracje byly niedobre, bo byly nawet bardzo dobre jak na te skale przedsiewziecia. Stalo sie tak dlatego, ze skala byla zla, a proporcje zbyt realistyczne. Pomijam fakt, ze figurki byly za male i slabo prezentowaly sie na stole. Chodzi raczej o to, ze takie figurki trudno sie rzezbi. Trudno z tak malej powierzchni wycisnac "fajnosc", a kazde niedopracowanie anatomii razi w oczy nawet laika. Tzw. "heroic scale" stosowane przez GW czy Privateer Press oferuje duzo wiekszy margines bledu oraz wiecej przestrzeni do uatrakcyjnienia modelu. Zaryzykuje stwierdzenie, ze gdyby Portal poszedl wlasnie ta droga, zamiast silic sie na bardziej realistyczne Infinity, NST spotkal by sie z cieplejszym przyjeciem. Moze...
Wypada tez wspomniec o materiale, z ktorego wykonana byla pierwsza fala. Zly to malo powiedziane... Polamane elementy w blisterach, rozlane detale, gietkie i lamliwe figurki... Lista jest dluga. Portal ostatecznie zmienil odlewnie, ale znow, bylo juz za pozno. Wiesc o niskiej jakosci poszla w eter.
- skopany podrecznik i brak kampanii. Powiem wprost – drogi Trzewiku, tak sie nie pisze podrecznikow do gier bitewnych czy planszowych. Taki styl przechodzi w grach fabularnych, gdzie nacisk jest polozony na snucie historii i barwne wylozenie mechaniki pozwala wczuc sie w atmosfere swiata, ale gry figurkowe to inna para kaloszy – tu liczy sie przejrzystosc i zwiezlosc, co umozliwia szybkie sprawdzenie takiej czy innej zasady w trakcie rozgrywki. Chcesz wciagnac potencjalnego gracza do swojej gry? Umiesc "zajawke" na samym wstepie oraz w serii artykulow na stronie. Samo "miecho" gry to ostatnie miejsce, w ktorym baja sie o tym, jak to "jeden kolo ustrzelil drugiego kola z kalacha". Nie. Mnie podrecznik odrzucil po pierwszej stronie i musialem zmuszac sie, zeby dotrwac do konca i poznac zasady. Nie. Nie. Nie.
Kampania to kolejny punkt, w ktorym Portal dal plame. System kampanii, szumnie zapowiadany jako danie glowne i os systemu, jako cos, co odrozni gre od pozostalych i uczyni ja godnym nastepca Necromundy, jako cos, co przyciagnie graczy... ukazal sie kiedy? Pol roku? Rok po premierze? Nawet nie pamietam, bo juz wtedy malo kto interesowal sie NST. W kazdym razie kampania okazala sie... niezla. Solidna. Bez fajerwerkow, miala swoje wady, mozna bylo ja "powergamingowac", ale byla w porzadku. Niestety, bylo juz za pozno. NST zmarnowalo swoja szanse. Rada dla wydawcow – dzien premiery to czas, gdy gra sprzedaje sie najlepiej. Zmarnuj ten czas, a linia nie odrobi strat. Jesli kregoslup gry nie jest gotowy, przesun premiere, zamiast wydawac niedokonczony produkt.
- promocja gry, czyli 12 powodow... Drogi Trzewiku (z gory przepraszam za poufalosc, poniewczasie)... Wiesz, czego sie nie robi, promujac swoja gre? Wiesz, jaki jest kardynalny blad przy sprzedawaniu swojego nowego produktu fanom bitewniakow, hobby angazujacego emocjonalnie i finansowo? Obrzydzanie gier konkurencji. Czy naprawde sadzisz, ze gracz Warhammera rzuci sie na NST, gdy mu uswiadomisz, jaki to lorhamer jest be, a NST cacy? Nie! Zrobi wrecz przeciwnie i na zlosc tobie Neuroshimy nie kupi. Nigdy, przenigdy nie mow potencjalnemu klientowi, ze dokonal blednej decyzji, nabywajac produkt konkurencji i ze moze go naprawic, nabywajac twoj. Klient nie lubi popelniac bledow, a tym bardziej sie do nich przyznawac. Zamiast tego wychwalaj zalety wlasnego produktu, a o istnieniu konkurencyjnych nie wspominaj. Mnie Trzewik takim gadaniem zrazil i do siebie, i do gry, a wnioskujac po odzewie, innych rowniez. I po co to bylo? Po raz kolejny polski wydawca zamiast jednoczyc konsumentow, podzielil ich, odcinajac sie od jakiejsc grupy odbiorcow i nakrecajac czarny PR przeciw samemu sobie. I nie ma co tu psioczyc na polska mentalnosc, tacy sa konsumenci na calym swiecie.
Fiu, dlugasny wyszedl ten wpis, ale czulem potrzebe wygloszenia dluzszego przemowienia z okazji odejscia najslynniejszego (nieslawnego?) rodzimego bitewniaka. Niech mu ziemia lekka bedzie. Nawet jesli cos tam kiedy w przyszlosci wyjdzie (moze owa legendarna, piata frakcja?), gry to nie wskrzes; nie ma sie co ludzic.
24
Notka polecana przez: Aesandill, ajfel, altonidas, bukins, Coyotl, Darken, de99ial, dzemeuksis, Eliash, Hastour, Jade Elenne, KFC, Mroczny Pomiot, Nuriel, Overlord, postapokaliptyk, Sethariel, Siman, Szczur, von Mansfeld, WekT, Wiron, Z Enterprise
Poleć innym tę notkę