» Sesja » Przygody » Neuleben

Neuleben

Neuleben
Neuleben to przygoda, która ma zmusić graczy do przemyśleń. Nie będzie tu wiele walki, nie będzie intryg. Najważniejszy jest klimat. Klimat, który być może zmieni podejście BG do mutacji i Chaosu. Pamiętaj o tym MG – nastrój jest tu nadrzędnym celem.

Ile już razy Ty i Twoi gracze zastanawialiście się nad istotą Chaosu, mutacji i mrocznych bóstw? Czy przyszło Wam walczyć ze zwierzoludźmi, kultystami bądź mutantami? A może wielokrotnie widzieliście płonące stosy i słyszeliście krzyki palonych czarowników, mutantów czy całkiem niewinnych osób. Hasło "wytępić plugastwo" padało często z ust najróżniejszych ludzi...

Chaos ma jednak wiele postaci, może dotknąć każdego ciała i umysłu. Co zrobić jednak, jeśli tylko ciało uległo mrocznej magii, umysł zaś trwa silny w wierze, nieskażony Złem? Oto właśnie opowieść o ludziach, którzy na przekór swemu ciału postanowili walczyć z Chaosem.

Przygoda przeznaczona jest dla grupy 3-4 postaci kompletujących drugą profesję. Nie jest to konieczne, jednak ciekawiej będzie, jeśli w grupie znajdzie się choć jeden krasnolud i czarodziej.

"Edmund Vogt był młodym i dobrze zapowiadającym się oficerem Piątego Pułku Lekkiej Jazdy z Altdorfu. Miał 25 lat, od ośmiu służył w armii. To wszystko podbudowane szkołą wojskową sowicie opłacaną przez ojca Edmunda – Alfreda Vogta – jednego z większych kupców stolicy wróżyło same sukcesy. Od kiedy pamiętał jego marzeniem było walczyć u boku największych bohaterów Imperium, z młotem Sigmara na szyi. Od wielu lat wszystko szło pięknie, aż do pewnego dnia..."


Plik z przygodą pobierzesz tutaj (pdf 428 KB)
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Dhaerow
    Niestety słabo
Ocena:
0
Na pierwszy rzut oka przygoda robi bardzo dobre wrażenie. Autor dopracował wiele szczegółów i z pewnością spędził sporo czasu nad przygotowaniem wioski.

Niestety poza dopracowanymi szczegółami scenariusz nie oferuje nic ciekawego. Gracze niewiele w nim mają do roboty poza wysłuchiwaniem przemów enpeców i zwiedzaniem wioski. Interaktywność jest znacznie ograniczona, co jak dla mnie skreśla ten scenariusz. Do tego jak na mój gust zbyt wielu enpeców pełniących tą samą rolę.

Podsumowując - interesujący (choć niezbyt oryginalny jak na wfrp) pomysł zabity kiepską realizacją.
14-01-2007 10:55
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dhaerow +1. Przygoda niestety jest jakas taka bezplciowa, rozmywa sie imo w szczegolach.
14-01-2007 11:40
Radek od CP
   
Ocena:
0
Dużo pracy, mało roboty dla graczy.
Kiedyś też taki scenariusz napisałem inspirowany Oświecimiem.To była porażka.....

Gracze nie mieli nic do roboty i w dupie mieli los mutantów.

To Imperium a nie telenowela " Uroki Kislevu"

Napracowałeś się i chwała Ci za to.

Tylko, że całą tą przygodę gracze mogli przecież usłyszeć w karczmie jako opowiadanie.I oczywiście zastanowili by się nad tym w drodze do następnej wioski...

Mocna krytyka ale zawsze trzeba spojrzeć trzeźwo na scenariusz oczami Gracza a nie tylko natchnionego Mistrza Gry....




14-01-2007 12:18
Ollofeli
    Radek od CP
Ocena:
0
dobrze powiedziane...

Natchnienie MG to nie entuzjazm Gracza... bo to wymagałoby niezwykłego obiektywizmu.

Mistrzowie Gry to częściej niż Gracze osoby wrażliwe i inteligentne, ale też często niewystarczająco obiektywne.

Ale wysiłek i tak należy docenić!
I można życzyć kulturze RPG, aby bylo jak najwięcej grup zdolnych pociągnąć takie tematy...
14-01-2007 22:00
Snorri
   
Ocena:
0
Polecałbym najpierw zagrać.... Tzn. to w bardzo dużej mierze zależy od waszych BG, ale na moich ta przygoda zrobiła wrażenie. Nie chodziło tu o walkę, czy myślenie. Dajcie czasami BG odetchnąć od myślenia i poprostu dać im pożyć i pokazać, że WH nie jest aż taki mhhhrrroooczny. Gdybyście widzieli mojego gracza cieszącego się jak dziecko, gdy dowiedział się, że Heidi "należy do niego"(przepraszam Panie za takie wyrażenie;p)

Przed godziną skończyłem prowadzić tą przygodę i gracze naprawdę byli zachwyceni. Myślę, że żaden z nich nie wyszedł zawiedziony i popatrzcie na to z drugiej strony. Hagar pisząc ten scenariusz daje nam do zrozumienia, że nawet nasz wróg może być naszym zbawcą. Istoty, które na codzień zabijamy i mordujemy ratują nam życie. Jakaś dziwna ironia, nie? Wniosek- dajesz BG do zrozumienia, żeby czasami się zastanowili zanim będą zabijali następną istotę, która może być całkowicie niewinna i walczyła kiedyś po waszej stronie. Przygoda całkowicie prosta i przyjemna do prowadzenia.

Mi podobał się motyw z mszą za co chciałem podziękować Jakubowi i mówcie co chcecie, ale ja wiem swoje.

Pozdrawiam
14-01-2007 22:15
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Jakiś niedosyt - imo dużo lepiej byłoby nasłać na wioskę zamiast nudnych zwierzoludzi podjazd imperialny. Wtedy bohaterowie mieliby prawdziwą zagwostkę: wybór między miłymi mutantami a złymi zwierzoludźmi jest prosty. Wybór między miłymi mutantami a nienawidzącym chaosu (ale w sumie dobrodusznym, tylko przygłupim) oficerem Imperium byłby już znacznie trudniejszy: z jednej strony dobro, z drugiej prawo. Wtedy też BG mieli by więcej do zrobienia: np. próba przekonania oficera (lub tylko jego żołnierzy) że nie nalezy mordować mutantów byłaby zadaniem trudnym, i na dodatek możliwym do wykonania tylko przez BG. A gdyby jeszcze rzucić cień podejrzenia na mutantów ("może tylko udają?") mogłoby wypaść miodnie.
15-01-2007 00:17
karp
    Gdyby rzucić cień podejrzenia
Ocena:
0
w takiej sytuacji na mutantów, to raczej nie byłoby wątpliwości. Myślę, ze graczy i bez tego moze być ciężko przekonać o braku winy ich gospodarzy. Pierwsze "zdrowe" pytanie, to: byli tacy jak my i ulegli mutacji? Więc to zapewne zaraźliwe!!!
15-01-2007 08:33
~Pedro

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Powiem tak - przygody z intrygą dają radę, są fajne, ale przecież nie można cały czas rozwiązywać zagadek, WH to nie zabawa w policjantów i złodziei.
Grałem w to z Hagarem i było bardzo klimatycznie. Łatwiej się wczuć w postać w takiej przygodzie niż w tropieniu i niszczeniu zwierzoludzi...

Ale jedno powiem jeszcze - pomysł rincewinda mi się bardzo podoba! To dopiero by był problem... Naprawdę warte przemyślenia!
16-01-2007 15:23
~Ogar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tyle że pomysł Rincewida jest dość ograny, tu przynajmiej scanriusz zachowuje się orginalniej niż inne tego typu i mamy złą bandę zwierzoludzi vs dobre mutanty. A nie czarno-białe mutanty kontra równie czarno-biali imperialiści z poważną rozterką moralną boaheterów w tle. A sma scenariusz? Nie lubię takich nudzą mnie dość, ten jest jeszcze skrajnie przewidywalny- jedyne co mnie w nim zaskoczyło to że w końcówce autor właśnie umieścił jednoznacznie złych zwierzoldzu.
17-01-2007 22:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.