» Recenzje » Nefertiti

Nefertiti


wersja do druku

Czyli jak wybrać gustowny drobiazg dla żony

Redakcja: Petra Bootmann

Nefertiti
Jeżeli myślicie, że egipski faraon ma klawe życie pozbawione zmartwień i wypełnione jedzeniem daktyli, to srodze się mylicie. Otóż faraon ma dokładnie takie same problemy, jak każdy żonaty mężczyzna. Zaś najbardziej kłopotliwa jest konieczność wybrania prezentu dla żony. Echnaton może sobie być boskim dziedzicem, inkarnacją słońca, wszechpotężnym władcą decydującym o życiu i śmierci poddanych i czymkolwiek jeszcze chce, ale przegapienie rocznicy ślubu to błąd, na który nawet on nie może sobie pozwolić. Na szczęście w ostatniej chwili zdał sobie sprawę z nadchodzącej katastrofy i ma jeszcze dwa dni, aby jej zaradzić. Potrzebny jest wspaniały prezent, ale przecież władca Górnego i Dolnego Egiptu nie będzie sam chodził po targowisku i zastanawiał się, co też się królowej spodoba (zapewne jak niejednego mężczyznę konieczność wybierania prezentów przyprawia go o gęsią skórkę). O nie - od tego ma przecież ludzi, zaś ty, drogi graczu, jesteś jednym z nich. Tego, kto przyniesie najoryginalniejszy podarek, czeka królewska łaska i wysoka nagroda - zatem wszyscy pędzą na targowisko szukać błyskotek dla pięknej Nefretete.


Zgrabne pudełko

Nefertiti jest stosunkowo świeżą (bo wypuszczoną w 2008 roku) pozycją Editions du Matagot, która w zeszłym roku doczekała się również rozszerzenia. Sięgnęłam po nią trochę w ciemno, raczej z zawodowej ciekawości, i już w trakcie pierwszej rozgrywki czekało mnie miłe zaskoczenie. Ale po kolei. Pod względem wykonania gra prezentuje solidny europejski poziom - nie jest może oszałamiająca, ale wstydu wydawcy nie przyniesie. W pudełku znajdziemy dużą rozkładaną planszę, liczne mniejsze i większe żetony monet i prezentów oraz mniejsze plansze z grubej tektury, drewniane pionki, kostki oraz znacznik aktualnie działającego gracza w formie wielkiego krzyża ankh - już po takiej zawartości możemy spodziewać się gry z naciskiem na aspekt ekonomiczny i zarządzanie zasobami. Z miłym zaskoczeniem powitałam też fakt, że gra została profesjonalnie zilustrowana. Nie mam tu na myśli jakości artystycznej, bo ta podlega przecież kwestiom gustu, ale wysiłek poczyniony w stronę zgodności z realiami sztuki staroegipskiej. Oczywiście fakt ten nie ma większego wpływu na rozgrywkę, ale ilustrator odrobił zadanie domowe i chwała mu za to. Dodam jeszcze, że wydawca postanowił zrezygnować z wielkich pudeł - znanych z Kronosa, Giants czy Utopii - na rzecz mniejszego, zgrabnie mieszczącego się na półce kartonu - to plus.


Zgrabna mechanika

Przejdźmy więc do staroegipskiego meritum. Na planszy mamy cztery targowiska, z których jedno będzie zawsze zamknięte, zaś trzy pozostałe oferują po cztery losowo wybrane podarki dla pięknej królowej. Targowiska podzielone są na pola, gdzie gracze ustawiają swoje pionki, jednocześnie podejmując się zapłacić kwotę wskazaną przez numer pola. Ten, kto postawił sługę na najdroższym miejscu, będzie miał pierwszeństwo wyboru - jednak musi najbardziej się wykosztować, kładąc pieniądze na rezerwie danego targowiska. Jeżeli przeceniliśmy nasze możliwości i w chwili zakupu nie dysponujemy wystarczającą ilością gotówki, możemy zawsze zrezygnować z prezentu i pobrać połowę pieniędzy z rezerwy naszego targu - tak więc nawet zakupoholicy mogą odbić się od finansowego dna.

Na pierwszy rzut oka mamy więc mechanikę aukcyjną, jednak diabeł tkwi w szczegółach - a w tym wypadku w warunkach zamknięcia targowiska. Otóż każde z targowisk charakteryzuje się innym warunkiem zamknięcia, czyli chwilą, w której kończy się możliwość wystawiania tam nowych sług, a zaczyna zakup podarków. Odwołajmy się do przykładów - jedno targowisko zamyka się, gdy znajdą się tam sługi w trzech różnych kolorach, czyli dwóch graczy może przelicytowywać się do woli, ale wraz z pojawieniem się pionka w trzecim kolorze - niekoniecznie na polu o najwyższym numerze - zakupy się kończą. Inne z kolei zamyka się, gdy słudzy stworzą na planszy linię z trzech pionków niezależnie od ich koloru, zaś kolejne w chwili, gdy gracz dokładający nowego sługę osiągnie odpowiedni wynik rzutu kośćmi.

Nie chodzi nam jednak o to, by kupować byle jakie podarki - nasz prezent musi być wyjątkowy. Wartość podarunku oblicza się w zależności od tego, ilu naszych przeciwników posiada karty tego samego gatunku - oczywiście im rzadziej spotykany prezent, tym cenniejszy. Staramy się więc przechwycić jak najwięcej kart danego rodzaju, zaś w idealnej sytuacji będziemy właścicielem wszystkich, zgarniając najwyższą premię. Niestety współgracze chętnie pokrzyżowaliby nam szyki przez podstępne podkupienie co cenniejszych podarków. Tutaj właśnie przydają się królewscy dostojnicy. Każdy z nich pozwala nam jednorazowo przeprowadzić akcję specjalną - będzie to na przykład podmiana prezentów z przeciwnikiem czy zakupy na chwilowo nieczynnym targowisku. Przy odrobinie sprytu i planowania dostojnicy stanowią potężną broń pozwalającą nieco namieszać w rozgrywce i pozyskać naprawdę spore ilości punktów.


Choć trochę zgrzyta...

Nefretiti nie zachwyci nas z pewnością nowatorskimi rozwiązaniami. Doświadczonych graczy nie zaskoczą zasady ograniczonej licytacji, strategicznego rozstawiania pionków i zarządzania pieniędzmi, skupowania kart tworzących komplety czy właściwie skalkulowanego korzystania z kart specjalnych, mocno wpływających na oblicze rozgrywki. Analogii nie trzeba szukać daleko, bo znajdziemy je chociażby w grze Sankt Petersburg wydanej przez Hans im Gluck. Nie jest to również gra bardzo intuicyjna i z pewnością rozpracowanie jej mechanizmów i opracowanie strategii zajmie nam kilka partii. Po pierwsze, należy nauczyć się w pełni korzystać z potencjału dostojników, w pierwszych partiach zazwyczaj pomijanych przez skupionych na prezentach graczy. Po drugie, na początku nieco trudności sprawiały nam zasady zamykania poszczególnych targowisk. W pierwszej chwili uznaliśmy niektóre z nich za dość skomplikowane i nie dość jasno opisane w instrukcji, której odpowiednie fragmenty musieliśmy przestudiować parę razy. Dodatkowo jeden z targów obarczony jest warunkami tak wygórowanymi, że z początku uznaliśmy, że zwyczajnie nie opłaca się robić tam zakupów.


... to jednak jest całkiem nieźle.

Wszystkie powyższe uwagi nie zmieniają jednak faktu, że w Nefertiti gra się naprawdę nieźle fajnie. Gdy już zrozumiemy zasady działania rynków i doradców rozgrywka przebiega płynnie i szybko, co jest zaskakujące, zważywszy na fakt, że gracze muszą jednocześnie panować nad wieloma aspektami - kontrolować fundusze, karty specjalne, przewidywać posunięcia przeciwników i kalkulować, w jakie prezenty najbardziej opłaca się inwestować przy obecnej sytuacji na stole. Podobnie jak w wielu innych germanach opartych na mechanice aukcyjnej i zarządzaniu zasobami, również w Nefretiti interakcja jest umiarkowana, jednak podkupując karty i doradców, jesteśmy w stanie nieźle namieszać w strategii przeciwników - to niewątpliwy plus rozgrywki. Mechanizmy zamykania targów stanowią oryginalny i ciekawy element mechaniki i choć wydają się nieco niezbilansowane, wprowadzają do rozgrywki różnorodność. Być może nie jest to pozycja obowiązkowa na półce oddanego fana Reinera Knizi, ale dla osób poszukujących ciekawej i niezbyt skomplikowanej eurogry lub rozpoczynających swą przygodę z tym gatunkiem Nefretiti będzie w sam raz.

Dziękujemy sklepowi Rebel za udostępnienie gry do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Typ gry: licytacyjna/zarządzanie zasobami
Ilustracje: Alexandre Roche
Data wydania oryginału: 2008
Wydawca polski: Editions du Matagot
Liczba graczy: 3-4
Wiek graczy: od 10 lat
Czas rozgrywki: ok. 45 min
Cena: 139.95



Czytaj również

Kemet – Set
Jeden na wszystkich, wszyscy na jednego
- recenzja
Kemet – Ta-Seti
Gdy trzy piramidy to za mało
- recenzja
Kemet
Bitwy u stóp piramid
- recenzja
Kemet
Epickie starcia pośród piasków pustyni
- recenzja
C3K: Creatures Crossover Cyclades/Kemet
Na przecięciu dróg
- recenzja
Kemet
Fotounboxing #2

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.