Nawracanie się na niewłaściwą drogę
Odsłony: 478Popełniłem kilka wpisów na temat "okropnego" neopogaństwa i niesławnej religii Wicca, którą się bardziej interesowałem, niż ją wyznawałem. Odczuwam teraz potrzebę opowiedzenia o tym, że takie eklektyczne wiccowanie szybko prowadzi do poczucia niedosytu, braku przynależności i ogólnie nie zakorzenia się w człowieku na długo. Musiałoby się przejść przez jakieś inicjacje, wtajemniczenia itp. Tylko, że może i miałoby to sens, gdybym miał inną sytuację w życiu. "Wkręcenie się" w to wymaga też czegoś więcej, niż przeczytania rzetelnej książki tematycznej. Przeczytałem pozycję: Wicca. Religia czarownic dla początkujących i pada tam jasne stwierdzenie - przeczytanie (tej) książki nie uczyni z ciebie wiccanina. Ale przynajmniej mam coś, z czego można się dużo dowiedzieć. Oprócz niej na półce leży też: Religia Słowian i jej upadek. Udam się może na religioznawstwo na uniwersytet trzeciego wieku, tak by the way.
Uważam, że ta religia może być bardzo odpowiednia dla niektórych osób, ale czy dla mnie? Przestałem czuć związek z chrześcijaństwem, już bliższa staje się mi ta "religia Słowian" (takie więzy krwi), ale Wicca? Nie wiem, kim musiałby być człowiek, który byłby w stanie wyznawać takie Solitary Wicca. Nie wiem, naprawdę.
Zapytać ktoś może dlaczego pogaństwo. Otóż ciężko mi uwierzyć w objawienia. Religia powstała naturalnie, religia pierwotna, a na dodatek cały czas się rozwijająca, jest dla mnie bardziej strawna, niż taka, która opiera się na niezachwianych dogmatach i ewoluuje w minimalnym stopniu. Ewolucja przemawia do mnie, natomiast takie sztywne coś "spadające z góry" - no cóż... Ktoś może dodać "ale przecież papież Franciszek mówił o ewolucji, o tym, że Bóg nie jest czarodziejem z różdżką". Tak, ale kompromis pomiędzy ewolucją a monoteizmem jest jak dla mnie... Naciągany. Po co jakiś opis stworzenia świata, skoro i tak się dowiedzieliśmy, jak z tym było? Komuś potrzebne jest to objawienie? A przecież może to być tylko żydowski mit, różniący się od innych mitów stworzenia wyłącznie tym, że został zapisany.
W każdym razie jestem katolikiem i nim nie jestem.
Jestem, bo:
- zostałem ochrzczony i w parafii odnotowano to i owo.
Nie jestem, gdyż:
- nie uczestniczyłem w komunii/spowiedzi/mszy już kilka lat. Chodzę tylko na śluby.
Trochę mnie bawi ten paradoks.
Nie jestem też wiccaninem. Ale już usłyszałem od kogoś: poganin! Apage, satanas!
Che che che.