Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami...
W działach: RPG, Chaosium, Zew Cthulhu, Black Monk Games | Odsłony: 1394Hejka, zbiórka na polską edycję siódmej odsłony Call of Cthulhu de facto skończyła się po 23 minutach. Teraz trwa już tylko odblokowywanie perków i bajerów. Na chwilę obecną 484 osoby dokonały 1082 wpłat na łączną kwotę 206 279 zł, czyli 343% celu. Do końca zbiórki zostało 29 dni. Są tacy, którzy uważają, że BMG jeszcze nie ma prawa do ogłaszania sukcesu, ale w Polszcze nigdy nie dogodzi się każdemu. Do rzeczy - piszę w dość prostej sprawie, mianowicie sądzę, że warto sypnąć złotymi koronami na tą edycję. Czemu? Jak ktoś ma trzy poprzednie, to na co mu siódma? Ano, może się przydać. Spójrzcie:
Kupując samą podstawę za 189 zł (cena sklepowa podręcznika to 209,90*) dostaniemy podręcznik podstawowy, starter, interaktywne karty postaci (1920, PRL, współczesność), część rysunków zostanie wymieniona, tak więc spolszczona będzie również szata graficzna (Cthulhu w Rozewiu!), dostaniemy ścieżkę dźwiękową, teczkę Strażnika Tajemnic w formacie PDF, a w niej: formularz pobrania odcisków palców, pieczęć Uniwesytetu Miskatonic, papier firmowy Uniwersytetu Miskatonic, raport policyjny, kartę pacjenta, akt urodzenia, telegram, kartę biblioteczną, legitymację studencką, pozwolenie na broń i potwierdzenie przesyłki. Dużo, co nie? A kasa spływa dalej i sama teczka Strażnika będzie się powiększać. Dodatkowo polska edycja będzie miała inną okładkę, oryginalna wygląda tak:
Klasyka, Wielki Cthulhu powstaje z głębin zatopionego R'lyeh. Polska wersja ma wyglądać tak:
Tak się jednak składa, że przebito próg i na życzenie można dostać okładkę podręcznika o takim wyglądzie:
IMO jest absolutnie fenomenalna i bije oryginał na głowę. Wymiana jest darmowa, wystarczy zaznaczyć odpowiednią opcję, gdy ta będzie otwarta przez twórców zbiórki. Jest to ten sam wzór, który będzie widniał na edycji specjalnej (ta kosztuje już 489 zł):
Jednak nie przez samą okładkę i szatę graficzną warto się zainteresować nowym Cthulhu. Owszem, podręcznik nie wygląda już jak poprzednie edycje, gdzie królował biały papier i czarno-białe ilustracje. Wszystko jest w kolorze, a rysunki są naprawdę ciekawe. Zmieniła się trochę mechanika, otóż wszystkie cechy po wylosowaniu mnożymy x5, otrzymując wartości procentowe (tia, Cthulhu ma teraz 700 Siły). Starsi gracze pamiętają wcześniej testy pomysłowości, szczęścia i tego typu rzeczy. Obecnie cechy poboczne zniknęły i ich rolę pełnią atrybuty. Zmniejszono trochę liczbę umiejętności, toteż nie mamy już Skradania się i Ukrywania się, wszystko załatwia jedna umiejętność. Nie znajdziemy też na karcie osobnych wartości procentowych kopnięcia, uderzenia głową, ciosu ręką, chwytu i reszty bzdur, od teraz mamy po prostu umiejętność Bójki. Jest dość ciekawa mechanika pościgów, a to dość ważna rzecz, gdy BG są bandą zwykłasów. Mechanika walki jest również znacznie zmieniona, teraz jest to test przeciwstawny, w ogóle tych testów przeciwstawnych jest trochę więcej, gdyż usunięto z gry tabelę porównawczą. Strona pasywna może się bronić, walczyć lub próbować manewrować, podobnie do WFRP IV Ed., gracz może dostać w łeb w swojej turze ataku, jeśli rzuty mu nie poszły. Wprowadzono kości przewag/utrudnienia, które przyznaje MG. Kostka ta to dodatkowa k10 w teście, która pozwala nam wybrać lepszy rzut kostką dziesiętną w przypadku przewag, lub zmusza do wyboru gorszej, jeśli mamy utrudnienie. Ze względu na chimeryczność k100 mamy teraz mechanikę przerzutów. Otóż jeśli test nie wyjdzie, gracz ma prawo do żądania przerzutu, ale musi uzasadnić to jakoś w świecie gry. Np. istota z głębin zżera w zaułku bezdomnego, graczowi nie wychodzi test Spostrzegawczości i nie widzi co jest grane, żąda on od prowadzącego przerzutu uzasadniając to w ten sposób, że cichutko podchodzi bliżej źródła dźwięku. Problem w tym, że porażka w przerzucanym teście nie oznacza fiaska, ale całkowitą katastrofę. MG ma obowiązek poinformować gracza co się stanie przed wykonaniem drugiego rzutu, toteż BG ma prawo się wycofać, jeśli uzna konsekwencje porażki za zbyt duże. A jak się zgodził i zmaścił test, to i tak jego wina. Jak to w Cthulhu, koło ratunkowe jest z betonu...
No tyle, to nie jest recenzja, możecie sobie taką znaleźć na Polterze. Generalnie warto, gra jest odświeżona, bezlitosna i po prostu rozegrana wzdłuż i wszerz - to wciąż stare, dobre Cthulhu. Siódma edycja jest naturalnie całkowicie kompatybilna z poprzednimi, więc jeśli masz jakiekolwiek suplementy do wcześniejszych edycji, polskie czy nie, to dalej możesz ich używać. Wspomnę jeszcze o dodatkowym progu - Zestaw Strażnika. Kosztuje on 289 zł, czyli dopłacamy do podstawy tylko stówę. A dostajemy wszystko z wcześniejszego progu i znacznie, znacznie więcej. Cała teczka Strażnika Tajemnic zostanie nam udostępniona w druku, nie tylko PDF, a jej zawartość ciągle rośnie wraz z odblokowywaniem dodatkowych progów. Dostaniemy dwie drukowane przygody: Dawno temu w Dusznikach oraz Dom, którego nie ma. Do odblokowania są dwie kolejne. Wpadną nam dwie kości k100 Q-Workshopu. Są jeszcze elektroniczne wersje map przedwojennego Poznania i Warszawy, oraz drukowane karty postaci. Już teraz otrzymamy talię kart z BNami, pt. Intrygujące postaci, za niecałe dwadzieścia tysięcy złotych wpada następna - Niefortunne zdarzenia. Tych talii jest łącznie cztery, pozostały jeszcze choroby umysłowe i sprzęt z artefaktami, więc warto inwestować. Za 79 zł możemy dokupić jeszcze suplement z trzema przygodami - Koszmar Poznania autorstwa samego Petersena, Miłość Miłosza i Dorośli we mgle Baniaka. Z czasem podręcznik spuchnie o dodatkowe scenariusze. Jednak największą zaletą Zestawu Strażnika za 289 zł jest ekran MG, w którym znajdują się dwie dodatkowe przygody, książeczka ze skrótem zasad i tabelami, oraz trzy mapy - hrabstwa i miasta Arkham, a także świata z zaznaczonymi dziwnymi miejscami (R'lyeh, Y'ha-nthlei, Płaskowyż Leng, itp). Sam ekran MG kosztował koło stówki, więc w zestawie z podstawką nie dość, że dostaniemy ten produkt, to jeszcze całą masę innych, z czego większość w druku. Naprawdę warto.
Można też dokupić sobie różne pierdoły osobno: limitowane kości Q-Workshop z motywem Cthulhu (robią takie normalnie, ale te mają być inne kolorystycznie i tylko na zbiórce), składaną tackę, matę do rzucania, koszulkę, skórzaną torbę, ołówki z logo, teczki graczy, notatniki co tam jeszcze chcecie. IMO tu już niekoniecznie warto inwestować, kostki są potwornie drogie - ledwie 10zł tańsze niż w sklepie Q-Workshop - mata w tej samej cenie co u producenta, tylko rysunek specjalnie na zbiórkę. Musicie osądzić sami, choć sam przyznam, że kości i matę wziąłem - kostki i tak chciałem mieć z motywem Cthulhu, a do mat/tacek przekonałem się jakiś czas temu.
Warto też wspomnieć, że zbiórka nie odbywa się tylko na stronie wspieramto.pl. Istnieje też tor osiągnięć społecznościowych. Za polubienie facebookowych stron Zew Cthulhu RPG, Black Monk Games, dołączenie do fanpage Grupa Badaczy Tajemnic i obserwowanie instagramowego profilu BMG można odblokować dodatkowe fanty - interaktywną stronę z kalendarza, interaktywną stronę z amerykańskiej gazety lat 20', postacie 3 historycznych BNów i tapetę na komputer. W każdej z tych kategorii brakuje im ok. 300 osób, więc do roboty!
Serio, i powtórzę to po raz kolejny, naprawdę warto dać te 200 zł. Za kolejną stówę dostaniecie w czerwcu kompletny system z masą bajerów i zabawek, które ubarwią sesje. Moim zdaniem dawno nie było tak interesującej i owocnej zbiórki, a już teraz wiadomo, że dostaniemy wszystko za co zapłacimy.
Idźcie i płaćcie, Cthulhu będzie z Was zadowolony i może zeżre Wasze postacie na końcu.
*Ktoś może powiedzieć, że 189/210 PLN za podręcznik to drogo. Owszem, drogo. Ale ja Wam powiem, że czasy fajnych podstawek RPG za 100 zł już minęły, należy przestać płakać i przyjąć to na klatę. Jedyną osobą, która stara się zejść niżej z ceną jest Koryś, za co zbiera wciąż ostre baty, bo ludzie jojczą o czerń i biel, klejenie, format A5 i miękką okładkę. Sorki, chcecie mieć A4, szycie, hardback i full color, to płaćcie.