03-07-2010 16:39
Nasze słowiańskie... Co?
W działach: kultura | Odsłony: 154
Jakiś czas temu zdarzyło mi się (dzięki owemu przydatnemu wynalazkowi, jakim jest Internet) zamienić kilka zdań z pewną przedstawicielką narodu duńskiego. Mniejsza o temat rozmowy, uderzyły mnie jednak w niej dwie rzeczy:
1. Dziewczyna nagminnie używała określenia "my, Skandynawowie" w odniesieniu do Danii, Norwegii i Szwecji. Zapytana o to powiedziała, że to dość powszechnie używane stwierdzenie, zresztą - jak sama stwierdziła - pomimo tego że każde z tych państw posiada odrębną kulturę, często myślą o sobie kolektywnie i w bardzo przyjacielski sposób, może ze względu na bardzo podobne języki.
2. Pomimo że są to kraje "chrześcijańskie" (choć najbardziej religijna najwyraźniej jest Norwegia - protestantyzm, by the way - reszta chyba raczej dość umiarkowanie), w ich językach wciąż tkwią idiomy i określenia nawiązujące do pierwotnych wierzeń ("troll" to chyba szczególnie popularne słowo, używane w szeregu dość niespodziewanych kontekstów - od legendarnego stworzenia, przez uroczego urwisa, aż do ogólnego określenia czegoś mistycznego). Zapytałam o to również, na co dostałam odpowiedź, że stare wierzenia to przecież element kultury i folkloru, więc odnoszą się do nich z pewną czułością i nie mają specjalnych skrupułów, żeby straszyć trollami niegrzeczne dzieci, nawet pomimo tego, że wyznają inną religię (lub nie wyznają żadnej).
Zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak to wygląda w naszym kraju, podobno tak straszliwie przywiązanym do tradycji. Ciekawa jestem, ile przeciętny Polak wie o jakichś słowiańskich wierzeniach - podejrzewam jednak, że niewiele. W sumie nic dziwnego, bo niby skąd ma się o tym dowiedzieć? Program szkolny obejmuje (a przynajmniej jeszcze kilka lat temu tak było, choć nie spodziewam się by wiele się zmieniło od "moich czasów") kulturę chrześcijańską i mitologię grecką / rzymską (przerabianą co najmniej 2 razy zresztą) - i to wszystko, o ile mnie pamięć nie myli. Więc skąd? Z domu, z telewizji? Chyba nie. Społeczność na Polterze chyba akurat nie jest tutaj bardzo reprezentatywna - podejrzewam, że ze względu na zainteresowania przynajmniej część z nas ma niejakie pojęcie o temacie. Ale Polacy jako ogół?
Po krótkim riserczu doszłam do wniosków, że chyba lubimy chwalić się naszą "słowiańskością", ale co ona dla Polaków oznacza? Słowiański język, typ urody (przy okazji - ile znacie takich osób?), i to chyba wszystko. Po wpisaniu w Google wyskoczył mi również raczej zabawny wynik "słowiański papież". I, oczywiście, dość popularna ostatnio moda na typowo słowiańskie imiona nadawane dzieciom. Tymczasem ani tak naprawdę, jako naród, nie dbamy specjalnie ani o tę część naszej kultury, ani niespecjalnie chyba trzymamy się z najbliższymi nam sąsiadami - Białorusią i Ukrainą, pomimo że moglibyśmy się nimi spokojnie dogadywać (nie znam żadnego obcego języka słowiańskiego, a na Ukrainie jakoś udało mi się dogadywać przy wolnym tempie rozmowy). Nie chodzi mi tu o politykę, ale o jakieś ogólne przekonanie, jakby lekką pogardę dla wszystkiego co za wschodnią granicą. Co więcej, jak się okazuje wielu Polaków traktuje "słowiańskość" jako zamach na patriotyzm, historię i kulturę Polski - a wszystko przez tę niegdysiejszą, nieszczęsną rosyjską ideę "panslawizmu".
Z jednej strony - trochę to rozumiem, że chcemy być bardzo europejscy i "zachodni", a w dodatku kraj mamy jednak mocno chrześcijański, nawet jeśli w pewnym stopniu bardziej na pokaz. Z drugiej - historia nie zaczęła się w roku 966, wcześniej też coś było, i trochę mi szkoda tej części naszej kultury, o której wiemy tak mało i o której się nie mówi. Rozmawiałam z osobą wierzącą (i to nie jedną z tych "wierzących - niepraktykujących", ale taką, która chodzi do kościoła i rzeczywiście wierzy), i stwierdziła że też jej szkoda, bo wiara wcale by jej nie przeszkadzała pielęgnować takiej wiedzy, bo to część nas.
A może nie? Może to już nieważne i nie ma sensu przywiązywać wagi do zamierzchłej przeszłości? Chętnie poznam Wasze opinie.
1. Dziewczyna nagminnie używała określenia "my, Skandynawowie" w odniesieniu do Danii, Norwegii i Szwecji. Zapytana o to powiedziała, że to dość powszechnie używane stwierdzenie, zresztą - jak sama stwierdziła - pomimo tego że każde z tych państw posiada odrębną kulturę, często myślą o sobie kolektywnie i w bardzo przyjacielski sposób, może ze względu na bardzo podobne języki.
2. Pomimo że są to kraje "chrześcijańskie" (choć najbardziej religijna najwyraźniej jest Norwegia - protestantyzm, by the way - reszta chyba raczej dość umiarkowanie), w ich językach wciąż tkwią idiomy i określenia nawiązujące do pierwotnych wierzeń ("troll" to chyba szczególnie popularne słowo, używane w szeregu dość niespodziewanych kontekstów - od legendarnego stworzenia, przez uroczego urwisa, aż do ogólnego określenia czegoś mistycznego). Zapytałam o to również, na co dostałam odpowiedź, że stare wierzenia to przecież element kultury i folkloru, więc odnoszą się do nich z pewną czułością i nie mają specjalnych skrupułów, żeby straszyć trollami niegrzeczne dzieci, nawet pomimo tego, że wyznają inną religię (lub nie wyznają żadnej).
Zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak to wygląda w naszym kraju, podobno tak straszliwie przywiązanym do tradycji. Ciekawa jestem, ile przeciętny Polak wie o jakichś słowiańskich wierzeniach - podejrzewam jednak, że niewiele. W sumie nic dziwnego, bo niby skąd ma się o tym dowiedzieć? Program szkolny obejmuje (a przynajmniej jeszcze kilka lat temu tak było, choć nie spodziewam się by wiele się zmieniło od "moich czasów") kulturę chrześcijańską i mitologię grecką / rzymską (przerabianą co najmniej 2 razy zresztą) - i to wszystko, o ile mnie pamięć nie myli. Więc skąd? Z domu, z telewizji? Chyba nie. Społeczność na Polterze chyba akurat nie jest tutaj bardzo reprezentatywna - podejrzewam, że ze względu na zainteresowania przynajmniej część z nas ma niejakie pojęcie o temacie. Ale Polacy jako ogół?
Po krótkim riserczu doszłam do wniosków, że chyba lubimy chwalić się naszą "słowiańskością", ale co ona dla Polaków oznacza? Słowiański język, typ urody (przy okazji - ile znacie takich osób?), i to chyba wszystko. Po wpisaniu w Google wyskoczył mi również raczej zabawny wynik "słowiański papież". I, oczywiście, dość popularna ostatnio moda na typowo słowiańskie imiona nadawane dzieciom. Tymczasem ani tak naprawdę, jako naród, nie dbamy specjalnie ani o tę część naszej kultury, ani niespecjalnie chyba trzymamy się z najbliższymi nam sąsiadami - Białorusią i Ukrainą, pomimo że moglibyśmy się nimi spokojnie dogadywać (nie znam żadnego obcego języka słowiańskiego, a na Ukrainie jakoś udało mi się dogadywać przy wolnym tempie rozmowy). Nie chodzi mi tu o politykę, ale o jakieś ogólne przekonanie, jakby lekką pogardę dla wszystkiego co za wschodnią granicą. Co więcej, jak się okazuje wielu Polaków traktuje "słowiańskość" jako zamach na patriotyzm, historię i kulturę Polski - a wszystko przez tę niegdysiejszą, nieszczęsną rosyjską ideę "panslawizmu".
Z jednej strony - trochę to rozumiem, że chcemy być bardzo europejscy i "zachodni", a w dodatku kraj mamy jednak mocno chrześcijański, nawet jeśli w pewnym stopniu bardziej na pokaz. Z drugiej - historia nie zaczęła się w roku 966, wcześniej też coś było, i trochę mi szkoda tej części naszej kultury, o której wiemy tak mało i o której się nie mówi. Rozmawiałam z osobą wierzącą (i to nie jedną z tych "wierzących - niepraktykujących", ale taką, która chodzi do kościoła i rzeczywiście wierzy), i stwierdziła że też jej szkoda, bo wiara wcale by jej nie przeszkadzała pielęgnować takiej wiedzy, bo to część nas.
A może nie? Może to już nieważne i nie ma sensu przywiązywać wagi do zamierzchłej przeszłości? Chętnie poznam Wasze opinie.
27
Notka polecana przez: Aesandill, Alchemist, Bajer, Bel esprit, Carrie, Chamade, earl, Ezechiel, MidMad, Nadiv, Neurocide, oddtail, Planetourist, Scobin, Sethariel, Siman, sirDuch, strateks, Tancred_de_Beauville, von Mansfeld, Vukodlak, WekT, zegarmistrz, Zsu-Et-Am
Poleć innym tę notkę