Dnia 21 października w Domu Literatury w Warszawie ogłoszono werdykt Jury. Jak już wiadomo z innych doniesień, Główną Nagrodę otrzymał Jacek Dukaj za powieść Lód, Złote Wyróżnienie przyznano Łukaszowi Orbitowskiemu za Tracę ciepło, a Srebrne Wyróżnienie zdobył Szczepan Twardoch za powieść Epifania wikarego Trzaski. Bardzo serdecznie gratuluję laureatom! Nagrodzone dzieła reprezentują literaturę wysokiego poziomu o rodowodzie fantastycznym i stanowią rzeczowy dowód możliwości i pojemności konwencji.
Dukaj nie dał szans konkurencji
Na pewno pojawią się komentarze, sytuujące decyzje jury w kontekście naszego rynku literackiego, w tym innych nagród. Na teraz miałbym tylko jedno spostrzeżenie, dotyczące fenomenu Dukaja. Jak wyraził się jeden z jurorów, J. D. "znokautował" w tym roku innych twórców już w pierwszej rundzie, nie dając im żadnych szans. Dla mnie interesujące jest to, że Jacek bez trudu zdobył i Zajdla, i "Żuława" (taka ikona pojawiła się już na forach), co świadczy o uniwersalizmie jego dzieła. "Lód" należałoby więc zaliczyć zarówno do literatury popularnej, konsumowanej przez szerokie rzesze fanów, jak i do dzieł z wysokiej półki, uznawanych przez profesjonalistów. Tak to wygląda przy pierwszym podejściu, ciekaw jestem opinii na ten temat.
Mówiąc o Nagrodzie Żuławskiego należy podkreślić, że jest ona pierwszą nagrodą literacką w dziedzinie fantastyki przyznawaną przez jury, dotychczasowe nagrody były wyłącznie plebiscytowe. Po raz kolejny zwracam uwagę, że w niczym nie jest od tamtych lepsza, jest po prostu inna i wypełnia istniejącą lukę.
Szybkość i sukces
Nie chciałbym wyjść na samochwalcę, ale trzeba to powiedzieć: zespół pracujący nad Nagrodą odniósł duży sukces. Do tego niespodziewany, bo na początku nie wierzyłem - i chyba w tym odczuciu nie byłem osamotniony - że cokolwiek w tym roku uda się zrobić (mówiłem inaczej, żeby nie osłabiać ducha współpracowników). A tu patrzcie, wszystko poszło nad wyraz gładko i już mamy laureatów! Oczywiście jestem daleki od konstatacji, że nie mogło być lepiej - mogliśmy np. uzyskać większy dostęp do mediów, a także zdobyć więcej środków finansowych. Ale nie narzekajmy, bo doprawdy nie ma na co.
Zaryzykuję twierdzenie, że Nagroda Żuławskiego jest najszybsza na świecie w swojej klasie - jeśli ktoś zna szybszą, proszę niezwłocznie o tym donieść - to jest po prostu Blitzpreis (nie mylić z Blitzkrieg). Przypomnę, że w początkach czerwca tego roku rzuciłem konkretny pomysł, który dogłębnie przedyskutowano w sieci w ciągu kilkunastu dni. Przed końcem czerwca mieliśmy już regulamin, kompletne jury, zgodę, spadkobierczyni Jerzego Żuławskiego pani Agnieszki Żuławskiej-Umedy na używanie nazwy, patronat Stowarzyszenia Pisarzy Polskich z możliwością korzystania z ich sali konferencyjnej, patronat portalu Poltergeist i obietnicę ze strony klubu Cytadela Syriusza urządzenia galowego wręczania dyplomów. Ponadto, zaawansowane było głosowanie ok. 50 elektorów, na podstawie którego zaplanowano wyłonienie listy nominacji. Wkrótce mieliśmy także patronat Fundacji Kultury.
W lipcu tempo nadal było oszałamiające. Pod koniec miesiąca zakończyliśmy głosowanie elektorów, które wyłoniło 6 nominacji, tę listę później uzupełniła 1 nominacja jury. Nominacje stanowiły rekomendację dla jury, jednak nie stanowiąc ograniczenia wyboru. Na początku sierpnia rozpoczęły się prace jury. W sierpniu i wrześniu wydawnictwa nadsyłały gratisowe egzemplarze dla jurorów, głosowanie jury zakończyło się w połowie września, po czym nastąpiło obliczanie głosów oraz sporządzenie dokumentów. A więc w trzy i pół miesiąca od nagiego pomysłu mieliśmy już listę laureatów!
Nagroda powstała szybko, lecz to nie zmniejszyło jej ciężaru gatunkowego. Taka szybkość była możliwa oczywiście dzięki życzliwej pomocy bardzo wielu osób i kilku instytucji, ale nie doświadczylibyśmy aż takiej przychylności, gdyby nie brała się ona z rzeczywistej potrzeby. Słyszałem szereg zewnętrznych opinii, że Nagroda wypełnia istniejącą lukę i jest czymś ważnym na naszym rynku literackim.
Laudacje i ukłony
Początek
Pora na podziękowania. Zacznę chronologicznie, czyli od portalu "Poltergeist", gdzie historia się zaczęła - do mojej inicjatywy bardzo życzliwie odniosła się Ewa Haferkorn, szefowa działu książek. Wdzięczny także jestem wszystkim dyskutantom, dzięki których opiniom uzyskałem wielopłaszczyznowy ogląd problemu. Spośród tych, którzy popierali projekt i mieli ciekawe pomysły, rekrutuje się Komitet Założycielski Nagrody, który po kilkunastu dniach przekształcił się w Komitet Organizacyjny. Oto jego skład (w porządku alfabetycznym):
Paweł Dembowski, Bartosz Grykowski, Ewa Haferkorn, Tomasz Koziełło, Tomasz Z. Majkowski, Tomasz Wnuczek, Sławomir Zieliński, Andrzej Zimniak (przewodniczący), Marcin Zwierzchowski.
Jestem wdzięczny wszystkim członkom Komitetu, bo bez Was to przedsięwzięcie na pewno nie ruszyłoby w tym roku. Wart szczególnego odnotowania jest wkład Tomasza Wnuczka i Ewy Haferkorn, a także Pawła Dembowskiego i Bartosza Grykowskiego. Tomek sekretarzował i wykonał wiele ważnych prac, Ewa dbała o obsługę ze strony Poltergeista, m. in. o zorganizowanie forów dla Komitetu i jury. Paweł wkraczał skutecznie w chwilach, kiedy nikt z nas nie mógł sobie poradzić, a Bartosz kompetentnie udzielał porad prawnych. Ogólnie mówiąc, każdy na jakimś etapie był bardzo pomocny. W pozyskiwaniu elektorów oprócz mnie szczególnie aktywni byli: Wnuczek, Haferkorn, Koziełło i Zwierzchowski. Mam nadzieję, że Komitet będzie nadal funkcjonował, wszak nie zamierzamy zwijać żagli.
Dlaczego Zimniak?
Moją rolę najlepiej oceni ktoś z zewnątrz, sam mogę tylko podać kilka faktów i przedstawić plany. Początkowo, prezentując pomysł, nawet nie brałem pod uwagę uczestnictwa w jego realizacji, lecz w trakcie dyskusji zostałem przez jednych zaproszony, a przez innych połajany za to, że jeszcze nie zakasałem rękawów. Jednak bezpośrednim powodem mojego zaangażowania w ustanowienie Nagrody był brak chętnych do podjęcia działania - mówiąc wprost, skończyłoby się na gadaniu, jak to najczęściej u nas w kraju bywa. A szkoda mi było pomysłu, więc ruszyłem naprzód, zaś jak coś zacznę, lubię skończyć i działam raczej konsekwentnie.
Na początku myślałem, że rozruszam przedsięwzięcie i oddam bieg rzeczy w godne ręce - lecz im dalej się posuwałem, tym wyraźniej widziałem, że nie tędy droga. Po pierwsze: nigdzie nie widziałem wolontariusza, któremu by się chciało zaangażować w stopniu, który był niezbędny. Wiadomo: huk roboty, zero profitów, niechęć części środowiska. Po drugie: nieskromnie przyznam, że wiele spraw mógł załatwić tylko człowiek o pewnym autorytecie i osobiście znający ludzi, do których się zwracał. Nie oszukujmy się - łatwiej spławić studenta trzeciego roku niż starego dinozaura z dorobkiem w kilku dziedzinach. Po trzecie: Nagrodę zaczęto kojarzyć z moim nazwiskiem, więc rejterada byłaby czymś w rodzaju przyznania się do porażki, która wszak nie zaistniała. No i po czwarte, last but not least, organizowanie spraw związanych z Nagrodą zaczęło sprawiać mi nie tylko satysfakcję, ale i przyjemność.
Lubię robić coś sensownego, dlatego m. in. od lat zajmuję się popularyzacją w ramach Festiwalu Nauki - więc dlaczego nie wziąć się także za popularyzowanie kultury? Nobilitacja dobrej literatury fantastycznej to sprawa, której warto poświęcić nieco czasu i energii. Reasumując - nie zamierzam spoczywać na laurach, wręcz przeciwnie, w następnych latach chciałbym nadać Nagrodzie jeszcze większe znaczenie i prestiż.
Patroni
Teraz kilka słów o patronatach. Jestem bardzo wdzięczny władzom Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (Oddział Warszawski), które ustanowiły patronat nad Nagrodą już w czerwcu 2008. Nie był to tylko gest medialny, bo Stowarzyszenie udostępniło salę konferencyjną w Domu Literatury w Warszawie, a także umożliwiło wykorzystanie własnej infrastruktury biurowej. Trudno ten gest przecenić, bo oto mieliśmy swoją siedzibę. W pierwszej połowie lipca doszedł patronat Fundacji Kultury, która również zaoferowała korzystanie z pomieszczeń konferencyjnych. Cieszą mnie także patronaty portali związanych z fantastyką, jak Polter, Esensja, Fahrenheit, Unreal Fantasy, Creatio Fantastica oraz Katedra. Do cennych patronatów zaliczam zorganizowanie galowego wręczania trofeów laureatom przez klub Cytadela Syriusza w Lublinie podczas Falkonu w listopadzie 2008.
Mieliśmy także dziesiątki - a może nawet setki - patronów indywidualnych, których nie potrafię nawet wymienić. To dyskutanci, uczestnicy konwentów, internauci wypowiadający się na forach, czyli ci wszyscy, którzy dobrze o nas mówili i poparli inicjatywę. Ich głos jest ważniejszy niżby się mogło wydawać.
Chciałbym serdecznie podziękować wydawcom nominowanych dzieł za przesłanie gratisowych egzemplarzy książek do jurorów. To był naprawdę ważny etap na drodze do wyłonienia laureatów. Liczymy na dalszą współpracę w przyszłości.
Sponsoring
Najtrudniej było uzyskać sponsorowanie Nagrody - przez sponsorowanie rozumiem przekazywanie środków finansowych do dyspozycji organizatorów. Nie udało się zdobyć środków na honoraria dla jury, nie mówiąc już o ufundowaniu nagród pieniężnych dla laureatów. W ostatniej chwili w sukurs przyszedł Festiwal Nauki w Warszawie, którego kierownictwu zależy w równym stopniu na promowaniu nauki jak i szeroko pojętej kultury - nauka wszak jest jej częścią. Ta pierwsza donacja nie była duża, ale wystarczająca, aby zorganizować sesję naukowo-literacką w Domu Literatury po ogłoszeniu werdyktu jury. Środków starczyło także na zamówienie pamiątkowych statuetek dla zwycięzców.
Elektorzy
Bez elekcji wstępnej byłoby znacznie trudniej. Elektorzy wybierali utwory, które stanowiły rekomendację dla jury, i - bez pudła - była to selekcja pozytywna, w której wyłoniono powieści należące do czołówki. Dziękuję 52 elektorom za ich pracę i liczę na powiększenie grupy do 80-100 osób w 2009 roku.
Jurorzy
Jestem pełen szczerego podziwu dla jury. Nie dość, że jurorzy pracowali bez honorariów, to jeszcze - w większości - poczytywali sobie tę pracę za rodzaj wyróżnienia. Generalnie - doskonale się z nimi współpracowało. Bardzo dziękuję temu najważniejszemu gremium, wszak bez ich udziału i bez ich profesjonalnych wyborów ta Nagroda nie mogłaby zaistnieć. Wyrazy szczególnego uznania kieruję do prof. Antoniego Smuszkiewicza, przewodniczącego jury.
Co dalej?
Na pytanie, czy w przyszłym roku przewiduję kolejną edycję Nagrody, odpowiedziałem że przewiduję edycje przez najbliższe sto lat - na początek.
Nagroda w obecnym kształcie spisała się dobrze, więc wprowadzanie rewolucyjnych zmian nie jest potrzebne, a nad pomniejszymi naradzę się ze swoimi współpracownikami, będę również uważnie wsłuchiwał się w głosy z zewnątrz. Jak wspomniałem, postaramy się nieco zwiększyć liczbę elektorów. Nie jestem pewien, czy w przyszłym roku pojawi się osobna kategoria opowiadania, choć początkowo przewidywaliśmy jej wprowadzenie.
Marzę o uzyskaniu większego wsparcia finansowego. Ustaliłem trzy progi donatorskie: pierwszy pozwoli na powtórzenie tegorocznych działań, drugi - uwzględni także honoraria dla jurorów, trzeci - umożliwi ufundowanie Głównej Nagrody (Wyróżnienia pozostałyby prestiżowe, chyba że niespodziewanie otworzy się róg obfitości). Wydaje się, że sponsorów należy szukać raczej poza enklawą fantastyczną, najlepiej pośród potentatów finansowych. Może ktoś, kto interesuje się fantastyką i jednocześnie zajmuje odpowiednie stanowisko decyzyjne, przeczyta ten artykuł?
Moim pragnieniem jest, aby Nagroda im. Jerzego Żuławskiego wpisała się na trwale w polski krajobraz literacki. Po ostatnich kilku miesiącach działania jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że nagroda przyznawana przez profesjonalistów jest potrzebna i przysłuży się nie tylko wyróżnionym utworom, lecz także całej polskiej literaturze fantastycznej.