» Blog » Nad czym pracuję, część II
10-11-2022 10:21

Nad czym pracuję, część II

Odsłony: 78

Nad czym pracuję, część II

Od wczoraj wrzucam na swój profil autorski fragmenty tekstów, nad którymi pracuję. Tutaj będę wrzucać co drugi – do zapoznania się z resztą polecam swój profil autorski.

Tekst - "Wissenlicht"

(...)
- Jest na Ziemi taka religia, zwana chrześcijaństwem... pamiętasz?
- Coś mi to mówi... – Przebudzony miał wrażenie, że powinien wiedzieć coś więcej na ten temat, jednakże w głowie czuł kompletną pustkę, jakby ktoś wymazał z niej wszystko to, co wiedział. Pokręcił więc tylko głową na znak, że nie przypomina sobie nic więcej.
- Jej wyznawcy wierzą w istnienie skrzydlatych istot, zwanych „aniołami” – powiedział Ergel. - Wierzą też, iż każdy człowiek ma swego anielskiego opiekuna – anioła stróża - który towarzyszy mu przez całe śmiertelne życie. Ten opiekun jest niewidzialny. Oczywiście to tylko mit. Zastosowałem go tylko dlatego, aby obrazowo wyjaśnić, że jestem tutaj takim twoim „aniołem stróżem”.
- Aha. Więc czemu ja cię widzę?
- Ponieważ umarłeś.
Przebudzony poczuł się niczym uderzony w twarz. Ergel już nie uśmiechał się złośliwie. Jego twarz była poważna, jej kamienny wyraz wydawał się potwierdzać wagę wypowiedzianych słów.
Jak to... umarł?! Przecież to niemożliwe! Przecież to chore! Przecież był tu, ruszał się, rozmawiał…
Żył…!
"...a właściwie to skąd ta pewność?" – zapytał w duchu sam siebie.
Złapał się za głowę w nagłym, przerażającym uczuciu braku jakichkolwiek osobistych wspomnień. Ten Pałac i ten człowiek... Ten kosmos wokół…
Przecież takie miejsce nie powinno istnieć...!
Kolejna oczywistość, której nie spostrzegł jak dotąd, choć była przed nim jak na dłoni i powinna dać mu do myślenia – jakim cudem widzi to wszystko wewnątrz?! Przecież nie ma tu żadnego oświetlenia! Światło gwiazd, owszem, ale oświetlałoby nierównomiernie, zależnie od ich skupienia na nieboskłonie wokół, a przecież ani jednego cienia... Cienia… Spojrzał pod nogi – nie rzucał go, Ergel również nie.
Więc… czyżby… jednak to była… prawda? Dlaczego więc nie pamięta niczego ze swego życia? Nawet tego, jak się nazywał, choć wie, że sklepienie pałacu wykonane jest w tym cholernym, „gotyckim” stylu?! Luka w pamięci była porównywalna niemal do rany fizycznej – i tak samo zabolała, gdy uzmysłowił sobie w pełni jej ogrom. Fundament osobowości – wspomnienia – nie istniały. Może były gdzieś ukryte w niezbadanych zakamarkach jego mózgu, lecz nie miał do nich dostępu, co było równoznaczne z ich brakiem.
- W jaki sposób... umarłem? – zapytał drżącym głosem.
- Ciało, wytwór biologiczny, a co za tym idzie - śmiertelny, zostało uszkodzone w stopniu nie pozwalającym na dalsze jego funkcjonowanie - wyjaśnił Ergel i dodał swobodnie: – Normalka.
- Ach... Dawno?
- Och, przecież twych czasach wiadomo już było, że czas jest rzeczą względną, co pan Einstein udowodnił swymi równaniami. Dawno czy tylko przed chwilą – jaka to teraz różnica?
- Miałeś ściśle odpowiadać na ścisłe pytania! – Oburzył się przebudzony.
- Czasem pytanie w odpowiedzi jest najlepszą odpowiedzią.
- Nie obchodzą mnie filozoficzne gadki; miło by mi było wiedzieć, od jak dawna jestem trupem!
- „Trup” to określenie tyko martwego ciała.
- A ja mam pewnie żywe, co?
Ergel wyciągnął przed siebie dłoń, przebudzony odwrócił się w tamtą stronę. Ścianę pomiędzy kolumnami nagle przecięła idealnie prosta linia poziomego pęknięcia, dzieląc ją na dwie połowy. Bez najsłabszego dźwięku dolna wolno opadła, górna zaś uniosła się. Stworzyły coś w rodzaju balkonu z daszkiem. Przebudzony nie miał już siły, aby zdumieć się czy też zapytać o fenomen tego zjawiska. Kołatała mu myśl, że z pewnością czekają go jeszcze większe dziwy.
- Pozwól za mną – nakazał Ergel, przechodząc koło mężczyzny. Ten wahał się przez moment, lecz posłusznie podążył za nim.
Stanęli na utworzonej z dolnej części ściany półce, wystającej nieco poza Pałac. Zewsząd otaczała ich czeluść kosmosu, wspaniała panorama rozświetlanego ogniem gwiazd bezkresu. Widać było dalekie galaktyki, lśniące białawym światłem setek skupionych słońc; migotały srebrzyście niczym perły nanizane na aksamitną tkaninę, odległe, lecz zarazem kuszące, trącające w duszy przebudzonego strunę nieokreślonej tęsknoty. Jakby tam, w nieznanej dali bez horyzontu, było jego właściwe miejsce, dom, bezpieczna przystań… Gdziekolwiek nie spojrzeć, punkciki znaczyły przestrzeń, tak odległe, lecz jakby bliskie, niczym latarnie morskie dla żeglarzy. Lecz która z nich wskazywała drogę do domu…? Na Ziemi zawsze jest jakiś punkt orientacyjny – choćby samo sklepienie niebieskie, na którym gwiazdy tkwią niewzruszenie, wskazuje górę, lecz gdy tylko czerń jest wokół, zaś ciało może obrócić się w dowolnym kierunku i nie poczuje przyciągania wskazującego kierunek „dół”, te pojęcia tracą wszelkie znaczenie.
Z zadumy wyrwało go pytanie Ergela:
- Zimno ci?
- Zimno…? Nie – zaprzeczył Przebudzony.
- Gorąco ci? – Padło kolejne.
- A skądże!
- A może wiatry przenikają cię do samego szpiku kości?
- Nie, ani trochę.
- A to o czymś świadczy, ponieważ stoimy w zerze absolutnym i próżni w dodatku.
(...)

 

1
Notka polecana przez:
Poleć innym tę notkę

Komentarze


82284

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pasowaloby do wstepu hengalowego Mystery.
11-11-2022 11:40
Henryk Tur
   
Ocena:
0

Nie mam pojęcia, o czym mówisz :)

11-11-2022 13:04
82284

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

https://drive.google.com/file/d/10zM6K7aC2bzgNsQoKcbRA2orYlh0fO7H/view (Starter)

11-11-2022 13:16
Henryk Tur
   
Ocena:
0

Ten wstęp " O świecie Mrocznego Wieku wiadomo niewiele. Jest utrzymany w ponurych barwach fantasy – średniowiecza z dziwnymi, tajemniczymi elementami, czasem wręcz karykaturalnymi. Znajdziesz w nim nawiązania do sił spoza rzeczywistości, innych wymiarów, planet, gwiazd, a nawet całych wszechświatów."

skutecznie mnie zniechęcił. A dalej jeszcze gorzej :)

11-11-2022 14:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.