» Artykuły » Uniwersum » Na koń!

Na koń!


wersja do druku

Czyli o koniach w Imperium słów kilka

Redakcja: Karolina 'Viriel' Bujnowska-Brzezińska
Ilustracje: Piotr 'CE2AR' Stachurski

Na koń!
Koń w WFRP to najczęściej spotykane i eksploatowane zwierzę. Niemal każdy gracz, prędzej czy później, konia posiada lub posiadać zapragnie. W większości wypadków Mistrz Gry pozwoli na to odczytując beznamiętnie wartość z odpowiedniej tabelki, o którą należy pomniejszyć ilość posiadanych złotych koron. Potem zaś zmieni się jedynie to, iż drużyna będzie wędrowała szybciej. Tymczasem wykorzystanie w grze wierzchowca to urozmaicenie wprowadzające wiele utrudnień zarówno dla gracza, jak i dla MG.

To, że umiecie usadzić tyłki w siodłach, jeszcze niczego nie dowodzi. Aby koń ratował wasze dupska, najpierw musicie na to zasłużyć. Musicie dbać o miejsce w stajni, a sami możecie się nażreć dopiero, jak nakarmicie wierzchowce. Jak mi który konia okulawi, to nogi z dupy powyrywam, więc lepiej uważnie sprawdzać kopyta zanim wleziecie na grzbiet, zresztą jak zleziecie też. I niech no mi tylko który spróbuje nie wyczyścić konia przed wymarszem! Sierść ma się błyszczeć jak nocnik Karla Franza! Rekruci, psia wasza mać…

Z imperialnej szkatuły dostajecie wierzchowca i cały rząd: siodło, ogłowie, popręg, strzemiona, czaprak, derkę… Niech no mi tylko który wierzchowca uszkodzi, albo ekwipunek zniszczy, co do grosza z żołdu ściągnę, i to z odsetkami. Jak komuś rumak padnie bez wody na pustkowiu, to nie ma po co do koszar wracać, bo w klatce zamknąć każę i na pieprz wysuszyć.

Pamiętać szelmy, żeby mi nigdy nie karmić konia zaraz przed albo po wysiłku, tak samo gdy ma dociągnięty popręg. Jak się dowiem, ze któryś zwierz dostał kolki przez waszą głupotę, to jaja…
Siegfrid Lischke

Sierżant Altdorfskich Dragonów

Poranna pogadanka



Nie raz i nie dwa mój dzielny Jantar ratował, nie tylko mnie, ale i cały patrol. W zeszłym miesiącu pod Bitchnitz zielonych wyczuł nim wleźliśmy w ich pułapkę, a nie dalej jak tydzień temu, trzy mile za Zakrau tak strzygł uszami, że od razu kazałem kusze ładować. Ledwo zdążylim, a banda cholernych zwierzoludzi wylazła wprost na nas. Pamiętam jak kiedyś za Marienburgiem nie chciał leźć do przodu choć żem go łydom ostro pchał, no i co? Bagno było! Człek by się utopił nim by się obejrzał. Jak z kapitanem Kurtem Wittenbergiem w 2517 ganialim zbójów po Nietoperzowych Jaskiniach i musielim wierzchowce ostawić, to przed nami w koszarach były, takie cwane! Eh, jak się wam tak bliżej przyjrzeć, to myślę sobie, że jest szansa, że jeszcze wyjdziecie kiedyś na ludzi. Ale to jeszcze nie szybko…
Siegfrid Lischke

Sierżant Altdorfskich Dragonów

Karczma "Kogucik" gdzieś między czwartym a piątym ale



Każdy MG może sobie zadać odrobinę trudu, aby urozmaić opisy wierzchowców, przecież wszyscy bohaterowie nie mogą jeździć zawsze na karych, albo co gorsza czarnych koniach. Mam nadzieję, że kilka podanych poniżej informacji okaże się przydatnych na wielu sesjach.

Nie synu, nie mówi się czarny, tylko kary, masz szczęście, że Cię wuj Richard nie słyszy. My Rosensteinowie, nie możemy mówić o koniach tak jak chłopi, czy miejskie ciury. Tak samo ten tutaj wielki solland, jest nie brązowy, a kasztanowy, choć możesz też mówić cisawy. Nie dla niego pójść pod siodło, ale jest watr sporo złotych koron, wszak sollandy to najsilniejsze konie na świecie.

He, he, nie, Twój Gaspar nie jest cisawy, ma czarny ogon i grzywę. O takich koniach mówimy gniade. Ale i tak jesteś jeszcze na niego za mały, na razie będziesz jeździł na Wierzbie. Wierzba nie jest młoda, jest mała, bo jest kucem, halfcobem. Takie konie poza Krainą Zgromadzenia nie są często spotykane. Jest łaciata, ale wujek Richard powiedziałby raczej srokata, a gdyby plamki były jednolite i mniejsze, to tarantowata. Widzisz Wachmistrza? Nie jest biały, tylko siwy, pochodzi ze Stirlandu. Wiesz, ze urodził się całkiem czarny? Nie, nie jest aż tak stary. źrebięta stirlandów zawsze rodzą się ciemne i z wiekiem jaśnieją... Sigmarze zlituj się, nie ma żółtych koni, tylko izabelowate, albo bułane zależy czy grzywę i ogon mają jasne, czy ciemne. Gerhardzie jesteś Rosensteinem i masz już pięć lat, wstydź się!
Reinhard von Rosenstein

szlachcic altdorfski

luźna rozmowa z synem



W Starym Świecie istnieje kilkadziesiąt ras koni, wiele z nich wywodzi się z ziem Imperium. Można je podzielić na trzy grupy: gorącokrwiste, zimnokrwiste i kuce. Każda z nich ma zupełnie inne przeznaczenie.

Niewątpliwie, końmi najbardziej pożądanymi przez postaci graczy, będą wierzchowe, czyli gorącokrwiste. Do najczęściej spotykanych przedstawicieli tych ras zaliczają się stirlandy, averlandy, streisseny, wissenlandy oraz ich wszelkie krzyżówki. Są to dobrze zbudowane rumaki o wysokości około 170 cm w kłębie, o niezbyt długiej sierści i różnym umaszczeniu. Konie gorącokrwiste są szybkie, wytrzymałe i świetnie się prezentują.

Jednak koń koniowi nierówny. Podczas gdy normalnego wierzchowca możemy kupić za 60 -120 złotych koron (zależnie od wieku, prezencji, umiejętności), to ceny najlepszych gorącokrwistych rumaków dochodzą nawet do 1000 złotych koron! Przykładem takich koni są smukłe i delikatne, ale bardzo szybkie i wytrzymałe, czystej krwi araby. Jest to najstarsza ze znanych ras. Najczęściej spotyka się araby siwe, kasztanowate, lub gniade. Zaś arab kary jest prawdziwym rarytasem. Mimo, że konie te nie nadają się na pole bitwy, są niezwykle cenione ze względu na ich piękno.

Konie zimnokrwiste, jak wspomniane wyżej sollandy, są zazwyczaj masywniejsze i silniejsze, ale nie tak energiczne (nie mówiąc już o gracji). Waga dorosłego sollandzkiego ogiera przekracza tonę, a wzrost sięga dwóch metrów. Sollandy nie nadają się pod siodło, ale są niezrównane w zaprzęgu. Podczas, gdy konia pociągowego można kupić nawet za 30 złotych koron, cena sollanda nie spadnie poniżej dwustu.

Kuce to najmniejsze konie, ich wysokość czasami nie przekracza nawet metra. Mimo iż w całym Imperium używa się ich jako wierzchowców dla dzieci, najbardziej rozpowszechnione są w Krainie Zgromadzenia. Rasą wiodącą wśród nich prym są tam kosmate i pękate halfcoby używane przez niziołki zarówno jako konie pociągowe, jak i wierzchowe. Ceny halfcobów nie spadają poniżej stu złotych koron.

To streissen Panie, może nie wygląda tak okazale jak marienbur, czy stirland, ale tutaj w Averladnidzie wart jest sporo pieniędzy. Jest pojętny i spokojny w tresurze, na krótkich dystansach nie ma sobie równych, no i co najważniejsze, wyczuwa bydło jak żaden inny koń w Imperium. Że nie jesteś poganiaczem Panie? Toż to widać od razu, ale oglądasz, to mówię na co patrzysz. Szukasz czegoś do jazdy wierzchem, dobrego i taniego? Nie ma takich koni, Panie, ale wiem co Ci chodzi po głowie. Rzuć proszę okiem ta tego gniadego wisseńskiego wałaszka, jest spokojny i wytrzymały, fakt że ma już dwanaście lat, ale przynajmniej jest porządnie ujeżdżony. Normalnie powinien kosztować sto złotych koron, ale Tobie Panie dam go za dziewięćdziesiąt… Osiemdziesiąt? Toż to rozbój, osiemdziesiąt pięć, ale i tak dopłacisz za rząd…
Miroslav Krugven

kupiec averheimski



Wszak mówiłem Panie sierżancie, to złodziej! Chce mi sprzedać czystej krwi ogiera arabskiego za sto złotych koron! Złodziej… albo kompletny idiota.
Komer Vitte

mieszkaniec Averheim



Odrębną kategorią są konie używane w formacjach wojskowych i rycerskie bojowe rumaki. Ceny tych koni zaczynają się od dwustu złotych koron, a w przypadku koni bojowych, od trzystu. Konie wykorzystywane w armii w formacjach zwiadowczych są doskonale wyszkolone, potrafią na życzenie jeźdźca stawać dęba, czy kłaść się. Co istotne, konie te nie zwalniają, gdy jeździec puszcza ich wodze, co umożliwia strzelanie z łuku w galopie. Zwiadowca i jego koń doskonale się rozumieją. Kładzenie uszu, strzyżenie nimi, parskanie - to świetnie rozpoznawalne sygnały, którymi wierzchowiec ostrzega jeźdźca.

Rumaki bojowe, podobnie jak ich właściciele, biorą aktywny udział w pojedynkach czy bitwach. Konie te są zazwyczaj masywne i już samą szarżą potrafią wyrządzić przeciwnikom olbrzymie straty, ale na tym nie koniec. Ogiery te sieją istne spustoszenie używając swoich kopyt, a o ile nie przeszkadzają im osłony głowy, także zębów.

Podobno w roku 2303 KI w Lesie Grovodskim kopijnicy Magnusa Pobożnego dosłownie zmietli swoją szarżą dwanaście szeregów piechoty Chaosu. Należy dodać, iż w owych czasach w armii Imperium powszechne były ciężkie zbroje dla koni, które zakrywały niemal całe ich ciała. Obecnie tego typu opancerzenia używają dla wierzchowców wyłącznie rycerze i zakony rycerskie. Formacje armii Imperium zrezygnowały z nich ze względu na szybkość i zwrotność na polu walki, a co za tym idzie możliwość wykonywania manewrów. Drugą przyczyną rezygnacji były olbrzymie koszta wykonania takiego pancerza. Obecnie kawaleria imperialna używa osłon na głowy i przody koni, które maja je chronić przed ostrzałem łuczników i w czasie szarży.

Dlaczego ten koń jest tak koszmarnie drogi? Raczysz żartować Panie, trzysta pięćdziesiąt sztuk złota to bardzo przystępna cena, jak Ci się nie podoba, nie bierz, ja chętnego znajdę. Ten ogier, w warunkach naturalnych byłyby przywódcą stada, ma niesamowity instynkt, jest silny i odważny. To najznamienitszy przedstawiciel swojej rasy, który nie jest przeznaczony dla byle ciury, a dla możnego rycerza, takiego jak Ty Panie. Tak, bywa narowisty i uparty, ale równie pełen temperamentu jest też w boju. Doskonale wie jak i kogo kopnąć. Ten koń może być przekleństwem dla słabego jeźdźca, ale dla Ciebie Panie, to istny skarb.
Ralph Truper

koniokrad



Najistotniejszą funkcją koni jest użycie ich do transportu, zarówno osób, jak i towarów. Czy zastanawiałeś się kiedyś z jaką prędkością porusza się koń? W tej kwestii pomocną może okazać się wiedza jednego z naszych znajomych, sierżanta Altdorfskich Dragonów.

Jadąc stępa będziecie tylko nieznacznie szybsi od piechurów, w godzinę przejedziecie, nie więcej niż siedem kilometrów, ale przynajmniej tyłków sobie nie poobcieracie. Zresztą, wasze różowiutkie dupska to nie mój problem, obijajcie je do woli, to i tak nieuniknione. Po pierwszym dniu patrolu przejechanym kłusem, to i chędożyć wam się odechce. Będzie was rzucało jak worek jabłek, ale przynajmniej będziecie się przemieszczać połowę szybciej. Rekruci, kozie syny, szkoda słów...
W galopie koń przemierza dwadzieścia pięć kilometrów w ciągu godziny, a jak mu nie przeszkadzają takie pokraki jak wy, to i sześćdziesiąt. Ale niech mi który konia zajeździ na śmierć, to już ja sprawię, iż mu się wyścigów odechce do końca jego zasranego życia, co wcale długo nie potrwa.
Siegfrid Lischke

Sierżant Altdorfskich Dragonów



Teraz skoro wiesz już to wszystko, może chciałbyś zostać kawalerzystą Imperium? Wszak Stary Świat pełen jest niebezpieczeństw, zaś armia przyjmie takiego zucha jak Ty z otwartymi ramionami! Oto niektóre jeździeckie formacje Imperium.


Kirasjerzy

Kirasjerzy to reiklandzka formacja ciężkiej kawalerii, która słynie ze swojej siły uderzeniowej. Ze względu na wysoką cenę kompletnego uzbrojenia i wierzchowca, w skład tego oddziału wchodzi niemal wyłącznie szlachta.

Podstawę uzbrojenia kirasjera stanowi kirys, stalowy hełm i pałasz, a od kilkunastu lat, każdy żołnierz tego oddziału wyposażony jest także w dwa pistolety. Kirys jest bardzo nieporęczny i masywny, jego waga dochodzi nawet do 10 kg, ale ma też swoje zalety. Zbroja ta świetnie chroni korpus jeźdźca zarówno z przodu jak i z tyłu, nie tylko przed bronią białą, ale i przed palną. Pociski wystrzelone z muszkietów z odległości większej niż 50 kroków praktycznie nie są w stanie go przebić, podobnie jest z kulami wystrzelonymi z pistoletu z odległości powyżej pięciu kroków.

Kirasjerzy noszą jednakowe mundury w barwach Reiklandu, skórzane spodnie i buty do jazdy konnej z wysokimi cholewami. Ze względu na pochodzenie oraz walory bojowe każdy kirasjer ma rangę minimum podoficerską.

W formacji tej używane są wyłącznie karodereszowate marienburskie ogiery. Są to duże, gorącokrwiste konie hodowane niemal wyłącznie w Jałowej Krainie. Są to wierzchowce kapryśne i narowiste, ale w szarży mogą się z nimi równać jedynie rumaki bretońskich rycerzy.

Kirasjerzy na polach bitwy atakują w galopie z odległości nie mniejszej niż pół kilometra. Linię przeciwnika przełamują pałaszami, a pistoletów używają jako broni zastępczej.

Żadna godzina życia nie jest zmarnowana, pod warunkiem, że spędzono ją w siodle.

Generał Winfried von Raukov



Arkebuzerzy

Arkebuzerzy byli najnowocześniejszym oddziałem jeździeckim w Imperium. Ta powstała ćwierć wieku temu lekka kawaleria pochodząca z Hochlandu, wsławiła się na przedpolach Hergig, na których została niestety zdziesiątkowana przez armię Chaosu.

Na uzbrojenie arkebuzera składa się otwarty hełm, skórzany kaftan, muszkiet, dwa pistolety i szpada lub rapier. W formacji tej używa się koni różnych ras i maści, muszą one jednak przejść gruntowne przeszkolenie, dzięki któremu nie płoszą się podczas oddawania strzałów z broni palnej.

Równie czasochłonne jest szkolenie samych arkebuzerów, wszak każdy żołnierz musi świetnie jeździć konno i posługiwać się bronią palną. Od rekrutów wymaga się także dużej zręczności, która jest niezbędna do posługiwania się muszkietami na końskich grzbietach. Formacja ta w całości jest utrzymywana ze skarbca Księcia Elektora Hochlandu Aldebranda Ludenhofa. Mimo, iż liczyła ona tylko czterystu żołnierzy, ze względu na okres szkolenia oraz wysokiej jakości broń, jej utrzymanie było dość kosztowne. Obecnie werbownicy hochlandzkiej armii na rozkaz samego Księcia starają się jak najszybciej uzupełnić braki w tej formacji, nie jest to jednak łatwe, gdyż ze "starej gwardii" pozostało nieco ponad sześćdziesięciu żołnierzy.

Arkebuzerzy zawsze atakują w jednej linii, szyk ten jest wymuszony przez taktykę walki. Przed szarżą dziesiątkują oddziały wroga wykorzystując olbrzymi zasięg muszkietów. Pierwsze salwy z muszkietów oddają jadąc stępa, a ostatnie kłusem. Na ostatnim odcinku, gdy nie ma już szansy na przeładowanie muszkietu, oddają salwę z dwóch pistoletów jednocześnie, a następnie dobywają szpad lub rapierów. Walcząc przeciwko formacjom piechoty wykorzystują przewagę i siłę wierzchowców. Natomiast w walce przeciwko kawalerii niemałą rolę odgrywa zamieszanie, które wywołują wierzchowce przeciwników, nienawykłe do huku broni palnej.

Strzemiennego!
Zdrowie konia!

popularne toasty kawaleryjskie



Wolfenburczycy

Dwa tygodnie przed rozpoczęciem oblężenia Wolfenburga, Książę-Elektor Valmir von Raukov, będący zwierzchnikiem wojsk Ostlandu wydał rozkaz rozpoznania sytuacji na północnej granicy Księstwa. Do wykonania zadania wyznaczono Pierwszy Szwadron Ostlandzkiego Pułku Lekkiej Kawalerii pod dowództwem wachmistrza Richarda Krupse. W skład oddziału wchodziło pięćdziesięciu zaprawionych w bojach, rodowitych mieszkańców Wolfenburga i jego najbliższych okolic, najlepszych zwiadowców tej prowincji.

Zadanie wykonano ponosząc minimalne straty, udało się zebrać kompletne i przerażające informacje, niestety nie zdążono dostarczyć ich na czas. Oddział powrócił do Wolfenburga kilka dni po splądrowaniu miasta przez siły Chaosu. Nie było dowództwa, nie było koszar, miasta, rodzin… Nie było nic dla czego warto byłoby zostać, lub choćby żyć. Rodzina Krupsego podobnie jak i bliscy jego ludzi zostali wymordowani.

Wachmistrz, choć na wpół oszalały z rozpaczy, nie poddał się. Nie mogąc ponosić odpowiedzialności za formację wojskową, wypłacać żołdu i nie posiadając żadnych informacji dotyczących dworu Valmira von Raukova, Richard Krupse zwolnił ludzi ze służby, ale jeszcze tego samego dnia ogłosił nabór do Kompanii Wolfenburskiej.

Tak powstał oddział znany na całej północy Imperium jako Wolfenburczycy. Żołnierze Krupsego nie walczą dla żołdu, a z pragnienia zemsty. Są nieprzejednanymi wrogami Chaosu, heretyków, ale także szabrowników, spekulantów i szpiegów. Wolfenburczycy, o ile nie muszą, nie stają do otwartych bitew. Spadają na wroga niespodziewanie "znikąd", uderzają i znikają, aby wrócić po kilku godzinach, może dniach. Wachmistrz poprowadził swoich ludzi w okolice Gór Środkowych, gdzie ukrywają się niedobitki armii Archaona.

Oddział na początku liczył czterdziestu trzech ludzi, którzy pozostali z Pierwszego Szwadronu Ostlandzkiego, jednak w miarę upływu czasu, zaczęli do niego dołączać uciekinierzy ze splądrowanych osad i pozostałości innych oddziałów. Obecnie Kompania Wolfenburgska liczy grubo przeszło dwieście osób.

Wolfenburczycy nie posiadają własnego taboru, powoduje to spore problemy w zaopatrzeniu, ale sprawia, iż są niezwykle mobilni. Spośród siebie wyróżniają towarzyszy, pocztowych i czeladź. Używają w zasadzie każdej spotykanej broni począwszy od pistoletów po łuki i od noży po miecze. Nie noszą ciężkich zbroi, które mogłyby ograniczać ich zręczność. Preferują lekkie, zwinne wierzchowce, ale nie wybrzydzają. Nie mogą sobie na to pozwolić.

Woooolfenbuuurg!

Ostatnie słowo jakie usłyszało wiele sług Chaosu



Ostereiterzy

Lekka jazda Ostermarku, którą można spotkać od granicy Kisleva przez Smętne Wrzosowiska po rzekę Stir. Ostereiterzy to nie tyle formacja, co określenie lekkozbrojnych konnych zwiadowców Armii Ostermarku. Stacjonują w zasadzie w każdym forcie w ilości od dziesięciu do pięćdziesięciu żołnierzy.

Głównym atutem działań Ostereiterów jest szybkość, zwinność i kamuflaż, dlatego nie używają ciężkich zbroi. Do ich wyposażenia ochronnego należą: kolczuga, misiurka, karwasze i niewielkie okrągłe tarcze zwane kałkanami. W walce Ostereiterzy używają szabli, rohatyn, rzadziej mieczy. Praktycznie nie używają broni palnej, preferują krótkie łuki refleksyjne, których mistrzowsko używają zarówno z ziemi jak i z końskiego grzbietu.

Wierzchowce Ostereiterów to niemal wyłącznie koniki osnermarskie. Te niewielkie zwierzęta o myszatej maści, są wyjątkowo odporne na trudne warunki utrzymania i choroby, a żyją wiele lat więcej niż inne rasy. Ich twarde kopyta sprawiają, że mogą one pracować niepodkute nawet na kamienistym gruncie. Koniki ostermarskie świetnie nadają się do tresury, są spokojne i mają bardzo dobrą pamięć. Zdarza się, ze na Smętnych Wrzosowiskach cały oddział Ostereiterów kładzie się wraz z końmi w przeciągu zaledwie kilkunastu sekund, zupełnie znikając z oczu wroga.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Cybrasty
    Ciekawy tekst...
Ocena:
0
Gratuluje pomysłu i chęci! Czytało mi się miło. Chociaż czuje niedosyt. Za mało o samych koniach powiedziano. Chętnie bym dorwał jeszcze tabele z rasami staroświatowych koni w których zawarte byłyby informacje o ubarwieniu, temperamencie i może statystykach?
Nie mniej w połączeniu z tekstem o koniach z Inkluza, ten tekst tworzy małe kompendium o koniach w warhammerze.
12-02-2007 19:58
Ramzes123
    Nieźle, nieźle
Ocena:
0
Bardzo interesujący tekst. Uświadamia czym jest nasz qunik, nie jak wspomniał autor zabawką do szybszego poruszania się.

Zgadzam się z przedmówcą, że jakieś zestawienie byłoby jak najbardziej na miejscu, bo zaraz się można zgubić w nazwach, umaszczeniu itd.
12-02-2007 20:58
Fingor
   
Ocena:
0
Bardzo dobry art, tylko arkebuzerzy, jak sama nazwa wskazuje, nie uzywali muszkietów, tylko arkebuzów :D.
12-02-2007 21:08
~NNicolas

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Podoba mi sie.
I tu juz nie zarzuty do tekstu.

Sam jestem zwolnnikiem nieco innej wizji wojskowosci w Starym Swiecie. Ja osobiscie nadal staram sie by bron palna byla dosc rzadka wsrod oddzialow wojskowych, kwestia jednolitego umundurowania jest dla mnie nieco dyskusyjna.


Nie gram w WHB i moze dlatego nie jestem pod jego wplywem.

Tekst o koniach z Inkluza? Mozna namiary?
13-02-2007 01:11
Cybrasty
    Inkluz i Konie
Ocena:
0
Oczywiście że można. 60 numer magazynu, w dziale z konkursami.
A tu proszę, bezpośredni link: link
13-02-2007 09:06
~Keddar

Użytkownik niezarejestrowany
    Gratulacje
Ocena:
0
Bardzo fajny artykuł. Pozostawia pewien niedosyt, ale to chyba zamierzone. Pole dla mistrzów gry.
13-02-2007 11:18
Ra-V
    heh
Ocena:
0
ciesze sie, ze sie pomysl spodobal i gratuluje wykonania :D
13-02-2007 11:34
~Nicolas

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dzieki za info o artylule.:)
13-02-2007 12:34
~Rugnar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie znam się za bardzo, ale czy szpada jest odpowidnią bronią podczas szarży kawaleryjskiej?
13-02-2007 21:54
Radowid
    To chyba nie koniec?
Ocena:
0
Bardzo miodny artykulik. Może małe rozwinięcie w przyszłości? Coś o koniach z Kislevu, Bretonii, elfich stadnin?
13-02-2007 22:14
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Bardzo fajny tekst.

Rugnar - o ile mi wiadomo, są lepsze bronie do szarzy z konia :P Szpada ma ten problem że jak kogoś nią dziabniesz podczas takiej szarży to możesz mieć trudności z wyciągnięciem owej - po prostu twój koń jedzie dalej.
Ze szpadą również jest ten problem, że cios nią jeżeli dobrze wejdzie, choćby między żebra, jest już druzgocący - więc dodatkowo energia nie będzie aż tak potrzebna, a prędkość utrudni czyste trafienie.
W historii częściej korzystało się więc z mieczy, a potem z pałaszów czy szabel.
13-02-2007 22:33
jeszua
   
Ocena:
0
artykuł ciekawy, ale kiedy doszedłem do opisu jednostek - siadłem i zapłakałem
arkebuzerzy strzelają z muszkietów, na dodatek jeżdżąc konno. też same muszkiety jeźdźcy ładują w siodle, a sama broń dostała nagle ogromnego zasięgu...
w uzbrojeniu konnych namnożyło się drogiej broni palnej, byle kirasjer dźwiga tego trzy sztuki, a zupełnie zniknęły na przykład koncerze, praktycznie nie wspomniana jest broń drzewcowa. no i wspomniane już szpady i rapiery: nie dość, że na same szpady jest jakby w uniwersum wfrp za wcześnie, to jeszcze specyfika użycia obu wyłączała skuteczny atak z siodła

w kwestii samej jazdy IMHO zbyt mało miejsca poświęcone zostało na przykład podstawowym krokom konia, a sugestia że galopować można przez dłuższy czas (nie znam się, nie wiem dokładnie jak długo koń może galopować, a wypadałoby sprawdzić na potrzeby pisania) zamiast wzrostu realizmu gry - spowoduje raczej, że niektórzy będą próbowali te 60kmh stosować non-stop

cóż, kolejny raz przekonuję się, że napisanie poprawnego merytorycznie artykułu przerosło autora :/
jsz
14-02-2007 17:21
karp
    @ jeszua
Ocena:
0
1. arkebuzerzy - to nazwa zaczrpnięta z naszej historii. Formacje arkebuzerów, czyli kawalerii uzbrojonej w arkebuzy, pistolety i szable istniały w XVI i XVII wieku w Hiszpanii. Żołnierze ci strzelali z koni. Mało tego arkebuzerzy używali tak arkebuzów (choć tu raczej formacje piesz) jak i muszkietów. Jedyne co pozostaje dyskusyjne to kwestia szpady, faktycznie bardziej zasadne wydaje się użycie szabli, którą się tnie a nie kłuje.
2. Kirasjerzy to podobnie jak arkebuzerzy formacja zaczerpnięta z kart historii, to ciężkozbrojna jazda powstała pod koniec XVI wieku. Kirasjerzy używali broni palnej, a dokładnie dwóch pistoletów (tu w opisie też są dwa, a nie jak piszesz "byle kirasjer dźwiga tego trzy sztuki").

Czy realia XVI i XVII wieku są dla Ciebie wystarczajaco warhammerowe?

3. Tak się składa, ze jeśli chodzi o koni to i owo sprawdziłem, a ciężko nie miałem, bo od kilku lat pracuję w klubie jeździeckim i literaturę mam dwa metry od biurka. Prędkosć 60km/h to prędkość na wyścig, jeśli ktoś będzie próbował jechać tak długi czas konia zajedzie, o czym też wspomniałem.

Fajnie że jasno i wyraźnie piszesz:
"nie znam się, nie wiem dokładnie jak długo koń może galopować, a wypadałoby sprawdzić na potrzeby pisania"
ale jeśli sięnie znasz, to na przyszłość zanim ocenisz czyjąś pracę albo się poznaj, albo zachowaj większą powściągliwość.

"cóż, kolejny raz przekonuję się, że napisanie poprawnego merytorycznie artykułu przerosło autora :/"
to teraz napisz proszę na jakiej podstawie. (widzi)misie sie nie liczą, ale konkretne przykłady poparte literaturą owszem.

wszystkim dziękuję za czas poświecony na czytanie i komentarze, które sprawiają, ze warto i że po prostu sie chce.
14-02-2007 18:24
jeszua
   
Ocena:
0
znów mi nie dodało napisanego komentarza :/ krótko, bo nie chce mi się klepać 2x:
  • za uwagę od nośnie konnych arkebuzerów przepraszam, to moje niedopatrzenie
natomiast:
  • podtrzymuję zdanie, że arkebuza i muszkietu nie da się ładować w siodle w szarży i oddawać kilku strzałów podczas tejże
  • podtrzymuję również, że szpada nie jest "dyskusyjna" jako broń do użycia z siodła, tylko jest to błąd rzeczowy
dodam ponadto, że zaprezentowane jednostki są z okresu późniejszego (Europa, koniec XVI i XVII wiek), niż opisany w podstawce wfrp: gdzie broń palna jest droga i zawodna, a jej dostępność znikoma oczywiście nikt nie broni mieć własnej wizji SŚ i swojego poglądu na broń palną ;) również braki w zakresie opisu samych koni podtrzymuję, a i inni komentatorzy mieli podobne odczucia - nie jestem więc osamotniony w osądzie jsz
15-02-2007 15:45
karp
   
Ocena:
0
Moze podstawowym błędem jest próba osadzenia Warhammera w naszych realiach historycznych. Nie da sie tego zrobić, bo mamy pełne zbroje płytowe i rapiery, łuki i machiny parowe, itp, itd. Wśród profesji oficjalnej linii mamy np. gazeciarza, który występuje we wszystkich większych miastach Imperium - jak to sie ma do Twojej wizji wfrp?
Idąc dalej zarzucasz mi brak realizmu historycznego w materiale poświęconym rpg fantasy - tak przyznaję sie są odstępstwa, gdyż historia była w tym przypadku podporą, a nie Biblią. Ponadto zarzucasz mi błędy w dziedzinie jeździectwa, a tu ich nie ma.
Kwestie dyskusyjne i niedyskusyjne: niestety siedzę w pracy wiec odwołam się do źródeł sieciowych
- za wiki: muszkiet pojawil się na polach bitew na początku XVI wieku, wiec był przez pewien czas używany równocześnie z arkebuzem
- kajam się co do szpady, natomiast idąc dalej za wiki: arkebuzer uzbrojony był w szablę, lub rapier, czyli broń, która ze szpadą ma trochę wspólnego.
- kwestia koni, jedyny zarzut jaki pojawil sie z Twojej strony, to brak dokładnego opisu chodów koni, który nota bene wyleciał z pierwszej wersji tekstu. Napisałem to co najistotniejsze nie rozdrabniając się do szczegółowych opisów poszczególnych faz chodów, po pierwsze dlatego, ze dla wiekszości odbiorców byłoby to nudne, po drugie zaś, bez najmniejszego problemu mozesz nie tylko o chodach przeczytać, ale takze je zobaczyć na np. wiki (choć nie uświadczysz inochodu).

Ps. Co do osamotnienia w osądzie - tylko Ty zarzucasz mi: "kolejny raz przekonuję się, że napisanie poprawnego merytorycznie artykułu przerosło autora"
Ktoś jeszcze przed Tobą miał podobne zdanie? Jeśli tak to przegapiłem. Potrzykroć.
Pps. A tak na marginesie w imieniu redakcji serdecznie zapraszam do współtworzenia serwisu, dobry tekst - niekoniecznie militarystyczny - który nie przerasta autora, jest zawsze mile widziany.
15-02-2007 16:34
jeszua
   
Ocena:
0
"Moze podstawowym błędem jest próba osadzenia Warhammera w naszych realiach historycznych. Nie da sie tego zrobić, bo mamy pełne zbroje płytowe i rapiery, łuki i machiny parowe, itp, itd. Wśród profesji oficjalnej linii mamy np. gazeciarza, który występuje we wszystkich większych miastach Imperium - jak to sie ma do Twojej wizji wfrp?"

hmm... kwestia kolejności pojawiania się i częstotliwości występowania
miecze i topory, łuki i kusze, zbroje i tarcze - nadal jeszcze dominują na polach bitew. broń palna jest jak już cytowałem droga, zawodna, spotykana sporadycznie. rapiery pojawiają się w następstwie zmian społecznych (broń przestają nosić tylko rycerze, zaczyna rosnąć w siłę mieszczaństwo) i w uzbrojeniu (broń palna zaczyna redukować znaczenie pancerza, ale w zasadniczym elemencie to dopiero pieśń przyszłości w SŚ). machiny parowe... :/ jestem zwolennikiem I edycji, gdzie przynajmniej do pewnego momentu (kampania "kamienie zagłady"? jedyna rzecz, której nie kupiłem) idiotyczne pomysły z wfb w rodzaju krasnoludzkich żyrokopterów i czołgów, oraz karla-franza na gryfie po prostu nie występowały. pozostałości... tak, pozostałości po świetności starożytnych brodaczy owszem, ale nie jako elementy spotykane na polach bitew, nie jako typowe urządzenia użytkowe - a jedynie ciekawostka w postaci pojedynczego egzemplarza na cały stary świat. podobnie (prawie) jak smoki ;)
tyle, że obecność broni palnej, rapierów i szpad w uniwersum SŚ nie zmienia IMHO ich zastosowań i możliwości. chyba, że jesteś odmiennego zdania :>

przy okazji: fakt jednoczesnego występowania pewnych broni jest oczywisty, nie wymienia się z miejsca uzbrojenia na całym świecie, nawet po dokonaniu epokowego odkrycia. a zmiana arkebuza w muszkiet nie była takim - stanowiła jedynie zmianę ewolucyjną. rewolucją w zakresie broni palnej było dopiero zastosowanie gwintowanej lufy, ale to inna historia
dokładnie tak samo szpada zastąpiła rapier - ale jedynie w sferze cywilnej! szpada nie była bronią wojenną, ponieważ była zbyt lekka, nie nadawała się zupełnie do uderzenia czy parowania choćby drewnianej pałki. co innego rapier, którym mimo całej jego niezdatności można było zarówno sparować wrogi cios, jak i od biedy próbować ciąć przeciwnika; chociaż skutek może być co najwyżej mierny. z resztą nawet w okresie niepodzielnego już panowania w strojach cywilnych rapierów - na potrzeby wojenne często w oprawę (rękojeść) rapierową oprawiano głownie mieczowe (a w polskim nazewnictwie broni białej nie ma lepszego określenia na ten misz-masz niż "rapieromiecz"); działo się tak dlatego, że zarówno rapier, jak tym bardziej późniejsza szpada były brońmi szermierczymi - a w ogniu bitwy miejsca na szermierkę jest tyle, co na zaloty ;)
ale odchodzimy od sedna

BTW słowem nie wspomniałeś o broni drzewcowej na uzbrojeniu jeźdźców - a ta była zdecydowanie popularniejsza i skuteczniejsza od palnej w rozpatrywanym okresie. i w historii, i w starym świecie. nie warto byłoby? tacy ułani aż do IIWŚ w naszej rzeczywistości uzbrojeni byli w lance

przy okazji: gdzie pojawia się gazeciarz?

a co do innych opinii: "Za mało o samych koniach powiedziano." za Cybrastym. czytaj ze zrozumieniem: "w zakresie opisu samych koni" - chyba dość wyraźnie postawiłem literki?
za mało: nie znaczy źle. tylko ZA MAŁO
a uwagi co do błędów zgłosiłem głównie do opisów jednostek, nie zarzuciłem Ci nigdzie błędów w opisywaniu samych koni. nie odpisuj na _swoją_ _interpretację_ mojej opinii: jeśli mamy dyskutować, to odpowiadaj na argumenty :/
jsz
15-02-2007 19:43
~Czarodziej.goblin

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Odsyłam do subsytemu Monastyr. Jeżeli jesteście zainteresowani tematami militarnymi proponuję przeczytać najnowszy monastyrowy pdf. Może przypadnie wam do gustu.

http://monastyr.polter.pl/Waleczne-wilki-pogranicza-c8245
16-02-2007 14:37
karp
    @jsz
Ocena:
0
Broń drzewcowa w formacjach kawalerii jest nie do przecenienia, ale ja podałem tylko przykłądowe formacje na okrasę tekstu. Gdyby ktoś chciał faktycznie zająć sie formacjami jeździeckim w Imperium, wyszedłby z tego tłusty tekst, a broń drzewcowa zajęłaby w nim honorowe miejsce.

Osobiści bardziej przemawia do mnie wizja warhammera pierwszoedycyjnego, ale machiny parowe, gazeciarze i muszkiety hochlandzkie są w SŚ i jedyne co mogę zrobić to po prostu nie wspominać o tym za wiele gdy prowadzę.

gazeciarz jest oisany w Wieżach Altdorfu. Nie trafia do mnie podobnie jak wielka piramida w centrum miasta i fakt iż Altdorf jest tak nafaszerowany magią, ze nieustannie zmienia się jego topografia...

wrócę do jeszcze jednej kwestii - jeśli masz wiedzę na temat militariów i masz spójną koncecję jak przełożyć to na Stary Świat - serdecznie zachęcam do naisania na ten temat tekstu do naszego działu.
16-02-2007 14:40
jeszua
   
Ocena:
0
"Odsyłam do subsytemu Monastyr. (...)"

odsyłam do komentarza Nurglitcha na temat niektórych rewelacji zamieszczonych w "Wilkach..." na forum: TU

w tym między innymi: "Dalej całkowite pomieszanie z poplątaniem u arkebuzjerów. Arkebuz to dość prymitywna renesansowa broń. Królował na polach bitew w czasach landsknechtów. Stosowany konno jest zupełnym nieporozumieniem (zamek lontowy całkowicie nie nadaje się do walki konnej), w czym Europa połapała się dość szybko. Robienie z konnych arkebuzjerów, zdolnych co najwyżej do zirytowania regularnej piechoty jakiejś straszliwej jazdy przełamującej jest nieporozumieniem. Naprawdę gorąco odradzam posiłkowanie się przy takich tekstach wikipedią - to bardzo kiepskie źródło informacji." (za Nurglitchem w cytowanych komentarzach). co zdaje się wpływa na aż dwa aspekty naszej wcześniejszej dyskusji: konnych arkebuzerów oraz poziom wiedzy zawartej w wikipedii ;)

na dziś tyle, czytam forum historycy.org ;)
jsz

ps. Piotr jest jedną z tych osób, których zdanie na rozpatrywany temat wysoko sobie cenię
16-02-2007 22:46
~Szereny

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Całkiem przyjemny tekst.
Jednak jak zawsze zaznaczę kilka rzeczy, które rzuciły mi się w oczy. Wybaczcie, że odejdę trochę od Waszej, Panowie, dyskusji militarnej i wrócę do pierwotnego tematu koni.

1. "Mimo, że konie te nie nadają się na pole bitwy..."
A to od kiedy? Karp powinien wiedzieć coś na ten temat, skoro jeździ w klubie. Konie arabskie są bardzo cenione w walce przez samych arabów. Z resztą, pierwotnie do tego były hodowane. Właśnie do walki. Do transportu z powodzeniem wystarczały wielbłądy. Przeznaczeniem koni, była walka. Są wytrzymałe, szybkie, zwinne i świetnie nadają się tak do walki, tak w formacji, jak i konnych pojedynków, o których autor w ogóle nie wspomniał. Z moich doświadczeń, jako gracza, wynika, że postacie mają właśnie w takich przypadkach coś wspólnego z wierzchowcami, a nie w jednostkach wojskowych.

2. Wiem, że to cytat, ale jest jednocześnie kompletną bzdurą. Żaden ogier nie będzie prowadził stada!!! Stado jest prowadzone przez najstarszą klacz, a nie żadnego ogiera. To dotyczy wszystkich ras. Nawet najlepszy, najpotężniejszy, najpiękniejszy ogier nie poprowadzi reszty.

3. Z tego co sugeruje tytuł, to artykuł był ukierunkowany na temat koni, a po przeczytaniu go zauważyłam, z lekkim niesmakiem, że o samych koniach, jest mniej więcej połowa tekstu. Wyjmując cytaty z tej połowy, zostaje naprawdę niewiele treści o koniach od autora.

4. Nie została poruszona kwestia konnych pojedynków, które są najczęściej spotykane w przygodach. Nie ma słowa o przeznaczeniu koni i ich walorach bojowych w kontekście użytkowym dla zwykłego gracza, niebędącego członkiem formacji bojowej. Mam tu na myśli wytrzymałość w galopie, szybkość startu, "drogę hamowania", udźwig, masę, ilość zjadanej paszy, jej rodzaj, bo nie wszystkie konie długo pociągną na popularnej trawce, etc.

Jak dla mnie to jest to artykuł bardziej o konnych formacjach, niż o samych wierzchowcach. Dla przeciętnego gracza, takiego jak ja, niewiele wnosi poza zamętem. Dla MG, który chce prowadzić kampanie konno-wojenną, albo dowódcy oddziału, który ma pod sobą jednostkę kopytnych, daje ogólnikową wizję całego zagadnienia, ale również niewiele pomaga. Jeśli przyszło by komuś rzeczywiście w grze zająć się wierzchowcem, kupić jakiegoś, czy prowadzić oddział, to jest on tak samo zielony i nieprzygotowany jak przed przeczytaniem artykułu.
16-02-2007 23:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.