Myśliwy – Patrick Robinson
Z thrillerami politycznymi nie miałem dotąd wiele do czynienia. Ot, zaledwie kilkanaście pozycji, które wyszły spod pióra Clive’a Cusslera. Toteż z radością przyjąłem wieść, że dane mi będzie zapoznać się szerzej z Myśliwym autorstwa pewnego angielskiego pisarza, czyli jedną z najnowszych pozycji, sygnowanych logiem poznańskiego wydawnictwa Rebis. Sięgając po niego, spodziewałem się sporej dawki wiedzy z zakresu współczesnych flot wojennych oraz jakieś ciekawej koncepcji losów naszego świata. A co otrzymałem?
Jest rok 2009. Książę Nasir – następca tronu Arabii Saudyjskiej – widząc, że biliony, które jego kraj otrzymuje w zamian za ropę naftową, są trwonione na wszelkie zachcianki rodziny królewskiej, decyduje się zrobić przewrót i dzięki uzyskaniu pełni władzy, pragnie uzdrowić finanse swojej ojczyzny. W tym celu dogaduje się z władzami Francji i w zamian za pomoc w obaleniu obecnego króla, obiecuje im lukratywne kontrakty na handel ropą naftową. Nie szczędząc czasu, przedstawiciele V Republiki przygotowują się do zniszczenia całego saudyjskiego przemysłu naftowego, mając nadzieję, iż w ten sposób na tyle osłabią saudyjskiego monarchę, że łatwiej będzie go zniszczyć. Wynajmują najniebezpieczniejszych terrorystów świata oraz z powrotem powołują do służby pułkownika Gamoudiego, zwanego "Myśliwym", by ten pokierował rewolucją w Rijadzie.
Przez pierwsze 2/3 książki (czyli do zniszczenia instalacji naftowych) nudziłem się niemiłosiernie. Akcja wlokła się z prędkością sędziwego żółwia odsłaniając kolejne elementy formowania się spisku; od wydarzenia, które stało się bezpośrednią przyczyną brzemiennej w skutkach decyzji księcia Nasira, poprzez powolne przygotowywanie operacji aż do kulminacyjnego momentu, czyli do wspomnianego unieruchomienia przemysłu petrochemicznego, co było sygnałem dla zwolenników następcy tronu do rozpoczęcia rewolucji. Skrupulatność, z jaką Robinson opisał przygotowywania do akcji oraz reakcje różnych służb (głownie wywiadu USA) w czasie ich trwania, budzi respekt. Szkoda tylko, iż autor nie włożył w nie choć szczątkowego dramatyzmu albo nie pokusił się, aby tchnąć w nie więcej życia. Efekt tego jest taki, że zarówno laik, jak i specjalista zanudzą się. Pierwszemu nie będzie się chciało przedzierać przez setki (!) stron nudnych dla niego opisów przygotowań wojskowych i wywiadowczych, a ten drugi będzie oczekiwał nieco bardziej profesjonalnych opisów – tak, by poczuł, że cała historia mogłaby się naprawdę wydarzyć (realizm to wyjątkowo słaba strona tej książki, ale o tym później).
Przywołany wcześniej kilkudziesięciostronicowy punkt kulminacyjny to zdecydowanie najlepsza (choć też nie pozbawiona wad) część tejże pozycji. Trudno było mi się domyśleć przebiegu całej akcji a niezwykle plastyczne opisy płonących instalacji naftowych z pewnością na długo zapadną mi w pamięć. Potem następuje z kolei zdecydowanie najsłabsza część Myśliwego, a mianowicie ucieczka jego tytułowego bohatera. Jest ona pozbawiona jakiegokolwiek dramatyzmu i składa się wyłącznie z nędznej strzelaniny, paru lotów samolotem i łażenia po górach. Tak słabo opisanej ucieczki, to jeszcze nigdy nie miałem nieszczęścia poznać.
Do innych wad tej pozycji należą bohaterowie, którzy niejednokrotnie dochodzą bezbłędnie do takich wniosków, jakich – biorąc pod uwagę stan ich wiedzy – nigdy nie mogliby wpaść albo ratują się z opresji z taką ilością szczęścia, jakby oszczędzali je przez całe życie na takie właśnie chwile. Męczy też wyraźny, czarno-biały podział postaci. W podawanych przez narratora lub bohaterów informacjach bardzo często występują wewnętrzne sprzeczności. Na przykład, wyraźnie jest napisane, iż lotniska saudyjskie są świetnie chronione, a z biegiem akcji okazuje się, że banda Beduinów na wielbłądach mogłaby z marszu zniszczyć większość stacjonujących tam maszyn. Takich "kwiatków" jest o wiele więcej i nie sposób ich wszystkich zapamiętać. Warto też dodać, iż sporo zdarzeń w książce jest na tyle nieprawdopodobnych, że zdecydowanie odradzam ją osobom lubującym się we wszelkich „realistycznych” thrillerach politycznych. Bo na przykład, po co saudyjski następca tronu miałby zniszczyć główne źródło utrzymania jego kraju (akcja niezwykle trudna, kosztowna i nie dająca gwarancji sukcesu), skoro wystarczyło przygotować zamach na życie króla i w ten sposób i tak automatycznie otrzymać tron? Bo widok płonących instalacji naftowych efektowniej wygląda niż rozrywane przez bombę na strzępy ciało arabskiego monarchy? Bez sensu.
Podsumowując, Myśliwy jest bardzo słabą pozycją. Jest nudny, nierealistyczny i niedopracowany. Nie bardzo wiem, komu mógłbym go polecić. Chyba tylko kolekcjonerom, których być może zainteresuje wieść, że już po zniszczeniu saudyjskiego przemysłu naftowego, amerykańscy pracownicy wywiadu szukają państw, które byłyby w stanie dokonać tego czynu. Wytypowali zaledwie kilka a wśród nich... Polskę! Był to jedyny fragment, przy którym naprawdę się ożywiłem.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Jest rok 2009. Książę Nasir – następca tronu Arabii Saudyjskiej – widząc, że biliony, które jego kraj otrzymuje w zamian za ropę naftową, są trwonione na wszelkie zachcianki rodziny królewskiej, decyduje się zrobić przewrót i dzięki uzyskaniu pełni władzy, pragnie uzdrowić finanse swojej ojczyzny. W tym celu dogaduje się z władzami Francji i w zamian za pomoc w obaleniu obecnego króla, obiecuje im lukratywne kontrakty na handel ropą naftową. Nie szczędząc czasu, przedstawiciele V Republiki przygotowują się do zniszczenia całego saudyjskiego przemysłu naftowego, mając nadzieję, iż w ten sposób na tyle osłabią saudyjskiego monarchę, że łatwiej będzie go zniszczyć. Wynajmują najniebezpieczniejszych terrorystów świata oraz z powrotem powołują do służby pułkownika Gamoudiego, zwanego "Myśliwym", by ten pokierował rewolucją w Rijadzie.
Przez pierwsze 2/3 książki (czyli do zniszczenia instalacji naftowych) nudziłem się niemiłosiernie. Akcja wlokła się z prędkością sędziwego żółwia odsłaniając kolejne elementy formowania się spisku; od wydarzenia, które stało się bezpośrednią przyczyną brzemiennej w skutkach decyzji księcia Nasira, poprzez powolne przygotowywanie operacji aż do kulminacyjnego momentu, czyli do wspomnianego unieruchomienia przemysłu petrochemicznego, co było sygnałem dla zwolenników następcy tronu do rozpoczęcia rewolucji. Skrupulatność, z jaką Robinson opisał przygotowywania do akcji oraz reakcje różnych służb (głownie wywiadu USA) w czasie ich trwania, budzi respekt. Szkoda tylko, iż autor nie włożył w nie choć szczątkowego dramatyzmu albo nie pokusił się, aby tchnąć w nie więcej życia. Efekt tego jest taki, że zarówno laik, jak i specjalista zanudzą się. Pierwszemu nie będzie się chciało przedzierać przez setki (!) stron nudnych dla niego opisów przygotowań wojskowych i wywiadowczych, a ten drugi będzie oczekiwał nieco bardziej profesjonalnych opisów – tak, by poczuł, że cała historia mogłaby się naprawdę wydarzyć (realizm to wyjątkowo słaba strona tej książki, ale o tym później).
Przywołany wcześniej kilkudziesięciostronicowy punkt kulminacyjny to zdecydowanie najlepsza (choć też nie pozbawiona wad) część tejże pozycji. Trudno było mi się domyśleć przebiegu całej akcji a niezwykle plastyczne opisy płonących instalacji naftowych z pewnością na długo zapadną mi w pamięć. Potem następuje z kolei zdecydowanie najsłabsza część Myśliwego, a mianowicie ucieczka jego tytułowego bohatera. Jest ona pozbawiona jakiegokolwiek dramatyzmu i składa się wyłącznie z nędznej strzelaniny, paru lotów samolotem i łażenia po górach. Tak słabo opisanej ucieczki, to jeszcze nigdy nie miałem nieszczęścia poznać.
Do innych wad tej pozycji należą bohaterowie, którzy niejednokrotnie dochodzą bezbłędnie do takich wniosków, jakich – biorąc pod uwagę stan ich wiedzy – nigdy nie mogliby wpaść albo ratują się z opresji z taką ilością szczęścia, jakby oszczędzali je przez całe życie na takie właśnie chwile. Męczy też wyraźny, czarno-biały podział postaci. W podawanych przez narratora lub bohaterów informacjach bardzo często występują wewnętrzne sprzeczności. Na przykład, wyraźnie jest napisane, iż lotniska saudyjskie są świetnie chronione, a z biegiem akcji okazuje się, że banda Beduinów na wielbłądach mogłaby z marszu zniszczyć większość stacjonujących tam maszyn. Takich "kwiatków" jest o wiele więcej i nie sposób ich wszystkich zapamiętać. Warto też dodać, iż sporo zdarzeń w książce jest na tyle nieprawdopodobnych, że zdecydowanie odradzam ją osobom lubującym się we wszelkich „realistycznych” thrillerach politycznych. Bo na przykład, po co saudyjski następca tronu miałby zniszczyć główne źródło utrzymania jego kraju (akcja niezwykle trudna, kosztowna i nie dająca gwarancji sukcesu), skoro wystarczyło przygotować zamach na życie króla i w ten sposób i tak automatycznie otrzymać tron? Bo widok płonących instalacji naftowych efektowniej wygląda niż rozrywane przez bombę na strzępy ciało arabskiego monarchy? Bez sensu.
Podsumowując, Myśliwy jest bardzo słabą pozycją. Jest nudny, nierealistyczny i niedopracowany. Nie bardzo wiem, komu mógłbym go polecić. Chyba tylko kolekcjonerom, których być może zainteresuje wieść, że już po zniszczeniu saudyjskiego przemysłu naftowego, amerykańscy pracownicy wywiadu szukają państw, które byłyby w stanie dokonać tego czynu. Wytypowali zaledwie kilka a wśród nich... Polskę! Był to jedyny fragment, przy którym naprawdę się ożywiłem.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Myśliwy (Hunter Killer)
Autor: Patrick Robinson
Tłumaczenie: Janusz Szczepański
Wydawca: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 17 lipca 2007
Liczba stron: 424
Format: 128 × 197 mm
ISBN-13: 978-83-7301-784-9
Cena: 29,90 zł
Autor: Patrick Robinson
Tłumaczenie: Janusz Szczepański
Wydawca: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 17 lipca 2007
Liczba stron: 424
Format: 128 × 197 mm
ISBN-13: 978-83-7301-784-9
Cena: 29,90 zł
Tagi:
Myśliwy | Patrick Robinson