Muj Kolejkon
W działach: konwenty | Odsłony: 576O Polconie 2013 będzie (to tak, jakby ktoś się nie domyślił po tytule)
Nie wiem czemu się ludzie tak rozwodzą nad tym kolejkonem. Wiedząc, że szanse na wejście do środka w czwartek mam niemal nikłe poszedłem sobie precz po dwóch godzinach i wróciłem w piątek rano. Serio, jest co robić w Warszawie, nawet jak nie można się dostać na Polcon.
Tyle o kolejkonie. Potem był Polcon.
Puchar Mistrza Mistrzów
Tego się nie spodziewałem, ba jeszcze w piątek rano powiedziałem MaWro, że na pewno nie chcę brać udziału. Godzinę później byłem już zapisany na tablicy. Co się zmieniło? Chciałem poprowadzić jakąś sesję a zapisy chyba jeszcze wtedy nie ruszyły (albo nie było ich ze względu na PMM), więc zgłosiłem się na Puchar. Co mi tam. I muszę powiedzieć, że niepotrzebnie ciągle odkładałem decyzję o starcie w PMMie. Bo PMM nie gryzie. Nie przeszedłem nawet eliminacji, ale po otrzymaniu feedbacku od sędziego wiedziałem za co. I wiecie co, PMM mnie bardzo podbudował. Bo pokazał, że mogę konkurować z najlepszymi emgami w Polsce i nawet nie być ostatnim. Dla mnie bomba. Poza tym, uwag od sędziego było niewiele (nie mniej były to rzeczy ważne). Szczęśliwy, że jednak nie muszę zarywać nocy, po ogłoszeniu wyników eliminacji podreptałem na moją prelkę.
Geek dating
czyli speed dating dla geeków. Wydarzenie miało się odbywać w dwóch salach, ale ostatecznie organizatorom udało się załatwić cały korytarz, na którym ułożono naprzeciw siebie około siedemdziesięciu krzeseł. Po lewej panie, po prawej panowie i jazda. Niewątpliwą wadą korytarza był to, że huk rozmów zagłuszał wszystko. O ile na końcach jakoś dawało się nawiązać konwersację bez wrzeszczenia sobie do ucha, to w środkowej części nie było to już takie proste. Na szczęście, udało mi się nie stracić głosu. Co do samego "datingu" - bywało, że te 3 minuty dłużyły się niemożliwie, bywało że starczały tylko na początek rozmowy i człowiek z żalem przechodził dalej, pod koniec zaczęła mi wysiadać inwencja i odbijać głupawka (raz zapytany o moją koszulkę stwierdziłem, cytując klasyków, że mam ją z pomocy dla powodzian :D), ale dotrwałem. Wśród pań sporo było fanek literatury. Panie zaś skarżyły się na to, wśród panów jest zbyt wielu informatyków. Parę razy się pozytywnie zaskoczyłem, jak nie musiałem odpowiadać na pytanie o to czym się zajmuję wybierając możliwe nietechniczny opis. Ogólnie rzecz biorąc, fajnie się bawiłem. I o to chodziło. Na część ostatnią (czyli dłuższą rozmowę w "dobranych" parach) nie starczyło już czasu. Pozostało skontaktować się we własnym zakresie z osobami, które zostawiły nam swój kontakt. Co też uczyniłem.
Prelekcje i sesja
Potem poszedłem to jednej z erpegowych salek i przesiedziałem tam do końca programu (który w sobotę nastąpił szybciej ze względu na galę). Potem spontanicznie zaproponowałem, że poprowadzę sesję, jednak gdy już się zebraliśmy w Kotle przy stoliku, okazało się, że czasem to nie szastam i zamiast mojego Planescape'a zagramy w autorski system superbohaterski (rzec muszę, mechanika dość intrygująca) a moja postać zginie gdy będę już musiał się ewakuować z konwentu. W niedzielę przeprowadziłem prelekcję o Savage Worlds i opuściłem Polcon.
Do tego należy dodać szwędanie się po Kotle, targach i między budynkami, jakieś losowe partyjki w planszówki (mało. Ten konwent był dla mnie bardzo mało planszówkowy. Nawet w BSG nie zagrałem. Ani w Faunę. No skandal!) i inne wydarzenia losowe.
Podsumowując, to ciężko ocenić ten konwent jako całość. Ujmując to najprościej - warto było się na niego wybrać. I to jest najważniejsze :)