» Recenzje » Mroczny zbawiciel. Tom 2 - Miroslav Žamboch

Mroczny zbawiciel. Tom 2 - Miroslav Žamboch

Mroczny zbawiciel. Tom 2 - Miroslav Žamboch
Cykle dwutomowe można podzielić na dwie grupy – albo otrzymujemy powieść rzeczywiście rozłożoną na dwa tomy, albo podzielone wydanie. W pierwszym przypadku sytuacja jest naturalna i mojego oporu nie budzi. Specyficzna budowa akcji lub konieczny rozdział wątków, a do tego znacząca ilość stron wymuszają wręcz wprowadzenie podziału. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w drugim z przypadków, kiedy to jedynym argumentem przemawiającym za rozdzieleniem są kwestie ekonomiczne i chęć podwójnego zarobku. Według moich obserwacji Fabryka Słów zwykle się takich zachowań wystrzega, jednak Mroczny zbawiciel Miroslava Žambocha jest tutaj niechlubnym wyjątkiem.

Ten sam styl, pewna ciągłość wydarzeń pomimo zachowania układu oddzielnych opowiadań oraz przede wszystkim niska objętość obu tomów, wynosząca po około 300 stron potwierdza tezę, iż Mroczny zbawiciel mógł spokojnie być wydanym w jednym tomie. Co prawda książka byłaby grubsza, co może stanowić pewne utrudnienie dla osób czytających głównie w środkach komunikacji miejskiej. Ale coś za coś – cena za wygodę.

Pozostawmy jednak ten temat i przejdźmy do samej akcji Mrocznego zbawiciela. W pierwszej części poznaliśmy pozszywańca R.C., wędrującego przez zniszczoną wojnami Europę Środkową w poszukiwaniu prawdy o swoim pochodzeniu. Jako że oba tomy mocno od siebie nie odbiegają, w części drugiej kontynuujemy tę wyprawę. Tym razem jednak wydarzenia rozgrywają się głównie w Ostrawie, gdzie R.C. staje naprzeciw mrocznych sił, próbujących wedrzeć się do jego świata. Na szczęście lista jego sojuszników będzie rosła w imponującym tempie, a wiele spośród tych postaci może czytelnika zaskoczyć. Sam finał rozegra się oczywiście w Sewastopolu – tym samym, w którym cała historia głównego bohatera się rozpoczęła. Tym samym opowieść zatoczyła koło, a autor mógł odejść spełniony od klawiatury. Jednak czy rzeczywiście całość wypada chociaż poprawnie?

Tom pierwszy był powieścią punktową, gdzie jako czytelnik mogliśmy śledzić głównego bohatera, podążającego z punktu do punktu i realizującego kolejne zadania z autorskiej listy "do wykonania". Natomiast w tomie drugim i tego zaczyna brakować – im dalej brniemy, tym bardziej zaczyna pomysł na akcję trzeszczeć, pojawiają się dłużyzny i zwroty akcji, które swą nieporadnością zaczynają nawet trochę drażnić.

Może wynika to z faktu, iż w tomie pierwszym mało co na temat bohatera wiedzieliśmy, a cała akcja została w miarę równo rozłożona na trzy opowieści. W części drugiej również układ trzech opowieści został zachowany – Beskidy, Ostrawa i Sewastopol – ale trzy czwarte całej książki to przerażająco zimna, z temperaturami poniżej minus 40 stopni, Ostrawa. Dodatkowo dowiadujemy się wciąż nowych rzeczy o R.C., naszym głównym bohaterze, i co chwila zmienia się nam wizja tego, kim jest i jakie motywacje nim kierują. Chociaż – pozwolę sobie tutaj na lekkie zdradzenie zakończenia – Žamboch nie byłby sobą, gdyby jego bohater finalnie nie zajął moralnie poprawnej postawy.

Niestety, w kwestii wydania mam dokładnie te same uwagi, co do tomu pierwszego. Tytułowa ilustracja i kolorystyka dalej zostały utrzymane i podobnie jak w tomie pierwszym dalej odbieram je na minus. Pozostałe elementy można ocenić co najwyżej neutralnie.

Wydaje się, że tak jak w tomie pierwszym Žamboch starał się trzymać utartych przez siebie schematów i może za wyjątkiem dosyć wyrazistych scen erotycznych nie starał się zbytnio szarżować, tak tutaj poszedł na całość. Na kartach tej książki starał się chyba zawrzeć każdy pomysł, który zrodził mu się podczas pisania. Z jednej strony mamy więc cały panteon bogów i demonów z historii ludzkości jakby żywcem wzięty z powieści fantasy. Naprzeciw tego zagrożenie złem tak plugawym i potwornym, że wręcz naruszającym logiczną strukturę świata – zabrakło tylko odniesienia do jego "nieeuklidesowatości", żeby wszystko stało jasne. Miłośnicy klimatów postnuklearnych dostają świat, który niejedną wojnę już widział, gdzie technologia jest może i w odwrocie, ale spory dalej rozwiązuje się głównie przy pomocy prochu i ołowiu.

Do tego jeszcze dołóżmy – zwłaszcza w tomie drugim – mnóstwo walk na "najwyższym poziomie", przy których eksplozja atomowa to jedynie małe zagrożenie i otrzymujemy mniej więcej Mrocznego zbawiciela. Jestem otwarty na różne ciekawe eksperymenty i łączenie styli, ale muszę przyznać, że jak dla mnie to tego jest trochę za dużo. Może gdyby Žamboch jednak trochę powstrzymał swoją kreatywność, to wszystkim nam wyszłoby to na dobre.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.5
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 12 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 7
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Mroczny zbawiciel
Tom: 2
Autor: Miroslav Žamboch
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 27 lutego 2009
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Obca Krew
ISBN-13: 978-83-7574-096-7
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Mroczny zbawiciel. Tom 1 - Miroslav Žamboch
Czy zbawi nas od kolejnych książek pewnego czeskiego fantasty?
- recenzja
Łowcy
Park Jurajski w wersji sztampowo-naiwnej
- recenzja
Ostatni bierze wszystko
Literacka euforia biegacza
- recenzja
Na ostrzu noża
O Koniaszu, przy którym Rambo wysiada
- recenzja
Percepcja
Gdy łowca staje się zwierzyną
- recenzja

Komentarze


~kawoy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Co do sztucznego dzielenia książek na dwie części nie zgadzam się ze stwierdzeniem recenzenta, że

"Według moich obserwacji Fabryka Słów zwykle się takich zachowań wystrzega ..."

Oni sporo książek dzielili i dzielą sztucznie na pół, np. większość książek Żambocha, Oleg Diwow, Bret, itp. Inne wydawnictwa robią podobnie. Niestety taka jest smutna rzeczywistość liczy się kasa.
29-04-2009 12:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.