» Recenzje » Mroczny zbawiciel. Tom 1 - Miroslav Žamboch

Mroczny zbawiciel. Tom 1 - Miroslav Žamboch

Mroczny zbawiciel. Tom 1 - Miroslav Žamboch
Niektórzy autorzy zdobywają sobie popularność dzięki charakterystycznemu i rozpoznawalnemu stylowi pisania. Nie eksperymentują, trzymają się sprawdzonych rozwiązań, za które fani ich cenią. Zresztą jest to zachowanie właściwe nie tylko dla pisarzy. W przypadku muzyków najbardziej charakterystycznym przykładem jest zespół AC/DC grający od czasów, gdy większości słuchaczy jeszcze nie było na świecie i to cały czas w tym samym guście. W przypadku pisarzy przynajmniej w moim rankingu na czołowe miejsce takich twórców wysuwa się Miroslav Žamboch, autor Mrocznego Zbawiciela.

Miałem przyjemność poznać już kilka utworów tego autora, m.in. Sierżanta, Bez litości czy Na ostrzu noża i ciężko nie zauważyć, że wszystkie je łączy ten sam bohater. Oczywiście przedstawiany przez pisarza trochę inaczej, z pewnymi drobnymi zmianami, ale to cały czas jest dokładnie ten sam schemat. Silny, nieprzystający do otoczenia samotnik, zdecydowany w swych działaniach, brutalny, choć niepozbawiony specyficznie rozumianego honoru. Po prostu nowsza wersja Conana Cymeryjczyka.

Oczywiście za sam ten fakt można już Žambocha piętnować. No bo na ile sposobów można próbować czytelnikowi zaprezentować ten sam pomysł? Jednak ja po raz kolejny podkreślę, iż w moim odczuciu wtórność nie jest wadą, dopóki broni się na innych frontach, a właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia u tego czeskiego pisarza.

Na początek warto jednak zauważyć, iż nie do końca trafnym jest traktowanie tej książki jako powieści. Równie dobrze można ją zaklasyfikować jako zbiór opowiadań. Mamy co prawda główny motyw, o którym wspomnę za chwilę, ale generalnie równie dobrze można czytać Drewnianą szczelinę, Na zachód od pustyni oraz Jabłonków jako oddzielne całości. Pod tym względem Mroczny Zbawiciel Žambocha przypomina mi trochę cykl inkwizytorski Jacka Piekary.

Z czym jednak dokładnie mamy do czynienia w tej książce? R.C. jest pozszywańcem – człowiekiem zmienionym w toku operacji w maszynę do zabijania, z dodatkowo głęboko ukrytą demoniczną częścią duszy. Jednak kim tak naprawdę jest? Skąd przybył i jaki jest jego cel w tym świecie? Tego właśnie bohater próbuje się dowiedzieć, podróżując przez postapokaliptyczną Europę Środkową. Przez świat dotknięty szaleństwem konfliktu z upiorami, demonami i całą pozostałą piekielną hordą. Potężna magia, częściowo zapomniana technologia oraz powracający do swych wyznawców starzy bogowie dopełniają świata z kart Mrocznego zbawiciela. Świata naprawdę udanego, z wieloma ciekawymi pomysłami, którego miejmy nadzieję Žamboch nie porzuci. Bardzo chętnie wyruszyłbym w jeszcze nie jedną podróż literacką w te realia i wydaje mi się, że w tym pragnieniu nie jestem odosobniony.

Warto jeszcze kilka słów poświęcić wydaniu, bo niestety nie podnosi ono oceny. Przede wszystkim zupełnie nie trafiony jest pomysł głównej ilustracji zdobiącej okładkę. Nie dość, że niezbyt atrakcyjna, to jeszcze w żaden sposób nie nawiązuje do powieści. Również kolorystyka i deseń, wykorzystywany także w ilustracjach stron tytułowych rozdziałów, bardziej kojarzy mi się ze starą zniszczoną tapetą czy wykładziną niż fantastyką spod znaku stali i krwi. Trochę lepiej wypadają grafiki zamieszczone wewnątrz książki. Przynajmniej starają się zilustrować akcję. Jednak nie do końca trafiają one w mój gust, więc z pełnym przekonaniem komplementować ich nie potrafię.

Jak wspominałem powyżej, akcja pierwszego tomu Mrocznego zbawiciela nie jest jakoś specjalnie skomplikowana. Zbudowana w sposób jednotorowy prowadzi nas wraz z głównym bohaterem z jednego miejsca w kolejne. Tam wspólnie rozwiązujemy zadanie, a następnie podążamy dalej. I tak przez całą książkę. Generalnie – otrzymujemy więc to, z czego Žamboch jest już znany. Mnie taka formuła nie przeszkadza. Na pewno nie będę oceniał jej przesadnie wysoko czy też z niecierpliwością wypatrywał kolejnej książki w tym stylu. Jednak na pewno nie mogę powiedzieć, żebym przy lekturze chociaż przez chwilę się nudził.

Czy w związku z powyższym Mroczny zbawiciel tom I to jest coś, po co warto sięgnąć? Podejrzewam, że pewnym określonym grupom miłośników fantastyki może przypaść do gustu. Na pewno wszystkim tym, którzy tego czeskiego pisarza już znają i cenią. Także zwolennikom krwawej akcji, traktującym lekturę po prostu jako odpoczynek i relaks. Jeśli jednak wolicie powieści trochę bardziej ambitne, z dogłębnie przemyślanym scenariuszem i ciekawym wykonaniem, to zdecydowanie tę pozycję możecie sobie odpuścić.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.5
Ocena recenzenta
6.6
Ocena użytkowników
Średnia z 15 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 8
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Mroczny zbawiciel (Drsný spasitel)
Cykl: Mroczny zbawiciel
Tom: 1
Autor: Miroslav Žamboch
Tłumaczenie: Rafał Wojtczak
Autor okładki: Paweł Zaręba
Autor ilustracji: Filip Myszkowski
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 3 października 2008
Liczba stron: 312
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Obca Krew
ISBN-13: 978-83-7574-092-9
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Mroczny zbawiciel. Tom 1 - Miroslav Žamboch
Czy zbawi nas od kolejnych książek pewnego czeskiego fantasty?
- recenzja
Łowcy
Park Jurajski w wersji sztampowo-naiwnej
- recenzja
Ostatni bierze wszystko
Literacka euforia biegacza
- recenzja
Na ostrzu noża
O Koniaszu, przy którym Rambo wysiada
- recenzja
Percepcja
Gdy łowca staje się zwierzyną
- recenzja

Komentarze


~Barneej

Użytkownik niezarejestrowany
    Kość niezgody
Ocena:
0
Od czego by tu...
Myślę, że jednak jest to pozycja ze wszech miar przemyślana, nie dająca sie tak do końca podzielić i czytać fragmentami. Podobnie jak i książki Piekary (Mordimer). Mimo pozornej odrębności są bardzo ścisłe. Widać to naprawde dobrze w tomie 2.
I sprawa druga - kompozycja książki. To co Vanderus uważa za wadę, jest w moim mniemaniu zaletą. Okładka jest taka jak bohater - pozszywana, rozpadająca się - zupełnie jak jego osobowość. Toc to świat post nuklearny...
22-04-2009 20:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.