Mroczne Miasta #1: Mury Samaris

Zaproszenie na Kafkę

Autor: Jarosław 'beacon' Kopeć

Mroczne Miasta #1: Mury Samaris
Klimat, który sączy się z kart Murów Samaris, od samego początku przypomina atmosferę znaną z prozy Franza Kafki. Rodzinne miasto głównego bohatera, Xhystos, jest chłodne i obce. Znakomicie płatna misja, zlecona przez samą Radę, popycha Franza (nomen omen) do owianego złą sławą Samaris – odległej metropolii, z której nie wrócił żaden z poprzednich podróżników.

Podróż, choć odbywa się wymyślnymi powietrznymi wehikułami, jest długa jak przystało na estetykę nawiązującą do przełomu XIX i XX wieku. W końcu Franz dociera do Samaris i roztapia się w jego dziwacznych uliczkach. Z nieba leje się żar, lecz klimat opowieści jeszcze bardziej się ochładza. Bohater zostaje wciągnięty w paranoidalną maszynerię dziwnego świata. W finale, tonąc w ponurym absurdzie i wyobcowaniu, traci umysł i pozwala sobie na naiwne, mające bardzo rychło ulegać zaprzeczeniu wyjaśnienia zachodzących wokół niego zjawisk. Tudzież, jeśli odebrać jego przemyślenia jako bardziej trzeźwe, zaczyna się zastanawiać, czy kiedykolwiek żył w normalnym świecie, czy widział jedynie pozory normalności, a wyprawa do Samaris jedynie otworzyła mu oczy.

Ta historia nie jest opowiadana w tradycyjny sposób, nie operuje utartym językiem komiksu. Autorzy, co zresztą zdradzają w posłowiu, chcieli przelać do tego utworu owoce swojej wyobraźni architektonicznej – dać upust budowlanej fantazji i poprzez nią zarazić czytelnika pewnym nastrojem, przypominającym malarską impresję po lekturze powieści Kafki. Powstawanie takiego wrażenia wspiera pierwszoosobowa narracja, która niejako "w zbliżeniu" pokazuje odczucia bohatera.

Najbardziej znaczącym mankamentem Murów Samaris jest to, że budowany skrupulatnie nastrój opiera się na zbyt prostym szkielecie fabularnym. Dlatego historia sprawia wrażenie niepełnej, zaś architektura, do której autorzy tak bardzo się przyłożyli, nie zapiera tchu w piersiach. Zawarta w niej symbolika jest bardzo trudna do odnalezienia i odczytania, co czyni Mury Samaris, w połączeniu z bardzo wątłą historią, komiksem mogącym zainteresować jedynie bardzo wąskie grono odbiorców.