» Artykuły » Raporty bitewne » [Mordheim] Chwała Panu Cieni!

[Mordheim] Chwała Panu Cieni!

Mroczna mgła spowiła postać kapłanki, a płomienie wystrzeliły spod jej palców, gdy znów dotknęła tajemniczej Czarnej Kuli, mieniącej się zielonkawymi kolorami podczas objawień Pana Cieni. Aradia spoglądała z satysfakcją w gładką powierzchnię kamienia - dziwokamień, tak go nazywano. To jego żądał od nich Pan Cieni, coraz więcej i więcej. Właśnie po to istnieli - Kult Opętanych, wybrańcy jedynego boga, jaki miał na tym świecie prawdziwą władzę. Czyż nie on spowodował zagładę miasta? Wyznawcy Sigmara oczywiście upierali się, że to ich bóg, słaby, nędzny ludzki bóg - każdy kiedyś w niego wierzył, to trzeba było przejść, jak odrę - ale czy Sigmar cokolwiek jeszcze znaczył? Ile razy pokazał już swą słabość? Był jak bezbronne dziecko miotające się z nożem w ciemnościach - może i mógł kogoś zranić, lecz nie stanowił prawdziwego zagrożenia. Pan Cieni sam mógł pokonać wszystkich bogów. Jego wyznawcy również mogli pokonać każdego. Aradia głęboko w to wierzyła. Wiedziała, że jeśli ona i jej towarzyszki nie zawiodą swego pana, zostaną nagrodzone. Czyż najlepszym dowodem na jego moc nie były Thilda i Hilda, potworne Opętane, groźniejsze od kogokolwiek w tym mieście? Ich żrąca krew mogła zabić każdego. A Lotte? Młoda, niedoświadczona jeszcze służebnica Pana Cieni, którą bóg obdarzył wyjątkowym darem - skorpionim ogonem? Nie można było oczywiście zapominać o Kath - zwierzoczłecza postać, z potwornym rykiem rzucająca się zawsze do walki, budziła strach samym wyglądem. Najemna ogrzyca, jedna z nielicznych w raczej męskim zawodzie ogra-ochroniarza, także sprawowała się nieźle. - Pani - Lotte podeszła do Aradii niepewnym krokiem, wciąż nieprzyzwyczajona do daru, jakim obdarzył ją Pan Cieni - Cóż mówi nasz pan? Czy wyruszamy jutro w bój? - Nie - odparła Aradia. - Wyruszamy dzisiaj. Potężne cielsko Thildy powstało. Choć Opętana nie żyła już tak, jak inni ludzie, nie umiała odczuwać tak samo bólu czy radości, nadal umiała jeszcze mówić ludzką mową, choć przychodziło jej to z trudem. - Kogo... zabić? - zapytała, czyniąc pauzę między słowami, jakby zapomniała właściwego słowa na to, co tak lubiła robić. - Wstrętne brodate pokurcze - uśmiechnęła się Aradia. - To nie powinno być trudne, lecz mimo to musimy uważać. Nie jest nas wiele, a sprawy mają się niedobrze. Owe niedorosty chcą odebrać nam budynki, w których skryłyśmy dary dla naszego pana. - Już... nie żyją. - wzruszyła potężnymi ramionami Hilda, stając koło swojej upiornej siostry. - Pan Cieni dostanie swoją ofiarę - szepnęła Lotte. - Oczywiście! - odrzekła Aradia. - Zatem szykujcie się do boju, siostry!
*****
Gottri w milczeniu spoglądał na miasto. Dzielnica, która się przed nimi rozciągała, była podejrzanie pusta i cicha. Wrodzona krasnoludzka podejrzliwość mówiła mu, że coś tu jest nie tak. Coś czaiło się w ruinach, obserwowało ich nieustannie, na każdym kroku. Ale przecież były też tu skarby. Gdzieś w ruinach czekało złoto, lub też ten dziwny kamień, tak drogocenny, tak pożądany... nie sposób było nie skorzystać z okazji, nawet jeśli wiązała się z ryzykiem. Przynajmniej on, Gottri, nie mógł sobie tego odmówić. Reszta jego towarzyszy myślała podobnie. Boindil, jeden z Zabójców Trolli, z satysfakcją zaplatał sobie kolejny warkocz na brodzie. Miał ich już wiele, lecz jako Zabójca przywiązywał wagę do fryzury - w zasadzie jedynej rzeczy w swoim wyglądzie, o którą naprawdę dbał. Jego brat Boendal zaciskał pięści na halabardzie. On ostatnio mówił niewiele, za to coraz więcej wydawał groźnych pomruków, jakby dawno nie walczył. Boindil rozumiał brata doskonale - razem składali przysięgę Zabójcy i razem się przedtem zhańbili, lecz mimo wszystko honor Boendala ucierpiał bardziej, niż jego. Fimbur i Snorri popijali piwo w cieniu ruin. Oni nie widzieli jeszcze wielu walk - zresztą nie do walk byli szkoleni. Byli to najlepsi strzelcy, jakich Gottri mógł znaleźć w chwili, gdy wyruszali na wyprawdę do Mordheim - i nieraz udowodnili, że rzeczywiście mają talent. Obaj tak samo jak reszta pragnęli się wzbogacić. A taka motywacja u krasnoludów gwarantowała wytrwałość. Po schodkach z jednej z dobrze zachowanych ruin zbiegł nagle jeszcze jeden krasnolud. Wszyscy, zwłaszcza gromowładni, spojrzeli na niego z szacunkiem. To był Mathewin, krasnoludzki inżynier, zarazem przyjaciel Gottriego. Jego twarz zdradzała niepokój. Wyglądało na to, że coś chce powiedzieć. - Szykujcie się do walki - rzucił szybko. - Nadchodzą. - Kto? - Gottri wstał i spojrzał badawczo na przyjaciela. - O kim mówisz? - Nieważne, kto - odparł Mathewin - Ważne, żebyśmy byli gotowi do walki. - Mimo to, o ile pamiętam, drogi przyjacielu, to ja wydaję tu rozkazy... - rzekł Gottri, nieco zniecierpliwiony. - Więc może byłoby dobrze, gdybym się dowiedział, kto nadchodzi? Mathewin spojrzał niepewnie na niego i pozostałych krasnoludów. W końcu machnął ręką. - Niech tam. Opętani idą. - Ilu? - Tylu co nas. Ale nie traktujcie ich jak zwykłych ludzi. Słyszałem o nich opowieści. To prawdziwe potwory. Wielkie, zmutowane stworzenia. Plugawi wyznawcy Chaosu. - A od kiedy krasnoludy boją się wyznawców Chaosu?! - odezwał się Boendal. - Rozłupię im czaszki, niezależnie od tego, którego z bogów Chaosu czczą! - Ja tylko mówię, co wiem - zastrzegł Mathewin. - Ja tylko ostrzegam. Mam nadzieję, że uda nam się ich ustrzelić. - Zostawcie coś dla nas! - zawołał Boindil. - Skoro są tacy straszni, może to będzie godna śmierć dla mnie i Boendala? - Dajcie nam ich posiekać! - przyłączył się jego brat. - Ich krew... - Dosyć! - ryknął Gottri. - Oczywiście, że ruszymy do walki. Przygotujcie się zatem. Wygląda na to, że wkrótce tu będą...
*****
Scenariusz: Okupacja (occupy). Celem scenariusza jest zajęcie jak największej liczby budynków z 5 oznaczonych na polu bitwy. Budynek uważa się za zajęty, jeśli jest w nim minimum jeden wojownik z bandy jednego z graczy i żadnego wojownika z bandy przeciwnika (modele leżące lub ukryte nie liczą się). Bitwa trwa 8 tur, nie wykonuje się testu rozbicia. Wygrywa ten, kto wybił całą bandę przeciwnika lub zajął większą liczbę budynków. Bandy: Plugawi wyznawcy Pana Cieni, niebezpieczni Opętani, starli się w tej bitwie z krasnoludzkimi poszukiwaczami skarbów. Teren: Właściwe dla Mordheim ruiny miasta. Pięć budynków (rozstawionych w miarę równomiernie, by każda z band miała równe szanse w zdobywaniu ich) zostało oznaczonych jako te, które należy zdobyć. Rozstawienie: Według zasad z podręcznika. Obie bandy rozstawiają się 6 cali od swoich krawędzi.
Rozpiski
Kult Opętanych - 500 ZK
  • Magister Aradia, wyposażona tylko w sztylet, wierząca, że w razie zagrożenia pomoże jej Pan Cieni. Dodatkowo zna zaklęcie wylosowane z Magii Chaosu - "Oko Boga". Łączny koszt: 70 ZK.
  • Opętana Thilda, walcząca jak każdy Opętany bez broni, posiada jednak mutację - "Czarna Krew" pozwala jej zadawać obrażenia wrogom w momencie, gdy sama zostanie zraniona. Łączny koszt – 120 ZK.
  • Opętana Hilda, wyposażona w dokładnie to samo, co jej upiorna siostra - 120 ZK.
  • Mutantka Lotte, ze sztyletem oraz Ogonem Skorpiona, którym obdarzył ją Pan Cieni. Koszt: 65 ZK.
  • Zwierzoczłek (a raczej zwierzokobieta) Kath, wyposażona w sztylet. Koszt: 45 ZK.
  • Najemna Ogrzyca Jolie - wyposażona w miecz oraz pałkę. Koszt: 80 ZK.
Krasnoludzcy Poszukiwacze Skarbów - 500 ZK.
  • Szlachcic Gotrri - wyposażony w parę pistoletów, krasnoludzki topór, młot oraz hełm. Łączny koszt: 143 ZK.
  • Inżynier Mathewin - z kuszą, pistoletem oraz młotem. Koszt: 93 ZK.
  • Zabójca Trolli Boindil z krasnoludzkim toporem oraz młotem. Koszt: 68 ZK.
  • Zabójca Trolli Boendal z halabardą. Koszt: 60 ZK.
  • Dwaj Gromowładni, Fimbur i Snorri, wyposażeni w kusze, młoty oraz sztylety. Koszt: 136 ZK.
Analiza rozpisek: Obie bandy są dość małe - liczą zaledwie po 6 modeli. W przypadku Opętanych mamy do czynienia z nagromadzeniem potężnych jednostek, z których tylko magister i mutant mają jeden punkt W. Reszta modeli to mocne jednostki, przeznaczone do walki wręcz. Opętani nie są stworzeni do strzelania i nikt zazwyczaj nie kupuje kultystów z łukami. Tak jest też w tym przypadku - Kult Opętanych nie posiada żadnych broni strzeleckich. Szczęśliwym zrządzeniem losu jest wylosowany czar - Oko Boga - bowiem pozwala na wzmocnienie wybranego modelu na całą bitwę. Minusem bandy byłby przeciętny Ld, gdyby nie fakt, że w tym scenariuszu nie wykonuje się testów rozbicia. Dużą zaletą bandy je jej szybkość - połowa modeli porusza się szybciej od przeciętnego człowieka. Krasnoludy, jako znacznie wolniejsze, będą raczej atakowane, niż same zaatakują. Krasnoludy na pierwszy rzut oka wydają się bandą wszechstronną. Mają zarówno wojowników do walki wręcz - szlachcica oraz zabójców trolli - jak i modele strzelające - inżyniera i gromowładnych. Niestety zarówno inżynier, jak i gromowładni nie mają zbyt wysokiej cechy BS (wynosi ona zaledwie 3), zatem, za sprawą kar za długi zasięg, zasłonę itp. mogą mieć problem z trafieniem celu, a także z późniejszym zranieniem Opętanych czy ogrzycy, mających wysoki T. Ogromnym minusem bandy jest niestety szybkość - jak to bywa u krasnoludów, wynosi ona zaledwie 3. Plusem natomiast jest wytrzymałość - ona może pozwolić im przetrwać nawet ataki Opętanych. Krasnoludy mają także wysoką cechę Ld, dzięki której nie muszą się tak bardzo obawiać modeli wzbudzających strach, które stanowią połowę bandy Opętanych.
Raport z bitwy
Tura 1 – Opętani
Szczęśliwym zrządzeniem losu Opętani już na wstępie dostali szansę, by pogrążyć krasnoludy. Nie dość, że jako szybsza banda i tak mieli przewagę, to jeszcze Pan Cieni wezwał ich do boju szybciej, niż uczynił to Grungni ze swoimi podopiecznymi. Wyznawcy Pana Cieni podzielili się na nierównomierne grupki - środkiem, wystawione na ewentualne strzały z kusz, szły: Opętana Hilda, ogrzyca oraz zwierzoczłek. Z boku, przygotowana na zajęcie pierwszego budynku, szła mutantka Lotte. Magister oraz druga Opętana poszły razem, skrywając się nieco wśród ruin, aby nie dosięgły ich bełty z kusz wrogich krasnoludów.
Według planu, wszystkie modele po prostu ruszyły się do przodu na maksymalną odległość. Mutantka zajęła budynek. Aradia próbowała rzucić czar na Opętaną Thildę, jednak w tej turze zakończyło się to niepowodzeniem.
Tura 1 – Krasnoludy
Krasnoludy postanowiły walczyć mimo przeciwności losu o budynki. Niezniechęceni ruszyli przed siebie - grupa do walki wręcz środkiem, zaś strzelcy podzielili się na dwie grupy (inżynier i jeden gromowładny z prawej, zaś drugi gromowładny z lewej strony), czekając na dogodny moment na oddanie strzału.
Tura 2 – Opętani
Opętani, widząc już na horyzoncie brodaczy, nie ulękli się, lecz ruszyli konsekwentnie przed siebie. Wszelki ruch oznaczał wystawienie się na ostrzał, lecz tutaj wyznawcy Pana Cieni poradzili sobie z właściwą sobie złośliwością - po prostu schowali się za zasłoną. Co prawda przeciwnik mógł do nich strzelać, lecz wciąż na długim zasięgu, do tego z karą za zasłonę - niewielkie były szanse krasnoludów, by się przez te przeszkody przebić. Tym razem powiodła się próba rzucenia czaru na Thildę i w ten sposób Opętana otrzymała dodatkową siłę, pozwalającą jej na zadawanie straszliwych ciosów, choć niewiele brakowało, a zamiast łaski spotkałby ją gniew Pana Cieni.
Tura 2 – Krasnoludy
Gottri zadecydował, że jego drużyna nie będzie niepotrzebnie wystawiać się na szarżę, toteż sam nie poruszył się ani też nie wydał takiego rozkazu Boindilowi i Boendalowi. Zamiast tego wydał inny rozkaz - strzelać! Inżynier i obaj kusznicy mieli wyśmietnite cele - zwłaszcza jeśli chodzi o ogrzycę, która jako duży cel była łatwiejsza do trafienia. Niestety pech chciał, że wszystkie bełty poleciały w innym kierunku - Opętani tylko zaśmiali się szyderczo.
Tura 3 – Opętani
Aradia zauważyła, że krasnoludy nie palą się do walki, jednak żadna z Opętanych nie mogła jeszcze zaszarżować żadnego krasnoluda. "Może kiedy staniemy tuż przed nimi, przypomną sobie o swoim honorze", uśmiechnęła się do siebie i wydała rozkaz, by biec dalej. Naprzód pobiegły jednak tylko Opętane oraz ogrzyca - sama Aradia skryła się w jednym z oznaczonych budynków, zaś Kath - zwierzoczłek - pozostała tam, gdzie była, skryta za murem, przez który nie mógł jej dostrzec żaden strzelec. W ten sposób najsilniejsze modele zostały wystawione na szarżę najmocniejszych krasnoludów. Oczywiście przeciwnik mógł także wydać rozkaz strzelania, jednak znajomość psychiki krasnoludów, jako rasy honorowej i niestroniącej od walki kazała przypuszczać, że dopuści on do walki wręcz. Nie miał zresztą większych szans jej uniknąć - nawet ucieczka nie uratowałaby szlachcica i Zabójców Trolli przed walką, mogłaby ją jedynie opóźnić. Krasnoludy były zbyt powolne, by uciec wyznawcom Chaosu.
Tura 3 – Krasnoludy
Według przewidywań Aradii, Gottri wydał nieustraszonym krasnoludom rozkaz szarży. Boindil i Boendal zaszarżowali Opętane, zaś sam Gottri zajął się ogrzycą. Ponieważ na polu bitwy nie było widocznych celów niezwiązanych walką wręcz, inżynier i gromowładni wstrzymali ogień w tej turze. Zaczęła się walka na śmierć i życie między krasnoludami a Opętanymi. Jednak w turze krasnoludów nie doszło do żadnych strat - jedynie jedna z Opętanych otrzymała ranę, lecz ponieważ Opętani mają dwa punkty W, nie uczyniło jej to krzywdy (na szczęście również Czarna Krew nie uczyniła krzywdy Zabójcy Trolli). Gottriemu nie udało się osłabić ogrzycy, choć usilnie próbował to uczynić. Walka między drugim Zabójcą a Thildą także okazała się czystą "wymianą materii".
Tura 4 – Opętani
Tutaj długi opis będzie zbędny - walka wręcz trwała dalej, a wraz z nią nadszedł spektakularny koniec Hildy, która zeszła z pola bitwy od wprawnego ciosu Boendala. Udało się jej jednak już "zza pola bitwy" dokonać zemsty, gdyż tym razem Czarna Krew powaliła Zabójcę na ziemię. Ogrzyca wciąż bezskutecznie walczyła z Gottrim, zaś Thilda z Boindilem...
Tura 4 – Krasnoludy
Tutaj szczęście odwróciło się od krasnoludów i nie powróciło do końca bitwy. Gottri został ogłuszony przez ogrzycę, zaś Boindil - przez Thildę. To była ciężka tura, zapowiadająca spore straty. Krasnoludy mogły jedynie wierzyć w leżącego na ziemi Boendala, która w następnej turze miał szansę stanąć na nogi. Niestety Opętani skutecznie zgasili tę wiarę...
Tura 5 – Opętani
Tu zakończyła się właściwie walka wręcz. Ogrzyca opuściła nieprzytomnego Gottriego i zajęła się Boendalem, który nie wytrzymał trzech ciężkich ciosów i opuścił pole bitwy. Dobicie Boindila przez Thildę było tylko formalnością. Gottri, wciąż leżący na ziemi, nie mógł nic poradzić na tę zniewagę, lecz dziękował w duchu Grungiemu za godną śmierć, którą odnaleźli Zabójcy.
Tura 5 – Krasnoludy
Gottri, choć nieco oprzytomniały, wciąż nie mógł stanąć na nogi, jednak w tej turze był jeszcze bezpieczny. Nie można tego było powiedzieć o Thildzie i Jolie, które, niezwiązane walką wręcz ani nieskryte za żadną zasłoną, stały się doskonałym celem dla wszystkich krasnoludzkich strzelców. Krótki zasięg sprawił, że sporo strzałów trafiło do celu. Osłabiło to nieco potężną ogrzycę i przywróciło krasnoludom wiarę.
Tura 6 – Opętani
Sprawy nie szły jeszcze tragicznie - ogrzyca i Thilda postanowiły przeto dokonać dalszych czystek w bandzie wroga. Thilda zaszarżowała leżącego Gottriego, zaś Jolie pomknęła do walki z krasnoludzkim inżynierem. Gottri został bez trudu dobity przez Opętaną i opuścił pole bitwy w chwale. Głównym punktem tej tury stała się walka ogrzycy z inżynierem Mathewinem. Niestety, na widok tego, co spotkało Gottriego - wieloletniego druha Mathewina - inżynier uległ przerażeniu, które, opanowawszy go, utrudniło mu skutecznie zadawanie ciosów. Na szczęście dla niego ogrzyca również nie miała szczęścia i żaden z jej ciosów nie uczynił mu krzywdy, sam zaś Mathewin, choć zdjęty strachem, zadał jej potężny cios, który, mimo jej wielkiej wytrzymałości, od razu powalił ją na ziemię. To była pechowa tura dla Opętanych, choć ich przewaga wciąż była znacząca, a zwycięstwo niemal pewne.
Tura 6 – Krasnoludy
Zachęcony sukcesem poprzedniej z poprzedniej tury, Mathewin postanowił ukarać ogrzycę za śmierć swych towarzyszy. Z bojowym okrzykiem i modlitwą do Grungniego, zadał jej jeden, ostateczny cios, który sprawił, że opuściła pole bitwy na dobre. Sprawy nie wyglądały dobrze. Thilda, odsłonięta całkowicie, była wystawiona na ostrzał i Snorri wykorzystał to bezlitośnie. Na nieszczęście, mimo bliskiego zasięgu, nie udało mu się ustrzelić plugawej wyznawczyni Pana Cieni, pozwalając jej w następnej turze dokonać kolejnych zniszczeń.
Tura 7 – Opętani
Thilda, widząc że jest ostatnia na polu bitwy spośród tych wysłanych do walki, ruszyła do boju, by pomścić ogrzycę. Mimo że dzielny inżynier nie uląkł się jej ani na moment, walka potoczyła się bardzo szybko na jego niekorzyść. Łaska Pana Cieni, udany czar magister Aradii oraz ogromna wściekłość za zadane bandzie straty sprawiły, że inżynier nawet nie zdążył wznieść modlitwy do Grungniego. Opuścił pole bitwy z hukiem, gdy potężne szpony Opętanej przebiły go z całą swoją brutalnością. To nie mogło się skończyć dobrze dla krasnoludów, wśród których zostali tylko dwaj gromowładni...
Tura 7 – Krasnoludy
Krasnoludy nie mogły liczyć nawet na cień zwycięstwa w tej bitwie. Chcąc jednak zająć choć jeden budynek, Snorri popędził po drabinie na piętro jednej z dobrze zachowanych ruin, zaś Fimbur skrył się w innym budynku. W tej turze nie oddano żadnych strzałów, nie doszło też do żadnej walki. Krasnoludy, zrezygnowane po ciężkiej i, jak się okazało, nierównej walce, postanowiły nie dopuścić do dalszych starć.
Tura 8 – Opętani
Mimo znacznych sukcesów osiagniętych do tej pory, Thildzie pisane było dokonać jeszcze jednej wielkiej rzezi w tej bitwie. Niestety, celem jej szarży stał się sympatyczny skądinąd krasnolud Fimbur. Biedak nawet nie zdążył się obronić - wściekła Opętana rozniosła go na strzępy, pozostając tym samym samotnie w budynku, który Fimbur usiłował zająć. Triumfalny okrzyk zmroził krew w żyłach Snorriego, który jako jedyny przetrwał rzeź... Tu także rozstrzygnęły się losy Kath, która zdecydowała się wyjść zza muru i przebiec kilka kroków do budynku celem zajęcia go ku chwale swego pana. Uznawszy, że nie przyda się już w walce wręcz, postanowiła kontynuować odzyskiwanie budynków z rąk wroga.
Tura 8 – Krasnoludy
Snorri, chcąc do końca wypełniać rozkazy wodza, zdecydował się na swój ostatni ruch - przebiegł dzielące go od budynku kroki po drabinie i tym samym zajął jeden jedyny dom z pięciu, które zostały oznaczone. Bitwa zakończyła się zwycięstwem Opętanych, którzy zajęli 4 budynki z 5 oznaczonych. Krasnoludy, srogo przetrzebione przez wyznawców Pana Cieni, zajęły jeden budynek, ratując tym samym krasnoludzki honor, choć niestety - nie uratowało to ich zarobków w tej bitwie...
*****
- Niech Pan Cieni przyjmie tę ofiarę! - donośny głos Aradii rozbrzmiewał w powietrzu niczym jakaś upiorna pieśń. Dalsze słowa były już niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka, bowiem Aradia wypowiadała je w mrocznej mowie. Lotte uśmiechnęła się triumfalnie. Co prawda nie walczyła w tej bitwie w ogóle, siedząc tylko w zrujnowanym budynku i czekając na koniec, lecz i jej udziałem stało się wielkie zwycięstwo Opętanych nad krasnoludami. Co prawda gdzieś w ruinach skrył się ostatni z pokurczów, ale z pewnością nie mógł uciec daleko - sam i tak nie przetrwa w Mordheim nawet jednej nocy. Jeśli nie dopadną go wyznawcy Pana Cieni, zrobią to inni - mnóstwo było głupców, którzy próbowali znaleźć w tym mieście bogactwa i chwałę. Oto, jak kończą, pomyślała Lotte, spoglądając na szczątki ofiar złożonych Panu Cieni. - Myśleli, że coś zdziałają... - szepnęła sama do siebie Lotte. - Nigdy... nikt... nie pokonał nas. - rzekła z wysiłkiem Thilda, drżąc niekontrolowanie, jakby czuła obecność swego boga. I rzeczywiście czuła, każdy powiew wiatru zdawał się napełniać Opętaną nową siłą. Thilda czuła tę siłę w sobie. Siłę i wściekłość. Chciała zabijać. Chciała smakować krwi. - I nie pokona - dodała Aradia, spoglądając z uśmiechem na swoje towarzyszki. - Te krasnoludy mogły być dzielne, lecz ich słaby bóg nigdy nie pokona Pana Cieni. Pamiętajcie, że to w nim tkwi nasza siła. Wkrótce staniemy się paniami Mordheim, a potem... któż wie, co będzie potem? Możliwe, że pan wyśle nas z nową misją... w końcu kult się powiększa. Zajęcie Imperium, opanowanie tego świata - to kwestia czasu. - Całego Imperium... - Lotte otworzyła szeroko oczy. - To chyba niemożliwe! Przysiadła gwałtownie na ogonie i aż odskoczyła, nieprzyzwyczajona jeszcze do nowej części ciała. Po czym przyjrzała się sobie z zastanowieniem. Skoro TO było możliwe, to czemu nie opanowanie świata? - Niech twoja wiara nie słabnie, Lotte - upomniała ją Aradia. - Czas znów ruszać w miasto. Nadchodzi piękna, krwawa noc.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Zagajnik Helgi
Scenariusz do gry Mordheim w settingu Empire in Flames
[FoW] Achtung! Panzer!
raport bitewny do systemu Flames of War
czyli o elementach fabuły w Mordheim

Komentarze


~Wiewiór

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Świetny raport :-) Kwintesencja świetnego raportu - wstawki fabularne, fachowy język i zdjęcia. Mniami... :-)
12-01-2008 08:56
ziopal
   
Ocena:
0
bardzo dobrze napisany raport gratuluje i czekam na następny ;)
No i zdjęcia, można się było połapać co i jak...
12-01-2008 16:36
Telchar
   
Ocena:
0
Fajny raport, ale od momentu kiedy zobaczyłem rozpiski od razu znałem wynik ;).
12-01-2008 18:19
Skavenblight
   
Ocena:
0
Telchar - oj nie przesadzaj, na klimat graliśmy :D Tomek miał jak zawsze pecha ;) pamiętaj, że ta rozpiska Opętanych zajęła na Falkonie przedostatnie miejsce ;)
12-01-2008 20:10
Fingor
   
Ocena:
0
Zdjęcie, na którym Ogrzyca-Pokaż-Cyca leży powalona przez krasnala rządzi! ;)
Generalnie raport bardzo fajny.
13-01-2008 14:45

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.