» Pawilon herbaciany » Felietony » Mono-no-awari

Mono-no-awari


wersja do druku

Ten felieton towarzyszył ostatniej aktualizacji na Półoficjalnej Stronie Legendy Pięciu Kręgów. Mimo że teraz może się wydawać nieaktualny, chcieliśmy go zachować na naszej stronie.

Chciałbym napisać - wróciliśmy! Wiem, jednak dobrze, że powrócić się nie da. Dwa miesiące temu, kiedy w tajemniczych okolicznościach zaginęła nasza strona, wiele rzeczy wyglądało inaczej. Słuchałem innej muzyki. Miałem nadzieję na rychłą publikację Drogi Kraba. Nie wiedziałem o wielu rzeczach, które wiem teraz, pamiętałem też o tym, o czym zdążyłem zapomnieć. Śnieg nie topniał jeszcze pod ciepłym dotykiem Słońca na dachu, który widzę przez okno, gołębie nie zaczynały dobijać się do mojej szyby - zresztą, co one robią zimą?

Zdarza wam się tęsknić za tym, co było? Jest taki szczególny rodzaj melancholii, który nieznośnie uciska człowieka gdzieś w okolicach serca - tęsknota nie za konkretnym wydarzeniem, za człowiekiem czy stanem ducha, lecz za słońcem, które tak cudownie oświetlało łąkę, za wiatrem, za morzem, górami lub dźwiękiem kroków na odległym jakimś bruku. Budzi się nawet czasem nawet wtedy, gdy moment nie przeminął, mamy jednak porażające wrażenie, że wiatr już tak pięknie nie zagra, że zniknie niezwykła gra świateł i cieni, że przepadnie na zawsze ruch, którym pochylała głowę, że zostanie on tylko we wspomnieniach, a i w nich się zatrze nieuchronnie, wyblaknie i zniknie. Chwilo, trwaj, jesteś tak piękna! Znacie to uczucie, prawda?

Poczucie przemijalności i chwilowości przemawia do Rokugańczyków, podobnie jak i do ich autentycznych krewniaków, szczególnie szybko. Próżno dochodzić, czy jest to konsekwencją życia w kraju wojen i klęsk żywiołowych, czy tez innej jakiejś siły - dość, że sztuka i poczucie tego, co piękne, nierozerwalnie związane jest s przekonaniem, że piękno to zaraz zniknie na zawsze. Szczególnie cenią więc mieszkańcy Szmaragdowego Cesarstwa to, co znika by już się nie pojawić i wszystko, co nosi ślad dotknięcia czasu.

Jednym z symboli Japonii - może nieco słabszym w Rokuganie, opis niektórych miejsc sugeruje jednak co innego - jest kwiat wiśni. Niepozorny ten kwiatuszek, trudny do odróżnienia od kwiecia jabłoni czy śliwy nie podoba się szczególnie Europejczykom, cenimy bowiem to, co wystawne, niepowtarzalne, fantazyjne - więc róże, tulipany czy narcyzy. Człowiek wschodu spoglądając na wiśnie nie interesuje się jednak barwą ani kształtem kwiatu - a tym, że otwiera się on tylko na moment, wystawiając do słońca płatki najkrócej, spośród wszystkich kwiatów i, ledwo się otworzywszy, zaraz umiera. Pouczają przy tym mistrzowie - tylko prostak ogląda sakurę w pełnym rozkwicie. O ileż piękniejszy jest rozkwitający pączek, czy kwiat, który utracił już swe piękno i gubić poczyna płatki, zawiera się w nim bowiem sugestia tego, jakim się stanie, lub jaki był. Otwarty kielich, pyszniący się pełnią dojrzałości, jest niczym więcej, niż tylko kwiatem, nie mówi nic o swej nietrwałej naturze.

Uroda kwiatu wiśni przekłada się na wszystkie dziedziny życia, Rokugańczycy dbają bowiem o piękno we wszystkim, co ich otacza. Stąd elegancki samuraj włoży najpiękniejsze kimono pod strój pośledniejszej urody, a strojna dama posiada suknie bogatsze od podszewki, prawdziwy urok okażą one bowiem błyskając przez chwilę spod szarego stroju, niż noszone tak, by można je było oglądać przez cały czas. Najpiękniejszym resztą spośród ubiorów jest ceremonialne kimono Cesarza, utkane własnoręcznie przez panią Doji, magiczna jego natura sprawia, iż w każdym momencie układa się na nim inny wzór, znikający przy najlżejszym poruszeniu osoby Hantei.

Wynikiem związania piękna z czasem jest też zamiłowanie do ogrodów, czy to spacerowych, czy widokowych. Natura jest doskonalsza, niż człowiecze dzieło, nigdy bowiem nie staje w miejscu i zawsze się zmienia, wystarczy więc zamknąć na chwilę oczy, by ogród zmienił się - choćby dzięki płynącym po niebie chmurom. Liście drzew, trawy i kwiaty wciąż kiełkują, wzrastają, starzeją się i umierają, zmieniając kolory i układając się we wzory, których nie można naśladować ani powtórzyć. Ogród nie jest więc terenem beztroskich zabaw, dzieci nie baraszkują w nim po trawnikach, a dorośli nie zażywają odpoczynku w chodnym cieniu. Podziwia się go z tarasu domu, lub, jeśli służy spacerom, otwiera wciąż przed wędrującym jego alejkami nowy rodzaj krajobrazu, nowe doznanie, nową chwilę. Nie bez przyczyny zwie się taki typ ogrodu "rotacyjnym", nie "spacerowym".

Powracamy zatem zmienieni. Na naszej stronie przybyło tekstów, następne są w drodze. Zmienił się gospodarz i adres naszej witryny, zmieniłem się i ja, i Marcin. W najbliższej przyszłości poznacie artykuły autorów, którzy do tej pory nie gościli na naszych łamach i kilka nowych pomysłów. Na razie jednak zapraszam do wędrówki po naszej stronie niczym po dobrze znanym ogrodzie rotacyjnym - i wy się zmieniliście, może więc któryś ze znajdujących się w archiwum artykułów zabrzmi dla was inaczej, zamiast świeżych, wiosennych pączków pomysłów, podsuwając efektowne kolory jesieni?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Tao_Silver
   
Ocena:
0
Wiosna kwiaty dostrzeżesz
pomiędzy wierszami
mali nauczyciele
20-11-2007 17:27

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.