» Blog » Moje top 10 książek fantasy:
23-06-2014 16:50

Moje top 10 książek fantasy:

W działach: Książki | Odsłony: 2617

Moje top 10 książek fantasy:

- Podaj dziesięć twoim zdaniem najlepszych książek fantasy - takie pytanie zadała mi kilka dni temu żona kolegi (czyli w sumie też koleżanka). Jako, że wzięła mnie z zaskoczenia, a poza tym byłem wtedy już trochę pijany nie potrafiłem jej wskazać aż dziesięciu pozycji, które moim zdaniem warte byłyby umieszczenia na liście Najlepszych. Niemniej jednak teraz już wytrzeźwiałem, pora więc dokonać niewielkiej syntezy.

Na początku gość specjalny:

10) Andrzej Sapkowski Ostatnie Życzenie oraz Miecz Przeznaczenia

Początkowo Sapkowskiego miał się w tym zestawieniu nie znaleźć. Jednak kiedy zacząłem przelewać myśli na papier szybko okazało się, że znalezienie odpowiedniej ilości książek, które zasługiwałyby na wstawienie ich do „Top 10” i jednocześnie byłyby powieściami fantasy jest trudne.  Wynika to z prostego faktu, że jak w każdym gatunku ogromna większość pozycji jest średnia, średnia ze wskazaniem lub dobra. Bardzo dobrych i wybitnych jest natomiast niedużo. Zastanawiałem się nad umieszczeniem tu Kressa, Pieśni Lodu i Ognia, Trylogii Zimnego Ognia, Conana, Pana Lodowego Ogrodu czy nawet Harrego Pottera. Ostatecznie uznałem jednak, że Wiedźmin zasługuje na wyróżnienie, poza tym jest pozycją od wielu wymienionych lepszą.

O ile Saga o Wiedźminie (powieść) od początku była dyskusyjna i już po premierze Krwi Elfów wielu fanów twierdziło, że Sapkowski się skiepścił i nic z tego nie będzie / trzeba dać mu szanse i poczekać na następne tomu (ostatecznie wyszło na to, że ci pierwsi mieli rację, choć czekanie na następne tomy i tak było świetne), Narrenturm zaczął się jak gorsza Pani Jeziora, i ten trend utrzymał, Żmii w ogóle lepiej nie przypominać, a Sezon Burz czym prędzej zapomnieć, tak jedna rzecz wyszła naprawdę fajnie.

Są to gry... Znaczy się: opowiadania.

Ogromna część opowiadań wiedźmińskich to retellingi znanych baśni i legend, zresztą fabuła ewidentnie ma miejsce w świecie baśniowo-dedekowym, gdzie elfy i krasnoludy mieszają się z królewnami Śnieżkami i Małymi Syrenkami. Jednocześnie Sapkowski potrafił być brutalnie naturalistyczny, a rzeczywistość jego opowieści rzadko kiedy bywa baśniowa.

Ogromnymi zaletami opowiadań jest też żywy styl, błyskotliwe dialogi i dynamiczne opisy walk, jednak to właśnie nieprzewidywalność tych opowiadań sprawiła, że Wiedźmin, w gatunku który od zawsze niestety miał problemy ze sztampowością wyróżnia się po dziś dzień.

A teraz na serio:

Zacznijmy od tego, co uważam za dobrą książkę. Otóż: za dobrą książkę uważam lekturę taką, po która człowieka wzbogaca, sprawiającą, że dowiaduje się czegoś nowego o świecie lub o samym sobie. Niekoniecznie oznacza to książki najlepiej napisane, zapewniające najlepszą rozrywkę czy też porywające najdzikszą i najbardziej oryginalną wizją.

O ile moim zdaniem nie należy lekceważyć książek, które stawiają głównie na aspekt rozrywkowy, ani pod względem ich przydatności dla higieny psychicznej, ani także pod względem ich warstwy wychowawczo-edukacyjnej, tak uważam, że element ten nie wystarczy, by uznać jakąś pozycję za najlepszą.

Co zaś się tyczy takich, które stawiają na efekciarską formę lub wyłącznie eksperymenty z nią, to podobnie jak te, których jedyną zaletą jest oryginalna wizja autora uważam za sztukę uprawianą trochę dla samej siebie i przez to mało wartościową. Jeśli natomiast chodzi o rzeczy, których morał da się sprowadzić do „ludzie są wredni i najlepiej ich unikać” to ani nie jest to prawda, ani wartościowa informacja.

Tak więc listę Top 10 tworzą książki, które uznałem za zwyczajnie niegłupie. Są to:

9) Lord Dunsany Córka Króla Elfów

To powieść, którą typowy miłośnik fantasy, wychowany na LoL-u i Dragon Age i bitwach na dziesięć milionów komputerowo generowanych orków niewątpliwie będzie rzygał. Mimo to jest to rzecz warta przeczytania. Córka Króla Elfów jest baśnią, traktującą w głównej mierze o marzeniach i marzycielstwie. Ktoś może powiedzieć, że nie jest to nic nowego. Hollywood dawno już bowiem przyzwyczaiło nas do baśni o miliarderach, którzy zasłużyli się tym, że mieli marzenie, ideę, którą za wszelką cenę chcieli zrealizować i wcielić w życie.

Córka Króla Elfów traktuje o mrocznej stronie marzeń, pogoni za ideałem, niezwykłością i wyróżnieniem się. A także o cenie, które owe dążenia wymagają i ryzyku, jakie niesie ze sobą fakt, że bynajmniej nie jest powiedziane, że marzenia uda się zrealizować. Opowiada też o tym, co robić dalej, jeśli nasze przedsięwzięcie okaże się porażką oraz o pięknie codzienności.

Mimo, że fabuła książki posuwa się do przodu raczej statecznie, snuta jest przez ciepłego narratora, a książka obfituje w kojarzące się z latem opisy przyrody lektura jest dość ponura. I w pewnych aspektach trzeźwiąca.

8) Glen Cook Czarna Kompania

Fantasy jest literaturą heroiczną, na której kartach roi się od postaci wyjątkowych: wielkich magów, barbarzyńskich wojowników, posiadaczy niezwykłych mocy, zabójców potworów czy w najgorszym razie dziedziców tronu. Tymczasem Czarna Kompania jest... Zbieraniną zbirów. Nie zbieraniną wyjątkowych i niezwykłych zbirów pokroju Niecnych Gentlemanów albo Fafhrada i Szarego kocura, tylko bandą dość zwyczajnych, najemnych żołnierzy. Owszem to są twardzi ludzie, najczęściej rożnego rodzaju typy spod ciemnej gwiazdy, które z tego czy innego powodu musiały porzucić swe dotychczasowe miejsce zamieszkania. Jednak, suma suma rum niczym specjalnym nie wyróżniają się w świecie królów i czarnoksiężników. Mimo to wygrywają, w dużej mierze dlatego, że są skutecznymi żołnierzami.

Skutecznymi nie dlatego, że mają nadludzkie moce (no dobra, tych trochę mają, zwłaszcza ich trzech czarodziejów), ale głównie dlatego, że są podstępni, bezwzględni, potrafią wykorzystać słabe punkty przeciwników, a ich dowódcy mają talent organizacyjny.

Prawdę mówiąc w fantasy po dziś dzień jest to element świeży.

7) Roger Zelazny Pan Światła

„Wyznawcy nazywali go Mahasamatmanem i powtarzali, że jest bogiem. On sam wolał jednak pomijać "Maha-" i "-Atman" i nazywał siebie Samem. Nigdy nie twierdził, że jest bogiem. Nigdy też, oczywiście, nie twierdził, że bogiem nie jest... W ówczesnych okolicznościach żadne z tych wyznań nie mogło mu przynieść korzyści.”

Utwór gatunkowo zajmujący niszę między Science Fiction, a Fantasy. Przenosimy się na odległą planetę, skolonizowaną przez załogę statku Gwiazda Indii. By przetrwać w świecie, gdzie „wszystko człowiekowi było wrogie” zdecydowali się poddać swoje ciała mutacjom, dzięki którym zyskali parapsychiczne moce. Opracowali też technologię pozwalającą na transfer dusz między ciałami (i w efekcie pseudo-reinkarnacje). Oba te rozwiązania umożliwiły im ujarzmienie planety, którą rządzą teraz podając się za bogów. Niektórzy z członków załogi statku, zniesmaczeni poczynaniami dawnych towarzyszy broni przygotowują jednak bunt. Szczególnie wyróżnia się w tym przedsięwzięciu podający się za buddę Sam.

Niewątpliwą zaletą książki jest jej zwięzła, a zarazem interesująca fabuła. Przenosimy się więc w świat wielkich bitew, intryg, niespełnionych miłości, demonów, zombie i indyjskiej mitologii.

Co więcej powieść ta jest całkiem niegłupia, a poruszane przez nią tematy: władza i jej nadużycie, bunt i jego granice, odpowiedzialność, wiara, religia są uniwersalne i aktualne po dziś dzień.

6) Poul Anderson Zaklęty Miecz

Książka przez niektórych ceniona wyżej niż trylogia Tolkiena, choć niewątpliwie zapomniana. Świat ludzi przenika się ze światem czarodziejskich istot, a chrześcijaństwo wciąż jeszcze zmaga się z pogaństwem. W tym czasie w krainie czarów trwa wieloletnia waśń między królami Elfów i Trolli. By przeważyć szale na korzyść swej rasy jeden z elfich lordów porywa ludzkiego chłopca. Skaflok, bo tak ma na imię dziecko, jako człowiek nie podlega ograniczeniom, które nałożone są na magiczne istoty.

Zarówno tytuł jak i streszczenie fabuły mogą sugerować powieść niekoniecznie najmądrzejszą, a dokładniej: zwykłą siekankę. Faktycznie otrzymujemy jednak bardzo gorzką, przesiąkniętą fatalizmem baśń o wojnie, miłości, nienawiści, zawiści (ale też i o byciu Tym Gorszym), zakazanej (z dobrych powodów) miłości, odtrąceniu, wzajemnych krzywdach i nienawiści.

Anderson opanował bardzo trudną umiejętność, jaką jest oddanie honoru wrogom. Ci, mimo że tak naprawdę niczym nie odcinają się od typowych kalek fantasy i reprezentują sobą typowych siepaczy mroku budzą... Może nie szacunek, ale swego rodzaju empatię. Trudno więc nie mieć zrozumienia dla Walgarda, bezimiennej Wiedźmy czy króla trolli. Wszyscy oni są w prawdzie sukinsynami, których miejsce w piekle, jednak wszyscy też mają dobre powody, by rodu Skafloka i elfów nienawidzić.

Jest to też opowieść o dorosłości i zdobywaniu doświadczenia. A dwudziestoletni Skaflok, próbujący zaimponować swojemu mentorowi chełpiąc się, że „Nie zaznał jeszcze złego losu, porażki w bitwie czy nieszczęśliwej miłości” zwyczajnie rozbraja.

O, co ty wiesz o życiu chłopcze? Co ty wiesz?

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

Komentarze


baczko
   
Ocena:
0

Propsy za obrazek z HoMM3 :)

A czytałes "Księgę Merlina"? To jedyna część cyklu T.H. White'a, której nie byłem w stanie przeczytać, a już dwa razy się od niej odbiłem.

23-06-2014 17:24
Kamulec
   
Ocena:
0

1. Podręcznik Gracza

23-06-2014 20:31
Adeptus
   
Ocena:
0

Czytałem 10, 7, 4, 3, 1 i mogę polecić... trzy z nich. Nie podobał mi się "Miecz dla króla" - po resztę tomów nawet nie sięgnąłem. Nie mówię, że to głupia książka, może nawet jak dla mnie za inteligentna. Mimo wszystko, jak człowiek sięga po opowieść o królu Arturze, to nie jest przygotowany na to, że połowa będzie o borsukach i innych zwierzakach. "Czarnoksiężnik z Archipelagu" też do mnie jakoś nie trafił.

Co do opowiadań Sapkowskiego, to pozwolę sobie na herezję - z wiedźmińskich książek wolę powieści od zbiorów opowiadań (choć przyznaję, że parę wątków, jak np. tożsamość Emhyra Sapkowski faktycznie skiepścił).

23-06-2014 21:02
zegarmistrz
   
Ocena:
0

Baczko: no właśnie nie. Kiedy wyszła była u mnie straszna bieda z pieniędzmi, a recencje KM miała słabe, więc sobie darowałem.

24-06-2014 00:15
banracy
   
Ocena:
0

@Adeptus

Możesz spróbować jeszcze raz. Wątek z Borsukami itd. pojawia się głównie w pierwszym tomie i księdze Merlina (i chyba trochę w Świecy na Wietrze ale nie jestem pewien), reszta to wprawdzie dalej postmodernistyczna ale wciąż skupiona na Okrągłym Stole powieść.

24-06-2014 14:08
Adeptus
   
Ocena:
0

@ banracy

Dzięki, ale nie. Borsuki podałem tylko jako przykład, część tego postmodernizmu, o którym piszesz - na mój gust jest tego za dużo. Lubię przerabianie klasycznych motywów itd, ale akurat nie w tym wydaniu.

 

A co do innej książki z listy - "Pana Światła" - naszła mnie taka refleksja, że w sumie to główny bohater dążył do czegoś odwrotnego niż prawdziwy, historyczny Budda z Ziemi. Sam-Budda dąży m.in. do zapewnienia wszystkim nieograniczonego dostępu do reinkarnacji, podczas gdy ten ziemski chciał wyzwolić ludzi z kręgu odradzania się. Co - przynajmniej mnie - nie przeszkadzało w lekturze. Zresztą chyba sam bohater pod koniec przyznaje, że traktował buddyzm przedmiotowo, jako ideologię pomocną w walce z tyranią "bogów".

24-06-2014 17:57
earl
   
Ocena:
+1

Wymienić tak z marszu 10 najlepszych książek fantasy? Niemożliwe. Musiałbym mieć z godzinę na zastanowienie się, ale dla mnie każda dobra książka musi w jakimś stopniu spełnić 3 warunki: docere (czyli czegoś nauczyć), movere (poruszyć wewnętrznie) i delectare (sprawić przyjemność, dać rozrywkę).

26-06-2014 16:39
Kamulec
   
Ocena:
0

Może na plus, może na minus, ale zapewne warunki te spełni dowolna książka kucharska.

26-06-2014 18:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.