» Teksty » Felietony » Moje RPG jest lepsze niż Twoje

Moje RPG jest lepsze niż Twoje


wersja do druku
Moje RPG jest lepsze niż Twoje
Tak w skrócie można podsumować większość erpegowych flejmów szalejących na forach internetowych.

Samo zjawisko towarzyszy polskiemu środowisku RPG w zasadzie od początku. Zapewne starsi czytelnicy doskonale pamiętają wymiany listów na łamach MiMa, w których warhammerowcy ścierali się z kaceciarzami i miłośnikami Wampira (piszę w ten sposób bo to było jeszcze przed powstaniem środowiska wodziarzy dzieci drogie) miłośnicy kostek z bezkostkowcami, gracze młodzi ze starszymi itd. Niektóre z tych tematów zdają się być nieśmiertelne (jak np. kostki vs narracja) ale pojawiają się też nowe. Na przykład ostatnio jednym z topowych jest GNS vs reszta świata, czy też "system ma znaczenie" kontra "wszystko zależy od grających".

Temat flejma nie jest jednak istotny. Wszystkie opierają się bowiem na tej samej regule. Rozmówcy próbują udowodnić, że lepiej niż kontrdyskutant grają w dany system, że ich sesje są lepsze, pełniejsze, ciekawsze, że są lepszymi erpegowcami. Rzecz jasna jest to założenie z góry skazane na porażkę, bo każdy prowadzi i gra tak jak mu najwygodniej i tak by czerpać z gry jak najwięcej przyjemności. Tak więc wytrawni flejmerzy używają odpowiednio mocnych i sprawdzonych w bojach argumentów, by "nawrócić" innych na swój sposób grania/rozumienia RPG.

Kiedyś popularnym argumentem była "gra ambitna". Ambitne wczuwanie w postać, z głębokim rysem psychologicznym a następnie jej późniejsze staranne odgrywanie. Ambitne fabuły, realizm, klimat itp. sformułowania stosowane były jako standardowa broń w erpegowych flejmach. Pozwolę sobie jednak wątpić w to czy propagatorzy gry "ambitnej" faktycznie tak grali. Widziałem kilku z takich teoretyków w akcji i wierzcie mi, konfrontacja ich szczytnych ideałów z realiami sesji była całkiem zabawnym doświadczeniem dla postronnego obserwatora.

W opozycji dla "ambitnego rpg" stało zawsze RPG ochrzczone "turlackim". Cyferki, kostki, karty postaci - czyli według frakcji "ambitnych" dno dna RPG. Turlacze w miarę upływu lat zmieniali swoją taktykę. W okresie dominacji MiMów i później Portali udowadniali, że nie są wielbłądem tłumacząc, że kostki i cyferki wcale nie przeszkadzają we wczuwaniu się w postacie, czy rozgrywaniu ambitnych fabuł. Jednak po nieodżałowanym upadku naszych erpegowych periodyków i wydaniu w Polsce DnD przeszli do kontrnatarcia. Arsenał ich argumentów wzbogacił się o takie pozycje jak rpg to zabawa, a mnie bawi turlanie, gry mają zasady i mordercze odgrywacze do teatru.
Flejmujący turlacze ze względu na to, że przez lata byli stroną atakowaną tak mocno okopali się na swoich stanowiskach, że negują wszystko co im się kojarzy z "klimaciarstwem". Oczywiście na forach, bo kto wie jak grają w domu.

Stosunkowo nową grupą flejmujących erpegowców są forge'owcy lub zwolennicy GNS. Ich argumenty obracają się wokół "system does matter" (system ma znaczenie). Gieenesowiec zawsze wie do czego system został napisany i jak się powinno w niego grać. Na przykład dedekowiec dowie się, że powinien kosić potworki, łazić po lochach i levelować bo do tego zdaniem forge’owców najlepiej nadaje się DnD. Tłumaczenia, że DnD komuś świetnie służy do rozgrywania intrygi w Waterdeep nic nie da. Forge’owiec beznamiętnym i pełnym wyższości tonem zapyta: "A czy w DnD są zasady do rozgrywania intryg?". Grupa ta swoje wypowiedzi wspomaga tajemniczymi słowami w rodzaju "narratywizm", "dryf", "premise" czy "dysfunkcja".
Problem z forge’owcami jest taki, że starają się wszystko sklasyfikować i posegregować, oraz przypisać każdemu systemowi określony sposób grania, nie dopuszczając myśli że ktoś może dany system interpretować inaczej. Rozpisują każde erpegowe zjawisko według teorii GNS uważając ją za ostateczny wykładnik i często stawiają się w pozycji wybranych, którzy jako jedyni mają monopol na prawdę o RPG.

Oczywiście podobnie jak klimaciarze, forge’owcy nie stosują wszystkich swoich postulatów w praktyce. Jeśli ktoś uważa, że gra dokładnie w sposób do jakiego system został stworzony to witamy w świecie marzeń. Może co najwyżej grać w sposób do jakiego jego zdaniem system został stworzony. Pozornie forge’owcy są obiektywni, bo starają się nie dyskryminować różnych stylów gry. W praktyce dyskryminują granie w którym "system doesn't matter".
Forge’owcy w swoich wypowiedziach wspierają się systemami indie, które w założeniach pisane są tak by jasno określić sposób grania. Oczywiście założenia założeniami, a i tak każdy gra jak chce. I tak w sformalizowanym Dogs in the Vineyard można zrobić klimaciarski spektakl w którym grający będą odgrywać złożoną psychikę postaci, albo ostrą jatkę w której grzeszne miasteczko pójdzie do piachu. I w ten oto sposób piękna teoria GNS rozmija się z praktyką. Za to na forumowych flejmach prezentuje się świetnie.

Wśród flejmerów zawsze obecne były Systemowe Grupy Wsparcia - czyli fani jednej z gier, którzy idealizowali swój ukochany system, z błotem mieszając pozostałe. I tak WoD jest lepszy od DnD bo jest storytellingowy. DnD jest lepsze od Warhammera bo jest bardziej zbalansowane i bardziej "heroiczne", z kolei Warhammer jest lepszy od DnD bo jest bardziej "realistyczny". Cyberpunk jest lepszy od Shadowruna bo nie ma w nim fantasy i rzuca się mniejszą ilością kostek, a Monastyr jest najfajniejszą grą RPG bo jest mroczny i klimatyczny. Oczywiście żadna ze stron nie przyzna, że gustom drugiej strony bardziej może odpowiadać inna gra. Flejmujące Systemowe Grupy Wsparcia nigdy nie dostrzegają wad swoich ulubionych gier i często z braków argumentów atakują system rozmówcy. Może i Monastyr ma skomplikowaną mechanikę pojedynków, ale w 7th Sea enpece giną w sześciopakach co jest głupie i nierealistyczne. Z ich klawiatur padają też zaskakujące stwierdzenia w stylu DnD to nie jest gra RPG – to bitewniak. Oczywiście nie zauważają też możliwości innych – "wrogich" systemów i starają się udowadniać, że ich ukochana gra nadaje się do wszystkiego: Co?! W DnD nie można zrobić klimatu? Stary, ja robiłem w DnD Wampira – bierzesz szablon z KP, gracze zaczynają w mieście jako ludzie i zostają wampirami . I co, nie da się?!.

Flejmy erpegowe są wynikiem tego, że istnieje multum sposobów na zabawę grami fabularnymi. Tak samo różni gracze mogą zupełnie inaczej widzieć ten sam system. Dla jednego Wampir będzie grą politycznej intrygi i knucia, dla drugiego mroczną grą o traceniu człowieczeństwa, a dla kogoś trzeciego możliwością pogrania nadnaturalną istotą obdarzoną licznymi mocami.
Który z nich jest bardziej właściwy? Który oddaje lepiej zamysł autorów, czy "premise" systemu? Moim zdaniem ten, który przynosi najwięcej satysfakcji na sesji - co jest całkowicie uzależnione od gustów i oczekiwań danej osoby.

Jak się zatem połapać przy mnogości różnych sposobów grania i latających nad forumowym polem bitwy argumentach? To proste. Trzymajmy się tego co nam sprawia przyjemność na sesjach, bo przecież nasze RPG jest lepsze niż czyjeś.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Ile mnie w moim RPG?
Wykorzystać gotowe czy wymyślać od zera?
Warsztat dedekowca
Jak Gerard robił planszę do D&D i co z tego wynikło
Zalety stopniowego rozwoju
Druga część dwugłosu
Co mnie uwiera w od zera do bohatera?
Pierwsza część dwugłosu
Budując swój własny domek z kart cz.3
Sposoby na lepsze granie

Komentarze


Furiath
    Pierwszy flejm z MiMa
Ocena:
0
to nie wampir vs D&D ale Zabójca Elfich Paralityków (wygrzew) vs reszta świata.
05-09-2007 09:01
Darken
    Krew mnie zalewa,
Ocena:
0
kiedy czytam coś takiego. Tak, do jasnej cholery, krew najpierw w żyłach mi się ścina, kiedy czytam że ktoś chce robić intrygi w DnD. Po prostu ten człowiek nie zna najnowszej, międzynarodowej wykladni o RPG. Polska to czarna dziura wstydu jaki muszę odczuwać mając na sumieniu tyle winnych paru niewinnych dusz ludzkich.
Naprawdę, szlag trafia mnie też jak słyszę storytelling. Jak tak można, proszę państwa? Normalnie byłybyście odszczepieńcami, ale ponieważ was jest więcej to ja jestem bojownikiem o prawdę.
Po prostu nie znacie się i nie chcecie przyznać do błędów waszych przodków-Guru....
05-09-2007 09:34
Darken
    aha, i jeszcze
Ocena:
0
Give peace a chance!
05-09-2007 09:42
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Słaby tekst. Też mi nowość, że ludzie rozbijają się w dyskusjach o gusta i święte przekonanie, że "moja racja jest najmojsza". Też mi felieton.

W następnym odcinku opiszemy odkrycie, że k6 ma osiem narożników i sześć ścianek.
05-09-2007 10:42
~Na zawsze Wasz Drasiu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Darken - będziemy walczyć o pokój aż do ostatniego naboju, a okopy GNSu spłyna krwią niewiernych :)

Hej, nie ma nic złego w tym,że lubimy sobie pogadać o RPG i mamy przy tym swój punkt widzenia, no nie? I że lubimy na jego temat toczyć zażarte dyskusje. Nie widzę innego zastosowania RPGowych for internetowych. No oki, zawsze są tematy "Jaki jest wasz ulubiony system", "Jaka była najgłupsza śmierś waszej postaci" i tak dalej. Ale takie tematy mnie nie obchodzą.
Za to dobra dyskusja o RPG, choćby i mijscami gorąca, jest na wegę złota :)
05-09-2007 10:50
~Draconius z pracy

Użytkownik niezarejestrowany
    Heh
Ocena:
0
DnD nie ma mechaniki socjalnej, choć Smg wysmażył dość imo ciekawą alternatywę. Oczywiscie intryga w DnD/Modernie powinna mieć admosferę awanturniczą i kilka emocjonujących walk bo inaczej możliwosci taktyczne się marnują a walka z prawą ręką masterminda to piękna rzecz :).
05-09-2007 11:02
~Adam Waśkiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
    Ale o co chodzi?
Ocena:
0
Ale o co właściwie chodzi w tym tekście?
Że są jakieś rozmaite podejścia do erpegów, że każdy gra jak lubi i potrafi, że czasem z tych różnic wynikają jakieś flejmy - dawniej w czasopismach a teraz na necie? I co niby ma z tego wynikać?
Autor serwuje nam garść truizmów i nic ponadto - słaby tekst, nawet nie średni, nic z niego nie wynika, nawet analityczną wartość ma znikomą. Takie sobie pisanie dla pisania...
05-09-2007 11:12
Neurocide
   
Ocena:
0
Grupa ta swoje wypowiedzi wspomaga tajemniczymi słowami w rodzaju "narratywizm", "dryf", "premise" czy "dysfunkcja".

Od trzech lat słysze te pojęcia i cięgle nie wiem co znaczą.
05-09-2007 11:34
Darken
    Chodzi o Krew Adamie...
Ocena:
0
Ta opowieść sięga nekromantycznej mgły starych czasów, kiedy potworni mimowie kopiowali ruchy pradawnych bogów.
Kurhany nadal kolą swoimi klimatycznymi bolcami niebo, które wypełnia się lamentem setek niewinnych dziewic (niewinnych bo dziewice), a wilki skowyczą.
05-09-2007 11:38
Joseppe
   
Ocena:
0
Fajny tekst. Oczywiście nie jakoś szczególnie odkrywczy, ale dobrze w pewien swój felietonowaty sposób wart zauważenia i przemyślenia.

1. Obawiam sie, ze taka jest natura czlowieka, ze kloci sie i ma w du... zym palcu poglady innego czlowieka.
2. Monastyr i tak jest najlepszy :P

J.
05-09-2007 11:47
Czarodziej.goblin
   
Ocena:
0
Dziękuje, przyjemnie mi się czytało ten tekst.
05-09-2007 12:24
~Balgator

Użytkownik niezarejestrowany
    ...
Ocena:
0
Kolejny tekst w serii "Teoria RPG". W rodzaju tych, które można poopowiadać sobie przy piwku w pubie bądź na konwentach.

Chciałbym tylko zaznaczyć, że bardzo często (nie zawsze) mechanika danego systemu współgra z charakterem świata. Najlepszym tego przykładem jest Deadlands, gdzie mamy do czynienia i z kostkami i z kartami. Nie wiem, jak Wam, ale IMO pomysł szalenie mi się podoba i naprawde działa jako katalizator nastroju.

Wykorzystując do rozegrania w podobnym klimacie innego systemu, pozbawionego podobnych "sztuczek mechanicznych" bądź wymuszającego na prowadzącym modyfikację isniejącej mechaniki, jest chybionym pomysłem.

Dlaczego?

Owszem, jest to możliwe ale cóż z tego, skoro i tak nakład pracy nieraz przekracza oczekiwania. Czyż nie lepiej wykorzystać już istniejących możliwości?!

05-09-2007 12:55
~Miroe

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
W tekście sama prawda, ale nic z tego nie wynika. Tzw. flejmy MY vs. ONI nie są w polskim światku erpegowym żadną nowością, co zresztą sam zauważyłeś. Bez prób wyciągania szerszych wniosków takie relacjonowanie sytuacji jest jedynie przysłowiowym "odkrywaniem Ameryki w konserwie".

Po co więc ten 'felieton'? Bo chyba nie liczysz, że w magiczny sposób ostudzi rozpalone głowy i ogniska sporów w zarodku zdusi...
05-09-2007 13:10
~Hekatonpsychos

Użytkownik niezarejestrowany
    Balgator
Ocena:
0
> Owszem, jest to możliwe ale cóż z tego, skoro i tak nakład pracy nieraz przekracza oczekiwania. Czyż nie lepiej wykorzystać już istniejących możliwości?!

A co to za kryterium, "nakład pracy"? A jak ktoś lubi pracować? dłubać w mechanice, dostosowywać ją do własnych upodobań, to co, źle robi, że zajmuje się swoim hobby w sposób satysfakcjonujący? ;-)

05-09-2007 13:51
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
> Oczywiście założenia założeniami, a i tak każdy gra jak chce. I tak w sformalizowanym Dogs in the Vineyard można zrobić klimaciarski spektakl w którym grający będą odgrywać złożoną psychikę postaci, albo ostrą jatkę w której grzeszne miasteczko pójdzie do piachu. I w ten oto sposób piękna teoria GNS rozmija się z praktyką. Za to na forumowych flejmach prezentuje się świetnie.

Ekhm, nie znam GNSu jakoś wybitnie dobrze, ale różnice leżą w warstwie koloru, GNSowo obojętnej...
05-09-2007 14:17
Darken
    Neuro
Ocena:
0
5+oP +h3 H8
   
Ocena:
0
A ja dla odmiany gram tylko w CoC i dla swietego spokoju nie wypowiadam sie na temat innych systemow, bo nie mam do tego podstaw. Moze sa i lepsze, glebsze itd, ale mnie to nie obchodzi.
A co do nakladu pracy, to wlasnie on sprawia mi najwieksza radosc. Wole rozegrac jedna sesje na miesiac, nawet na dwa, ale za to konkretnie przygotowana, przemyslana i ulozona dokladnie w sposob, ktory najbardziej odpowiada mim graczom. Juz samo zbieranie materialow na przygode dostarcza mi satysfakcji, a odpowiednie ich nagromadzenie przeslania mechanike na tyle, ze wcale ona nie przeszkadza w prowadzeniu story tellingu.
Slowem: dajcie sobie spokoj z naskakiwaniem na graczy innych systemow i postarajcie sie dac swoim graczom dokladnie to, na czym im zalezy, bo wlasnie chyba o to tu do jasnej cholery chodzi.
Tyle ode mnie.
Za felieton 4, wcale nie za wartosc merytoeyczna czy artystyczna, tylko za wywolanie takiego odzewu w komentarzach, bo to przeciez tez sie liczy.
05-09-2007 14:23
~M.M

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Autor zapomniał dodać co jeszcze pojawia się w każdym flejmie: uspakajające teksty, że każdy ma racje, że mozna różnie grać, że nie ma gier lepszych ani gorszych. Słowem: pała z orginalności.

A poza tym D&D i tak sux...
;-)
05-09-2007 15:02
~Balgator

Użytkownik niezarejestrowany
    Hekatonpsychos
Ocena:
0
Kryterium kulawe - fakt. Jeżeli ktoś lubi w ten sposób spędzać czas, jego wola. Powodzenia.

Ja wolę w RPG grać bądź prowadzić a nie siłować się z mechaniką.

A wolny czas spędzić na piwie z kumplami bądź w kinie z dziewczyną.

Motywem przewodnim w grupie osób aktywnych zawodowo, leży - brzydko mówiąc - lenistwo, bądź brak czasu. Po ponad 8 godzinach pracy dziennie, wyczekiwanym weekendzie, jeżeli miałoby się w perspektywie grzebanie się w mechanice (przykładowo d20), a wcześniej przyjmując fakt, że mechanika ta była playtestowana przez dłuuuugi czas, nie dziwi wcale fakt, iż duża część osób, jeżeli już wygospodaruje te kilka godzin czasu wolnego, poświęci go na grę w planszówkę.

Ale absolutnie nie dyskriminuje bawienia się mechaniką - też taki kiedyś byłem. Teraz po prostu mi na to brak czasu i chęci :)
05-09-2007 15:06
~JerzyJerzyWstałILeży

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
M.M - rox nie piszę się przez "s" ;P
a mi się tekst podobał, czytałem z przyjemnością, a że prawdy są oczywiste? co z tego..
05-09-2007 15:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.