Moja praca na: "Super konkurs opisu obrazka"
Odsłony: 8No, jako że konkursik dobiegł już końca (choć w chwili obecnej wiem tylko tyle, że zająłem miejsce od 4-17) to pokażę swój opis obrazka.
Tak wyglądał wybrany obrazek (a dokładniej ten, którego opis według moich doradców był lepszy). A oto i praca konkursowa:
___
– Tato, tato! A opowiedz o tym, jak przyszli ci ukraść świnie!
– No, tato. Opowiedz!
Dwa młode ogry wygodnie usadowiły się na posłaniu z gałęzi.
– Żadnych opowieści, czas do spania! – zaprotestowała matka, chowając do skalnej niszy resztki truchła z którego robiła kolację. – Mają spać! – dodała, widząc, że ojciec podniósł się z kamiennego siedziska.
– Zamknij pysk, ścierwiro. Dzieciaki chcą opowieści, to będzie opowieść.
– Przecież zawsze mówisz im to samo! – zauważyła ogrzyca. – Lepiej opowiedz o tym, jak się poznaliśmy...
– E tam, nie będę dzieci straszył...
– Tato, tato! O tym jak wtedy, tego ludzia, tak złapałeś i zgniotłeś!
– I jak tego drugiego tak walnąłeś toporem, że aż się społowił!
– No i o tym, co się po prawej czaił, jak goblin, żeby ci sakiewkę ukraść! – rzucił ponownie pierwszy z malców.
– No i o tym z lewej, co cię strzelał z łukacza!
– No, nawet trafił w rękę – wtrącił ojciec. – Mówię wam, co to był za ból. – Stary ogra wskazał na bliznę na lewym ramieniu. – O, tu tkwiła.
– ŁAAA! – zakrzyknęły oba ogrzątka.
– Eh, to były czasy. Ciemny Las był Ciemnym Lasem, a nie jak teraz: trochę ciemnym lasem... Wielkie stare drzewa, mokradła. Na mokradłach to dopiero się świnie pasą! – rzekł ojciec z nostalgią w głosie.
– Ale się topory grzęzą... – wtrącił nieśmiało jeden z dzieciaków.
– A tak, tak... wtedy, jak tego świniokrada tak społowiłem, to tak mi topór ugrzązł, że... – stary ogr zamilkł na chwilę, chcąc znaleźć jak najlepsze odniesienie do sytuacji – że mi tak to nawet z waszą matką nie ugrzązł!
Dzieciaki nie zrozumiały, ale słysząca to matka zaśmiała się rubasznie.
– Ty to stary masz łeb do opowieści – rzuciła poprzez skrzeczący śmiech.
– No, no – zgodził się jeden z malców. – A powiedz jeszcze, jak tego tam zgniatałeś jeszcze w ręce, że aż mu miecz wypadł i się zbrązowił na dole! – malec wyciągnął przed siebie lewą dłoń i zacisnął pięść.
– No i zrób to takie: „wraa!”, jak wtedy, co tych świnokradów przepędzałeś.
– WHRUUUUAAAA!!! – zaryczał stary ogr, a cała jaskinia aż się zatrzęsła.
– ŁAAA! – młode ogrzątka były zachwycone.
– Cicho stary śmierdzielu, bo nam dom zawalisz – karcąco rzuciła ogrzyca.
– E tam... – zignorował uwagę ojciec. – Ale jakbyście widzieli te człowieki, jak się trzęsły! O tak! – Stary ogr zadrżał całym ciałem, co wzbudziło śmiech siedzących na posłaniu. – Trzęśli się normalnie, jak świeże gówno niedźwiedzia na mrozie! Ale wtedy to jeszcze wielkie rogi miałem, nie takie jak teraz. – Złapał się za głowę i pogładził po niewielkim, szerokim poroży.
– No, właśnie to na te drągale poleciałam – przyznała matka. – Normalnie takie były – szeroko rozłożyła ręce – nie to, co pod sukmaną – ręce znacząco zbliżyły się do siebie.
Ojciec zarechotał, tak, że jaskinia ponowie się zatrzęsła, dzieci jednak i tym razem nie zrozumiały porównania.
– Ty stara, głupia ty – rzekł stary ogr, kiedy skończył się śmiać. – No a wy, śmierdziochy, teraz do spania. Dzień już wstaje. Dobrydzień.
– Dobrydzień – rzuciły ogrzątka i zagrzebały się w gałęzie.
___
Cóż, nie znalazła się na podium, ale następnym razem lepiej się postaram i zobaczymy.