Moja pierwsza książka
Odsłony: 27Książek "pierwszych" było w moim życiu trochę. Pierwsza książka, którą pamiętam. Pierwsza książka przeczytana po norwesku. Pierwsza zaprojektowana i złożona przeze mnie książka. I wreszcie – pierwsza książka, którą samodzielnie przeczytałam. Malutka czarownica Otfrieda Preusslera.
Pamiętam dobrze, że było to jakieś stare wydanie pożyczone od ciotki, która swoje dzieci już odchowała. Było bardzo wąskie i wiele słów było przedzielonych, co sprawiało mi niesamowite trudności. Bo choć dzisiaj jestem wielkim książkożercą, to sama czytać nauczyłam się dosyć późno. Wczesne dzieciństwo spędziłam głównie rysując, zatem jako sześciolatka w pierwszej klasie podstawówki nie wykazywałam nadzywczajnych umiejętności w czytaniu. Dopiero po mojej pierwszej książce nagle się okazało, że potrafię czytać szybko i ze zrozumieniem.
Miałam dodatkową motywację. Oprócz książki dostałam też słuchowisko na podstawie Malutkiej czarownicy (Moje dzieciństwo przypadło na okres rozkwitu kaset magnetofonowych z bajkami dla dzieci.) Słuchowisko podzielone było na rozdziały, zupełnie jak książka. Nie wolno mi było jednak iść na skróty – mogłam słuchać tylko tych rozdziałów, które już sama przeczytałam. A że historia malutkiej czarownicy żywo mnie interesowała musiałam zacisnąć zęby i czytać.
Zaskakujące, że moją pierwszą książką była właśnie taka fantastyka dla dzieci. Zaskakujące o tyle, że potem przyszedł okres, kiedy uważałam takie rzeczy za bzdury, bo ja, poważna i duża dziewczynka, czytałam tylko powieści, które były w moim rozumieniu realistyczne. Długo trzeba mnie było przekonywać, żebym sięgnęła po Harry'ego Pottera. Lubię jednak myśleć, że moje później obudzone upodobanie do światów wyobraźni ma właśnie podstawy w mojej pierwszej książce.
A Wy? Pamiętacie swoją pierwszą książkę?
Wydanie widoczne u góry to edycja wydawnictwa Dwie Siostry.