Mój pierwszy raz w Baldur's Gate: Enhanced Edition
W działach: (c)RPG, gry | Odsłony: 1803Opadły już emocje związane z odświeżoną wersją Baldur's Gate. Już dawno opadły, więc mogłem się zabrać za przetestowanie tego "odgrzewanego kotleta". I cóż można napisać - gra jak gra. Gdyby nie mody typu Trilogy czy TuTu, to można by się było bardziej zachwycać, ale fani i nowi konsumenci dostali i tak dobry prezent. Co prawda musieli dość długo czekać na usprawnienie całości, by nie zacinała się byle gdzie i dość słono zapłacić za tylko kilka innowacji. Cieszące oko efekty wizualne (np. animacje czarów) to tylko smaczek, a dodatkowa treść jakiś poziom trzyma, lecz nie jest objawieniem.
Zacząłem grę z zamysłem stworzenia drużyny neutralnej i takiej, która dobrze się będzie ze sobą czuć. Wszyscy w mojej kompanii są "w odcieniach szarości", i choć lubię przechodzić Baldura z każdej strony światopoglądowej, to wybrałem właśnie neutralność. I tak moją małą kompanię zapełnia:
1. Svarog (Człowiek, Barbarzyńca)
2. Jaheira (bez Khalida, albowiem "to co i tak ma spaść, należy popchnąć" – Fryderyk Nietzsche; w sumie lubię Khalida i doceniam mod wskrzeszający go w BG II [pozdrowienia dla Zireael], ale uznałem, że jąkała musi tym razem odejść).
3. Branwen (lubię ją nawet, chociaż nie jest tak uwodzicielska jak Viconia)
4. Xan (mój ulubieniec. Właśnie nauczył się Emocji: beznadziei i zaraża wrogów swoją silną depresją)
5. Neera (a tutaj wypada dłużej! Chciałem mieć kogoś nowego. Ten jej głos jest trochę przesłodzony, ale nawet dobrze się nią gra. Na razie jedna misja, kilka przypadkowych spotkań i dialogów. Nothing special)
6. Safana (sorry Imoen, jesteś dla mnie za dobra)
Takim sposobem otrzymałem drużynę, w której te fikcyjne postaci czują się ze sobą dobrze (neutralny jest też Quayle, ale kłóci się z Jaheirą i Xanem, a także Faldorn, ale ta również szczerzy do reszty zęby).
Mój barbarzyńca ma ponad 100 punktów życia i robi za czołga. Reszta to wspomagacze. Gra mi się przyjemnie, ale niestety mam wrażenie, że mogło być dużo lepiej.
A Wy? Jakie macie wrażenia? Trochę późno o to pytam, ale może czegoś się ciekawego dowiem o reakcji na "odgrzany kotlet".