Mój Rokugan: samurai-ko

czyli rokugańskie równouprawnienie

Autor: Redakcja i goście

Mój Rokugan: samurai-ko
Twórcy nowoczesnych gier RPG chcący odnieść sukces muszą pomyśleć o umożliwieniu zabawy przedstawicielkom płci pięknej. Gdy świat gry wzorowany jest na wycinku naszej wybitnie patriarchalnej historii, niesie to ze sobą pewne problemy. Czy twórcy Legendy Pięciu Kręgów dobrze sobie poradzili? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że sprawa jest jasna i rola kobiet w Rokuganie nie dostarcza tematów do dyskusji. Podręczniki wyraźnie głoszą, że w Szmaragdowym Cesarstwie panuje równouprawnienie. Dalej jednak możemy przeczytać o podziale kobiet-samurajów na "samurai-ko" i "żony" czy ślubach czystości, a podczas przeglądania spisu możnych Rokuganu znajdziemy głównie mężczyzn (najbardziej rzuca się to w oczy przy liście wartych wspomnienia członków rodziny Matsu). Osoby obficiej czerpiące z historii Japonii pozbawione są odpowiedzi na wiele pytań. Czy równouprawnienie dotyczy również gejsz, kurtyzan czy aktorów tradycyjnych teatrów? Czy możliwe jest wielożeństwo? Czy na mocy równouprawnienia kobieta mogłaby zostać cesarzem? Poniżej przedstawiamy sposoby rozwiązania tych problemów, z jakich korzystają nasi redaktorzy i współpracownicy. Mamy nadzieję, że będą dla Was inspiracją. Jeśli chcielibyście podzielić się z nami swoją wizją przyślijcie ją do redakcji, zapraszamy również na forum. Zgreg Większość moich graczy to kobiety, więc niejako nie mam wyboru i w moim Rokuganie panuje równouprawnienie. Jednak nawet gdyby tak nie było i tak urządziłbym go w ten sposób. Wydaje mi się to łatwiejsze niż rozróżnianie "płci biologicznej" i "społecznej". Nie chcąc stracić orientalnego charakteru świata przyjmuję podręcznikowy podział na "samurai-ko" i "żony". Jest on jednak dla mnie czysto funkcjonalny, wszystkie kobiety ze szlachetnych domów zobowiązane są do służby swojemu daimyo, różna jest tylko jej forma. "Moje" samurai-ko to niewiasty służące swojemu panu tak, jak zwykli to robić mężczyźni. Przyznam, że rozważam sytuację odwrotną, czyli danie możliwości panom do zajęcia się domem, ale wydaje mi się to na razie zbyt kontrowersyjne... Na pewno odrzucam idiotyczną instytucję "ślubów czystości". Rozumiem sam zamysł, w przypadku samurai-ko małżeństwo i macierzyństwo może się na pierwszy rzut oka wydawać kłopotliwe. W przypadku prowadzenia domu sprawa jest prosta, może się tym zajmować zawodowy zarządca. Ciąża faktycznie uniemożliwia normalne pełnienie obowiązków, ale Rokugańczycy chyba o tym wiedzą? Przyjmuję, że samurai-ko musi po prostu otrzymać zgodę daimyo. Od momentu gdy ciąża zaczyna sprawiać problemy do zakończenia połogu, samurai-ko jest zwolniona ze zwykłych zadań, ale potem do nich wraca a dziećmi zajmują się mamka lub niania. Sam pomysł, że samurai-ko ślubuje czystość, bo „(...)nie może być wierna zarówno daimyo jak i mężowi czy kochankowi" jest dla mnie zadziwiający. O jakim równouprawnieniu można mówić, skoro kobiety i mężczyźni są tak różnie traktowani? Jakaż to przyczyna powoduje, że małżonek czy kochanek przeszkadza w pełnieniu obowiązków kobiecie, a kompletnie nie przeszkadza mężczyznom? Czyżby znane od starożytności, dręczące niewiasty "humory macicy"? Równouprawnienie wyklucza możliwość wielożeństwa (w nieco mniejszym stopniu możliwość brania konkubin). Nie sądzę, by dumne kobiety-wojowniczki chciały się dzielić mężem. Zresztą trzeba by symetrycznie zezwolić kobiecie na kilku małżonków, co z wielu względów nie podobało by się mężom i zaczyna niebezpiecznie prowadzić do czegoś w rodzaju hippisowskiej komuny... Moi rokugańczycy nie dziwią się na widok aktorów-kobiet czy męskich przedstawicieli w "świecie wierzb". Ludzi postrzega się przez pryzmat czynów, nie płci, więc o wiele łatwiej znaleźć kobiety, które są poważane czy piastują odpowiedzialne stanowiska. Jest tylko jeden, jedyny wyjątek. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie kobiety-cesarza... Craven Autorzy Legendy postąpili w sposób dość wygodny i rozsądny zarazem. Trudno byłoby im zupełnie odciąć płeć piękną od gry, tudzież nakazać jej odgrywanie śmierdzących i drapiących się roninów. Prawdą jest jednak, że totalne równouprawnienie nienajlepiej sprawuje się w Rokuganie. Do tego autorzy częściowo przeczą sami sobie przez rodziny Matsu i Otaku. Rozważnym wydaje się stonowanie zjawiska. Tomoe Gozen była odpowiednikiem rokugańskiej bushi samurai-ko w Japonii (formalnie walczącą kobietę z kasty samurajskiej nazywano onna bugeisha). Jeśli mogła żyć w Japonii, to nie powinno być problemem by Rokugan zamieszkiwało więcej wojowniczek tego stanu. Jednak powinny być one rzadkością, z przyczyn naturalnych. Powiedzmy jedna kobieta bushi na 20-30 mężczyzn bushi. Graczki powinny być z tego zadowolone, bo taki stan rzeczy od razu sprawia iż ich postacie są wyjątkowe. Inną sprawą są samurai-ko artystki, dyplomatki, shugenja. Te role zupełnie nie kolidują z płcią żeńską, żeby nie powiedzieć, że mogą być wręcz do nich predysponowane. Warto też pamiętać, że typowa japońska kobieta/żona nie musi być tylko cieniem i nieciekawą postacią. Wątpiącym polecić można Ran Kurosawy. Warto pamiętać też, że taka kobieta może w sposób niewidoczny dbać o interesy własnego męża, lub w jakiś inny sposób odegrać ważną rolę w scenariuszu. Jak istotnym elementem opowieści legendziarskich są gejsze chyba nie trzeba wspominać. Osobiście gram już na tyle długo w L5K, że lubię unikać schematów. W jaki sposób? Na którymś z dworów Akodo, może władać pani daimyo. Którymś z zamków Matsu może dowodzić mężczyzna. Warto otworzyć sobie i graczom oczy na to, że od reguł się odstępuje. Fairhaven Jako gracz i zarazem kobieta mogę stwierdzić, że samurai-ko są niezbędnym elementem świata Legendy Pięciu Kręgów, lecz z pewnością nie są elementem logicznym. Owszem, wojowniczki istniały nawet w feudalnej Japonii, tam były jednak wyjątkami. Jak Rokugańczycy radzą sobie z dwoistością kobiecej natury – posłuszną żoną i waleczną samurai-ko, które są swoim wzajemnym przeciwieństwem? Jak kobiety godzą tak sprzeczne oczekiwania? Jeśli rola wojowniczki jest swoistym wentylem bezpieczeństwa, ucieczką dla bardziej niezależnych niewiast – czemu ich siostry zadowalają się nudną rolą małżonki drepczącej dwa kroki za mężem? I jak ci mężczyźni radzą sobie ze schizofrenią kobiecego wizerunku? Przecież żona nie da im oparcia, a samurai-ko nie obdarzy pełnym uwielbieniem. Warto zwrócić uwagę na niespójność istniejącą również w samych legendowych podręcznikach. Pierwszoedycyjna podstawka wyraźnie podkreśla męską rolę wojowniczek, tymczasem Winter Court: Kyuden Seppun stwierdza, że nawet samurai-ko dotyczą niektóre kobiece normy. O ile nie są ubrane z męska (czytaj: w zbroję) powinny zachowywać się z większym umiarem i delikatnością niż ich męscy towarzysze. Część dam (ta, która nie zobowiązała się dochować celibatu) powinna spotykać się z innymi samurajami tylko w towarzystwie przyzwoitki. Jak w takim wypadku miałaby funkcjonować armia? Z lekką ironią można stwierdzić, że cięte języki setek przyzwoitek z pewnością znalazłyby militarne zastosowanie. Przysięga czystości to kolejne kuriozum. Otóż według jednych źródeł jest obowiązkowa, inne zaś stwierdzają, że można jej nie składać lub na pewnym etapie zostać z niej zwolnioną. Wybór męskiej kariery staje się wówczas chwilowym kaprysem: zawsze można powrócić do tradycyjnej roli pani domu. Jak w takiej sytuacji czułby się małżonek kobiety z przeszłością? Nie wiadomo, ale z pewnością waleczna i pewna siebie żona nie jest marzeniem przeciętnego Rokugańczyka. Proponuję zatem, by te i inne paradoksy kobiecych ról potraktować jako wyzwanie. Oprzyjmy sesję na motywie byłej samurai-ko, która nagle musi się odnaleźć w roli żony, albo na kobiecej głowie rodu, która musi zaadoptować potomka (związana celibatem nie może go przecież urodzić). Każmy dworzaninowi oczekiwać kobiecości od Otaku, lub postawmy gracza w roli oblubieńca wojowniczej Matsu. W ten sposób znajdziemy może jakieś rozwiązanie, bo suche podręcznikowe stwierdzenie: Dyskryminacja ze względu na płeć nie jest w Rokuganie istotną sprawą”* bynajmniej nie kończy tematu. Dodane - Tammo Samurai-ko, czyli samuraj-kobieta, która wybiera drogę bushi. Nie artystka, nie żona – które przecież one też są samurajami! Czyli nazwa samurai-ko jest do bani, podobnie jak powszechne wytłumaczenia ich pozycji, oparte na zdaniu „dyskryminacja w Rokuganie jest normą”. Spójrzmy sami. Przysięga czystości: Samuraj ma płodzić dzieci, tego się odeń oczekuje. Ma przedłużać ród, zwiększać ilość poddanych swego pana. Znane są przypadki usynawiania dzieci heiminek (brat Osano-Wo). Mimo tego samurai-kobieta składająca przysięgę czystości to rzecz częsta, a samuraj mężczyzna już nie. Dyskryminacja? Niehonorowo jest sypiać z kimś innym niż własna żona/mąż, a od załatwiania pewnych żądz są domy gejsz czy wierzbowe dzielnice. Sypianie z kimś dla przyjemności bardzo łatwo sprowadza na nas Pożądanie, jeden z trzech głównych grzechów. Jednak w Rokuganie problemem nie jest samo oszustwo, lecz przyłapanie na gorącym uczynku. Brzuch kobiety w ciąży widać, ojcostwa mężczyzny nie. Dyskryminacja? Ojciec bękarta nie wykaże się słabością, matka raczej tak. Kobieta nawiąże przecież z urodzonym dzieckiem więź, która może podważyć jej wierność jej panu. Porządek społeczny: Ustanowiła go ulubiona siostra Pierwszego Cesarza, Pani Doji. Córa Amaterasu, kiedy wzięła męża, została przykładną żoną, dając wzór kobietom Rokuganu. Do tej pory na tronie cesarskim zasiadały dwie kobiety, z czego jedna zapisała się jako jeden z lepszych władców w historii Cesarstwa. Dwie – na 38 Cesarzy. Zdarzają się daimyo kobiety w każdej rodzinie, ale w sfeminizowanych rodzinach Otaku i Moshi nie spotkasz daimyo-mężczyzny (co najwyżej u Matsu, ale nawet u nich zdarzają się bardzo rzadko). U Otaku żaden mężczyzna nie może uczyć się technik, dosiąść rumaków... Dyskryminacja? W klanie Moshi przy ożenku trzeba przyjąć nazwisko żony, ona staje się głową domu, jedynie kobietom powierza się wyższe stanowiska w klanie. Dyskryminacja? Niewiasty mogą być bushi, shugenja, artystkami, dyplomatkami. Mogą prowadzić dom. Mogą urodzić dzieci. Tego (w odróżnieniu od wszystkich wcześniej wymienionych rzeczy) mężczyźni nie mogą, dlatego w pełni rozumiem i popieram okazjonalne śluby czystości – na znak lojalności. Dlatego w pełni rozumiem i popieram, że kobieta która zachodzi w ciążę hańbi się i może zostać wyrzucona z klanu (vide pechowe rzuty na tabelkach dziedzictwa - ronin klanowy). Dlatego rozumiem i toleruję i nawet prowadzę rodziny matriarchalne jako pewne odwrócenie ogólnie przyjętego, raczej patriarchalnego porządku. Tak widzę mój Rokugan.