» Dojo » Artykuły o świecie » Mój Rokugan: samurai-ko

Mój Rokugan: samurai-ko


wersja do druku

czyli rokugańskie równouprawnienie

Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek
Ilustracje: Maria 'marumaru' Pakuła

Mój Rokugan: samurai-ko
Twórcy nowoczesnych gier RPG chcący odnieść sukces muszą pomyśleć o umożliwieniu zabawy przedstawicielkom płci pięknej. Gdy świat gry wzorowany jest na wycinku naszej wybitnie patriarchalnej historii, niesie to ze sobą pewne problemy. Czy twórcy Legendy Pięciu Kręgów dobrze sobie poradzili? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że sprawa jest jasna i rola kobiet w Rokuganie nie dostarcza tematów do dyskusji. Podręczniki wyraźnie głoszą, że w Szmaragdowym Cesarstwie panuje równouprawnienie. Dalej jednak możemy przeczytać o podziale kobiet-samurajów na "samurai-ko" i "żony" czy ślubach czystości, a podczas przeglądania spisu możnych Rokuganu znajdziemy głównie mężczyzn (najbardziej rzuca się to w oczy przy liście wartych wspomnienia członków rodziny Matsu). Osoby obficiej czerpiące z historii Japonii pozbawione są odpowiedzi na wiele pytań. Czy równouprawnienie dotyczy również gejsz, kurtyzan czy aktorów tradycyjnych teatrów? Czy możliwe jest wielożeństwo? Czy na mocy równouprawnienia kobieta mogłaby zostać cesarzem? Poniżej przedstawiamy sposoby rozwiązania tych problemów, z jakich korzystają nasi redaktorzy i współpracownicy. Mamy nadzieję, że będą dla Was inspiracją. Jeśli chcielibyście podzielić się z nami swoją wizją przyślijcie ją do redakcji, zapraszamy również na forum. Zgreg Większość moich graczy to kobiety, więc niejako nie mam wyboru i w moim Rokuganie panuje równouprawnienie. Jednak nawet gdyby tak nie było i tak urządziłbym go w ten sposób. Wydaje mi się to łatwiejsze niż rozróżnianie "płci biologicznej" i "społecznej". Nie chcąc stracić orientalnego charakteru świata przyjmuję podręcznikowy podział na "samurai-ko" i "żony". Jest on jednak dla mnie czysto funkcjonalny, wszystkie kobiety ze szlachetnych domów zobowiązane są do służby swojemu daimyo, różna jest tylko jej forma. "Moje" samurai-ko to niewiasty służące swojemu panu tak, jak zwykli to robić mężczyźni. Przyznam, że rozważam sytuację odwrotną, czyli danie możliwości panom do zajęcia się domem, ale wydaje mi się to na razie zbyt kontrowersyjne... Na pewno odrzucam idiotyczną instytucję "ślubów czystości". Rozumiem sam zamysł, w przypadku samurai-ko małżeństwo i macierzyństwo może się na pierwszy rzut oka wydawać kłopotliwe. W przypadku prowadzenia domu sprawa jest prosta, może się tym zajmować zawodowy zarządca. Ciąża faktycznie uniemożliwia normalne pełnienie obowiązków, ale Rokugańczycy chyba o tym wiedzą? Przyjmuję, że samurai-ko musi po prostu otrzymać zgodę daimyo. Od momentu gdy ciąża zaczyna sprawiać problemy do zakończenia połogu, samurai-ko jest zwolniona ze zwykłych zadań, ale potem do nich wraca a dziećmi zajmują się mamka lub niania. Sam pomysł, że samurai-ko ślubuje czystość, bo „(...)nie może być wierna zarówno daimyo jak i mężowi czy kochankowi" jest dla mnie zadziwiający. O jakim równouprawnieniu można mówić, skoro kobiety i mężczyźni są tak różnie traktowani? Jakaż to przyczyna powoduje, że małżonek czy kochanek przeszkadza w pełnieniu obowiązków kobiecie, a kompletnie nie przeszkadza mężczyznom? Czyżby znane od starożytności, dręczące niewiasty "humory macicy"? Równouprawnienie wyklucza możliwość wielożeństwa (w nieco mniejszym stopniu możliwość brania konkubin). Nie sądzę, by dumne kobiety-wojowniczki chciały się dzielić mężem. Zresztą trzeba by symetrycznie zezwolić kobiecie na kilku małżonków, co z wielu względów nie podobało by się mężom i zaczyna niebezpiecznie prowadzić do czegoś w rodzaju hippisowskiej komuny... Moi rokugańczycy nie dziwią się na widok aktorów-kobiet czy męskich przedstawicieli w "świecie wierzb". Ludzi postrzega się przez pryzmat czynów, nie płci, więc o wiele łatwiej znaleźć kobiety, które są poważane czy piastują odpowiedzialne stanowiska. Jest tylko jeden, jedyny wyjątek. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie kobiety-cesarza... Craven Autorzy Legendy postąpili w sposób dość wygodny i rozsądny zarazem. Trudno byłoby im zupełnie odciąć płeć piękną od gry, tudzież nakazać jej odgrywanie śmierdzących i drapiących się roninów. Prawdą jest jednak, że totalne równouprawnienie nienajlepiej sprawuje się w Rokuganie. Do tego autorzy częściowo przeczą sami sobie przez rodziny Matsu i Otaku. Rozważnym wydaje się stonowanie zjawiska. Tomoe Gozen była odpowiednikiem rokugańskiej bushi samurai-ko w Japonii (formalnie walczącą kobietę z kasty samurajskiej nazywano onna bugeisha). Jeśli mogła żyć w Japonii, to nie powinno być problemem by Rokugan zamieszkiwało więcej wojowniczek tego stanu. Jednak powinny być one rzadkością, z przyczyn naturalnych. Powiedzmy jedna kobieta bushi na 20-30 mężczyzn bushi. Graczki powinny być z tego zadowolone, bo taki stan rzeczy od razu sprawia iż ich postacie są wyjątkowe. Inną sprawą są samurai-ko artystki, dyplomatki, shugenja. Te role zupełnie nie kolidują z płcią żeńską, żeby nie powiedzieć, że mogą być wręcz do nich predysponowane. Warto też pamiętać, że typowa japońska kobieta/żona nie musi być tylko cieniem i nieciekawą postacią. Wątpiącym polecić można Ran Kurosawy. Warto pamiętać też, że taka kobieta może w sposób niewidoczny dbać o interesy własnego męża, lub w jakiś inny sposób odegrać ważną rolę w scenariuszu. Jak istotnym elementem opowieści legendziarskich są gejsze chyba nie trzeba wspominać. Osobiście gram już na tyle długo w L5K, że lubię unikać schematów. W jaki sposób? Na którymś z dworów Akodo, może władać pani daimyo. Którymś z zamków Matsu może dowodzić mężczyzna. Warto otworzyć sobie i graczom oczy na to, że od reguł się odstępuje. Fairhaven Jako gracz i zarazem kobieta mogę stwierdzić, że samurai-ko są niezbędnym elementem świata Legendy Pięciu Kręgów, lecz z pewnością nie są elementem logicznym. Owszem, wojowniczki istniały nawet w feudalnej Japonii, tam były jednak wyjątkami. Jak Rokugańczycy radzą sobie z dwoistością kobiecej natury – posłuszną żoną i waleczną samurai-ko, które są swoim wzajemnym przeciwieństwem? Jak kobiety godzą tak sprzeczne oczekiwania? Jeśli rola wojowniczki jest swoistym wentylem bezpieczeństwa, ucieczką dla bardziej niezależnych niewiast – czemu ich siostry zadowalają się nudną rolą małżonki drepczącej dwa kroki za mężem? I jak ci mężczyźni radzą sobie ze schizofrenią kobiecego wizerunku? Przecież żona nie da im oparcia, a samurai-ko nie obdarzy pełnym uwielbieniem. Warto zwrócić uwagę na niespójność istniejącą również w samych legendowych podręcznikach. Pierwszoedycyjna podstawka wyraźnie podkreśla męską rolę wojowniczek, tymczasem Winter Court: Kyuden Seppun stwierdza, że nawet samurai-ko dotyczą niektóre kobiece normy. O ile nie są ubrane z męska (czytaj: w zbroję) powinny zachowywać się z większym umiarem i delikatnością niż ich męscy towarzysze. Część dam (ta, która nie zobowiązała się dochować celibatu) powinna spotykać się z innymi samurajami tylko w towarzystwie przyzwoitki. Jak w takim wypadku miałaby funkcjonować armia? Z lekką ironią można stwierdzić, że cięte języki setek przyzwoitek z pewnością znalazłyby militarne zastosowanie. Przysięga czystości to kolejne kuriozum. Otóż według jednych źródeł jest obowiązkowa, inne zaś stwierdzają, że można jej nie składać lub na pewnym etapie zostać z niej zwolnioną. Wybór męskiej kariery staje się wówczas chwilowym kaprysem: zawsze można powrócić do tradycyjnej roli pani domu. Jak w takiej sytuacji czułby się małżonek kobiety z przeszłością? Nie wiadomo, ale z pewnością waleczna i pewna siebie żona nie jest marzeniem przeciętnego Rokugańczyka. Proponuję zatem, by te i inne paradoksy kobiecych ról potraktować jako wyzwanie. Oprzyjmy sesję na motywie byłej samurai-ko, która nagle musi się odnaleźć w roli żony, albo na kobiecej głowie rodu, która musi zaadoptować potomka (związana celibatem nie może go przecież urodzić). Każmy dworzaninowi oczekiwać kobiecości od Otaku, lub postawmy gracza w roli oblubieńca wojowniczej Matsu. W ten sposób znajdziemy może jakieś rozwiązanie, bo suche podręcznikowe stwierdzenie: Dyskryminacja ze względu na płeć nie jest w Rokuganie istotną sprawą”* bynajmniej nie kończy tematu.
  • w oryginale „Gender discrimination doesn’t figure as a huge issue in Rokugan” – Legend of the Five Rings Third Edition, strona 34.
Dodane - Tammo Samurai-ko, czyli samuraj-kobieta, która wybiera drogę bushi. Nie artystka, nie żona – które przecież one też są samurajami! Czyli nazwa samurai-ko jest do bani, podobnie jak powszechne wytłumaczenia ich pozycji, oparte na zdaniu „dyskryminacja w Rokuganie jest normą”. Spójrzmy sami. Przysięga czystości: Samuraj ma płodzić dzieci, tego się odeń oczekuje. Ma przedłużać ród, zwiększać ilość poddanych swego pana. Znane są przypadki usynawiania dzieci heiminek (brat Osano-Wo). Mimo tego samurai-kobieta składająca przysięgę czystości to rzecz częsta, a samuraj mężczyzna już nie. Dyskryminacja? Niehonorowo jest sypiać z kimś innym niż własna żona/mąż, a od załatwiania pewnych żądz są domy gejsz czy wierzbowe dzielnice. Sypianie z kimś dla przyjemności bardzo łatwo sprowadza na nas Pożądanie, jeden z trzech głównych grzechów. Jednak w Rokuganie problemem nie jest samo oszustwo, lecz przyłapanie na gorącym uczynku. Brzuch kobiety w ciąży widać, ojcostwa mężczyzny nie. Dyskryminacja? Ojciec bękarta nie wykaże się słabością, matka raczej tak. Kobieta nawiąże przecież z urodzonym dzieckiem więź, która może podważyć jej wierność jej panu. Porządek społeczny: Ustanowiła go ulubiona siostra Pierwszego Cesarza, Pani Doji. Córa Amaterasu, kiedy wzięła męża, została przykładną żoną, dając wzór kobietom Rokuganu. Do tej pory na tronie cesarskim zasiadały dwie kobiety, z czego jedna zapisała się jako jeden z lepszych władców w historii Cesarstwa. Dwie – na 38 Cesarzy. Zdarzają się daimyo kobiety w każdej rodzinie, ale w sfeminizowanych rodzinach Otaku i Moshi nie spotkasz daimyo-mężczyzny (co najwyżej u Matsu, ale nawet u nich zdarzają się bardzo rzadko). U Otaku żaden mężczyzna nie może uczyć się technik, dosiąść rumaków... Dyskryminacja? W klanie Moshi przy ożenku trzeba przyjąć nazwisko żony, ona staje się głową domu, jedynie kobietom powierza się wyższe stanowiska w klanie. Dyskryminacja? Niewiasty mogą być bushi, shugenja, artystkami, dyplomatkami. Mogą prowadzić dom. Mogą urodzić dzieci. Tego (w odróżnieniu od wszystkich wcześniej wymienionych rzeczy) mężczyźni nie mogą, dlatego w pełni rozumiem i popieram okazjonalne śluby czystości – na znak lojalności. Dlatego w pełni rozumiem i popieram, że kobieta która zachodzi w ciążę hańbi się i może zostać wyrzucona z klanu (vide pechowe rzuty na tabelkach dziedzictwa - ronin klanowy). Dlatego rozumiem i toleruję i nawet prowadzę rodziny matriarchalne jako pewne odwrócenie ogólnie przyjętego, raczej patriarchalnego porządku. Tak widzę mój Rokugan.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


rincewind bpm
   
Ocena:
0
Całkiem fajny tekst! Samą formę uważam za ciekawą. Brawo :)
10-03-2007 21:46
   
Ocena:
0
Mi podejscie z 3 edycji znacznie bardziej sie podoba. Nie ma samurai-ko, zamiast tego jest wspomniane, ze w Rokuganie jest podzial obowiazkow. Jesli kobieta przejmuje role wojujacego wasala, to mezczyzna zostaje administratorem posiadlosci (czyli trzyma kase). Zero dyskryminacji.
11-03-2007 12:36
Kaoru
    Kobieta - Cesarz
Ocena:
0
Jak to nie możesz sobie wyobrazić. W japonii były cesarzowe, więc czemu nie w rokuganie???
11-03-2007 14:51
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Heh w sumie Hantei
Ocena:
0
odgrywa taką rolę w codzienności Rokuganu, że nawet jakby był, nie wiem... Fu Lengiem to mało kto by się połapał. Nie?
11-03-2007 15:31
fairhaven
    Waleczna cesarzowa?
Ocena:
0
Czemu nie? Musiałaby być wtedy właśnie taką samurai-ko :) no i oczywiście pełen celibat - a następcę wybranoby z jakiejś bocznej linii. W storyline jest okres, kiedy rozważa się kandydatury czwórki dzieci Toturiego - największe szanse ma właśnie córka. No ale ginie przed faktem i Rokugan nadal pozostaje męskim cesarstwem.

Kolejny pomysł na kobietę na tronie (lub za tronem) to cesarzowa wdowa, lub potężna babka - obie mające wielki wpływ na młodocianego następcę. Myślę, że takie przypadki zdarzały się w rokugańskich dziejach wielokrotnie. Zresztą, ten świat widział wiele silnych kobiet zmieniających bieg historii - np taka Kachiko...

Gdzie w 3ed napisano, że nie ma samurai-ko, muin? Z tego co wiem, jak najbardziej istnieją, tylko twórcy (dla wygody chyba) postanowili nie zgłębiać tematu.
11-03-2007 16:40
kabuki joe
    Cesarzowa
Ocena:
0
Są w nowszej story-linii nawet dwie i pół cesarzowych.

Pełna cesarzowa to Kaede, Toturi przekazał jej cesarstwo.
Druga pełna cesarzowa to Tsudao, co prawda posthum ale
cesarzowa.
Osatnia cesarzowa w roli szarej eminencji to Kachko.

Oyasumi
11-03-2007 22:58
zgreg
    Kobieta-cesarz
Ocena:
0
Storylinii nie lubie, wiec i nie sledze. Same powody mojej niecheci sa raczej nieracjonalne - po prostu mi to nie pasuje, nie widze kobiety na rokuganskim tronie.
12-03-2007 11:15
Yurei
    No to zgregu musisz też zanegować kanoniczną historię 1ed
Ocena:
0
bo tam w V w. bodaj zdaża się Hantei Yugozohime na tronie, jak najbardziej kobieta. Z tego co pamiętam była przynajmniej jeszcze jedna cesarzowa, Retsuhime. Nowa storylinia to żaden precedens w tym względzie
12-03-2007 11:19
zgreg
    @Yurei
Ocena:
0
Szczerze przyznam, ze i w "nowej" i w "starej" storylinii sa elementy, ktore mi sie nie podobaja. Nie ukrywam, ze "moj" Rokugan jest nieco niekanoniczny. Kobieta na tronie nie jest dla mnie czyms absolutnie niedopuszczalnym, po prostu bardzo mi nie pasuje...
13-03-2007 09:19
    poprawcie mnie jesli sie myle
Ocena:
0
Ja mocno sie zdziwilem, ze w 3 ed. nie ma slowa wsponmienia o samurai-ko. Na stronie 34 wspomniane jest tylko o "female bushi are commonplace". Mi takie podejscie odpowiada. Przynajmniej moje graczki beda mialy normalne rodziiny (tzn. wiecej klopotow) i rzeczywiscie, nareszcie nie ma dyskryminacji.

A z innej beczki, czy mozna bylo miec przodka (raczej przodkinie :D ) samurai-ko w 1 edycji?

Kobieta cesarz? Bardzo fajny pomysl, zreszta wykorzystany w innej "egzotycznej" grze (Imperatorowa z Exalted)
14-03-2007 11:00
zgreg
    @muin
Ocena:
0
"A z innej beczki, czy mozna bylo miec przodka (raczej przodkinie :D ) samurai-ko w 1 edycji?"

Jak najbardziej. Najoczywistsze przykłady to Shinjo, Doji czy Otaku.
17-03-2007 09:53
Yurei
    @zgreg
Ocena:
0
Aha. Możemy dyskutować o faktach i ich interpretacjach. O gustach raczej średnio.
17-03-2007 11:50
fairhaven
    Korekta
Ocena:
0
Żeby nie było żadnych nieporozumień - lekko kulejąca korekta tekstu Tammo jest mojego autorstwa, także niech nikt nie wiesza psów na teaver.
07-06-2007 09:27
Kaoru
    Jak w gnieżdzie os
Ocena:
0
Nie za bardzo rozumiem, co skłoniło autora L5K do wprowadzeniqa wymogu czystości seksualnej wśród "Samurai - ko" (co za durna nazwa, gorszej już nie można było wymyślić). Wojowniczka zachodzi w ciąże, bierze rokugański odpowiednik macierzyńskiego, rodzi, wraca do pełni sił i gotowe. W zimie może spokojnie rodzić, nie ma wojen, wojska nie powiłuje się pod broń, jest święty spokój.


I druga sprawa. Skoro mężczyźni siedzą całe lato pod bronią, to kto, na litość fortun, zajmuje się majątkiem, domem, wochowaniem synów... i wszystkimi innymi obowiązkami. Samuraje-mężczyźni to by bez kobiet z głodu poumierali. Zresztą w dziejach ludzkości nigdy równouprawnienia nie było. Z samej biologji wynika że równouprawnienia nigdy nie będzie, bo mężczyzna nigdy w ciąże nie zajdzie. No chyba że zmieniony przez inżynierję genetyczną, ale to już nie będzie mężczyzna. Jest to tylko wymysł stuknietych feministek. Więc po co Winck powprowadzał te bzdury to zupełnie nie kapuję.

Jednakże moje samurajki i inne wędrujące bochaterki nie zachodzą ale to tylko i wyłącznie z powodów praktycznych. Ciężko podrużować kobiecie w ciąży, więc każda która zajdzie, to dostaje 9 miesięcy czasu gry "macierzyńskiego". Więc jeszcze żadzna nie zaszła (ha ha ha).
09-06-2007 11:48
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pożądanie - mogę się mylić, ale w Żądzy chodziło chyba o coś innego - czyli bardziej o zazdrość niż fizyczny popęd.
13-06-2007 01:41
~Tammo

Użytkownik niezarejestrowany
    Żądza
Ocena:
0
Żądza była opisywana w podstawce jako pragnienie. Pragnąć czegoś (innego niż służba panu ofkorz ;-) ) - w domyśle: mocno - było grzechem. Nicość się przestraszyła, zapragnęła i żałowała obu. Mniej więcej tak to szło.

I też się mogę mylić. ;-)

Co do macierzyńskiego: Ciekawy pomysł... choć z jakiegoś powodu nie jestem do końca przekonany...

pozdrawiam,
Tammo
06-07-2007 01:52
~Tsuriko

Użytkownik niezarejestrowany
    Samurai-ko
Ocena:
0
Natrafiłam na ten artykuł poszukując materiałów do opowiadania, ale po przeczytaniu i ja sie wypowiem...

Ja także uważam, że kwestia zachowania lojalności nie ma nic do gadania, bo lojalności kobietom nikt przy zdrowych zmysłach nie odmówi.

Jest inny logiczny powód dla ślubów czystości samurai-ko (czyli 'mały samuraj'). Chodzi o to, że samurai-ko, która byłaby żoną miałaby podwójny status w społeczeństwie: samuraja i żony. Nie wiadomo byłoby wiec, jak sie należy do niej odnosić. Jak nazywać? Jak nisko się kłaniać? etc.

Oczywiście, samurai-ko w teorii może wyjść za mąż, za zgodą daimyo, ale traci wtedy swoj status bushi, a zyskuje status żony. Są to pozucje rownie ważne, ale po prostu inne.

Posiadanie kochanków przez samurai-ko to sprawa drażliwa. Śluby czystości oczywiście sa, ale rokuganki to wciąż kobiety i sądze, że nie wszystkim udaje się ich dotrzymać (inaczej nie byłoby smutnych dramatów z życia wziętych). Mężczyznom tez nie przystoi brać kochanek, ale i tak wszystko obraca się wokół wykrycia. Jak ma się kochanka/ę i nikt sie nie dowie, to w porządku. A jak wykryją... no to trudno. Płaci się więc za złapanie, a nie za czyn.

Generalnie na śluby czystości zdają się nie zważać Lwice z rodziny Matsu (w Clanbooku wyraźnie jest powiedziane, że bushi miewają legalne dzieci).

Większość problemów obraca się więc jak mi sie zdaje, wokół statusu (jak wspomniałam wyżej). Przypominam też, że bardzo mało kobiet wstepuje na droge wojownika i w znakomitej wiekszosci jest to z gory ustalane przez rodziców. Nie sadze, zeby dziewczeta same wybierały te droge, a nawet jeśli by chciały, grozi to konsekwencjami w rodzaju wykluczenia z klanu (brak posłuszeństwa wobec rodziny!). Podejrzewam, że bushi zostaja corki, ktore nie mają szans na dobrze wyjście za mąż, bo kobiet-wojowników jest w społeczeństwie podejrzewam, że mniej niż 5%.

Oczywiście, cały moj wywód nie dotyczy adeptek szkół shugenja (ktore wlasciwie bylyby kapłanami, bo shugenja to nie tylko magowie, ale tez kapłani), dyplomatek, artystek etc. Te wypadki wymagały kolejnego podobnego posta.

Pozdrawiam

Kakita Tsuriko
11-01-2008 17:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.