Moi bohaterowie to tchórze
W działach: RPG | Odsłony: 686Jak zapewne większość erpegowców, lubię odczuwać na sesji emocje, kiedy mój bohater cudem zda test wiedzy i rozszyfruje tajemną księgę, gdy wpadnę na genialny pomysł, dzięki któremu drużyna pochwyci seryjnego mordercę, w momencie wyrzucenia krytycznego sukcesu i strącenia króla złych smoków w bezdenną przepaść.
Lubię sukcesy. Nie przeszkadza mi świadomość, że często ojcem zwycięstwa jest współczynnik postaci. Podejmuję decyzję wiedząc, że w przypadku porażki postać będzie mieć poważne kłopoty – ryzyko nierzadko jest olbrzymie. Sięgam po kości i rzucam, zaklinając je, by wypadł korzystny wynik.
Jest tylko jeden problem. Czy z tym ryzykiem faktycznie jest tak, sądzimy? Często jest fałszywe, zmitygowane dodatkowymi regułami, punktami życia, decyzję prowadzącego. Niby stawiamy na szali życie bohatera, ale tak naprawdę decydujemy jedynie o tym czy walkę skończy na nogach, na noszach czy we świątyni, świeżo wskrzeszony. Teoretycznie jeden rzut ma rozstrzygnąć czy dwa wrogie królestwa ogłoszą rozejm, ale po rzucie lecą punkty szczęścia i ten ostatni test jest tak naprawdę przedostatnim.
Zajrzyjmy zatem za scenografię i zobaczmy czy nasze postacie to faktycznie bohaterowie. Mam wrażenie, że moi to jednak tchórze.