» Blog » Mistrz Gry
05-03-2023 19:10

Mistrz Gry

W działach: rpg | Odsłony: 198

Mistrz Gry
Komentarz do dyskusji pod newsem o Dniu MG rozrósł się do takich rozmiarów, że uznałem, że zrobię z niego polterblogową notkę.

Mam wrażenie, że pojęcie "Mistrz Gry" najbardziej przeszkadza osobom, które zaczynały swoją przygodę z grami fabularnymi w mrocznych czasach, gdy erpegi siedziały w zatęchłej piwnicy i były przede wszystkim rozrywką dla przegrywów, którzy szukali odskoczni dla szarej codzienności, gdzie mogliby poczuć się jak potężni bohaterowie i na początku swojej erpegowej drogi natrafili na toksycznego przegrywa, który na ich nieszczęście pełnił rolę MG, który za wszelką cenę chciał udupić drużynę i upokorzyć postacie (graczy) dla osiągnięcia perwersyjnej satysfakcji z siebie.

Ale świat poszedł do przodu, erpegi wyszły z piwnicy i śmigają po internetach, a obecnie jak już mamy do czynienia z przeginką w drugą strony – za wszelką cenę erpegowy fandom stara się nie urazić czymkolwiek kogokolwiek, co czasem prowadzi do takich absurdów jak unikanie w podręcznikach słowa "rasa", bo rasistom kojarzy się z rasizmem, a orki – z Murzynami (chociaż po 24 lutego ubiegłego roku bardziej z ruskami).

Rzecz jasna nie podważam sensu  dbania o komfort psychiczny grających, a tym bardziej nie usprawiedliwiam chamstwa uskutecznianego przez toksycznych MG, ani ich "krzywych" zagrywek (Naturalna 20? Brawo Szczepan, rozbrajasz pułapkę i otwierasz skrzynię, w której był uśpiony demon analnej zagłady, który po wiekach posuchy ma wielką ochotę coś wydupcyć. Buahahaha!), a także stosowania lepszych (sesja zero) czy gorszych (karta X) narzędzi BHS, ale czasem odnoszę wrażenie, że wysiłki włożone w komfortowe granie czasem są tak duże, że na sedno rozgrywki, czyli tworzenie wciągającej opowieści schodzi na dalszy plan. Do podobnych kiedyś wniosków Furiath zwracając uwagę na osoby stawiające miłą atmosferę przy stole ponad zasady systemu.

Sama zmiana brzmiącego dumnie tytułu "Mistrza Gry" na inny, kojarzący się mniej z panem i władcą stołu w zasadzie niewiele zmieni jeśli prowadzeniem sesji będzie zajmował się skończony dupek. Takie rozwiązanie ma tyle sensu co likwidacja ubóstwa ustawą (nie będzie już ubóstwa – od dnia wejścia w życie ustawy to zjawisko będzie określane wyłącznie terminem "nędza" i "bieda").

Zastępowanie "MG" innym terminem może wynikać również z chęci podkreślenia przez autora sytemu jego odmienności od mainstreaowych tytułów lub uwypuklenia w klimatyczny sposób specyfiki systemu. Czasem to wychodzi lepiej – Matka (Obcy) bo sporo zależy od komputera pokładowego (dodatkowo temat AI jest obecnie bardzo na czasie), a czasem gorzej – Mistrzyni Wiedzy (Jedyny Pierścień), co może sugerować, że drużynę tworzy banda półgłówków siedzących przy stole.

Bez względu na to jakim mianem będzie się nazywać osobę prowadzącą sesję RPG należy pamiętać, że to osoba, która poświęciła mniej lub więcej cennego czasu na zorganizowanie zabawy dla kilkuosobowej grupy i która moderuje przebieg rozgrywki tak, aby wszyscy dobrze się bawili. To dość odpowiedzialne i niekiedy absorbujące zadanie, więc dziwnego, że więcej jest grup szukających MG niż MG szukających grupy i właśnie dlatego warto doceniać osoby podejmujące się tego wyzwania – no chyba, że przyszłość ma należeć do płatnych MG.

MG 42 konsultuje się z MP 40 przed sesją Achtung! Cthulhu na mechanice D&D 5e. CoDyfikowane.

Komentarze


Enc
   
Ocena:
+2
Kilka dni temu na angielskim lektorka opowiadała nam, że została zaproszona na sesję RPG. Miała straszny ubaw z terminu "Dungeon Master", choć rozumiała jego rolę. Faktycznie, pierwsze skojarzenie to jest prędzej BSDM, niż narratora, arbitra czy prowadzącego.

Nie widzę sensu w waleniu głową w mur, ale "prowadzący", "sędzia" albo "arbiter" lub nawet "moderator" brzmią dla osób postronnych chyba bardziej sensownie.
06-03-2023 07:14
Aesthevizzt
    P
Ocena:
0
Powiadaja ze glodnemu chleb na mysli ;)
06-03-2023 16:24
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+1

Dawno, dawno temu, w różnych starych systemach dość często funkcjonował termin "Referee", czyli sędzia, ale jakoś nie przyjął się szerzej.

06-03-2023 18:34
Kamulec
   
Ocena:
+1

Nie sądzę, by się drastycznie zmieniło przez ostatnie 20 lat, kto gra w RPG. Nie sądzę też, by kiedykolwiek te osoby należało określać jako "przegrywów".

W organizacji, w której działam (Toastmasters International) na angielskich spotkaniach jest funkcja określana jako Table Topics Master, czy osoba prowadząca sesję mów improwizowanych. W Polsce w latach dwutysięcznych przetłumaczono to na Mistrza Gorących Pytań. I tak jak jestem dumny z bycia członkiem organizacji, tak użycie słowa Mistrz mi tu nie pasuje.

Z hasłami Mistrz Podziemi i Mistrz Gry mam same pozytywne skojarzenia. Mam jednak poczucie, że:

  • Game Master odwołuje się, przynajmniej częściowo, do znaczenia słowa master, którego nie ma polski mistrz
  • hasło Mistrz Gry nie przekazuje, na czym polega w istocie rola
  • Mistrz Gry brzmi w przesadny sposób, co nie jest atrakcyjne dla większości dorosłych, których chcesz zachęcić do nowego hobby.
06-03-2023 21:45
Aesthevizzt
   
Ocena:
0

Myślę, że przez te 20 lat erpegi bardzo się zmieniły, a co za ty idzie grono osób do których docierają - przede przestały być już rozrywką dla nerdów (przegrywów, frajerów, dziwaków) i choć są nadal dość niszowe (np. w porównaniu z planszówkami) dzięki grom komputerowym i internetowi wypłynęły poza "piwnicę".

Mistrz mimo wszystko brzmi lepiej niż Pan, Władca czy Magister ;) W języku polskim nie ma chyba jednowyrazowego określenia na pewną siebie osobę mającą pełną kontrolę nad sytuacją, które nie brzmiałoby pretensjonalnie i pasowałoby do specyfiki gier fabularnych.

06-03-2023 22:27

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.