» Miedziany Król

Miedziany Król

Dodała: Ewa 'senmara' Markowska

Tytuł: Miedziany Król (Медный Король)
Autor: Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko
Tłumaczenie: Iwona Czapla
Wydawca: Solaris
Miejsce wydania: Stawiguda
Data wydania: 7 lipca 2009
Liczba stron: 580
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7590-012-5
Cena: 45,90 zł

Akcja powieści toczy się w tym samym uniwersum, co wcześniejsza powieść ukraińskiego duetu, "Waran". Jej bohaterem jest potomek wyklętej przez większość ludów zamieszkujących ów świat trasy heksów; trudno się zresztą dziwić niechęci do kanibali. Natura obdarza go niesamowitą pamięcią; wystarczy mu raz przeczytać książkę, by potrafił zacytować ją bez najmniejszego choćby błędu.

Przypadek sprawia, że poznaje pradawne zaklęcie – prośbę skierowaną do tytułowego Miedzianego Króla: w zamian za rzecz szczególnie dla proszącego ważną Król dać ma to, czego w danej chwili proszący szczególnie potrzebuje, przy czym to Król, a nie proszący, decydować ma, co stanie się przedmiotem zamiany. Chłopak korzysta z owej wiedzy w sposób bezwzględny. Dzięki niej z niewolnika wspina się na sam szczyt społecznej drabiny – dowodzona przez niego armia jest w stanie konkurować z największymi potęgami tego świata. Czy aby jednak na pewno dzięki temu osiąga sukces? Czy może osiągnąłby go i tak, bez pomocy mitycznego Króla?

Historia jego życia opisana została tak, że każda z owych wersji da się obronić. Miedziany król to powieść fantasy, jednakże nietypowa. Czuć w niej odległe – bardzo odległe, bo jednak styl Diaczenków zdecydowanie przeważa – echa prozy Gene Wolfego (cykl Nowego Słońca).
Tagi: Marina Diaczenko | Miedziany Król | Siergiej Diaczenko


Czytaj również

Awanturnik - Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko
Jak żyć z wyrokiem śmierci?
- recenzja
Awanturnik
Prolog i rozdział pierwszy
Następca - Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko
Jak żyć z brzemieniem tragicznej przeszłości?
- recenzja
Vita nostra - Marina, Siergiej Diaczenko
Od człowieka do Słowa
- recenzja

Komentarze


~Kojo

Użytkownik niezarejestrowany
    Miedziany Król
Ocena:
0
Czytałem kilka recenzji na temat tej ksiązki i wszystkie, jak dotychczas były dobre. Moja opinia też nie będzie inna. Jestem wręcz zdania, że to jedna z najlepszych powieści Diaczenków, od początku do końca poprowadzona w iście mistrzowski sposób i niech to będzie najlepszą zachętą do jej przeczytania.
Nie będę sie rozpisywał na temat samej treści, bo trochę o tym w internecie jest i można poczytać. Natomiast chciałbym tutaj powiedzieć o kilku rzeczach, na które byc może nie wszyscy czytelnicy zwracają uwagę, a dla mnie są one niezwykle ważne.
Przede wszystkim Gratulacje dla wydawnictwa SOLARIS za niezwykłe zdolności do wyszukiwania sobie współpracowników. Tomek Maroński - okładki - stosunkowo od niedawna współpracuje na stałe z wydawnictwem i jest w tym świetny. W każdym razie mnie jego projekty odpowiadają i uważam, że doskonale wpasował się w ducha wydawanych w Stawigudzie książek. Kolejny plus ogromny to ilustracje w książkach - w Miedzianym Królu jest ich trochę mało, ale jednak są. Jak dla mnie - BOMBA! Fajnie, że są, podobnie jak w cyklu "Był sobie raz na zawsze król". Ilustracje są potrzebne i życzę wydawnictwu, aby sięgalo po nie jak najczęściej. Jeśli chodzi o MK, zabrakło mi ramek do ilustracji, które były świetnie trafionym pomysłem w "Rytuale". Przy następnej okazji wróciłbym do tego. Jeśli chodzi o wady, to przy tej książce, oprócz klejenia, za które wydawnictwo przeprosiło (i chwała im za to), zaszwankował też chyba trochę skład? Jedna ilustracja jest po lewej stronie a wszystkie po prawej. Jeśli chodzi o tłumaczenie, to trudno mi się wypowiadać, ponieważ nie znam oryginału, nie wiem więc, czy jest dobre, czy nie, ale pewne perełki świadczą o tym, że ktoś nad ta książką trochę jednak pomyślał, a nie przetłumaczył słowo po słowie, kalkując zdania. Mam tutaj na myśli nazewnictwo, które w przypadku literatury fantastycznej musi dostarczać trochę problemów tłumaczom. W MK, jak na mój gust jest to rozwiązane super, że wspomnę tylko o takich stworzonkach jak "aldhezyle" czy "smok bentoniczny" - polecam przeczytanie książki chociażby z tego względu. Jak ktoś nie rozumie skąd takie nazwy, niech poszuka w słownikach wyrazów obcych na przykład;) Podobnie gratulacje dla korekty, naprawdę nie ma większych zastrzeżeń, co niestety zdarza się coraz częściej w publikacjach innych wydawnictw - Solaris trzyma poziom. Podsumowanie moje jest takie - jeśli wydawnictwo Solaris inwestuje w takich ludzi, jak Ci którzy pracowali przy tej książce,to ja wróżę mu jak najlepiej!
07-01-2010 15:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.