» Blog » Metamorfozy Warhammera i polecajki filmowe
20-07-2012 12:21

Metamorfozy Warhammera i polecajki filmowe

Odsłony: 6

Dawno dawno temu, zanim jeszcze był internet, gry fabularne w Polsce były czymś zupełnie innym niż dzisiaj. Przede wszystkim, ludzie grali tak, jak im się wydawało, że jest słusznie, a nie tak, jak dyktowały im dodatki i "teorie unifikacyjne" mędrców internetowych. Każda wersja grania różniła się od pozostałych, ludzie grali w małych grupach, odizolowanych od siebie, jedynym zaś medium wymiany informacji były konwenty i periodyki (papierowe!) w stylu Magii i Miecza.

 

reszta wpisu TUTAJ

Komentarze


38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Deathly - procentowo więcej ludzi było pod wplywem MiMa? Byc może. Ale tez było ich mniej. I jakby - lepszej jakości. Nawet patrząc po znajomych (nie po fundomie, bo sie nim nie interesowałem dawniej, wiec nie mam tu porównania) - im więcej ludzi wciągneliśmy do hobby, tym gorszej jakości byli jako erpegowcy.
Przeszlismy powoli z elitaryzmu, bardzo często indywidualistycznego, do egalitaryzmu i teorii unifikacyjnych. Stąd tez pewnie w ludziach chęć torpedowania kazdego pomysłu, ktory zakłóca to status quo.
20-07-2012 16:37
ivilboy
   
Ocena:
+1
Fajna notka panie zigzak. Trochę zalatuje zrzędzeniem starego piernika w stylu "Panie kiedyś to były czasy...", co nie zmienia faktu, że chętnie przyciąłbym w Młotka u pana :)
20-07-2012 16:39
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bo to były piękne czasy. Te też są piękne, ale inaczej :)

Niestety młotka już dawno nie prowadziłem... A szkoda. Może czas wrócic do mojej pierwszej prawdziwej erpegowej miłości? :)
20-07-2012 16:43
dzemeuksis
   
Ocena:
+3
@von Mansfeld

Nie, miały mocną siłę oddziaływania. Zdecydowanie za mocną. Wiele dzieciaków i oszołomów brało te "porady" ex cathedra i potem je przetwarzało w potworki.

Hmmm... Prawda to, czy nieprawda, to skąd możesz to wiedzieć? Czy w tym czasie przypadkiem na kostkę nie mówiłeś "koka" a "wfrp" to była onomatopeja oddająca dźwięk wylatującego smarka? ;)

@Krzemień

MiM to była fabryka betonu RPGowego, różnego rodzaju klimaciarzy od WFRP co pruli jape (...) Niestety część z nich dorosła i dzisiaj dalej katuje normalnych ludzi swoimi teoriami o wyższości prawej nad lewą ręką.

Bo ci od MiMa to pewnie Żydzi, masoni i do tego cykliści z NWO byli. ;) Nie przesadzacie trochę z tą siłą oddziaływania? W tamtym czasie prowadziłem kilkudziesięciu osobom, z czego MiMy czytywało może kilka, regularnie zbierałem ja i może jeszcze z jeden ktoś. Moje WFRP nie było jesienną gawędą (mimo że czytałem ten cykl z zainteresowaniem). Moje WFRP było takie, jak publikowane wówczas scenariusze.

@topic

Przede wszystkim, ludzie grali tak, jak im się wydawało, że jest słusznie, a nie tak, jak dyktowały im dodatki i "teorie unifikacyjne" mędrców internetowych.

Ktoś wie o co chodzi? Jakie "teorie unifikacyjne", jakich mędrców?!

Każda wersja grania różniła się od pozostałych,

Rozumiem, że w odróżnieniu od czasów dzisiejszych, gdzie wszyscy grają na jedno kopyto (poza zigzakiem oczywiście ;). Potrafi ktoś choćby jakieś mgliste przesłanki podać, które mogą prowadzić do takiego wniosku?
20-07-2012 16:47
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Nie ostracyzuj młodszych użytkowników, dzemeuksisie :)
co do edita:

te wszystkie "wzorce umów spolecznych" - gramy wedlug zasad, w 100% zgodnie z fluffem, tworzymy wspolny język rpgowy, zeby mozna bylo wszedzie grac w to samo, a warhammer u maćka nie różnił się od warhammera u wacka. Co oczywiscie wymaga nakupienia jak najwiekszej ilosci dodatkow :)
to mialem na mysli, piszac "teorie unifikujące".
Co zas do pytania drugiego - odpowiedz masz w odpowiedzi na pierwsze.
20-07-2012 16:53
dzemeuksis
   
Ocena:
+4
gramy wedlug zasad,
Równie częste dzisiaj, jak "gramy na zmodyfikowanej/mojej/innej mechanice"

w 100% zgodnie z fluffem
Równie częste dzisiaj, jak "gramy w świecie X, ale...".

tworzymy wspolny język rpgowy, zeby mozna bylo wszedzie grac w to samo, a warhammer u maćka nie różnił się od warhammera u wacka
A ja głupi myślałem, że to po to, żeby móc precyzyjnie ustalić wzajemne oczekiwania w celu uniknięcia niepotrzebnych nieporozumień i rozczarowań. ;)
20-07-2012 17:08
DeathlyHallow
   
Ocena:
+4
nie wiem czy byli lepszej jakości. to były fajne czasy, bo się było gówniarzem i odkrywało hobby. cała reszta, czyli próby racjonalizowania uprawnionego sentymentu, to już pierdzielenie dziada :P
20-07-2012 17:24
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@ dzeme
Skąd masz takie informacje, że równie częste?

A dwa - dobrze myślałeś IMO. Tylko po co mi czy tobie odgornie narzucone ustalenia i precyzowanie? Czy bylo konieczne w czasach MiMa? Znales swoich graczy, wiedziales co lubią, a co nie. Teraz gramy takze z ludzmi z internetu, przygodnie poznanymi - jasne ze trzeba znalezc wspolny język, co zwykle oznacza kompromis w postaci sprowadzenia wszystkiego do wspolnego najnizszego mianownika.
Kiedys po prostu to nie było tak potrzebne jak teraz.
Edit, @ DH
rozmawiamy przez cos, co trzeba nazwac juz przepascią pokoleniową - te kilka lat, przez ktore nie uczestniczyles w boomie warhammera duzo zmienilo. Dlatego ciężko też to wytłumaczyć tobie. Kiedy ty zaczynales zabawę, ja juz bylem po paru latach intensywnego zachlystywania sie RPG, ostudzania zapalu i myślenia krytycznie o hobby.tu nie chodzi bynajmniej o ilosc doswiadczenia, a o czasy, ktore ksztaltowaly to hobby - ty zyłes juz w innych. Te kilka lat, powiedzmy "pokolenie licealne" to juz praktyczne zupelnie cos innego.
20-07-2012 17:24
Salantor
   
Ocena:
0
"Tylko po co mi czy tobie odgornie narzucone ustalenia i precyzowanie?"

Jeszcze nie widziałem żadnego agenta specjalnego, który na sesji przykładałby mi pistolet do skroni i palcem pokazywał na tabelki, których nie mam prawa ignorować. Coś mnie ominęło?

" Znales swoich graczy, wiedziales co lubią, a co nie. Teraz gramy takze z ludzmi z internetu, przygodnie poznanymi - jasne ze trzeba znalezc wspolny język, co zwykle oznacza kompromis w postaci sprowadzenia wszystkiego do wspolnego najnizszego mianownika."

Rozumiem, że grupa znajomych z jednej klasy jest tak do siebie podobna, że jak jeden mówi "zagramy dziś w Młotka na Jesiennej Gawędzie?" to wszyscy ochoczo potakują, a jak się pojawi ktoś spoza Towarzystwa, to zaraz trzeba się dostosowywać. A ja głupi sądziłem, że także w przypadku kolegów warto by było określić jakieś zasady wspólnej gry, by w połowie sesji nie okazało się, że Ziutek ma inny pogląd na sprawę niż Wojtek i w zasadzie to oczekiwał dobrej fabuły, a nie sieki co trzecią scenę.
No i czymże jest ten "najniższy wspólny mianownik"?
20-07-2012 18:12
Nuriel
   
Ocena:
+2
@von Mansfeld

Napisałeś poważną bzdurę o "story games", gdyż najwyraźniej pomyliły ci się z "klimaceniem i storytellem". "Story games" (gry w opowieść) to gry kładące nacisk na wspólne tworzenie fabuły, w tym poprzez mechanikę. Część z tych gier wręcz kładzie nacisk na to, by grać "by the book".

Whateva. Gry w opowieść, gry w sropowieść. Zamień więc "story games" na chociażby "wspólne gawędy na dany temat" - czy cokolwiek to zmienia jeśli chodzi o meritum mojej notki?

@zigzak

Przeszlismy powoli z elitaryzmu, bardzo często indywidualistycznego, do egalitaryzmu i teorii unifikacyjnych

Czytaj: Nie musimy już z Warhammera robić Władcy Pierścieni, Wiedźmina i Star Treka bo w końcu mamy dostęp na rynku do odpowiednich systemów? ;)

Nadymasz się jak nie przymierzając najeżka, elitaryzm, retardyzacja, pierdololo. Prawda jest taka, że ludzie modyfikowali Warhamce nei dlatego, że byli bardziej kreatywni, ale dlatego, że dostanie innych podręczników stanowiło znacznie większy problem niż obecnie ;)

EDIT: Ale notkę polecam, pierwszą moją postacią w pierdycji był kotołak-strażnik dróg. Więc coś w tym, że każdy kiedyś tego Warhammera modyfikował jednak jest ;)
20-07-2012 19:12
dzemeuksis
   
Ocena:
+3
@zigzak

Skąd masz takie informacje, że równie częste?

Wygląda na to, że stąd samąd, skąd ty wziąłeś informacje, na których oparłeś emoczęść swojej notki. Czyli z rzyci. ;) Dlatego pytałem o przesłanki, mając jednak nadzieję na "twardsze" dane.

A polecanki filmowe spoko.
20-07-2012 19:13
Andman
   
Ocena:
+7
- Panie konduktorze, a w Zimnej Wodzie staje?
- Chyba kaczorowi.
20-07-2012 19:17
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nurielu - tak, to prawda. Modyfikowaliśmy, bo nie było nic innego (albo było bardzo trudno dostępne). Ale to też wymuszało kreatywnośc - informacje w podzie do Młotka, choc bogate (w porównaniu np z dwójką) były wciąż bardzo ograniczone - chciałeś grac, musiałeś dorobic resztę sam.

Dzemeuksisie - no to ty wziąłeś z rzyci. Ja wziąłem, jak pisałem wcześniej, z tego samego źródła co: [/i]Nawet patrząc po znajomych (nie po fundomie, bo sie nim nie interesowałem dawniej, wiec nie mam tu porównania) - im więcej ludzi wciągneliśmy do hobby, tym gorszej jakości byli jako erpegowcy.[/i]
Wiele rzeczy w przeszłości było zbędne (np umowy społeczne i kompromisy pomiędzy wizją MG a oczekiwaniami graczy), innych zaś brakowało (np. źródeł, dodatków). Co wymuszało nieco inne podejście.

Salantorze - kiedy rzucę wśród kolegów z podwórka, szkoły, klasy, że gramy warhamca, to nie musze dodawac, "ale wiesz, w mojej wersji/jesiennego/hororowego/wester nowego". Rzucam hasło i wiadomo o co chodzi, nic kolegom nie muszę tłumaczyc - nie są przecież debilami, prawda? Chyba że coś przeoczyłem, i zazwyczaj ludzie kumplują się z półgłówkami, z którymi trzeba się ze wszystkiego tłumaczyc, bo nic nie rozumieją.
Przychodzi na sesję ktoś spoza światka i tak, trzeba się dostosowac - kiedyś to gracz się dostosowywał, dziś jest na tyle duża konkurencja, że trzeba się dostosowywac do gracza. A jak wiadomo, im większa konkurencja, tym bardziej trzeba zachecac do wybrania akurat swojego produktu - co znów oznacza obniżenie wymogów, by nie odstraszac petentów. Obniżając wymogi zaś dopuszczamy do rozgrywki ludzi, którzy ledwo się do niej nadają - lub wcale. A jeszcze domagają się tych samych praw, co jednostki wybitne. Stąd też moje gromy na egalitaryzm - bo to gromy na obniżanie standardów.
20-07-2012 19:49
DeathlyHallow
   
Ocena:
+2
jeśli gracz musiał się dostosowywać to albo grał w coś co mu się nie podobało (słabo), albo był mało lotny. w obu przypadkach nie wiem co to miało wspólnego z jakimiś standardami.

jest truizmem, że w grupie dobrych kumpli gra się inaczej. tak samo jest dzisiaj jeśli gra się z kumplami. nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dalej grać z kumplami. w roku 2012 r. mimo retardyzacji i maszerującego egalitaryzmu ciągle jeszcze można mieć kumpli.

ale Zigzak, naprawdę, wszystko spoko, tyle, że mówienie w kontekście hobby o 'jednostkach wybitnych' bez jakiegokolwiek dystansu? jak się kogoś dopuszcza do stołu to ma mieć takie same prawa, albo gra z bandą chamów, nie z wybitnymi jednostkami. rozwiązanie jest proste - nie grać z ludźmi, z którymi nie lubimy grać. nie trzeba do tego erpegowego nietzscheanizmu.
20-07-2012 19:57
dzemeuksis
   
Ocena:
+3
@zigzak
A w czym twoi erpegowi znajomi lepsi, czy też bardziej reprezentatywni od moich? Ale mniejsza, niepotrzebnie dałem się wciągnąć w dyskusję.
20-07-2012 19:58
Krzemień
   
Ocena:
+3
To chyba oczywiste, że zigzak jako najlepszy gracz i mg zadaje się tylko z podobnymi sobie.
20-07-2012 20:02
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
dzemeuksis - a ktoś mówi, że są w czymś lepsi? Czy bardziej reprezantywni? To ty piszesz, że z "rzyci" bierzesz informacje. Ja zaś z obserwacji otoczenia - w tym właśnie znajomych.

DH - pewnie, ja tak właśnie robię - nie obniżam poprzeczki, bo mam kiepskich graczy. Natomiast, jeśli mają potencjał, to ich dopinguję i motywuję, by do tej poprzeczki sięgnęli.

Jednakże nigdy nie musiałem tłumaczyc kumplom, że w moim Starym Świecie nie ma Chaosu, ani pytac graczy o zgodę na takie zmiany - i bawili się świetnie przez wiele lat.
20-07-2012 20:12
dzemeuksis
   
Ocena:
+4
@zigzak
Dżizas, gościu, naprawdę nie kumasz, czy tylko, jak to sam określasz, dolewasz oliwy do ognia, żeby tzw. "trolle" (czyt. wszystkie osoby o odmiennych poglądach) miały używanie, a ty ubaw. "Z rzyci" to była metafora wzięcia danych z sufitu / widzimisię / obserwacji-mojego-własnego-kawałka-gówna / cokolwieka. Dobra, naprawdę koniec. Idę się socjalizować.
20-07-2012 21:01
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
dżizas, gościu, naprawdę nie kumasz, że na twoje prowokacje odpowiadam prowokacją?
20-07-2012 21:12
Nuriel
   
Ocena:
+9
A jak wiadomo, im większa konkurencja, tym bardziej trzeba zachecac do wybrania akurat swojego produktu - co znów oznacza obniżenie wymogów, by nie odstraszac petentów. Obniżając wymogi zaś dopuszczamy do rozgrywki ludzi, którzy ledwo się do niej nadają - lub wcale. A jeszcze domagają się tych samych praw, co jednostki wybitne. Stąd też moje gromy na egalitaryzm - bo to gromy na obniżanie standardów.

Wiesz co zigzak, ja Cie naprawdę podziwiam. Jakby mnie spadająca cegłówka w łeb pierdzielneła to bym do lekarza się wybrał a nie komcie na blogach pisał.

A poważnie - o czym Ty na litość boską piszesz?! Jaka konkurencja wśród MG? Jakie obniżanie wymagań aby zachęcić graczy do udziału w sesji? Sytuacje o których mówisz to dla mnie większa abstrakcja niż styl gry Laverisa - gdzie niby są takie problemy które opisujesz? Ty chyba naprawdę z jakiejś alternatywnej rzeczywistości nadajesz.

Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją w której MG będąc niezadowolony z jakiegoś gracza obniżał swoje wymagania dotyczące sesji. Zazwyczaj delikwent już się więcej na sesji u tego pana po prostu nie pojawiał. Znacznie łatwiej jest przecież znaleźć nowych graczy niż MG.
20-07-2012 22:09

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.