» Recenzje » Men of War: Wietnam

Men of War: Wietnam

Men of War: Wietnam
Po raz kolejny pojawia się możliwość poprowadzenia żołnierzy w Men of War. Tym razem zamiast hasać po polach drugiej wojny światowej, będziemy przedzierać się przez gęstą dżunglę, a to wszystko dzięki dodatkowi o podtytule Wietnam. Czy przeniesienie akcji do tak odmiennego miejsca wyszło grze na dobre? Prawdę mówiąc, mam mieszane odczucia.


Strategia na jednego żołnierza

Nowe miejsce akcji dużo zmienia. O ile w poprzednich częściach z reguły toczyliśmy batalie w ciasnych uliczkach europejskich miasteczek lub walczyliśmy o drogi pomiędzy ufortyfikowanymi wzgórzami, to tym razem budynków jest niewiele. Większość rozgrywki polega na skradaniu się pomiędzy krzakami i cichym eliminowaniu wroga, gdyż po rozpoczęciu głośnej rozróby rzadko można znaleźć miejsce, by się zabunkrować. Zwykle da się znaleźć kilka drewnianych chatek czy namiotów, ale to marne pocieszenie wobec serii z CKM-u. Prawdziwe, wytrzymałe budynki zdarzają się rzadko, z reguły trafiamy na zrujnowany kościółek lub postkolonialne bunkry, jednak są to sporadyczne przypadki i tylko na niektórych mapach. Na znaczeniu zyskały także rzeki i łodzie, sporą część czasu spędzimy na ostrzeliwaniu brzegu z kabiny bezpiecznej motorówki.

Trzeba też zauważyć, że nie kierujemy już dużymi armiami, w większości z misji podzielonych na kampanie Wietnamu Północnego i USA (a także misje bonusowych) dowodzimy najwyżej 4–6 żołnierzami. Sprawia to, że większość zadań byłaby praktycznie niewykonalna, gdyby nie możliwość dokładnego sterowania poczynaniami jednego z naszych ludzi w trybie bezpośredniej kontroli. Niestety w takiej sytuacji reszta jest bezużyteczna; z reguły przetrzymuje się ją w jakiejś bezpiecznej strefie, bo pozostawianie żołnierzy na łaskę ich własnej inteligencji nie jest najlepszym pomysłem.


I love the smell of napalm in the morning

Zmianom uległo oczywiście także uzbrojenie, wydaje mi się jednak, że w przypadku zwykłej broni (przykładem jest zastąpienie amerykańskiego karabinka Thompson przez M16) mają one wpływ jedynie kosmetyczny i w grze nie widać różnicy w porównaniu do poprzednich części. Inaczej ma się sprawa z bronią pancerną i przeciwpancerną. Czołgi pojawiają się rzadko i o ile na względnie pustej przestrzeni sprawują się nawet nieźle, to w gęstych lasach, jakich jest zdecydowanie najwięcej, są bezużyteczne. Częściej napotkamy transportery opancerzone, które zwykle wystarczą, by wybić naszych żołnierzy w kilka chwil.

Zmiana realiów wymusiła także usunięcie z gry granatów przeciwpancernych, na czym korzystają głównie różnego rodzaju wyrzutnie rakiet, których jest znacznie więcej. Nowym elementem są ukryte pułapki: otóż nieraz się zdarza, że wysyłamy gdzieś żołnierza, a ten po chwili znika, nie wywołując żadnych alarmów. Wyjaśnieniem zagadki są ukryte dziury w lesie, widoczne w zasadzie dopiero po wczytaniu gry i wysłaniu wojaka tą samą trasą, by dokładnie prześledzić miejsce gdzie zginął, po czym… musimy jedynie po raz kolejny załadować poprzedni stan gry.


Kanciasty karabin

Grafika zdecydowanie się starzeje, choć tak jak w wielu strategiach, tu na szczęście nie rzuca się to w oczy. Wyjątkiem mogą być cutscenki, które wyglądają wyjątkowo słabo, gdyż gra podczas nich pokazuje obraz poprzez wszystko rozmazujący filtr. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że ma to ukrywać wszelkie graficzne niedoskonałości, a przyprawia jedynie o mdłości (na szczęście działa słabiej niż w poprzednich częściach). Na szczególną uwagę zasługuje czas ładowania, może i nie jest bardzo długi, jednak ta gra nie wybacza błędów, co sprawia, że naprawdę często widzi się okno wczytywania gry. Na docenienie zasługiwałaby muzyka wzorowana na tej z lat 60., jednak najwięcej możemy jej usłyszeć w menu głównym gry, a podczas misji pojawia się sporadycznie; zamiast niej jesteśmy traktowani różnymi odgłosami dżungli, które nieraz doprowadzają po prostu do frustracji.


Realizm

Napis na pudełku z grą głosi: "80% użytkowników uważa, że Men of War jest najbardziej realistyczną grą strategiczną". Jeżeli to jest realizm, to nie przekonuje mnie on do siebie, zwykle ekran podsumowujący grę pokazuje coś w rodzaju: straty wroga: 239, straty własne: 2 przez co chwilami ma się wrażenie, że zamiast grać w dobrego RTS-a, oglądamy kolejną część Rambo.

To, co jest sprzedawane jako pełnoprawny dodatek, powinno być darmową modyfikacją. Bo jak można inaczej nazwać paczkę skórek i map do znanej już gry? Na dokładkę całość razi przeciętnie wykonanymi, powtarzalnymi misjami stworzonymi według schematu "przekradnij się i zdobądź". Po tak znanej marce jak Men of War spodziewałem się czegoś lepszego.

Plusy:
  • tryb kontroli bezpośredniej
  • muzyka…


Minusy:
  • …jeśli ją słychać
  • nierealistyczne skale walk
  • czas wczytywania
  • w dżungli nie ma gdzie się schować
  • grafika



Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


4.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Men of War: Vietnam
Producent: Best Way
Wydawca: 1C / Cenega
Dystrybutor polski: Cenega Poland
Data premiery (świat): 9 września 2011
Data premiery (Polska): 9 września 2011
Wymagania sprzętowe: Core 2 Duo 2,33 GHz, 1 GB RAM (2 GB dla Vista / 7), karta grafiki 256 MB (GeForce 8800 GT lub lepszy), 3 GB wolnego miejsca na dysku, Windows XP / Vista / 7
Nośnik: DVD
Strona WWW: www.menofwargame.com/games/vietnam
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 79,90 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.