Medytacja początkującego
W działach: medytacja, wicca, eclectic | Odsłony: 703Co do zdjęcia - Fragment książki "The Craft - Grimoire of Eclectic Magick". Chociaż blog to nie mój "journal", postanowiłem się trochę pozwierzać z pierwszych wrażeń medytacyjnych.
Buddyści najczęściej medytują. Ale zdarza się to też osobom z innych religii. Ostatnio nawet natknąłem się na "Medytację zen dla chrześcijan" (albowiem zen jest praktyką i filozofią, którą można sobie z czystym sumieniem "zapożyczyć"). Medytowałem póki co dwa razy. O innych praktykach na blogu raczej nie będzie. Uznałem po prostu, że medytacja to niezły trening, a zarazem podłoże do dalszych, bardziej rozbudowanych praktyk. Efekt? Ból i ucisk w okolicach skroni. :/
Jakkolwiek to absurdalnie nie zabrzmi, efekty takie same, jakie przeczytałem tutaj:
http://www.ezoforum.pl/medytacja/49773-medytacja-bol-glowy-i-haj-po.html
Różnicą było - ćwiczenie z oddechami tylko przed medytacją i brak mantry. Haj był chyba w zmniejszonej "dawce".
To za mało, by dać inne TRWAŁE efekty. Ale harmonogram zajęć jest tak napięty, że ciężko czasem wyłuskać trochę czasu na dalszą praktykę. Jest co najwyżej na krótką notkę.
Jako zielony w tej materii, śmiało mogę stwierdzić - początkującemu medytuje się lepiej tam, gdzie nie ma >zupełnej< ciszy. "Cisza przeszkadza", jak ujął to jeden z czytanych przeze mnie autorów. Częstotliwość produkowanych przez umysł zbędnych myśli, gdy nie można się skupić, i zarazem nie skupiać na niczym konkretnym z otoczenia, jest zatrważająca. Ego jest wtedy jak dobrze namoczona, mocno ściśnięta gąbka, a myśli sączą się wartkim strumieniem i nie dają się łatwo "ugasić".
Chciałbym zapytać kogoś bardziej doświadczonego - czy zawsze jest czas na medytację? Czy powinno się to robić mimo tego, iż nie wychodzi nam dziś najlepiej? Ja powoli zauważam, że ciężko mi jest wejść w stan medytacji, nie będąc do tego co najmniej przygotowanym przez duchową "rozgrzewkę".
Z rodzaju medytacji, wybrałem najczęściej kojarzoną z medytacją w ogóle - "medytację pasywną". Bo, zanim się człek weźmie za resztę, to tak na chłopski rozum - pasuje w umyśle posprzątać. Ten rodzaj medytacji uczy także, by przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest. Bez sprzeciwu czy wewnętrznego skłócenia z nią. To też sprawia, że wiele z naszych pragnień może zostać zweryfikowanych przez doświadczenia medytacyjne. Tzn. nie chciałbym prosić o coś, co po czasie może stać się dla mnie czymś niepotrzebnym lub chcieć zmienić rzeczywistość tak, że później bym żałował.
Ciężko mi tutaj używać słów typu "rzucanie zaklęć", bo, paradoksalnie, na tej witrynie spotyka się to z najmniejszym chyba zrozumieniem. Ale tak, nie chciałbym "rzucać czaru", który po czasie okaże się mi niepotrzebny.
Na koniec - tekst pewnego kawałka, z którym się utożsamiam, i który po części wpłynął na wybór mojej ścieżki życiowej... W końcu trzeba mieć idola i autorytet :P
HOMO TWIST - CZAROWNICA
Wpadłem w sidła czarownicy,
A był poranek na niebie,
Straciłem siły i w niczym,
Nie przypomniałem sobie.
Onegdaj śmiałem się z czarów,
Tym razem nie było mi do śmiechu,
Niewiele ze mnie zostało,
Goniłem w piętkę na wdechu,
Więc tylko z tego się składam,
Ile we mnie jest siebie,
Jest problem, a więc go zbadam,
Gdzież jest istoty zarzewie.
Boga za dużo, zaś diabła za mało!
Nie będzie skruchy, bo duszę mam hardą.
Cóż to się dzieje, cóż to się stało?!
Automat kartę wypluwa z pogardą...
Kolejna ściema, trafiona beema,
A taty nie ma, nie ma, nie ma!
W kolejnym mieście zwarzona bohema,
A taty nie ma, nie ma, nie ma!
Chciałem coś przeżyć, to proszę!
Mam ci ja teraz za swoje.
W dalekiej utknąłem wiosze,
Zmieniłem ścieżki na swoje.