» Recenzje » Maszyna

Maszyna


wersja do druku
Maszyna
Mimo, iż rok 2014 powoli zmierza ku końcowi, warto nadrabiać zaległości w zakresie obrazów science fiction wyprodukowanych jeszcze w roku 2013. Jednym z takich nieco przykurzonych tytułów jest Maszyna.

Niedaleka przyszłość. Świat powoli zmierza ku wojnie z Chinami. W tajnym ośrodku prowadzone są badania nad sztuczną inteligencją, których rezultatem ma być stworzenie androida, będącego najbardziej zaawansowaną bronią w nadchodzącym konflikcie. Czołowym inżynierem zatrudnionym w ośrodku jest Vincent, pragnący wykorzystać swoje badania do uratowania chorej córki, Mary. Codzienna rutyna pracy zostaje zaburzona w momencie, gdy zatrudnia asystentkę, nie mniej uzdolnioną niż on Avę. Ta wkrótce zapragnie poznać tajemnicę ośrodka oraz istotę prowadzonych w nim badań. Jej ciekawość nie umknie uwadze decydentów, w tym cynicznego kierownika Thomsona, który postanowi usunąć niewygodnego świadka. Vincent jednakże przywróci Avie "życie" – w postaci robota, będącego dla Thomsona idealnym kandydatem do roli doskonałego zabójcy.

Maszyna to film, za którym stoi bliżej nikomu nie znany Caradog W. James, autor scenariusza oraz reżyser omawianego obrazu. Dorobek zawodowy Jamesa jest bardzo skąpy, stąd też warto z przymrużeniem oka podejść do końcowego efektu jego pracy. Samo dzieło, zrealizowane w Wielkiej Brytanii, idealnie wpisuje się w obszar produkcji klasy B, stanowiąc uzupełnienie topowych hitów, jakimi raczą widzów wytwórnie ze Stanów Zjednoczonych. Maszyna to tytuł niejednoznaczny: można w nim wskazać kilka całkiem jasnych punktów, ale i kilka bardzo ciemnych, jakościowo spychających film nawet w odmęty kina klasy C.

Toby Stephens | Źródło: themachinemovie.com

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Co więc przykuwa uwagę w niniejszym tytule? Przede wszystkim inspiracja Łowcą Androidów. Dzięki niej widz może przypomnieć sobie, jak niegdyś wyglądały produkcje z gatunku sci-fi. Na wyróżnienie zasługują nad wyraz klimatyczne ujęcia wykonane pod światło, przepełnione poziomymi blaskami przesłaniającymi drugi plan, jako żywo kojarzące się właśnie z Blade Runnerem. A ponieważ w przypadku obu obrazów rzecz tyczy androidów, to podobne skojarzenia są jak najbardziej na miejscu. Innym dziełem, które Maszyna przywodzi na myśl, jest A.I. Stevena Spielberga, w którym to filmie sztuczna inteligencja – podobnie, jak ma to miejsce w omawianym tytule – poszukiwała ludzkiego pierwiastka w samej sobie.

Drugim aspektem, pozwalającym widzom niejako przenieść się w przeszłość na czas seansu, jest muzyka, także będąca hołdem dla klasycznych już filmów z gatunku fantastyczno-naukowych. Majestatyczne, przeciągające się w czasie elektroniczne brzmienia także przywodzą na myśl przytaczanego już wyżej Łowcę Androidów, względnie twórczość Jean Michel Jarre'a czy też elektroniczne interpretacje Vangelisa. Stojący za oprawą dźwiękową Tom Raybould wywiązał się ze swojej pracy rewelacyjnie, a ścieżkę dźwiękową po prostu warto przesłuchać niezależnie od filmu.

Przyzwoicie wypadają także efekty specjalne oraz scenografia – a jak na produkcję klasy B, to nawet bardziej niż przyzwoicie – mimo iż ani jednego, ani drugiego nie ma zbyt wiele. Razem z charakteryzacją mogą one stanowić wzór dla wielu innych podobnych produkcji. Ba, niejeden wysokobudżetowy hit wypada w tym aspekcie gorzej aniżeli Maszyna. Scenografia stanowi wręcz świetny przykład, jak można spożytkować skromne zasoby, za jakie niewątpliwie uznać można studio filmowe z kilkoma ledwie pomieszczeniami. Niestety to wszystko, co może podobać się widzowi w trakcie projekcji.

Caity Lotz | Źródło: Filmweb

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Problemem jest scenariusz, a zwłaszcza dialogi. Sama fabuła przebiega liniowo i niemalże od pierwszych minut jest przewidywalna, co jednak można wybaczyć ze względu na nikłe doświadczenie scenarzysty i reżysera w jednej osobie. Natomiast ohydne, drewniane, sztuczne i puste dialogi nie mogą przejść niezauważone. W słowach recytowanych przez bohaterów nie ma niczego ciekawego: żadnych żartów czy emocji. Składają się one z samych banałów i oklepanych frazesów, zresztą równie przewidywalnych, jak sama akcja filmu.

Oczywiście na jakość dialogów mogą wpłynąć aktorzy wkładając w to cały swój kunszt zawodowy. Niestety warsztat aktorski nie jest atutem nikogo z obsady. Denis Lawson (Thomson)  w zawodowym dossier ma wpisane co prawda przede wszystkim role serialowe, ale jednak bądź co bądź jest to aktor z doświadczeniem. Niestety w trakcie filmu, jako czarny charakter, odpycha widza ograniczoną do minimum mimiką. Jego kreacja w Maszynie to wyczyn poniżej wszelkich słów krytyki. Odtwórca roli Vincenta, Toby Stephens, wypada tylko odrobinę lepiej, prezentując zestaw "aż" trzech min, jednocześnie idealnie komponując się z miałkim scenariuszem i słabymi dialogami.

Jako że w królestwie ślepców jednooki królem, toteż na wyróżnienie zasługuje Caity Lotz w niejako podwójnej roli Avy: asystentki Vincenta, a następnie androida. Jako istota ludzka wypada ona równie źle, jak koledzy z planu filmowego – z tą różnicą, że dysponuje przynajmniej ślicznym uśmiechem i burzą blond włosów. Natomiast już po przeniesieniu w pancerną skorupę, jej braki w warsztacie paradoksalnie zdają się być największym atutem, albowiem sztywna mimika idealnie pasuje do androida. W tym względzie wypada o wiele lepiej aniżeli Kristanna Loken, odtwórczyni Terminatora z trzeciej części słynnej serii. Na tle ogólnej miernoty wyróżnia się scena tańca, wykonana nad wyraz elegancko. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż Lotz znana jest przede wszystkim z produkcji muzycznych.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Maszyna wywołuje skrajne uczucia. Starsi widzowie dzięki temu obrazowi mają możliwość przeniesienia się w przeszłość i powrotu niejako do korzeni kina SF. Fascynacje oraz odniesienia do klasyki są aż nadto widoczne. Sam obraz od strony wizualnej prezentuje się przyzwoicie, a momentami wręcz dobrze, natomiast cieniem kładą się na nim bardzo słaby scenariusz oraz gra aktorska, która momentami schodzi poniżej akceptowalnego poziomu. Te dwa ostatnie czynniki w rezultacie zdecydowanie rzutują na ostateczną ocenę, jaką można wystawić temu filmowi.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
7.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: The Machine
Reżyseria: Caradog W. James
Scenariusz: Caradog W. James
Muzyka: Tom Raybould
Zdjęcia: Nicolai Brüel
Obsada: Caity Lotz, Toby Stephens, Denis Lawson, Pooneh Hajimohammadi
Kraj produkcji: Wielka Brytania
Rok produkcji: 2013
Data premiery: 2013
Czas projekcji: 1 godz. 32 min.



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.