» Recenzje » Marvel Now! 2.0 (wyd. zbiorcze): Thanos. Tom 1

Marvel Now! 2.0 (wyd. zbiorcze): Thanos. Tom 1


wersja do druku
 Marvel Now! 2.0 (wyd. zbiorcze): Thanos. Tom 1
Dzięki olbrzymiej popularności filmów Avengers: Wojna bez granic i Avengers: Koniec gry, Thanos stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych antagonistów o komiksowym rodowodzie. Nie powinno więc dziwić, że do Polski trafiają kolejne historie z Szalonym Tytanem.

W ostatnich latach nakładem wydawnictwa Egmont ukazały się, chociażby, znakomite Rękawica Nieskończoności i Wojna Nieskończoności Jima Starlina, nieco słabsza Krucjata Nieskończoności tego samego autora oraz solidna opowieść Jasona Aarona Thanos powstaje. Oczywiście to nie wszystkie tytuły opowiadające o Szalonym Tytanie, a ich liczba wzrosła za sprawą pierwszego tomu serii Thanos, pisanej przez jednego z najchętniej wydawanych nad Wisłą twórców komiksowych ostatnich lat – Jeffa Lemire'a.

Kanadyjczyk pokazuje Thanosa cierpiącego na bliżej niesprecyzowaną chorobę. Czującego, jak słabnie jego ciało, a przeciwnicy, których niegdyś pokonałby bez zadrapania, teraz sprawiają, że krwawi. Wniosek nasuwa się sam – Szalony Tytan umiera. Aby utrzymać się przy życiu, spróbuje wszystkiego. Szkopuł w tym, że jego syn Thane – dzięki namowom samej Śmierci – zbiera zespół, mający pozbyć się Thanosa raz na zawsze. Pod wspólnym sztandarem gromadzą się Eros, Czempion Wszechświata i Nebula. Lecz czy tak łatwo da się zniszczyć półboga?

Początek komiksu jest obiecujący – scenarzysta poświęcił wprawdzie sporo miejsca na ekspozycję, co zrozumiałe, bo w jego opowieści Thanos różni się od filmowego odpowiednika. Bez Kamieni Nieskończoności i tak cieszy się opinią jednej z najgroźniejszych istot lub nawet najgroźniejszą we wszechświecie; pozostaje bezwzględny i sam ochoczo staje do walki, aby niszczyć przeciwników. Zdaje się bardziej nieobliczalny i gotowy do podejmowania ryzyka. Kreacja Thanosa to zresztą najjaśniejsza strona omawianego komiksu, zwłaszcza gdy bardziej przypomina zwykłego śmiertelnika oraz w sekwencjach rozgrywających się w Kamieniołomie Bogów, kiedy Kanadyjczyk dotyka istoty jestestwa tytułowego bohatera, nie bez powodu nazywanego Szalonym Tytanem.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Na tym kończą się pozytywne strony scenariusza. Ekspozycja ciągnie się nieco za długo, aczkolwiek można to zrozumieć ze względu na wyżej wymienione powody. Podczas lektury nie sposób wyzbyć się wrażenia, że Lemire miał problem z uchwyceniem wszystkich wątków – przywołuje na scenę Thane’a wraz ze skrzykniętą grupą wsparcia, wojowników z Imperium Shi’ar i parę innych postaci. Tylko że to wszystko dekoracje, stanowiące pretekst do kolejnych rozwałek i scen mających nas utwierdzić w przekonaniu, że Thanos to potężny i bezwzględny szaleniec, na którego nie ma mocnych we wszechświecie lub ewentualnie pchnąć bohaterów w kierunku poszukiwań źródeł mocy. Tak rozpisana historia szybko przestaje być czymś więcej niż zwykłym superhero w kosmosie. Za dużo tutaj młócki, za mało fabularnego mięsiwa. Lemire przyzwyczaił nas do historii z poturbowanymi psychicznie postaciami, ich pogmatwanymi relacjami z bliskimi i przeszłością niedającą ani chwili wytchnienia. W Thanosie tego – kluczowego w twórczości Kanadyjczyka – pierwiastka nie znajdziemy. Konfliktowi Szalonego Tytana z synem brakuje napięcia, zupełnie zmarnotrawiono potencjał więzi ze Śmiercią, przy której boku Thane zastąpił swojego ojca. Już lepiej przedstawiono wzajemną niechęć głównego bohatera z innym krewniakiem – Erosem.

Liczne walki i lokacje – jak wspomniany Kamieniołom Bogów – to dobry materiał na efektowne plansze i Mike Deodato oraz German Peralta skrzętnie z tego skorzystali. Jak przystało na opowieść z dużą dawką brutalności z motywem polowania na umierającego złoczyńcę, oprawę cechuje posępność i wiele ciemnych teł przełamywanych jaskrawymi kolorami, które zostały nałożone z dużym wyczuciem przez Franka Martina oraz Rachelle Rosenberg. Dla oczu to bardzo przyjemny tytuł.

Ostatecznie pierwszy tom serii Thanos przynosi niemałe rozczarowanie. Poza kreacją tytułowego antybohatera i paroma pomysłami – pozbawiony mocy umierający Tytan oraz Kamieniołom Bogów – Jeff Lemire za mocno odbił w stronę zwyczajnej i niespecjalnie angażującej superbohaterskiej rozwałki w kosmosie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
5.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Thanos #1
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Mike Deodato Jr., Germán Peralta
Kolory: Frank Martin, Rachelle Rosenberg
Seria: Marvel Now! 2.0, Thanos
Wydawca: Egmont Polska, Egmont
Data wydania: 12 listopada 2020
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Liczba stron: 272
Format: 170x260 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328196711
Cena: 79,99 zł



Czytaj również

Marvel Now! 2.0 (wyd. zbiorcze): Thanos. Tom 2
Dwóch Thanosów to za wiele?
- recenzja
Avengers. Bez drogi do domu
Droga jest, ale trzeba ją wpierw znaleźć.
- recenzja
Hawkeye. Kate Bishop
Do boju Kate Bishop!
- recenzja
Deadpool Classic #10
O tym, jak źle można prowadzić historię
- recenzja
Amazing Spider-Man #01: Powrót do korzeni
Szczęście na odwrót
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.