» Recenzje » Mars - Rafał Kosik

Mars - Rafał Kosik


wersja do druku

Krwawa Planeta

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Mars - Rafał Kosik
U schyłku pierwszej połowy XXI wieku ludzkość zaczyna kolonizację Marsa. Według optymistycznych planów ludzie będą mogli osiedlić się na Czerwonej Planecie po około stu latach. W XXIV stuleciu jednak planeta jest tylko biednym krewniakiem Ziemi, który jest przez nią praktycznie w całości utrzymywany. Na czerwonej planecie osiedlają się ludzie z nizin społecznych, którym na ojczystej planecie groziły bieda i głód. Jedną z takich osób jest Allen Ryan.

Wyobraźcie sobie moje pierwsze spotkanie z Marsem: otwieram książkę, czytam, przewracam pierwsze kilka stron…i dopada mnie déjà vu. Dziwne poczucie znajomości spotka wielu, którzy, otwierając debiutancką powieść Rafała Kosika, nie będą się nawet tego spodziewali. Jest jednak jedna cecha wspólna wszystkich tych czytelników: najprawdopodobniej znają Kroniki marsjańskie Bradybury'ego. Widać wyraźnie, że autor Marsa mruga do czytelników okiem – szczególnie do tych, którym twarda fantastyka naukowa z początków drugiej połowy zeszłego stulecia nie jest obca. Kosik serwuje nam właśnie takie klasyczne w treści i formie hard science fiction. Nie wydaje mi się jednak, żeby ten lekki cień klasyków, nieustannie padający na powieść, miał komuś przeszkadzać – wręcz przeciwnie, wielu zapewne ucieszy się, że nie tak dawno powstało dzieło tak doskonale naśladujące mistrzów. To tyle, jeśli chodzi o pierwszą połowę książki. Bo jest także druga.

Po tym, jak Kosik popycha akcję o kilkadziesiąt lat do przodu, zmienia się właściwie wszystko. Z "archaicznej" konwencji przechodzimy do tego, co znamy z dzisiejszej fantastyki – pomysłowego melanżu cyberpunku i typowego science fiction. Autor trochę wybił mnie z rytmu: nagle na Marsie, niesamowicie przypominającym naszą Ziemię, pojawiają się niezwykle wysokie budynki, opasające całą planetę sieci łączności, napęd rakietowy zastępują silniki antygrawitacyjne. Poczułem się, jakbym po lekturze Kronik marsjańskich dostał do rąk Accelerando. Czy to dobrze? I tak, i nie. Z jednej strony Kosik uniknął popadania w schemat tradycyjnej fantastyki naukowej; z drugiej natomiast wywołał w mnie szok (pierwszej strony drugiej części nie mogłem początkowo zrozumieć…).

Niezbyt udało się także Kosikowi powiązać fabularnie obie opowieści. Można by mieć obiekcje dotyczące spójności Marsa – wszystko wydaje się być raczej dosyć luźno powiązanymi opowiadaniami niż powieścią. Tym bardziej, że gdzieś w pamięci pozostaje niemiłe wrażenie po bezpośrednim przejściu z jednej części do drugiej. To wszystko sprawia, że po przeczytaniu całości poczułem się trochę oszukany: czytałem pierwszą opowieść tylko po to, żeby odszukać w następnej kilka nawiązań?

Niezbyt oryginalne, marsjańskie uniwersum zapełnił Kosik całkiem ciekawymi postaciami. Początkowo nic tego nie zapowiada: wspomniany Ryan jest dosyć schematycznym ubogim z ukrytymi zdolnościami, niezbyt interesująca jest też partnerująca mu Doris, która przeraża niewiarygodną naiwnością. Kiedy jednak na scenę wkraczają senator Griffin i Hope Haines, wszystko zaczyna się zmieniać – obaj bohaterowie to twardzi mężczyźni, pozbawieni jednak pyszałkowatości, w którą ubiera takie postacie wielu autorów. Wisienką na torcie jest Jared, główny bohater drugiej części – człowiek, którego emocje wręcz buchają z kartek. Postać ta jest jednym z powodów, dla których lepiej wspominał będę drugą część Marsa.

Może to dziwne, ale wydaje mi się, że słowem najlepiej charakteryzującym styl Kosika jest "satysfakcjonujący". Dostałem to, czego oczekiwałem: ani mniej, ani więcej. Opisy są plastyczne, szczególnie te, które dotyczą pustyni, ale nie nudzą spragnionego emocji czytelnika. Dialogi nie rażą sztucznością, choć czasami wkradnie się jakaś zbyt patetyczna nuta. Najgorzej sprawa ma się ze scenami erotycznymi – tak znienawidzone przez niektórych "po wszystkim leżeli przytuleni" wypadłoby zdecydowanie lepiej niż przesycone dziwnym patosem opisy.

Dużo w tej recenzji narzekałem, ale muszę szczerze przyznać, że dawno nie czytałem tak porządnej powieści utrzymanej w konwencji twardej fantastyki naukowej. I choć konwencja owa w drugiej części trochę się rozmywa, nie da się ukryć, że Kosik swoim debiutem udowodnił, że można rozdać stare karty w bardzo ciekawy sposób. Polecam wszystkim fanom Kronik marsjańskich!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 25 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Mars
Autor: Rafał Kosik
Autor okładki: Rafał Kosik
Wydawca: Powergraph
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 17 czerwca 2009
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: SF z plusem
ISBN-13: 978-83-61187-09-7
Cena: 29,00 zł



Czytaj również

Mars - Rafał Kosik
Mars rodzi wojnę
- recenzja
Mars - Rafał Kosik
- recenzja
Mars - Rafał Kosik
Lektura pełnowartościowa
- recenzja
Cyberpunk 2077: Bez przypadku
Nie ma przypadków - są tylko sprzeczne interesy korporacji
- recenzja
Felix, Net i Nika oraz Koniec Świata Jaki Znamy
Nie tak straszny koniec świata
- recenzja
Różaniec
Zajdel 2.0
- recenzja

Komentarze


~Garm

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dane książki pod recenzją opisują inną pozycję.

Czy "Mars" Kosika jest już dostępny w standardowej sprzedaży "półkowej"?
15-06-2009 15:39
M.S.
    @Garm
Ocena:
0
Gratuluję refleksu - zdążyłeś mi zwrócić uwagę, zanim zdążyłem poprawić stopkę. ;)

A Mars będzie dostępny w księgarniach już za dwa dni wraz z Opowieściami z meekhańskiego pogranicza, których recenzję opublikujemy jutro. :)
15-06-2009 15:50
Ausir
   
Ocena:
+1
Równie "przedpremierowa" byłaby recenzja pisana na podstawie pierwszego wydania. :)
15-06-2009 15:57
M.S.
   
Ocena:
0
Ale ta akurat była pisana na podstawie wznowienia, więc "przedpremierowa" jest w pełni adekwatnym określeniem. ;)
15-06-2009 16:05
Ausir
   
Ocena:
+2
Owszem, ale w przypadku wznowień jednak bym tego sformułowania nie używał. :)
15-06-2009 16:22
Feline
   
Ocena:
+1
Przeczytałem "Marsa" w pociągu powrotnym z Nidzicy (zmieścił się akurat ;) i chociaż także w przypadku tej powieści Autora miałbym kilka zastrzeżeń (z których część Recenzent też wymienił), jestem pod wrażeniem scenerii, ogólnego pomysłu (który nie nasunął mi raczej szczególnych skojarzeń z "Kronikami...") i rozmachu. I tylko ta klamra zakończenia... Jak dla mnie (miłośnika very hard SF) końcówka była niedogotowana ;)
15-06-2009 16:33
M.S.
    @Ausir
Ocena:
0
Dlaczego? Recenzent ocenia to konkretne wydanie (nie powieść jako taką), które premierę ma za dwa dni, więc sformułowanie IMHO trafne.
15-06-2009 16:39
Ausir
   
Ocena:
0
"Premiera" to jak dla mnie pierwsze wydanie, nie wznowienie.
15-06-2009 16:52
malakh
   
Ocena:
0
Zważywszy na ilość osób, które czytał pierwsze wydanie - to jest premiera;p
15-06-2009 18:47
Deckard
   
Ocena:
0
Porównanie z Accelerando chybione, chyba że gdzieś zgubiłem kilkanaście nowych gatunków sapiens, rozbijanie ciał niebieskich na struktury atomowe i setki innych...

Na ile ta powieść korzysta z cyklu marsjańskiego Red/Green/Blue Mars Robinsona?
16-06-2009 16:26
malakh
   
Ocena:
0
Przegapiłeś bardzo dużo. Chociażby same wszczepki, u Kosika nazwane komplantami i wszelkie konsekwencje ich istnienia.

Właśnie czytam "Marsa" i również mam skojarzenia z "Accelerando" - szczególnie z "Lobbsters".
02-07-2009 10:17
~camus

Użytkownik niezarejestrowany
    Mars Kosika słaby
Ocena:
0
W ostatnim czasie miałem okazje przeczytać książkę Kosika Mars tak zachwalaną przez różnych recenzentów krytyków. Co mocno przyczyniło się do wybrania akurat tej pozycji?
No cóż do współczesnego rodzimego SF podchodzę bardzo ostrożnie, choć po Dukaju (Czarne Oceany) moja ostrożność się jakby zmniejszyła, co poskutkowało kupnem Marsa Kosika za jedyne 29.
Piękna okładka robi wrażenie i na tym się chyba cały efekt kończy, ale po kolei.
Pierwsza część książki, czyli akcja dziejąca się w 21 wieku została opisana bardzo wyrywkowa wręcz jak streszczenie zostawiając wiele białych plam na całej historii po prostu autor chyba miał zamysł coś napisać, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie i czasnął parę kartek tak na odczepnego. Dalej mamy 24 wiek i właściwie tu dzieją się najgorsze rzeczy.
W postaci społeczeństwa rozwoju technologii, która niewiele się ruszyła od 21 poza tym że cześć ludzkości wyemigrowała mieszka na Marsie nie dońca wiadomo jak z terreformowany Autor opisał świat ludzi którzy w ogóle się nie posunęli w rozwoju nauki, procesów społecznych itp. Uproszczenie całej idei świata za 300 lat .Nie wspomnę już o technologii kosmicznej, która stanęła na poziomie stacji kosmicznej Mir. W książce Kosika lot na Marsa trwa za długo jak na 2300 rok. Inne dziwne uproszczenie akcji to silniki spalinowe, które w 24 wieku mają się dobrze i cały czas są w praktyce używane. Cała akcja toczy się wokół tych, którzy chcą dalej terroformować i ci, którzy nie chcą tworząc dziwny tajny spisek przemysłowców polityków schemat goni schemat
W filmie można było to nazwać niskim budżetem który sprawia że upraszczane są pewne ideały, schematy, scenografie ale w dziele literacki który niema ograniczeń taka sytuacja wskazuje że autor chyba do końca nie wie co pisze albo pisze w bardzo dużych odstępach czasu.
Trzecia część Marsa kontynuuje wątek dziejąc się 35 lat później. Mars przypominający teren huty Katowice która stanowi zaplecze produkcyjne układu Mars Ziemia oczywiście cały czas pod nadzorem ziemi co też wydaje się mało realne po tylu latach. Spoiler............................ .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... ...............................
Wszędzie kominy brak tlenu zaprzestany proces terraformowania w tle wielki spisek przeciwko ludzkości, który ma doprowadzić do zagłady 3 miliardów ludzi żyjących na Marsie dalej nie będę opisywał bo może ktoś się skusi na przeczytanie.
Trzecia część to małe plusy w postaci opisu rozwoju technologii cyfrowej jaki nastąpił po 35 latach co zaowocowała powstaniem społeczeństwa robotów pracujących nieświadomie gdy w tym czasie ich świadomość przemierza niezmierzone przestrzenie wirtualnych światów. Podobno to najtańsza siła robocza w Układzie Słonecznym pomysły całkiem ciekawe, lecz nie odkrywcze
Pomysł całej infrastruktury informatycznej będącej wszędzie robiącej wszystko stającej się tak naprawdę drugimi oczami. Pomysł na plus, choć bardzo opóźniony jak na 2340( obserwując dzisiejszy rozwój technologii taka sytuacja nastąpi za góra 20 lat). Na plus w trzeciej części dodać można polepszenie się opisów miast przypominających momentami miasto koszmar z Blade Runnera kwaśny deszcz, ciemność latające samochody.
Akcja jak i opis osobowości bohatera i osób z którymi tworzy relacje w trzeciej części wołają o pomstę do nieba czytając miałem wrażenie że autor opisuje go i inne osoby od niechcenia tworząc jakieś karykatury z kartonu grające w serialu typu Moda na Sukces . Do tego dochodzą dość śmieszne moralizatorskie myśli nomologii, dialogi głównego bohatera, co tworzy nie poskładany odpychający nie wciągający obraz. Samo zakończenie i odkrycie tajemnicy marsa na tle całej książki wypada dość pozytywnie.
Uwaga spoiler............................ .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... .................................... ................................


Bohaterowie ( takie teorie między innymi dominują w różnych książkach typu Daniken) odkrywają iż Mars był już kiedyś zasiedlony przez ludzi z Ziemi którzy posiadali globalną cywilizacje techniczną a było to 27 tysięcy lat temu pozostałości po nich to min Cydonia na którym były miasta pomniki lecz zostały zniszczone przez spiskowe rządy by nie mieszać ludziom w głowach jak i dwa szkielety które główny bohater znalazł na pustyni szukając wody. Dawna ziemska cywilizacja podobno skończyła jak nasza na Marsie zostawiając ostrzeżenie w postaci artefaktów i programu komputerowego, który nawiedzał bohatera próbując przekazać mu wiadomość. Ten wątek niestety też bardzo słabo opisany w książce a szkoda. Kończąc tą krótką recenzje która pozwoliłem sobie napisać dodam iż przykład książki Kosika pokazuje i potwierdza obecny bardzo niski poziom polskiego SF ( nie mylić z pieprz.....ną fantasy której chłam wylewa się z półek bibliotek i księgarni) jako gatunku ogólnie nie rozdrabniając się na podgatunki nie wspominając już o klasycznej Space Operze. Suma sumarum lepiej kupić Gwiazdę Pandory Hamiltona niż ten Polski badziew

22-09-2009 14:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.