Markowe obywatelstwa?
W działach: SF, Inne | Odsłony: 26Notkę można również przeczytać pod tym adresem.
Ostatnio po głowie kołatał mi się pewien koncept, nie wiem na ile jest odkrywczy, a na ile po prostu wpadłem na pomysł, który już krąży w basenie myśli ludzkiej. Sam pomysł jest rozszerzeniem idei „obywatelstw korporacyjnych”, która jest często podejmowana przez dzieła z nurtu cyberpunku. Przyznam, że o kwestiach prawa międzynarodowego nie wiem absolutnie nic i obawiam się, że osobom bardziej obeznanym moje fantazje wydadzą się... tylko fantazjami właśnie.
Do rzeczy. Przyjmijmy, że dla swoich wciąż rosnących interesów, wielkie korporacje wymogły na Radzie ONZ albo innym organie międzynarodowego prawodawstwa uznanie instytucji „fikcyjnego”, bezkrajowego obywatelstwa. Miałoby to służyć możliwości lepszej kontroli pracowników i ochrony ich, gdy jest to zyskowne. To samo w sobie świetnie znamy, co jednak gdyby komercjalizacja obywatelstwa poszła dalej?
W czasach konsumpcjonizmu ludzie nieracjonalnie i wyjątkowo mocno potrafią utożsamiać się z markami, które szczególnie preferują i z których korzystają. Chodzi tu zarówno o firmy odzieżowe, wszelkiego rodzaju Iphony, jak i ulubione rodzaje napojów. Czym produkt bardziej ekskluzywny i czym bardziej nastawiony na posiadanie osobnik, tym niechęć do innych produktów jest większa. Powiedzmy więc, że wykorzystując zmianę w prawie, fikcyjnymi obywatelstwami zaczynają się zajmować nie tylko megakorporacje, ale także mniejsze firmy. Dzięki zręcznej praktyce dyplomatycznej i umowom z różnymi państwami tworzą środowisko dla swojego nowego, prestiżowego produktu – wirtualnych państw.
Od dziś możesz, jedynie płacąc regularny abonament, uzyskać wygodne opodatkowanie czy umowy ekstradycyjne! Dostaniesz paszport, ale nie będziesz bezkrajowcem, mimo iż żadne państwo nie będzie ci narzucać swoich praw, nie będzie kazało płacić bezpośrednich podatków, to nie będą dotyczyć cię żadne represje związane z byciem „obywatelem świata”.
Dla wszelkiego rodzaju przedsiębiorców czy przestępców takie nieistniejące państwa będą pełniły role użytkową, ale nie sądzę, aby na tym się skończyło. Bo kto jest bardziej Polakiem, przez wielkie „P”, ten kto pije Pepsi czy Colę? W czasach narastającej globalizacji i słabnięcia autorytetu konwencjonalnych państw fikcyjne obywatelstwa mogą stać się nadzieją na odrodzenie patriotyzmu. Wszakże posiadając abonament obywatelski drogiej firmy zyskujesz także prestiż, a ten warto głosić dla chwały marki (i swojej).
Zdaję sobie sprawę, że pomysł może się wydać głupawy, ale stan w jakim znajdowałem się konstruując go... powiedzmy, że nie predysponował mnie do tworzenia szczególnie głębokich myśli.
Pozdrawiam
B.”A”.D.
PS. Tak, zauważam podobieństwo do Linii Oporu Jacka Dukaja.