» Recenzje » Makabreski - Dawid Kain

Makabreski - Dawid Kain

Makabreski - Dawid Kain
Mam wrażenie, że Dawid Kain z każdym kolejnym tekstem mości sobie coraz wygodniejsze legowisko w polskiej fantastyce. Wznosi twierdzę, którą mało kto odważy się szturmować. Autor wciąż tworzy przede wszystkim horror, wciąż są to w większości teksty konceptualne, oparte o niesamowite pomysły, wyraźnie czerpiące z groteski, parodii, absurdu. Kain wyśmienicie wyczuwa proporcje między tym, co bawi (nawet w najbardziej chory sposób), a tym, co powinno czytelnika poruszać. Ta swoista literacka intuicja pozwoliła mu stworzyć zbiór właśnie taki, jakim są Makabreski: pojawiają się tutaj ludzie umierający ze śmiechu (Śmiech), schizofreniczka w ciąży z aniołem (Błogosławiona) czy kobieta tańcząca ze swym zmarłym mężem w rytm programów telewizyjnych (Votey).

Wspólnym mianownikiem wszystkich tekstów zebranych w Makabreskach jest miasto (czy raczej Miasto). Metaforyczny obraz, który majaczy gdzieś na horyzoncie każdej kolejnej opowieści, budowany jest przez autora bardzo misternie: wplata on w losy industrialnego molocha kolejne żywoty ludzi zwykłych i niezwykłych. Czasami są to osoby najzwyczajniejsze na świecie, których życie nagle zaczyna się zmieniać z nieokreślonych powodów (jak chociażby w otwierającej antologię Hodowli), czasami wręcz przeciwnie – Kain serwuje nam literacki odlot do krain absurdu.

Czynnikiem, który tak naprawdę określa tę antologię, jest klimat. Trudno mówić, że Kain porusza się w szczególnie szerokim spektrum tematów, ale dostajemy coś dużo ważniejszego niż różnorodność: spójność. Kain czerpie całymi garściami z Kafki, Borroughsa, Vonneguta, Dicka, miesza to wszystko, po czym nadaje utworom swój charakterystyczny, psychodeliczny odcień. Nie znaczy to wcale, że przy lekturze kolejnych "makabresek" będziecie się tylko śmiać. Wręcz przeciwnie: czasami pojawi się nerwowy chichot, ale będzie on wynikał raczej ze zdenerwowania, z niedowiarstwa. Kain rzadziej pokazuje nam komizm, a częściej ciemne strony ludzkiej natury; serwuje gorzkie refleksje.

Jedynym tekstem, który mocno odcina się od całego zbioru, jest zamykająca całość Dziwna strona miasta. Nie zabraknie tu tylko jednego: absurdu. Autor w karykaturalnej autobiografii, czy raczej wysoce prześmiewczym pamiętniku, ukazuje losy młodego autora z prowincji. Nie myślcie jednak, że skończy się na ubolewaniu nad twórczą niemocą czy trudnymi kontaktami z wydawcą. To nie pasowałoby do szalonych Makabresek. W zamian za to dostaniemy dziwnych obcych, przygłupiego Stwórcę, teorię spiskową, jakieś dziwne narkotyki, gadające szczury i inne rozrywki tego typu. Ten tekst od razu przywiódł mi na myśl Mucha i Daterię Waszkiewicza – jest podobnie przesiąknięty głębokim absurdem i razi równie mocno, co cieszy. Przyznaję bez bicia, że to opowiadanie trafiło do mnie mniej niż pozostałe: jest zbyt przejaskrawione, zbyt udziwnione; miałem wrażenie, że forma w niektórych momentach brała górę nad treścią.

Jednak poza tym fragmentem książki do strony "technicznej" twórczości Kaina nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na dwie cechy szczególne jego stylu: język i narrację. W Makabreskach dominują narratorzy pierwszoosobowi, co wzbudziło we mnie niesamowite pokłady czytelniczej empatii. Nie spodziewałbym się, że można poczuć się częścią opowiastki, która rozciąga się na kilka czy kilkanaście stron (a takie w Makabreskach dominują), ale Kain udowodnił, że wystarczy wytworzyć specyficzne warunki, aby do tego doszło. O co chodzi? O wrażenie wysłuchiwania barowej opowieści wyjątkowo interesujących osób. Wyobraźcie sobie, że macie okazję porozmawiać z całkowicie nieszkodliwym szaleńcem – warto skorzystać, tym bardziej, że to szaleniec literacki. Jego język – potoczny, ale bogaty w odniesienia i intrygujące środki stylistyczne – i historie, opowiadane z punktu widzenia ich uczestnika, wciągają mocniej, niż mogłoby się wydawać.

Nie da się ukryć, że Makabreski swym szaleństwem mnie zdobyły. Bardzo cieszę się z tego, że jest w Polsce autor, który potrafi i chce tworzyć takie właśnie teksty: dziwne, mroczne, ale i urzekające. Jeśli będziecie mieli okazję zapoznać się z tą szaloną antologią – polecam, bo jeśli jest w Was choć trochę pociągu do absurdu, na pewno nie będziecie zawiedzeni.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Makabreski
Autor: Dawid Kain
Wydawca: Atropos
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 2 lutego 2010
Liczba stron: 184
Oprawa: miękka
Seria wydawnicza: Groza
Cena: 29,00 zł



Czytaj również

Niejasne spektakle
Kiedy otchłań patrzy w ciebie. I wrzeszczy
- recenzja
Kotku, jestem w ogniu
Książka o książkach
- recenzja
Punkt wyjścia
- recenzja
Za pięć rewolta - Dawid Kain
Psychodeliczny punk
- recenzja
Chory, chorszy, trup - Dawid Kain, Kazimierz Kyrcz Jr
Autostopem przez psychikę
- recenzja
Gęba w niebie - Dawid Kain
Kraków Śmieciarza
- recenzja

Komentarze


Canela
   
Ocena:
0
Recenzja na tyle mnie zaciekawiła, że mam ochotę sięgnąć po ten zbiór. Uwielbiam opowiadania Dicka, a Vonnegut jest klasą jakości samą w sobie. Mam nadzieję, że nie są to porównania na wyrost, ale pozwolę to sobie sama sprawdzić.
24-02-2010 14:27
bukins
   
Ocena:
0
Pamiętam bardzo dobrze "Lewego, prawego, złamanego" tego autora i przyznam, że tam również odczuwało się echa z książek Dicka i Vonneguta, więc myślę że porównania nie są na wyrost :)

Kaina cenię za intertekstualność - każde jego powieść/opowiadanie to taki kolaż innych motywów w dobrej formie.
24-02-2010 14:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.