» Blog » Magia wieku dziecięctwa
14-05-2009 13:54

Magia wieku dziecięctwa

W działach: radosna Lonkotfurczość | Odsłony: 1

Magia wieku dziecięctwa
Lonka ma niesamowicie prostą filozofię życia.

Kiedy przypominamy jej, że trzeba poprosić, kiedy się coś chce, mówiąc do niej "A magiczne słowo?", w odpowiedzi słyszymy "Tak".

Gdy mówimy, że trzeba umyć ręce po przyjściu do domu Lonka wyciąga z brudnego rękawa kontr-zaklęcie: "Nie chcę."

Kiedy Lonka niemal pada ze zmęczenia na swoją umorusaną buźkę, doświadczamy wybuchów nieposkromionej energii i napadów śmiechawki.

Mam wrażenie, że lonkowe "być tu i teraz" jest bardziej słuszną filozofią niż jakieś pragamtyczne podrygi - teraz praca, potem zabawa. Lonka zawsze się bawi - bez względu na to czy pracuje, czy nie. Zabawa sama w sobie jest ogromną wartością, niedocenianą przez dorosłych, którzy zapomnieli jak to jest zafascynować się czymś tak mało interesującym jak choćby pokrywka od słoika lub zniszczona wkładka do buta. Myślę, że na tym właśnie polega cały witz dotyczący motywacji, czyli naszej współczesnej magii.

Odnosze wrażenie, że motywacja u dzieci to umiejętność skupienia się na czymś, radość absorbowania esencji tej rzeczy - jej wyglądu, zapachu lub smaku. W psychologii wyodrębniono kiedyś uskrzydlenie będące czymś pomiędzy stanem ekstazy i mistycznej koncentracji. Kiedy przyglądam się, jak mała Lonka przewleka w ogromnym skupieniu kawałek brudnej sznurówki przez... drugą brudną sznurówkę, to zastanawiam się, na ile schizofrenia jest stanem nienormalnym, a na ile naturalnym sposobem postrzegania świata wyolbrzymionym do granic możliwości, przerastajacym osobowość w sposób pozbawiający kogoś możliwości konfrontacji ze światem zewnętrznym.
Kiedy mówi się coś do dziecka zajętego zabawą, to można być prawie niemal pewnym, że niczego ono nie usłyszy. I nie robi tego ze złośliwości, czy nieuwagi. Ono po prostu ma cały mózg zajęty zabawą i jego ośrodki słuchu są w tej chwili nieczynne od nadmiaru serotoniny. Widocznie tylko taka stymulacja zapewni człowiekowi nawyk uczenia się i tylko wtedy zwykły kij zamieni się w zabójczą broń na ziejące ogniem gady.

Za półtorej godziny pojadę po Lonkę, ubiorę ja i udamy się w stronę przystanku autobusowego, co zajmie nam około 3 razy dłużej, niż wtedy gdy do niej jadę - tą samą drogą. I to nie tylko dlatego, że Lonka ma krótkie nóżki. Trzeba będzie po drodze trochę poczarować.

Swoją drogą (sic!): myślę, że krótkie nóżki, małe paluszki i duże oczy u dzieci mają swoje uzasadnienie funkcjonalne - łatwiej jest dojrzeć i podnosić paprochy z ziemi, łatwiej je też obejrzeć. Ech, ta magia...

Na zdjeciu: Lonka jako królewna.

Komentarze


996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czy różnokolorowe skarpety to część image królewny? :P

Co do treści - czasami przydała by się umiejętność całkowitego poświęcenia się jednej rzeczy. O ile z reguły nie przeszkadzają mi hałasy i zakłócenia różnej maści, to trudno u mnie o całkowitą koncentrację na jednej rzeczy... Może czas nauczyć się medytacji...
14-05-2009 16:26
teaver
   
Ocena:
0
Craven, kwestia wprawy. :D Ja się potrafię zupełnie wyłączyć z teraźniejszości i należę do tych co najefektywniej pracują np. w kawiarniach, poczekalniach i innych zatłoczonych miejscach. W domu jest to jednak niemożliwe... :P

I tak - skarpety w potworki i smoki to mus!
16-05-2009 21:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.