» Blog » Magią i Pechem
21-05-2013 11:54

Magią i Pechem

W działach: RPG | Odsłony: 25

Magią i Pechem
Z założenia nie grywam magami. W większości systemów napotykam na problem związany z poziomowaniem postaci, możliwościami jakie w ogóle czarodziej posiada oraz ceną jaką przychodzi mu płacić za sztuki magiczne.
Zazwyczaj albo mag jest za słaby (z perspektywą stania się arcy-potężnym), albo jego możliwości znacznie wybijają się poza możliwości reszty drużyny.

Wczoraj grałam pierwszą od bardzo dawna sesję w której przyszło mi wcielić się w rolę maga. System autorski, mechanika tak jak lubię - szczątkowa, brak kart postaci.

Mój wybranek był magiem ognia, młodym, zdolnym i zuchwałym - lubującym się w zażywaniu rozkoszy z niedoszłymi, małoletnimi małżonkami wielkich lordów. Ponadto - standardowo - piroman.

Zastanawiałam się jak rozwiążemy problem "kosztu" zaklęć i czy w ogóle takowy się pojawi. Jako że poziom mojej postaci nie był jednoznacznie określony, starałam się ograniczać się sama - żeby nie psuć zabawy sobie ani drużynie (de facto niewielkiej - poza mną i MG był tylko jeden gracz z postacią woja). Zamiast rzucać fajerbolami na prawo i lewo lub zalewać wrogów lawą, upodobałam sobie więżenie ich w sposób bardzo podobny do przedstawionego poniżej. To dawało poczucie, że szanse każdego z nas (maga i woja) są wyrównane.


Niemal od początku miałam wrażenie, że MG się na mnie uwziął. Mimo niezłych rzutów (k100 jako ogólny wskaźnik losowości), mimo naprawdę niezłych pomysłów i ograniczania się, mój biedny mag coraz bardziej obrywał. To nie były duże rzeczy, to nie były wielkie rany. Ot, tu się uderzył, tam złapał przeziębienie, nie udało mu się cicho przemknąć czy niechcący włożył nogę w ognisko. Długo byłam zła na mistrza gry zanim uświadomiłam sobie, że im więcej i im potężniejszej magii używam, tym bardziej obrywam. Strasznie męczący i uparty pech, który prześladuje mnie po każdej udanej próbie manipulowania magią.

Choć mój czarodziej podchodził do tego z pewną dozą lekceważenia, zaczął się poważnie zastanawiać nad korzystaniem z magii w towarzystwie, gdy prawie pewne było, że czymś się skompromituje i wyjdzie na fajtłapę. On - Mistrz Magii.

Nasz MG poprowadził motyw bardzo sprawnie i skutecznie, ładnie dobierał poziom nieszczęścia, pokazując wyraźnie granice których nie powinno się przekraczać. Poziom drużyny pozostał wyważony, a mój mag - choć i tak najwięcej zrobił - po walce był w najgorszym stanie. Choć wcale nie z powodu samej walki - ale tu zwichnął kostkę, tu uderzył się w palec u nogi, nadział się na konar czy złapał przeziębienie. Potargany, chory i sponiewierany - bohater ratujący wszystkich z opresji, Wielki Mistrz.

Pomysł uważam za świetny, sposób poprowadzenia go był rewelacyjny, bawiłam się świetnie i z niecierpliwością oczekiwałam "kosztu" każdego rzuconego zaklęcia. Kto nie próbował - gorąco polecam :)

Komentarze


oddtail
   
Ocena:
+1
Jeśli to dla Ciebie działa, to super.

Gdybym ja miał postać, która nie może zrobić nic fajnego, bo przeziębi się albo wsadzi niechcący nogę w ognisko, byłbym sfrustrowany i zrezygnował z robienia czegokolwiek magią w ogóle.

Jestem zdecydowanym zwolennikiem płacenia ceny za siłę postaci, zwłaszcza nadnaturalne moce (zaczynałem od Deadlands, a tam jest to logika i świata, i mechaniki), ale cena powinna być epicka. Kiedy dzieje się coś złego, powinno też sprawiać, że postać wygląda imponująco, a nie żałośnie.

Tak więc staram się nie hejtować i - powtarzam - skoro Ci się podobało, to był to dobry pomysł, ale sam nie byłbym w ogóle zadowolony z takiego rozwiązania. Dla mnie wysyła ono komunikat "używaj magii tak mało, jak to tylko możliwe".
21-05-2013 12:05
Wlodi
   
Ocena:
+2
Kiedyś czytałem książkę o tytule "Katarem i Magią". Tam potężny czarodziej był uczulony na magię. Im mocniejszy czar tworzył, tym bardziej pociągał nosem. Brzmi znajomo ...
21-05-2013 12:13
Agrafka
   
Ocena:
+1
oddtail - rozumiem twój punkt widzenia, ale pamiętaj, że w różnych sytuacjach wygląda to różnie - epickie momenty pozostają epickie, ale ten sposób prowadzenia gwarantuje (i chwała mu za to), że nie każda sesja grana magiem będzie heroiczna.

Co do książki - jestem pewna, że mój MG jej nie czytał - ale wiadomo jak jest z erpegami - na wszystko już ktoś kiedyś wpadł.
21-05-2013 12:14
etcposzukiwacz
   
Ocena:
0
+ bo kotek
21-05-2013 12:16
Z Enterprise
   
Ocena:
+2
Jak dla mnie na plusik. Mag to w końcu fantastyczny odpowiednik nerda (fajnie to pokazał Pratchett) więc gdzie tu miejsce na heroizm?
Heroiczne nerdy? C'mon :D
21-05-2013 12:22
von Mansfeld
   
Ocena:
0
Od dawna zastanawia mnie ta tendencja erpegowców do gamingowego "umartwiania się", czyli upupianie swoich postaci poprzez albo granie jakimiś żebrakami/szczurołapami/biednymi chłopami, albo poprzez granie magami z całym ogromem irytujących czy nawet szkodliwych nadmiarowych "symptomów". Przypomina to trochę reakcję na zjawisko optymalizacji postaci, taki "bunt" przed ludźmi lubiącymi zadbać o mocne potacie oraz ich jak najlepszy rozwój.
21-05-2013 12:23
Agrafka
   
Ocena:
+3
von Mansfeld - nie wiem jak ty, ale ja po latach grania mam bardzo często dosyć grania Gotrekami czy innymi Drizztami
21-05-2013 12:28
von Mansfeld
   
Ocena:
0
Kto tu mówi o Drizztach i Gotrekach? Nie wystarczy po prostu grać kimś, kto ma mniej niż przez 100% grania, wyłącznie błota, syfu, kłód pod nogi i śnieżycy?
21-05-2013 12:30
Wlodi
   
Ocena:
+4
Każdy może grać kim chce. Jeśli graczowi sprawia radość prześladujący go pech, to odebranie mu go, to tak jakby heroicznemu barbarzyńcy zabrać jego ukochany dwuręczny topór.

U mnie w przygodach zwykle gra się bohaterami, ale nie tylko jedząc schabowe człowiek żyje. ;)


P.s. Polecam w takim wypadku książkę - może nie w całości bo zapewne nie jest, aż taka dobra jak ją wspominam (czytałem dłuuuuugie lata temu), ale dla motywów które można wpleść w przygodę. :)
21-05-2013 12:34
oddtail
   
Ocena:
+2
@Agrafka: ale dlaczego każda sesja grana magiem nie może być heroticzna? Skoro już gramy z motywem "wojownik + mag", to to sugeruje heroiczne granie. A jeśli chcemy ten duet wojownik+mag bardziej grim'n'gritty (względnie bardziej campy/silly/komediowy, wybierać można wedle uznania), to dlaczego zamiast grać potężnym magiem, który się przeziębia nie zagrać uczniem maga, albo magiem o ograniczonej mocy, albo nie-magiem z jakimiś quasimagicznymi talentami? Skoro już decydujemy się na postać, która jest kompetentna i wiele znaczy, to czy dodawanie wydarzeń w rodzaju drobnych, nieszczęśliwych wypadków tego nie psuje? Ja rozumiem, że można Batmana przedstawić bardziej w stylu Adama Westa, a można bardziej w stylu, powiedzmy, Nolana, ale czy łączenie obu rozwiązań nie jest nieco niestrawną mieszanką?

To trochę tak, jakby we Władcy Pierścieni były obszerne fragmenty opisujące reumatyzm Gandalfa. Jest miejsce na takie historie, ale czy w historii o potężnym magu są one na miejscu?

@von Mansfeld: to nie kwestia "buntu" przeciw optymalizacji postaci, tylko faktu że interesujące historie pojawiają się tam, gdzie jest wyzwanie, gdzie jest dramatyzm.

Jednym ze sposobów na to jest granie postacią zwyczajniejszą lub mającą mniejsze możliwości. Nie jedynym (Superman może być fajny, potrzebuje tylko dobrego scenarzysty), ale całkiem niezłym.

Z "buntem przeciw optymalizacji" nie ma to wiele wspólnego. Po prostu niektórzy - i rozumiem ich, bo się do nich zaliczam - chcą w erpegach oprócz rzucania kostkami także dramatycznej historii.

Tak jak napisałem w komentarzu wcześniej, mag któremu przydarza się coś złego potrafi być równie epicki jak mag, któremu coś wychodzi. I że odniosę się znowu do Władcy Pierścieni, Frodo jest dla mnie bardziej bohaterem niż Aragorn. Mogę bawić się w Conana albo mogę bawić się w Frodo, ale zabawa w Aragorna byłaby nudna.
21-05-2013 12:36
Z Enterprise
   
Ocena:
+2
Od dawna zastanawia mnie ta tendencja erpegowców do optymalizacji postaci i wykakszania się i wykorzystywania każdej dziury w zasadach. Przypomina to trochę zjawisko kompensacji świata rzeczywistego, taki bunt przed ludźmi ktòrzy robili im spłuczkę w podstawówce.
21-05-2013 12:37
Agrafka
   
Ocena:
+2
oddtail - oczywiście, że może być heroiczna, pytanie tylko czy zestawienie mag+woj wymusza ten heroizm? czy muszę grać uczniem maga, żeby mieć swoje wady? Czy wielcy magowie muszą być nieskazitelni i mieć imiona w typie "Xzar"? Odrobina pecha nie wyklucza skuteczności, powagi ani kompetencji, sytuacje komiczne są i dodają smaczku sesji, sprawiają że tak szybko się nie nudzi.

Lubię zaczynać postaciami, którym wiele rzeczy nie wychodzi, tym razem spróbowałam maga (i właśnie o maga, a nie o jego ucznia chodziło). Mam absolutną pewność, że postać nabierze więcej charakteru, a z czasem kampania będzie bardziej heroiczna. Ale powoli i stopniowo, a nie BUM! Grasz magiem więc musisz być super-mega-niesamowity.

21-05-2013 12:47
Z Enterprise
   
Ocena:
+2
A propos magów z katarem - grałem kiedyś postacią szpiega, wyrzutka ze szkoły magów, właśnie przez alergię na magię. Inspiracją był Rience z Wiedźmina, Rincewind z Pratchetta i wlasnie bohater "katarem i magią". I gralo sie bardzo fajnie, choc postac znala tylko kilka prostych czarów, w stylu "latarka", "zapalniczka" czy "wytrych". Wyobraźcie sobie akcję włamywania się do skarbca, gdy wszyscy śpią - uzywasz "wytrycha", a mg turla, czy kichnąłeś i obudziłeś straż :)
Emocje bezcenne, za kazdym uzyciem magii postac miala szansę się zdemaskować.
Przy okazji sluzyla jako wykrywacz magów - druzyna bacznie obserwowala, czy nie kicham :)

21-05-2013 12:54
oddtail
   
Ocena:
+1
@Agrafka: mój problem jest chyba w tym bezpośrednim powiązaniu pecha z magią. Zdarzało mi się grać postaciami pechowymi i lubię to. Zdarzało mi się też grać fajtłapami. Taka fajtłapa/pechowiec mógłby być magiem, czemu nie.

Natomiast gdybym grał i wiedział, że zawsze gdy zrobię magią coś fajnego lub użytecznego, postać dostanie za to po łbie, to nie widziałbym powodu używać magii w ogóle albo prawie w ogóle. Bo to jest jak komunikat "nie używaj magii, zostaniesz za to ukarany". A świadome działanie tak, ŻEBY postać miała pecha... to z kolei wydaje mi się trochę dziwne, zatrącające o masochizm ;).

Krótko mówiąc - nie do końca rozumiem potrzebę równoważenia "w dół" tego, co pozytywnego robi bohater. To nieco podminowuje dla mnie fajność momentów używania magii. Z jakiegoś powodu mag, który jest po prostu pechowy nie raziłby mnie w ten sposób. Chodzi nie o to co się dzieje, tylko o to dlaczego się dzieje. A sama piszesz w notce, że "zaczął się poważnie zastanawiać nad korzystaniem z magii w towarzystwie, gdy prawie pewne było, że czymś się skompromituje i wyjdzie na fajtłapę. On - Mistrz Magii."

Właśnie to jedno zdanie (a raczej fragment zdania) podsumowuje, dlaczego takie rozwiązanie mi się nie podoba. Granie magiem, który waha się czy używać magii - ale nie dlatego, że może zatracić duszę czy fireball może eksplodować mu w twarz czy mogą go dorwać ludzie nie lubiący magii czy cokolwiek w tym stylu - ale dlatego, że użycie magii oznacza szansę, że - jak to określiłaś - zrobi z siebie fajtłapę.

Taka magia przez skojarzenie przestaje być fajna. Kojarzy mi się to ze spryskaniem kota wodą zawsze, gdy zrobi coś co jego właścicielowi się nie podoba. Każdy pokaz magii, gdybym rzeczywiście grał taką postacią, miałby łyżkę dziegciu "za to, co teraz robię zapłacę durnym momentem".
21-05-2013 13:05
Wlodi
   
Ocena:
0
@Z
Współczuję otwierania magicznych zamków! :)


@All
Swoją drogą pamiętna dla mnie była kampania w której postać Karczmarza była zręcznym elfem. Bohater miał wymaksowane statystyki związane z unikami i zręcznością.

Kiedy po raz kolejny postać skręcała sobie kostkę, lodowała w rynsztoku kiedy wyskakiwała z okna, czy dostawała potężny ogłuszający cios, bo nie uniknęła ataku ... stwierdziliśmy, że pora ją uśmiercić bo depresja zaczyna zbyt mocno wygryzać swoje piętno na tym elfie.

Czasem lepiej pograć groteskowo i komicznie, niż mieć pecha poważną postacią która z pozoru jest herosem.


P.s. Bohater miał 80% sukces w testach. Średnia rzutów nie spadała poniżej 90 ... ;)
21-05-2013 13:08
Agrafka
   
Ocena:
+4
oddtail - widzisz, myślę że różnica w naszym podejściu polega na tym, że ja nie odczuwam tego jako karania. Nie każdy moment pecha był durny, zdarzały się kompromitujące momenty w stylu "potykam się", ale otoczenie przyjmowało to jako coś oczywistego - mag to uczony, nie przystosowany do długiej podróży, buja w obłokach. Za to już stanięcie w ognisku, mimo że było pechem, zostało odebrane jako celowe działanie podczas leczenia towarzysza (że niby czerpanie mocy z ognia), w dodatku podbiło opinię o moim magu, bo ogień mu niemal nic nie robi.

Moim zdaniem to bardzo wzbogaciło sesję. Serio.
21-05-2013 13:18
oddtail
   
Ocena:
+5
@Agrafka: jak zdarta płyta powtórzę - jeśli coś działa dla danej grupy graczy, to znaczy że było dobrym pomysłem ;) po prostu taka forma uszczęśliwienia wywarłaby na mnie odwrotny efekt, i starałem się w miarę racjonalnie wyjaśnić, dlaczego.

EDIT: i przy okazji lepiej zrozumieć, dlaczego Ciebie akurat takie rozwiązanie bawiło.
21-05-2013 13:52
de99ial
   
Ocena:
+4
@vM
Ja mam tylko uwage meta - najwyraźniej nie do końca rozumiesz pojęcie "upupiania". naturalnie mam tu na mysli gombrowiczowską interpretacje, nie grzeczny zamiennik do udupiania - jeśli to ta druga sytuacja to nie ma sensu łagodzić terminu.
21-05-2013 19:02
Agrafka
   
Ocena:
0
To prawda,też w pierwszej chwili pomyślałam o G.,ale założyłam że nie o to chodzi :-) trudno źle zrozumieć gombrowiczowskie upupianie
21-05-2013 19:13
jesykh
   
Ocena:
0
no tez mnie to upupianie źle zastosowane uwierało. Tutaj mogę w temacie powiedziec tyle, że jeśli wam jako graczom podobał się pomysł MG to tylko mu pogratulować:) motyw jest niezły, buduje fajną konwencję i potrzebuje tylko graczy, którzy go dobrze przyjmą:D
21-05-2013 21:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.