» Blog » Magia i Miecz – spojrzenie po latach #1
05-02-2014 10:05

Magia i Miecz – spojrzenie po latach #1

W działach: MiM | Odsłony: 1106

W ramach Polterświąt 2013 Zigzak wysłał mi spory zbiór Magiów i Mieczów. Wyłapałem kilka perełek.

 

Oto fragmenty z artykułu Dariusza Paszkowskiego zatytułowanego „Kroniki awanturnicze”, opublikowanego w numerze czwartym z roku 1995. Należy do działu „Almanach Mistrza Gry” („lamanach” miałby tu lepsze zastosowanie) i stara się uzasadnić pisanie przez graczy dzienników swoich postaci – sam artykuł w 3/4 składa się z przykładowego „dziennika”. Poprzedza go jednak rozbudowany wstęp. Wszystkie pogrubienia w cytatach są moje.

 

„Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda świat widziany oczami bohatera – nie gracza (…) Spróbuj się nad tym zastanowić, a otrzymasz odpowiedź na pytanie, jak dobrym jesteś graczem.”

 

„Czy potrafisz sobie wyobrazić: ból mięśni po długim biegu, powiew morskiej bryzy w skwarne popołudnie, chłód podziemnej krypty, zwalające z nóg zmęczenie po ciężkiej walce, ulgę i radość po wygranej potyczce i milion innych doznań, będących codziennością dla żyjących w światach rpg bohaterów. A może jesteś z gatunku tych graczy, którzy wszelkie doznania zamieniają na cyfry (…) Jeżeli taki właśnie jesteś, żal mi ciebie, bo sam nie wiesz, ile tracisz, a przez ciebie pozostali gracze, zmuszeni do obrania tempa gry, jakie im narzucasz swoim bohaterem-robotem.”

 

„Ci jednak, którzy w świat fantazji przenoszą się całą duszą, wiedzą, co to za uczucie wędrować wspólnie z grupą przyjaciół w nieznane, doświadczać nowych wrażeń, powracać po (…) przygodzie do rodzinnego miasta, do bezpiecznego i przytulnego domu. Właśnie w takich grupach najlepiej rozkwita współpraca i wzajemne zrozumienie wśród graczy i bohaterów, to o nich powstają później opowiadane w środowiskach grających legendy. Mało kto zapamięta postać „bez charakteru”, lecz bohatera o głębokiej osobowości nikt nie zapomni – to oni przetrwają w legendach i opowieściach, ich duch będzie nawiedzał kolejne sesje i tak naprawdę nie przeminą już nigdy.”

 

„Pokażcie, że to nie kostka i nie ołówek rządzi prawdziwym graczem, że gry fabularne wzbudzają prawdziwe emocje (ci, którzy w tej chwili kreślą znaczące kółka na czole, niech się lepiej przerzucą na gry komputerowe, lepiej pasujące do tej bezdusznej epoki krzemowego intelektu).”

 

Teraz wiecie, jak grać.

 

Wspaniałe pomyśleć, że w 1995 można było napisać artykuł do czasopisma z grupą redaktorów i używać zwrotów jak „żal mi ciebie”. Good times.

Komentarze


etcposzukiwacz
   
Ocena:
+1

Oj nie ładnie tak "odbrązawiać"  MiM! W końcu to istotna cześć mitu założycielskiego polskiego rpg :(

05-02-2014 10:29
oddtail
   
Ocena:
0

O Boże. Te teksty są prześmieszne =D

05-02-2014 10:36
Senthe
   
Ocena:
+7

Prawda jest taka, że w MiMach leży zarówno mnóstwo zapomnianego dobra, jak i mnóstwo zapomnianych głupot : P Przy czym obawiam się, że tych drugich dużo więcej. 

Polecam samodzielny powrót ad fontes, legenda polskich erpegowców ciągle nieźle sprzedaje się na Allegro. Dobra zabawa gwarantowana. : P

05-02-2014 10:42
Cherokee
   
Ocena:
+5

@oddtail - e tam, po 20 latach to każdy mądry. 

05-02-2014 10:46
oddtail
   
Ocena:
+3

@Cherokee: ja nie udaję, że 20 lat temu nie byłem głupi =) myślę, że gdybym prowadził był sesje jako siedmiolatek, nie byłyby szczególnie udane ;)

Ale nie rozumiem, dlaczego fakt że patrzę na coś z perspektywy czasu ma mi odbierać prawo uważania, że rzeczy które ktoś kiedyś napisał były przekomiczne.

05-02-2014 10:49
Aure_Canis
   
Ocena:
+4

20 lat temu robiłem fantastyczne sesje. Graliśmy w Ganianie Się Po Ulicy Jakby To Było Ważne, mój dywan z ulicami i budynkami służył jako makieta bojowa, przywdziewaliśmy różne role - kiedyś byłem Pacmanem, a innym razem Michaelem Jacksonem.

True story.

05-02-2014 11:01
Cherokee
   
Ocena:
+2

@oddtail - przecież nie zabraniam Ci się śmiać...

Ale na ile się orientuję, to trzeba było sporo szydery (vel agresywnego marketingu) ariochów i darkenów, by przełożyć wajchę z położenia RPg na rpG w Polsce. Wtedy to hobby (wg mitu założycielskiego) miało raptem rok, a jego głównym atutem miał być format rozgrywki niekrepujący wyobraźni (jak np. w paragrafówkach czy fantaziakowych planszówkach). Nie dziwota, że pierwsze zachłyśnięcie się nastąpiło właśnie role-playem i testowano ten aspekt do ekstremum. Dopiero jak się już wszyscy nabawili w odgrywanie przyszła kolej na zainteresowanie zasadami, czyli faza, w której tkwimy dziś. 

05-02-2014 11:12
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+2

Ej, ale o co chodzi? Ja sie w sumie zgadzam z wiekszoscia zacytowanych fragmentow :P

05-02-2014 11:48
oddtail
   
Ocena:
+1

@Cherokee: moje rozbawienie chyba w dużej mierze wynika z porównania tego, co czytam z tym, co pamiętam u samego siebie sprzed lat. Na MiM się nie wychowałem, od fandomu trzymałem się raczej z daleka (mój kontakt z RPG inny niż znajomi to głównie Polter, na który zawitałem też dość przypadkiem i też zdecydowanie nie od razu), a mimo to przeszedłem drogę od podejścia podobnego jak cytowane w notce, do podejścia które mam obecnie, dużo bardziej... wyważonego? I mocniej skupionego na zewnętrznych przejawach rozgrywki niż na "wczuwaniu się" (bo dla innych graczy nie ma znaczenia, jak dany gracz jest mocno "wczuty", jest ważne co mówi i robi).

A widzieć z dzisiejszej perspektywy kogoś, kto opisuje moje własne nastawienie sprzed, powiedzmy, 10+ lat - to bawi niejako przez skojarzenie z rzeczami, które we własnym podejściu uważam dziś za komiczne.

W tym kto co musiał promować, żeby przestawić modę panującą w polskim światku RPGowym zupełnie się nigdy nie orientowałem, więc dziękuję za pouczenie =) ja zawsze szedłem o tyle z boku trendów w polskim graniu, że nigdy nie trawiłem i dalej nie trawię Warhammera, którego gracze starej daty, z którymi się (z rzadka) stykałem kochali i oddawali mu prawie boską cześć...

...co zabawne, mam wrażenie że Warhammer grany całkowicie by the book (czego chyba nigdy nie widziałem ani o tym nie słyszałem) podobałby mi się bardziej niż ten Warhammer, którego widywałem na sesjach. I chyba po części ze względu na podejście takie, jak w cytowanym przez notkę artykule... bo psuli to, co fajne w samej grze zmieniając ją na siłę.

EDIT:

@Karczmarz - jak dla mnie z tych cytatów, zwłaszcza pogrubionych fragmentów, zieje snobizmem i pozowaniem na elitę intelektualną. Dla mnie "o Boże jaki ja jestem wczuty" nie jest wyznacznikiem dobrej gry. Jest nim "robię co mogę, by moja gra przekładała się na fajną zabawę dla innych", a tego vibe'u w ogóle w tym, co tu cytowane nie widzę. Oraz widzę alergię na mechanikę, graniczącą prawie z fobią =)

But maybe that's just me.

05-02-2014 12:14
KRed
   
Ocena:
+4

Przecież to całkiem znośna mowa motywacyjna.  Popatrzcie na to tak: oddajmy ten tekst odpowiedniemu lektorowi, dodajmy nastrojową muzykę, klip z przystojnymi graczami, których gra zmienia się po napisaniu dziennika postaci (w tym stylu) i z reliktu przyszłości zrobi się hit.

05-02-2014 12:17
Aure_Canis
   
Ocena:
0

"bawi niejako przez skojarzenie z rzeczami, które we własnym podejściu uważam dziś za komiczne."

Bardzo +1.

05-02-2014 12:31
oddtail
   
Ocena:
0

BTW:


"Czy potrafisz sobie wyobrazić: ból mięśni po długim biegu, powiew morskiej bryzy w skwarne popołudnie, chłód podziemnej krypty, zwalające z nóg zmęczenie po ciężkiej walce, ulgę i radość po wygranej potyczce i milion innych doznań, będących codziennością dla żyjących w światach rpg bohaterów."

Wyobrażenie sobie tych rzeczy jest dla mnie o tyle nietrudne, że wszystkich tych rzeczy doświadczyłem na własnej skórze (nawet chyba kiedyś zwiedzałem krypty pod jakimś klasztorem). Czy ten artykuł z MiMa sugerował, że gracze w RPG nic nigdy w życiu nie robili, więc bardziej niż normalni ludzie (którym zdarza się na przykład biegać) potrzebują wysilać wyobraźnię? =D

05-02-2014 12:37
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+2

@oddtail

Ale w ktorym momencie wczuwanie sie jest jakas kontrpropozycja dla tworzenia zabawy innym? Nie lubisz Warhammera i nie lubisz wczuwania sie - ciekawa sesja szykuje sie w ten czwartek ^^

05-02-2014 12:41
oddtail
   
Ocena:
+3

@Karczmarz: kiedy się pisze o Prawdziwych Graczach, o bezdusznych krzemach i o tym, jak to komuś kogoś żal, to mam wrażenie że mniej chodzi autorowi o kreowanie zabawy, a bardziej o podkreślenie, jak to się jest osom gdy gra się na jego modłę =)

Nie liczy się tylko, co się robi, ale jakie stoją za tym motywacje. To jak różnica między osobą praktykującą Taoizm a czytaniem "Tao Kubusia Puchatka", które starannie wyjaśnia, że świat jest pełen głąbów nie rozumiejących Tao (jednocześnie próbując wyjaśnić, jak to Tao czyni człowieka bezpretensjonalnym i otwartym). Albo jak różnica między podekscytowaniem, że jedzie się na wakacje do Grecji a śmianiem się z ludzi jadących na Mazury.

Dla mnie "ależ to ja jestem wczuty, BO POTRAFIĘ SOBIE WYOBRAZIĆ BÓL MIĘŚNI LOLOLOLOLOLj!jedenaście" nie jest dobrą instrukcją dla MG i graczy, nawet "ambitnych". Zwłaszcza jak się doda, że to jest Prawdziwe Granie.

A co do niechęci do Warhammera - staram się być otwarty i próbować nowych rzeczy. Jak mi się nie spodoba Wasze granie, to będzie wyłącznie mój problem i po prostu zrezygnuję =)

05-02-2014 12:46
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4

Myślę, że samo słowo "wyobrazić" jest nadużywane podobnie jak "współczuć". Nie można sobie wyobrazić uczucia, którego się samemu w jakiś sposób nie przeżyło, do którego nie ma się jakichś własnych referencji. Podobnie, jak nie można współczuć komuś, kogo uczucia są dla nas niezrozumiałe. Można sobie wyobrażać, że się wie, jak to jest. Wyobraźnia jako proces twórczy to głównie łączenie istniejących doświadczeń w nowe, nietypowe (logiczne lub mniej) kompozycje.

Wiara, że możemy sobie wyobrazić coś, czego nie przeżyliśmy, jest jednym ze źródeł naszej śmieszności w oczach nas samych po tym, jak już to przeżyjemy.

05-02-2014 12:49
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+5

@oddtail

Z jednej strony rozumiem twoje podejrzenia o snobizm i wywyzszanie sie, ale z 2 strony ciagle mam przed oczami 3 czy 4 sesje, ktore rozegralem z ludzmi w ogole sie nie wczuwajacymi, nawet nie probujacymi, grajacymi czysto deklaratywnie i autentycznie sa to koszmarne wspomnienia sniace mi sie po nocach. W tym kontekscie zawsze bede uwazal ze gracz wczuwajacy sie jest po prostu 'lepszy' jakkolwiek zle i wywyzszajaco by to nie brzmialo.

 

05-02-2014 12:52
oddtail
   
Ocena:
+3

@Kret69: bawiąc się w adwokata diabła:

Wszystko możemy sobie wyobrazić, do pewnego stopnia. Chociażby przez analogię do (często zupełnie innych) rzeczy, które znamy. To wyobrażenie będzie bardzo mętne, ale czy abstrakcyjne myślenie/wnioskowanie to nie jest właśnie tworzenie sobie wizerunku rzeczy, które są nam obce?

@Karczmarz: po pierwsze, nie do końca rozumiem, co w tym złego (jeśli ktoś gra deklaratywnie i ma z tego frajdę, w jaki sposób przeszkadza to graczowi, który bardziej się wczuwa?), ale OK. Po drugie - czy artykuł taki jak ten z notki jest do takich, uznajmy że mniej wyrobionych, graczy adresowany? Nie wydaje mi się. On ma raczej poklepać po plecach "tych mądrych". Zauważ, że w artykule nie ma przewodniej myśli "jeśli zagrasz bardziej się wczuwając, gra może być dla Ciebie fajniejsza", tylko ciągłe "nie grasz tak, jesteś gorszy. Idź się pobawić swoim komputerkiem, RPG są dla ludzi Dojrzałych".

A tego typu podejście to ja pamiętam głównie z przedszkola i wczesnej podstawówki =) z wiekiem wydaje się ono stopniowo zanikać u większości osób.

05-02-2014 12:52
Wlodi
   
Ocena:
+6

@Oddtail

A się wtrącę:

"po pierwsze, nie do końca rozumiem, co w tym złego (jeśli ktoś gra deklaratywnie i ma z tego frajdę, w jaki sposób przeszkadza to graczowi, który bardziej się wczuwa?), ale OK."

Czy jeśli jestem w stanie przekazać swoje emocje innym graczom, to wspólnie będziemy bawić się lepiej? Czy jeśli ktoś jest bez emocji w grupie osób, które te emocje czują, to popsuje im zabawę?

Uważam, że dużo zależy od samej grupy i podejścia. Jeśli jednym i drugim nie przeszkadzają te dwie skrajności, to super. Niestety jeśli ktoś deklaruje sucho swoje działania, a reszta osób ma wypieki na twarzy, to jest szansa, że taka osoba wybije z rytmu. Z drugiej strony jeśli wszyscy traktują grę zdawkowanie i nie przekazują emocji, to samotnik (wczuwający się) w takiej grupie poczuje się bardzo niezręcznie.

Myślę, że o coś takiego chodziło.

05-02-2014 13:26
oddtail
   
Ocena:
+1

@Wlodi: fair enough.

Ja jako MG mam podejście chyba dość mocno "pośrodku", a poza tym mam w miarę szerokie spektrum graczy jeśli chodzi o upodobania. Więc możliwe, że z jednej strony nawykłem do zrównoważowego "dawkowania" różnych elementów sesji, a z drugiej - że nie miałem do czynienia z zupełnymi ekstremami w którąkolwiek stronę.

Ale cytowany artykuł dalej mnie denerwuje/śmieszy ze względu na mentorski i agresywny ton i mało konstruktywne (sądząc po cytatach) podejście ;)

05-02-2014 13:31
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4

Oddtail, co przychodzi Ci na myśl gdy pytam Cię, jak pachnie wojna? Albo z czym kojarzysz zapach strachu?

Dla mnie (nie jestem kombatantem) zaskoczeniem było, kiedy weteran dwóch tur w Iraku (Amerykanin) opisał mi zapach wojny i strachu przede wszystkim jako zapach kału i uryny. Co jak się zastanowić, jest logiczne - w stresie walki organizm w naturalny sposób pozbywa się balastów, rozluźniając zwieracze. Ilu MG i graczy bierze to pod uwagę? 

Karczmarzu:

 ciagle mam przed oczami 3 czy 4 sesje, ktore rozegralem z ludzmi w ogole sie nie wczuwajacymi, nawet nie probujacymi, grajacymi czysto deklaratywnie i autentycznie sa to koszmarne wspomnienia sniace mi sie po nocach. W tym kontekscie zawsze bede uwazal ze gracz wczuwajacy sie jest po prostu 'lepszy' jakkolwiek zle i wywyzszajaco by to nie brzmialo.

Co w ogóle rozumiesz pod pojęciem "wczuwać się"? Masz na myśli sposób zachowania czy sposób myślenia gracza? Jeśli to drugie, to pełna zgoda, ale jeśli to pierwsze, to ja mam zupełnie odwrotne doświadczenia. Granie deklaratywne i opisowe sprawia, że mam wrażenie, że siedzę z ludźmi przy jednej grze, która wpływa na naszą wyobraźnię (na każdego inaczej). Gra z ludźmi wczuwającymi się (emocjonalnie) sprawia, że do końca nie rozumiem, co mają na myśli, nie potrafię przebić się do nich z istotnym elementem opisu który pominęli wczuwając się a czasami jak przeginają (tryumf wiary we własne umiejętności aktorskie nad zdrowym rozsądkiem) to mam wrażenie, że siedzę z czubkami. 

Wlodi:

Czy jeśli jestem w stanie przekazać swoje emocje innym graczom, to wspólnie będziemy bawić się lepiej? Czy jeśli ktoś jest bez emocji w grupie osób, które te emocje czują, to popsuje im zabawę?

Ja nawet nie do końca rozumiem, skąd pomysł, że przekazywanie swoich emocji graczom jest rolą MG czy gracza. Moim zdaniem dobra gra to taka, która rozbudza wyobraźnie i pośrednio w ten sposób wzbudza emocje. Zapanowanie nad nimi (emocjami graczy) jest niemożliwe.

05-02-2014 14:02

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.